„Kanał musi żyć, przypominać ludzi, którzy go budowali, sławić urodę Bydgoszczy widzianej z perspektywy wody” – Sebastian Malinowski * założyciel i pierwszy kustosz Muzeum Kanału Bydgoskiego.

Nieodżałowany nauczyciel historii, Sebastian Malinowski, wypowiedział w swoim krótkim życiu wiele ważnych słów. Za słowami często szły czyny. Sebastian wpadł na pomysł założenia Muzeum Kanału Bydgoskiego w roku 2004 kiedy obchodzono jubileusz 230-lecia powstania Kanału Bydgoskiego. Dwa lata później muzeum zwiedzali pierwsi goście. Aż dziwne że nie powstało ono wcześniej, bo przecież Kanał Bydgoski to cud techniki, jedyny taki w Polsce. Działający po dziś dzień.

Krótka historia Kanału
Trzeba się cofnąć aż do XVI wieku, wtedy to już powstały pierwsze projekty i pomysły by połączyć Brdę z Notecią. Przychylnym okiem na projekt patrzył też król Władysław IV Waza. Niestety trwające wojny uniemożliwiły realizację planów. Kolejna próba należała do królewskiego kartografa, inżyniera Węgra Franciszka Czakiego. Niestety znowu polityka przeszkodziła.

Mamy rok 1772 , Polska dostaje się pod zabory i Prusy zabierają się na poważnie za budowę drogi wodnej. Głównym budowniczym był Herman Jawnie. Robotnicy sprowadzani byli nawet z Niemiec i Czech. Wybudowano baraki mieszkalne, browary, gorzelnie i piekarnie. Szacuje się że przy budowie pracowało do 10 000 ludzi. Koszmarne warunki były przyczyną ogromnych strat, co czwarty robotnik umierał na czerwonkę lub febrę. Tak kończy się stanie w wysokiej wodzie. Mimo takich niepowodzeń Kanał wybudowano w zaledwie 18 miesięcy, tj. 26,77 km i dziewięć śluz! 9 września 1774 roku Kanał uruchomiono. Oczywiście przy takim tempie prac nie ustrzeżono się od licznych usterek i wad.

Kanał w następnych latach był przebudowywany, do początku XIX wieku śluz było już jedenaście i z drewnianych zamieniono je na murowane. Zasadzono drzewa, olsze, jesiony, wierzby, dęby, wiązy. Dziś wiele z nich, to pomniki przyrody. Szkoda że nie ma już wspaniałych restauracji, które dawały wytchnienie i odpoczynek. Ostatnia istotna zmiana miała miejsce na początku lat siedemdziesiątych XX wieku. Moje pokolenie tego nie pamięta, nasi rodzice jeszcze tak. Zasypano jeden z piękniejszych odcinków Kanału z urokliwym mostem Władysława IV. Trzeba było iść z postępem czasu i oddać nowe drogi dla samochodów. Zamiast kamiennego mostku mamy Rondo Grunwaldzkie. Oczywiście o Kanał cały czas miasto dba. Od kilkunastu lat jest rewitalizowany a śluzy remontowane.

Budowniczowie
Powróćmy do tych „ważnych” budowniczych Kanału, urzędników i zarządców. Jednym z głównych nadzorców budowy był Franz Balthasar Schönberg von Brenckenhoff. Słabo wykształcony, ale bardzo zdolny zyskał sobie przychylność samego Fryderyka Wielkiego, na tyle dużą iż mógł sam sobie wybrać stanowisko w ministerstwie. Został doradcą finansowym. Gdyby wiedział, że ten wybór go zgubi…

Przeczytaj też:

To m.in. dzięki jego staraniom Kanał wzrastał tak szybko. Franz von Brenckenhoff pozyskiwał środki pieniężne i ludzi do pracy (6 000 osób!). Niestety Berlińscy urzędnicy byli zazdrośni o to że król darzy tak wielkim zaufaniem i podziwem tego pracowitego człowieka. Liczne fałszywe donosy przekonały Fryderyka, że Franz jest malwersantem. Prawda jest taka, że dokładał do budowy z własnych prywatnych pieniędzy. Król pozostał niewzruszony i Franz popadł w niełaskę, umarł wycieńczony chorobą w wieku zaledwie 57 lat w biedzie i niesprawiedliwości. Po latach jednak pamiętano jego zasługi i postawiono mu pomnik pomiędzy II a III śluzą. Dostał nawet swoje osiedle i ulicę, obecnie Bocianowo. Pomnik wywieziono w czasie ewakuacji w 1919 roku do Piły, nazwy zmieniono w roku 1920. Nikt już nie pamięta o Franzu von Brenckenhoffie.

Bardziej zapamiętany został natomiast Ernst Conrad Peterson który był inspektorem kanału od roku 1801. Wcześniej to stanowisko piastował jego przyrodni brat Johann, który jednak w roku 1803 został oddelegowany do Gdańska by tam nadzorować budowę portu. Za czasów Ernsta Kanał został m.in. oczyszczony z piasku, brzegi umocnione, powstały trzy jazy a większość śluz została zmieniona z drewnianych na murowane. Zadrzewione zostały nasze piękne planty. Po kilkunastu latach zajął się już tylko własnymi interesami. Miał trzy cegielnie, dwa młyny, gorzelnię i browar. Stawiał domy mieszkalne. Był też filantropem, wybudował szkołę i sierociniec na bydgoskim Czyżkówku, opłacał także pracowników tych instytucji. Rodzina Petersonów była bardzo poważana w mieście. Jego syn Ernst Emil Peterson był w latach 1840-1844 nadburmistrzem Bydgoszczy. Sam Peterson miał ulicę i plac swego imienia, których nazwy zmieniono dopiero po skończeniu II WŚ. W wyniku konkursu na nazwy dla nowych tramwajów firmy PESA, po Bydgoszczy jeździ Ernst Conrad Peterson.

Czterej pancerni i pies
Kanał wystąpił nawet na małym ekranie. Jego urokowi poddali się filmowcy serialu „Czterej pancerni i pies”. W odcinku 15. pt. „Wysoka fala” śluzy grają koncertowo. Gustlik wysadza je pancerfaustem! Bydgoski Rybi Rynek jest niemieckim miastem Ritzen. A statyści obrywali latem liście z drzew, bo miała być jesień. Sporo Bydgoszczan przychodziło podpatrzeć pracę aktorów.

Drogie panie, która nie chciałby zobaczyć na żywo Grigorija czy Janka? Pamiątkę po serialu mamy do dziś. Przy śluzie Okole stoi replika wieży słynnego czołgu Rudy 102.

Replika wieży Rudego 102
Replika wieży Rudego 102

Scylla i Charybda
Trzeba wspomnieć o jednej wyjątkowej śluzie trapezowej, zwanej też workową. Wybudowana w latach 1882-1884 śluza miała innowacyjne kształty (trapezu) i sposób funkcjonowania. Do śluzy należało wpłynąć tyłem. Barkę ciągnięto już od mostu Bernardyńskiego, tam było najszersze koryto Brdy. Miejsce to nazywano „obracanką”. Barka wpływała przez wrota dolne, w tym czasie wrota górne musiały być zamknięte. Śluzowy napełniał koryto śluzy wodą, ok 3,23 m. Kiedy poziom wody był wyrównany można było otworzyć wrota górne i barka wypływała już przodem w kierunku starego kanału. Często dochodziło w tym miejscu do wypadków. Nurt rzeki w miejscu wypłynięcia był szeroki i szybki. Statki, barki a nawet pływające tam tratwy przewracały się. Mimo takich niebezpieczeństw i wielu przy tym skarg śluza trapezowa działała przez 30 lat.

W 50 lat po wybudowaniu tej niezwykłej śluzy została oryginalnie nazwana przez naukowca Walentego Winida. W swojej monografii o Kanale Bydgoskim nazwał ją Scyllą i Charybdą. To nazwy greckich mitologicznych potworów morskich. Scylla była w górnej połowie kobietą, u dołu zaś wyrastało z niej sześć wściekłych psów, które pożerały żeglarzy. Charybda była córką Posejdona i Gai, którą za żarłoczność i chciwość Zeus przemienił w potwora wchłaniającego a następnie wypluwającego ogromne ilości wody wraz z okrętami. 'Znaleźć się pomiędzy Scyllą a Charybdą’, to być w ogromnym niebezpieczeństwie, sytuacji bez wyjścia.

W latach 2010-2011 opracowano plan rewitalizacji śluzy trapezowej. Do roku 2014 częściowo odsłonięto komorę śluzy, odbudowano głowę, odtworzono drewniane wrota i kładki. Mechanizmy otwierania i zamykania kanałów obiegowych i wodowskazy. Cenny zabytek techniki ponownie ujrzał światło dzienne.

Zapraszam do Bydgoszczy, na spacer nad Kanałem Bydgoskim, po pięknych plantach. Sporą atrakcją dla turystów jest na pewno tramwaj wodny pływający po Kanale, a śluzowanie to frajda nie tylko dla najmłodszych. Muzeum Kanału Bydgoskiego również jest warte polecenia, obecny kustosz pan Tomasz Izajasz , to ogromny pasjonat który chętnie przekazuje swoją wiedzę zwiedzającym (dziękuję za zdjęcia starego Kanału i makiety z muzeum).

*Sebastian Malinowski (ur. 18 grudnia 1970 zm. 4 lutego 2008) , nauczyciel historii w bydgoskim III LO. Założyciel Muzeum Kanału Bydgoskiego oraz Muzeum Wolności i Solidarności w Bydgoszczy. Bydgoszczanin Roku 2006 w plebiscycie Expressu Bydgoskiego. Można długo wymieniać. Przede wszystkim lokalny patriota, wspaniały kolega i dobry człowiek. Północna część bulwaru Kanału Bydgoskiego nosi nazwę Bulwar Sebastiana Malinowskiego.

Magda Kawałek

One thought on “Kanał Bydgoski

  • Naprawdę z zainteresowaniem przeczytałem tekst.
    Boję się tylko, że znajdą się tacy co będą chcieli w ramach „dekomunizacji” usunąć wieżę czołgu. Nie ma się co dziwić. Wśród „dekomunizowanych” jest np. przedwojenny symbol walk o niepodległość Stefan Okrzeja.

    Jeszcze chwila i „zdekomunizują” Piłsudskiego „bo z PPS”.

    Odpowiedz

Dodaj opinię lub komentarz.