Miałem taki plan, żeby nie uczestniczyć w tej przedwyborczej nawałnicy, nie zajmować stanowiska, nie namawiać i nie agitować, tym bardziej, że sam nie jestem pewien, na kogo głosować, ale pewna sytuacja sprzed chwili mnie niejako osobiście dotknęła i zmieniłem zdanie.

Otóż, natknąłem się w Gazecie Wyborczej Trójmiasto, na artykuł niejakiego Krzysztofa Katki, a propos Zbigniewa Sajnóga, wspierającego Kacpra Płażyńskiego w obecnych wyborach na prezydenta miasta Gdańska.

Jak wiecie, kilka lat temu zrealizowałem film dokumentalny “Totart czyli odzyskiwanie rozumu”, którego naczelnym zamysłem, głównym wątkiem i bohaterem był Zbigniew Sajnóg i jego burzliwe losy, na tle formacji artystycznej. Film ten jednak nie miał na celu szukania taniej sensacji, ale pochylenie się i refleksję nad kondycją całego pokolenia wchodzącego w okres transformacji ustrojowej. Filmem tym miałem nadzieję odgrzebać Totart i działania jego uczestników, zarówno w lokalnej jak i szerszej świadomości naszego społeczeństwa. Teraz jednak mam wyrzuty sumienia, bo być może sprawy jakie przypomniałem, posłużyły teraz nikczemnym osobom do politycznej nagonki.

Gazeta Wyborcza już raz pochowała Zbigniewa Sajnóga w 2000 roku, o czym jest w filmie. Teraz usiłuje ponownie pochować go cywilnie, wraz z kontrkandydatem Pawła Adamowicza, Kacprem Płażyńskim.

Same “njusy” sprzed 30 lat nie są ani sensacyjne, ani nowe, ani nieznane, sama formuła artykułu nie jest też nowatorska, jego ton i forma dobrze znana, siłą rzeczy przypominająca artykuły biorące udział w nagonkach prasowych podczas wielkiej czystki w ZSRR, czy w wydarzeniach marca 1968 w Polsce. Intencją tego artykułu nie jest wszak rzetelna informacja, lecz obrzucenie błotem kontrkandydata, nieważne, z której strony, pod jakim kątem, byle ludzie zobaczyli, byle przeczytali, teraz przed wyborami.

Sam Zbyszek Sajnóg, który dużo przeszedł, bardzo się zmienił, wielokrotnie o tym mówiąc i świadcząc o swoich przygodach duchowych, zarówno słowem mówionym jak i drukowanym. Niedawno ukazała się w internecie jego książka, gdzie rysuje Gdańsk jako miasto ze wspaniałym, acz niewykorzystanym potencjałem, ale także rozlicza się w niej sam ze sobą.

Zbigniew Sajnóg, jak każdy, ma prawo się zmienić, tak jak mówi też Kacper Płażyński: “fakt, iż ktoś stał się w przeszłości ofiarą działalności sekty, nie może w żaden sposób wykluczać takiej osoby z życia społecznego czy publicznego.”

Jestem świadomy, że takie nieczyste zagrania dzieją się też po drugiej stronie politycznej barykady i nie ma co histeryzować, jednak uważam też, że jako członkowie całkiem fajnej, bo trójmiejskiej, lokalnej społeczności, nie powinniśmy brać udziału w tego typu publicznych połajankach i rzucaniu błotem. Powinniśmy się szanować za to, co nasz łączyło i mimo różnic światopoglądowych, powinniśmy próbować razem rozmawiać, wymieniać argumenty.

Argumentem, aby dobrze wybrać, jest być może postawa Kacpra Płażyńskiego, sam fakt, że kandydat ten się z osobą taką, jak Zbyszek Sajnóg zadaje, rozmawia, bierze jego głos pod uwagę, jest dowodem właśnie na to, że nie jest twardogłowym politykiem, namaszczonym przez małego prezesa, tylko człowiekiem światłym, który ma otwarty umysł na różne środowiska, człowiekiem z innego pokolenia, który wielkokrotnie dał przykład na to, że leży mu na sercu dobro innych współobywateli.

Możecie głosować na to, co mamy (x mieszkań, 36 rachunków bankowych w 20 lat) i się nie zmieni, albo na Kacpra. Wybór należy do was.(Gdyby to Jarek Wałęsa był w drugiej turze, namawiałbym do głosowania na niego.)

Jakże pięknym byłby świat/Gdańsk, gdyby to Zbigniew Sajnóg został w nim wiceprezydentem miasta Gdańska d/s kultury na przykład? Jakże ciekawa byłaby to przygoda!

PS
Miało nie być negatywnych emocji, ale osoby, które mnie znają, wiedzą, że “miętko nie puszczę takiej akcji” – chciałbym więc oficjalnie wezwać do bojkotu i cywilnego ostracyzmu autora tego pseudo-artykułu, niejakiego KRZYSZTOFA KATKI (przez szacunek do kobiet wykonujących najstarszy zawód świata oszczędzę epitetów, jakie cisną się na usta pod jego adresem), czyli: unikania kontaktu wzrokowego z osobą i spluwania w jego obecności ostentacyjnie pod nogi osoby i nie podawania osobie ręki w miejscach publicznych – na okres 3 miesięcy od daty publikacji tego artykułu t.j. 29 października 2018 roku.

Chciałbym też wystąpić w trybie wyborczym, do kapituły nagrody Złotego Goebbelsa o nominację dla Krzysztofa Katki za w.w. artykuł.
Takim osobom ręki się nie podaje.

Z poważaniem
Bartek Paduch

Autor: Bartosz Paduch, reżyser dokumentalista, II reżyser filmu „Czarny czwartek”

Przeczytaj też:

3 thoughts on “Odzyskiwanie rozumu – list do redakcji

  • (nie wiadomo co zrobić z rękami?…)
    „Takim osobom ręki się nie podaje.” >> Takim osobom nie podaje się ręki.

    Odpowiedz
  • „Jakże pięknym byłby świat/Gdańsk, gdyby to Zbigniew Sajnóg został w nim wiceprezydentem miasta Gdańska d/s kultury na przykład? Jakże ciekawa byłaby to przygoda!” – ?!
    – wie pan co Panie Bartku?, to nie jest wcale takie głupie!.

    Odpowiedz

Dodaj opinię lub komentarz.