Pan prezydent Paweł Adamowicz uznał za niezbędne odpowiedzieć na zarzuty Strefy Prestiżu dotyczące zaniechań władz miasta wobec postępującej dewastacji historycznych terenów klubu Gedania. To dobrze. Przyczyniliśmy się do tego, że włodarz miasta zabrał głos w tej sprawie. Choć smuci, bo jego głos to opowieść o bezradności.
Adres do tekstu prezydenta zamieszczonego na jego stronie internetowej znajduje się poniżej.
Z treści wynika m. in., że oddając w 2005 r. teren najstarszego klubu sportowego w mieście władze miały dobre intencje. Problemy zaczęły się z biegiem czasu i cóż, wyszło na to, że źli ludzie oszukali magistrat.
Właścicielem gruntu stało się już nie stowarzyszenie sportowe non-profit, a komercyjna firma dążąca do osiągniecia z eksploatacji gruntu maksymalnie dużych zysków. Miasto nie jest w stanie nic z tym zrobić, bo sądy i prokuratury w postępowaniu nowych właścicieli terenów klubowych niczego złego nie dostrzegają.

Wcześniej natomiast miejscy prawnicy uczestniczący najpewniej w przygotowaniu umowy z Klubem Gedania nie przewidzieli, że w biznesie takie rzeczy się zdarzają. Nie nazwiemy tego w żadnym razie zaniechaniem czy biernością. W swoim tekście prezydent Adamowicz przyznał właściwie, że wystarczy nieco sprytu, by wystawić władze miasta do wiatru. Jak to nazwać?

Warto przypomnieć w tym miejscu śledztwo, które na zlecenie prezydenta Adamowicza prowadziła przed laty prokuratura. Dotyczyło wyprowadzenia majątku i narażenia Skarbu Państwa na stratę ponad dwóch milionów złotych przez klub sportowy Gedania. W lutym 2009 r. zostało ono umorzone.

„Nie ma żadnego dowodu, że klub w trakcie zawierania umowy z miastem na mocy której prezydent przekazał grunt, chciała oszukać miasto. Również przekształcając się w spółkę prawa handlowego Gedania działała zgodnie z prawem. A przeznaczenie części gruntu na cele komercyjne pozostawało tylko w zamiarach. Dla tego terenu nie obowiązuje plan zagospodarowania przestrzennego, więc klub i tak nie mógłby podjąć żadnej decyzji bez zgody gminy.” – mówił wówczas Witold Niesiołowski, szef prokuratury Gdańsk-Wrzeszcz.

Skoro prokuratura nie dopatrzyła się przestępstwa, to o co kruszyć kopie? Może racja leży po stronie spółki? Może miasto powinno przychylić się do procesu komercjalizacji terenu? Gedania od lat ogłasza, że ma szeroko zakrojone plany wobec terenu, który w ostatnich czasach stał się niczym innym jak gruzowiskiem. A miała być infrastruktura mieszkaniowa (na utrzymanie działalności sportowej Spółki), miała być hala sportowa, pełnowymiarowe boisko piłkarskie (choć mieszkańcy woleliby mniejsze boiska wielofunkcyjne i skwer), obiekt usługowy, miało być muzeum gdańskiego sportu… Trudno oprzeć się wrażeniu, że mimo zapewnień prezesa spółki Zdzisława Stankiewicza, nic z tych planów nie wyjdzie, a plac po Gedanii na długo zamieni się w komercyjne (a jakże!) składowisko gruzu i piachu.

I to wszystko Panie prezydencie pod – jak Pan zapewnia w swoim tekście – czujnym  okiem Pana i Pańskich podwładnych. O tej czujności i zatroskaniu świadczyć mają opisane w Pańskim tekście działania prawne podjęte w roku 2008, kiedy nastąpiło domniemane przejęcie majątku Klubu Gedania przez Spółkę o tej samej nazwie.

Mamy rok 2015, w sprawę zaangażowana została Straż Miejska, która sprawę dewastacji i zasypania dawnego boiska gruzem i odpadami budowlanymi wyjaśnia. Jakie działania podejmowało miasto w ciągu ostatnich sześciu lat? Nic Pan o tym nie pisze… Dlaczego, mimo prowadzonych z prezesem Stankiewiczem rozmów nie udało się wypracować porozumienia, które zaowocowałoby inwestycją pożyteczną dla zawodników klubu i uwzględniającą interes okolicznych mieszkańców? Dlaczego nie udało się wypracować porozumienia ani prośbą, ani groźbą?

Dlaczego opinia publiczna tak niewiele wiedziała o działaniach magistratu w tej sprawie po okresie 2008-2009?

Cóż, skala wydaje mi się może nierówna, ale na myśl przychodzi mi sprawa z terenami postoczniowymi. Podobno przez tyle lat nic nie dawało się zrobić na rzecz ratowania znikających jeden po drugim historycznych, zabytkowych obiektów industrialnych. Aż w końcu – fakt, że nie bez rozmaitych nacisków – zdobył się Pan na podjęcie konkretnych decyzji, na mocy których m. in. wstrzymano wyburzenia.

Może warto by i w tej sprawie wypowiedział się Pan równie stanowczo, głośno i otwarcie wzywając właściciela byłej Gedanii do zaprzestania działań destrukcyjnych i do udziału w publicznej debacie z udziałem mieszkańców Wrzeszcza.
Już Pan zresztą deklaruje, że nie godzi się na działania prezesa Stankiewicza. Proszę pamiętać, że jeśli sam nie może Pan sobie z czymś poradzić, może Pan liczyć na aktywne wsparcie mieszkańców. Wsparcie, ale nie milczące przyzwolenie.

W sprawie ratowania dziedzictwa Gedanii i pożytecznego zagospodarowania terenu przy ul. Kościuszki może Pan liczyć także na wsparcie „bohaterów z różnych  internetowych stref wpływów i prestiżów”. Na miarę naszych możliwości rzecz jasna.

Dariusz Olejniczak

Tekst prezydenta Pawła Adamowicza: http://www.adamowicz.pl/tylko- gedanii-zal

2 thoughts on “Pan nie wymięka, panie Prezydencie!

  • Budyń jest tylko aktorem, reżyserem jest kto inny.
    Ale rolę powinien stracić już dawno za wiele zaniechać i dowalanie mieszkańcom.

    Odpowiedz
  • biedny Adamowicz ciagle oszukany a przeciez 'taki dobry czlowiek’ chyba bylby juz czas na pozegnanie sie z funkcja wlodarza, chyba, ze to sie istotnie kalkuluje, to i mozna tak ….. do 67-miu !!!!

    Odpowiedz

Dodaj opinię lub komentarz.