Wywiady

Jarosław Pieczonka ps. „Miami”: Działania służb specjalnych to gra w szachy.

AS: A co Ty o tym myślisz?

JP: Wielu dzisiejszych biznesmenów miało wtedy kontakty z „Nikosiem”. Robią teraz legalne interesy, ale wtedy one nie były legalne.  Jego śmierć była im po prostu na rękę.  I im, i pewnym ludziom ze służb. Dobrze było znać Nikosia i robić z nim interesy. Te  światy: przestępczy, biznesu  i służb specjalnych wzajemnie się przenikały.  Znałem „Nikosia” od dzieciaka. Myślę, że zostałby świadkiem koronnym. Wtedy to by się działo.

AS: Niedawno znowu zatrzymano gangsterów mafii pruszkowskiej – „Słowika”, „Wańkę” i „Parasola”. Ty działałeś przy inwigilacji „Słowika” w Hiszpanii i zbierałeś o nim informacje. W telewizji TVN powiedziałeś, że gangsterzy dali się złapać, bo zadziałała ich słabość do pieniędzy. Możesz przybliżyć tę sprawę?

JP: Dali się zrobić jak chłopcy. Wyłudzanie VAT-u, śmieszne. Wyszli z więzienia po tylu latach, zamiast iść normalnie do roboty, zachciało im się dużych i łatwych pieniędzy.

AS: Myślisz, że istnieje coś  takiego jak resocjalizacja w przypadku osób z grup przestępczych?

JP: To zależy od charakteru. Znam ludzi, którzy byli po drugiej stronie, ale się zmienili, pracują legalnie. Wiesz, kiedy resocjalizacja działa? Nie wtedy, jak ktoś ci każe się zmienić i ogarnąć, ale wtedy gdy sama dojdziesz do tego, co jest z tobą nie tak i to zmienisz. Każdy może zbłądzić, ale trzeba potem umieć się samemu naprawić i nie popełniać takich samych błędów.

AS: A to, że w 2012 r. „Słowik” został uniewinniony ze wszystkich stawianych mu przez prokuraturę zarzutów w tzw. sprawie mafii pruszkowskiej, a w 2013 r. został uniewinniony od zarzutu zlecenia zabójstwa byłego Komendanta Głównego Policji inspektora Marka Papały?

JP: Moim zdaniem Słowik to bandyta, ale on nie ma nic wspólnego z Papałą.

W tamtych czasach – haraczy, porwań – myśmy się uczyli, jak działać, na tym wszystkim, co się działo w Trójmieście. Wiadomo, policja popełniała błędy, ale jak wtedy, bez żadnej praktyki, policjanci mieli wiedzieć, co robić? Teraz z kolei policjanci nie mają żadnej wprawy, bo nie mają się na kim uczyć. Bo co, na kibicach? Gdybyśmy przenieśli tych wszystkich dzisiejszych policjantów do lat 90., to by usiedli i myślę, że wielu miałoby problem. Nic by z tymi gangami nie potrafili zrobić.

APU: Czytałam, że wiesz, kto zabił Papałę.

JP: Pytaj Mazura.

AS: Jedna rzecz zwróciła moją uwagę w Waszej książce – policjanci często stawali na bramkach w dyskotekach i agencjach towarzyskich.

JP: To było złe?

AS: Moim zdaniem słabo to wpływa na wizerunek policjanta – najpierw obywatel widzi go podczas interwencji,  a potem na imprezie.

JP: No, może w agencji towarzyskiej faktycznie nie bardzo, ale dlaczego nie zezwolimy policjantom oficjalnie, żeby pilnowali dyskotek? Przecież wiadomo, że i tak stoją, i tak stoją. A co oni takiego złego robią?

AS: Co na to szefowie takich policjantów?

JP: To było napiętnowane, ale moim zdaniem bez sensu. Gdyby władze dały policjantom więcej zarobić, to ci policjanci nie musieliby sobie dorabiać w taki sposób. Moim zdaniem pilnowanie normalnych dyskotek to nie jest nic złego. Policjanci stoją, by czerpać  dodatkowe info operacyjne.

AS: Ty ochraniałeś agencję towarzyską.

JP: Tak, ale nie stałem na bramce, tylko podjeżdżałem, jak się coś działo. Poza tym to miało miejsce, gdy już nie byłem oficjalnie policjantem. Byłem tam zatrudniony na umowę.

AS: W agencji na umowę o pracę?

JP: Tak. (śmiech)

AS: Jak to się ma do wizerunku żołnierza?

JP: Liczył się cel – zdobycie informacji.

AS: Inni policjanci nie byli z kontrwywiadu, a też stali.

JP: Ja nie miałem kontaktu z policjantami, którzy stali na bramkach w agencjach. Powiem ci jeszcze jedną rzecz. W klubach stykały się naprawdę różne środowiska. Takie miejsca są najlepszym kąskiem dla służb. Można w nich zdobyć wiele informacji.

APU: Czyli wtedy dostawałeś też wynagrodzenie jako agent kontrwywiadu?

JP: Ja dostawałem pensje od Bauma, z tego klubu i jako agent. Wcześniej jeszcze jako policjant. Z czterech źródeł i wszystko było legalne.

APU.: Ile zarabia agent?

JP: Mogę Wam powiedzieć, ile zarabiałem łącznie – lekko ponad 20 tysięcy. Wszystko z tamtych czasów poszło, nierozsądnie wydawałem kasę. Można było zwariować w tamtym środowisku. Do pewnych rzeczy trzeba po prostu dorosnąć.

W części drugiej Jarosław Pieczonka zdradzi szczegóły złożenia zawiadomienia na szefów służb w Polsce, wyjawi okoliczności poznania najsłynniejszego świadka koronnego „Masy” oraz opowie o metodach przesłuchań w służbach specjalnych.

Jarosław Pieczonka ps. „Miami”, były żołnierz i agent kontrwywiadu wojskowego, „śpioch” z gdańskiej policji, ostatnio pracował w Afryce ochraniając statki przed somalijskimi piratami.

Ada Sowińska to studentka kryminologii Uniwersytetu Gdańskiego, w „Gdańsk Strefa Prestiżu” wspólnie z Patrykiem Szulcem publikowała już artykuły o Nikodemie Skotarczaku ps. „Nikoś” i Marku K. ps. „Oczko”.

Anna Pisarska-Umańska to współwłaścicielka portalu „Gdańsk Strefa Prestiżu”. Absolwentka Wydziału Ekonomiki i Organizacji Transportu Morskiego UG,  z zawodu broker; gdańszczanka z Wrzeszcza.

Ada Sowińska

Anna Pisarska-Umańska

Wszystkie zdjęcia wykorzystane za zgodą Miami.

Wywiad autoryzowany.

15 thoughts on “Jarosław Pieczonka ps. „Miami”: Działania służb specjalnych to gra w szachy.

  • Wymyślone historie.Nie jest tajemnicą że został wyrzucony z Policji przez skandal homoseksualny,kiedy wyszło na jaw że molestował młodszych kolegów policjantów.
    Pracował w gdyńskiej agencji towarzyskiej nie jako ochroniarz,tylko świadczył usługi męskim klientom-i taka to jego przykrywka.Przez pewien czas pracował w Hamburgu na St.Pauli i w Hiszpani świadcząc swoje usługi,zarabiając w tym czasie bardzo duże pieniądze pozwalające żyć w Polsce na wysokim poziomie.
    Kiedy koledzy z Policji postanowili ujawnić jego „dorywcze” prace i homoseksualizm – stali sie jego wrogami do dnia dzisiejszego.Sprawę utajniono,aby nie niszczyć reputacji gdańskiej policji,a on i koledzy musieli odejsć na przedwczesną emeryture.
    Nikt z szefostwa powyższych służb nie potwierdzi jego wersji,bo nie łatwo znaleźć świadka takich fantazji jakie miewał ten niby agent.
    Jedynie młoda naiwna studentka na początku swojej kariery,studiująca dziennikarstwo czy kryminologie może w to uwierzyć.
    Opowiedzieć może on wszystko,ale czy to prawda i ktoś to potwierdzi?
    Czytając ten artykuł-wywiad przypominaja się słowa Kurskiego ” Ciemny lud to kupi”.Porozmawiajcie z byłymi kolegami z Policji i zacznijcie pisać rzetelnie prawdziwe historie.

    Odpowiedz
  • Sprawę utajniono, a Ty o tym wiesz? I zdecydowałeś się o tym powiedzieć rok po wydaniu książki Patryka Vegi?

    Odpowiedz
    • Jak cie to bardzo interesuje,porozmawiaj z jego dawnymi najbliższymi kolegami Sławkiem i Andrzejem dlaczego naprawdę został wyrzucony z policji.Ci co go znają to wiedzą że to stary „homo” i bandyta,który sprzeda każdego,tak jak to robił z zarekwirowanym towarem z magazynów policji,a wymyśla sobie teraz historyjki żeby nie odpowiadać za swoje dawne przestępstwa i żeby gdziekolwiek zaistnieć.Nikt nie chce mieć z nim nic wspólnego w Trójmieście bo wiedzą co to za latawica.
      Kupił motor i skóre i chciał być jak prawdziwi twardzi geje z USA.
      Zapytaj też „łysego Jurka” z Gdyni,u niego też pracował w agencji jako męska.
      Dlatego pływa teraz w rejony afryki żeby zadowalać murzynów i żeby nikt się o tym nie dowiedział w Polsce,bo to „ściśle tajne” i rozpracowywuje ich środowisko dla CIA,FBI,NASA,ABW,KGP,FSB,KGB,ZdiZ,ZKM,GPEC,PKP,KS „Tęcza” i środowisk LGBT.

      Odpowiedz
  • Jarek opamiętaj się . Jeżeli potrzebujesz pomocy a mysle że bardzo, to znam dobrego psychiatrę.

    Odpowiedz
    • Jesteś agentem kontrwywiadu? Czy tylko tak piszesz, żeby coś napisać?

      Odpowiedz
      • Agent ? Teraz mówi się TW, kiedyś „gumowe ucho”

        Odpowiedz
  • Czytając ten artykuł i oglądając wcześniej w telewizji wypowiedzi tego „agenta” nasuwają się same wątpliwości dotyczące jego wiarygodności.
    Po pierwsze każdy agent Wojskowych Służb Wywiadu lub Kontrywywiadu musi być wykształcony,znać języki obce i umieć wysłowić się w swoim ojczystym języku.
    W tym przypadku język polski stanowi nawet dla niego problem,a co dopiero języki obce.
    Po „zakończeniu kariery” nie zdradza tajemnic z wykonywanych misji,nie zajmuje się plotkami towarzyskimi itd.
    Wystarczy poczytać książki takich osobistości jak gen.Petelicki czy gen.Czempiński.
    Kłamanie przy robieniu pseudo „legendy” tak mu weszło w krew,że w niektóre rzeczy uwierzył,że sie zdarzyły.
    On zapewne w warcaby nie potrafi grać,a co dopiero w szachy lub gry operacyjne – zwykły jełop podszywający się za kogoś kim nie jest,nie był i nie będzie.

    Odpowiedz
    • Czarek i Maciek :) Jaka pogoda w Madrycie?

      Odpowiedz
    • Też mi to słabo wygląda co opowiada pieczona, jakos nie za bardzo ci to wyszło chłopie. No ale jak potrzeba pieniędzy…

      Odpowiedz
      • Pieczona nie dostał od nas ani grosza. Po co te insynuacje?

        Odpowiedz
  • Porozmawiajmy o faktach . Skoro przywolales Andrzeja i Sławka, to przypominam, że po ukazaniu się art w Gazecie Wyborczej pt. Miami Gdańsk w 2000r., Andrzej rok przed nabyciem praw emerytalnych a Sławek dwa lata przed nabyciem praw emerytalnych zwolnili się z policji. To było w grudniu 2001. Kto w takiej sytuacji odchodzi z Policji? Ja zostałem. Wspólnie ze Edmundem Mucha wytoczylem proces dwóm gazetom, Wyborczej i Tygodnikowi Nie.
    Proces trwał siedem lat. Ona procesy wygraliśmy. Andrzej i Sławek nie złożyli pozwów. Co do narkotyków z magazynów, to oczywiście faktem jest, iż było prowadzone postępowanie, tylko nie dotyczyło magazynów, lecz tego, ze Andrzej interweniował podczas akcji u f-szy z Komendy Rejonowej w Gdańsku. Chodzilo o upłynnienie narkotyków. To postępowanie miał prowadzone nie ja, lecz Andrzej. Oczywiście, jak później się dowiedziałem, w środowisku krążyła informacja, ze sprawa dotyczyła mnie. Tę informacje powielal sam Andrzej, aby nigdy nie być kojarzonym z ta sprawa.

    Odpowiedz
  • Może agent „specjalnej troski” opowie wreszcie kilka prawdziwych historii:
    Jak sprzedawał tajne informacje ze śledztw i towar z magazynów policji braciom Pos… z Gdyni i pomagał zamykać konkurencję za pieniądze.
    Lub jak prywatnie ochraniał jako policjant transporty z „lewym” paliwem z rurociągów które wyjeżdżały w nocy ze Stogów…za co pobierał sowite wynagrodzenie.
    Albo jak „wykupił” swoją partnerkę życiową Agnieszkę z agencji „Bodega” w Gdyni w której pracowali, aby mogła odejść z branży i stworzyć z nim prawdziwą katolicką „sprawiedliwą” rodzinę.
    Fakty są takie, że wymyśla historie aby oczerniać innych i dostać jakieś wynagrodzenie na przeżycie, a o prawdziwych zdarzeniach milczy bo mógłby dostać za niektóre kilka niezłych lat.
    Jest tak wiarygodny jak KLAUN w cyrku.

    Odpowiedz
  • Panie Jarosław Pieczonka, może podzielisz się informacjami, jaki miałeś w tym interes, że nakłaniałeś wdowę po Nikosiu, kiedy była na okazaniu w Prokuraturze Wojewódzkiej w Gdańsku aby wskazała na Siergieja Sienkiva z klubu płatnych zabójców – jako zabójce „Nikosia” – czyli na tego samego zabójce, co zastrzelił Ryszarda Glinkowskiego ps.’Tato’ ?
    Przynosiłeś jej wcześniej jego zdjęcia, żądałeś aby na niego wskazała i mówiłeś że to on na 100% strzelał.
    Po jakimś czasie Siergiej sam przyznał się, że to on strzelał, ale na wizji lokalnej wyszło jednak że to nie mógł być on.

    Dla kogo wtedy pracowałeś i kto ci to zlecił ?

    Odpowiedz
  • Przez jakis czas nawet ochranial pedalkow spotykajacych sie w Gdansk w parku kolo urzedu miejskiego. Mial nawet epizod w sklepie sportowym. Zenada. Postac tak wiarygodna jak Tomasz Lis z telewizji. Zero prawdy

    Odpowiedz
  • Jedzie biały dostawczak (obcych służ specjalnych?) na łódzkich rejestracjach, nagle coś strzela w uchu jakby kamień a kamienia brak, potem pojawia się miraż fragmentu nici na skrzyni biegów – droga E75 Siewierz

    Odpowiedz

Dodaj opinię lub komentarz.