Tym, co za polskość GdańskaZdjęcie po prawej to pomnik „Tym, co za polskość Gdańska” – od roku 1308 (Rzeź gdańska) do 1945. Jednak w takim ujęciu dat pomnik postawiony w 1967 jest pewną manipulacją. W 1308 roku gdańszczanie nie oddawali życia za Polskę, a pojęcie narodu powstało dopiero w XIX wieku.

W 2008 roku doprecyzowano i przytwierdzono tablicę z treścią:
„Pamięci Polaków gdańskich, którzy zginęli za polskość Gdańska w niemieckich więzieniach, obozach koncentracyjnych i innych miejscach kaźni w latach 1939-1945.”

W powszechnej świadomości źli Krzyżacy (Niemcy) w swoich zaborczych zapędach podstępnie zdobyli broniących swojej polskości gdańszczan. Nic bardziej mylnego. Jak to więc było z rzezią gdańską i o co chodziło z tymi Krzyżakami?

Pisząc o tych wydarzeniach trzeba najpierw rozróżnić GRÓD i MIASTO, ponieważ nie są to pojęcia tożsame. Gród i podgrodzie leżały na terenie dzisiejszych ulic Czopowej, Dylinki, Grodzkiej, Rycerskiej, natomiast miasto (to miasto założone na prawie lubeckim) za ulicą Sukienniczą w stronę kościoła św. Katarzyny. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują ten teren jako miejsce tragicznych wydarzeń. Problem z umiejscowieniem miasta był taki, że Gdańsk nie posiada żadnych dokumentów sprzed XIV wieku,  nie zachowały się żadne archiwa miejskie, w tym akta lokacyjne. Prawdopodobnie w czasie ataku Krzyżaków archiwum poszło z dymem.

Ulice w grodzie wyłożone były drewnem, a główną drogą do grodu z miasta była ulica Podzamcze i jej przedłużenie, z bramą wjazdową w okolicy ulicy Czopowej. Od strony wschodniej grodu natrafiono na fragmenty falochronu (tu była Wisła, wówczas dużo bliżej Gdańska niż obecnie), a od południowej i zachodniej fragmenty nabrzeży (między obecnymi Sukienniczą i Tartaczną). W tym miejscu prawdopodobnie był pierwszy port gdański (lewe ramię Motławy). Ten port z powodu płytkości Motławy i ustawicznego zamulania musiał w wieku XIV przenieść się w kierunku Targu Rybnego. Na marginesie dodam, że po zajęciu Gdańska Krzyżacy uzyskiwali rocznie z obrotów portowych 9000 grzywien.  Dochód z całych Kujaw wynosił 4000 grzywien, a małopolskie komory celne Krakowa, Czchowa, Żmigrodu i Dobczyc przynosiły łącznie – 2000 grzywien.

gród wg Andrzeja Zbierskiego
gród wg Andrzeja Zbierskiego

Zdjęcie powyższe przedstawia możliwy wygląd grodu w XI wieku wg Andrzeja Zbierskiego. Po lewej potok – zapewne Szydlicki, Wisła tuż za płotem. Kanału Raduni oczywiście nie ma, bo Krzyżaków też jeszcze nie ma. Baszta Łabędź (gdy jeszcze nią nie była, raczej jej poprzedniczka) stoi samotnie na wyspie i widać,  że jest ścięta od strony nam bliższej. Z drugiej półokrągła. To oznacza, że grodowe wojska obserwowały nie obecne Główne Miasto i Motławę, ale Stare. Wg tej rekonstrukcji wjazd do grodu był za plecami Technikum Łączności.

Inną ciekawą kwestią tego okresu jest ustalenie daty wydarzeń. Mieszkańcom generalnie datowanie nie było potrzebne. Ustalanie dat miało znaczenie przy spisywaniu wydarzeń i w procesach sądowych. A w przypadku rzezi gdańskiej odbyły się dwa procesy – w 1320 i 1339 r. Otóż były dwa sposoby. Dla prostego, niepiśmiennego ludu doba rozpoczynała się ze świtem i kończyła ze świtem. Jeżeli więc coś zdarzyło się godzinę przed świtem, należało do wczoraj. Osoby piśmienne (związane z Kościołem) datowały inaczej: doba zaczynała się po zachodzie Słońca. Godzina przed świtem było to więc „dzisiaj”. Taki sędzia ustalając fakty musiał mieć na uwadze takie właśnie pojmowanie dni. Może lepsze było wyrażenie „3 dni po świętym Marcinie”, użyte przez świadka – Żyrę z Krupocina  – na procesie w 1339 r. Trzeba jednak pamiętać, że w średniowieczu wliczało się również ten dzień św. Marcina. 3 dni po świętym Marcinie miała miejsce rzeź gdańska i zajęty został Tczew. To sformułowanie bardzo pomogło  badaczom w ustaleniu daty.  Krzyżacy zaatakowali Gdańsk o zmierzchu 12 listopada (czyli ok. godz. 16), a gdy nastawał świt 13-go listopada miasto już dogorywało. Krzyżacy wzięli krótki odpoczynek, by jeszcze tego samego dnia wkroczyć bez walk do przerażonego Tczewa.

Jaka była sytuacja polityczna Gdańska na przełomie XIII i XIV wieku?

Wydaje się, że rzeź gdańska była pokłosiem sporu między wojewodą gdańskim i doradcą Mściwoja II Święcą a Władysławem Łokietkiem. Święca – niekwestionowany lider na wschodnim Pomorzu –  optował za związaniem się z Wielkopolską i przyjaznym ułożeniem sobie stosunków  z księstwami zachodniopomorskimi. Do pierwszego konfliktu doszło w 1296 r., już po śmierci Mściwoja II i wielkopolskiego Przemysła II.  Łokietek wkroczył do Gdańska i wprawdzie Święca ofiarował mu swoje dobre kontakty z zachodniopomorskim księciem Bogusławem IV, który mógł pretendować do objęcia rządów na Pomorzu, to jednak  Łokietek gdzie mógł, ograniczał  wpływy wojewody gdańskiego. Na najwyższe stanowisko (wojewody pomorskiego) został powołany Mikołaj Zaremba z Wielkopolski, który do Gdańska nie przyjechał ani razu. W Sławnie i Tczewie również pojawili się konkurenci Święcy.

Władysław I Łokietek, grafika z XIX w.
Władysław I Łokietek, grafika z XIX w.

Oprócz tego Władysław Łokietek nie był dobrym gospodarzem. Przede wszystkim zajęty był Kujawami i  nie potrafił zapanować nad rozszerzającym się terytorium. Książę szukał szybkiej gotówki, by móc utrzymać się przy władzy, i w zamian za nią zaczął faworyzować kupców z Lubeki.  Zagwarantował im szczególną opiekę, bezpieczeństwo na szlakach drogowych, rzecznych i morskich, brak ceł, pomoc finansową, gdyby doznali strat, i pozwolił, by założyli kantor na późniejszym Głównym Mieście, czyli wybudowali pallatium, w którym mogli magazynować swoje dobra i sprawować nieskrępowaną władzę sądowniczą. Pallatium miało również prawo azylu.

Tego już nie tylko Święcy, ale i gdańszczanom  było za dużo. U boku miasta wyrosła lubecka strefa wolnocłowa, wolna od gdańskiej jurysdykcji i rujnująca miasto finansowo.  Przez kilka miesięcy trwała wojna gospodarcza między Gdańskiem a kupcami lubeckimi, ale i ją miasto przegrało, bo kupcy poskarżyli się księciu na nakładane na nich portowe opłaty.  Kantor/pallatium powstał prawdopodobnie tam, gdzie obecnie stoi Ratusz Głównego Miasta.

Ponieważ  w Gdańsku wrzało, Łokietek obsypał Święcę licznymi przywilejami, sam jednak musiał udać się na wygnanie, gdzie złożył  hołd lenny Wacławowi czeskiemu. Wacław koronował się na króla Polski (Wacław II), a pozycja Święcy jeszcze bardziej wzrosła, bo został  starostą pomorskim czyli namiestnikiem króla (dosyć krótko). I tu dochodzimy do roku 1301, kiedy po raz pierwszy pojawiają się Krzyżacy.

W tym roku Gdańsk przeżył najazd księcia Rugii Wisława II, który jeszcze za życia Mściwoja zgłaszał pretensje do tych ziem, a teraz był dodatkowo wspierany przez przeciwników starosty. Wacław II, zajęty sprawami dynastycznymi na Węgrzech, poprosił o militarną pomoc Zakon Krzyżacki.  Krzyżacy wystąpili więc jako sojusznicy sprawy polskiej na zaproszenie króla polskiego w zamian za 5 wsi. Pogonili Rugijczyków (choć trwało to rok) i oddali grzecznie Gdańsk Wacławowi.  Krzyżacy  nie omieszkali wysondować Pomorzan, czy byliby skłonni oddać się pod panowanie krzyżackie, bo na takie działania poskarżył się syn Święcy – Piotr z Nowego – królowi polskiemu. Piotr wkrótce został nowym starostą pomorskim.

Niestety, Wacław długo nie pożył. Zmarł w 1305 roku i na scenę, po gwałtownej śmierci syna Wacława, powrócił Łokietek, który w Gdańsku nie był lubiany za swoją krótkowzroczną politykę gospodarczą. W tym czasie Święcowie rozbudowywali własne dobra, ale okazało się, że brakuje im płynności finansowej na powstrzymanie zakusów biskupa kamieńskiego Heinricha von Wachholtz, napierającego w czasie bezkrólewia z zachodu, więc się zadłużyli. Z drugiej strony Kamienia Pomorskiego zbliżali się margrabiowie brandenburscy. Odżył stary plan, by zawładnąć Pomorzem od zachodu po wschód wespół w zespół – Święcowie z Brandenburczykami, w zamian za spłatę zadłużenia wojennego, i jednocześnie odebrać przywileje kantorowi lubeckiemu.

Łokietek jednak zamierzał powrócić do władzy wszędzie tam, gdzie był obecny przed wygnaniem. Nawet to on pierwszy obiecał spłacić długi Święców i Piotr z Nowego, będąc lojalnym,  nie wykonywał wrogich ruchów wobec przyszłego władcy. Jednak szybko się okazało, że obietnice Łokietka nie mają pokrycia. Książę nie reagował na wezwania Święców, więc Piotr z Nowego postąpił zgodnie z feudalną zasadą:

Tyle samo człowiek winien jest swemu seniorowi wierności i rzetelności z racji hołdu, ile senior winien jest swemu człowiekowi.

17 lipca 1307 roku w Lędowie doszło do układu między Piotrem z Nowego a margrabiami.

Wydarzenia poprzedzające bezpośrednio rzeź gdańską

Przygotowania do zajęcia Pomorza zabrały rok. Przez ten czas książę Władysław ani razu nie pojawił się w Gdańsku. 20 sierpnia 1308 roku wojska brandenburskie w liczbie 300 rycerzy (+ 300 pośledniejszego stanu) zatrzymało się we wsi Gołubie.  Stąd silny podjazd brandenburski wyruszył i spalił gród w Chmielnie jako przyjazny Łokietkowi; po czym wszyscy ruszyli na Gdańsk – mijając Ostrzyce, Somonino i Żukowo, doliną Raduni,  a potem wzdłuż Potoku Siedleckiego czyli obecną Kartuską i Nowymi Ogrodami.

Miasto radośnie otworzyło im bramy. MIASTO, bo zwolennicy Łokietka ze strachu zamknęli się w GRODZIE. Dowodził nimi aktualny starosta Bogusza. Mało tego, margrabiowie odebrali hołd od mieszczan. Bogusza nie mógł poddać grodu, bo książę Łokietek takie postawy karał ukróceniem o głowę. Ataki na gród owszem były (znaleziono bełty od kusz po stronie bramy), ale Brandenburczycy nacierali tylko miesiąc, potem po prostu siedzieli w mieście. Może brali na przeczekanie, w końcu gdańszczanie byli im życzliwi, a Łokietek nie kwapił się z pomocą. Bardziej go zajmowała Ruś Halicka.

Wojciech Kossak, Apostolstwo Krzyżackie, 1909 r., własność prywatna
Wojciech Kossak, Apostolstwo Krzyżackie, 1909 r., własność prywatna

Zdesperowany Bogusza przedostał się łąkami dominikańskimi do klasztoru (czyli orientacyjnie ulice Świętojańska-Tobiasza), gdzie przeor Wilhelm przypomniał mu, że jest Zakon Krzyżacki i można poprosić go o pomoc. W końcu kiedyś już pomógł wypędzając Rugijczyków. Ponieważ oblężenie nie było szczelne, Bogusza  wymknął się i udał łodzią do Elbląga do mistrza krajowego pruskiego Heinricha von Plotzke. Ich umowa przewidywała odbicie miasta i wydanie Krzyżakom grodu na rok na ich koszt, a po roku na koszt wzywającego. Bogusza zastrzegł tylko, że musi na to mieć zgodę Łokietka. Tak postanowiono i Bogusza udał się do księcia czyli do Sandomierza. Z tych ustaleń wynika, że obie strony liczyły się z możliwością walk długotrwałych, co najmniej 2-letnich oraz że miała nastąpić wymiana załogi grodowej – z polskiej (podległej Łokietkowi) na krzyżacką.
Wszystko byłoby cacy, ale Łokietek nie przystał na oddanie całego grodu. Zgodził się na pół, czego Bogusza nie miał śmiałości Krzyżakom oznajmić. W drodze powrotnej zatrzymał się u komtura ziemi chełmińskiej i on widząc upoważnienie Boguszy, postanowił wysłać swoje wojska – głównie Prusów. Ten ruch uaktywnił też pewną część rycerstwa pomorskiego niechętnego Święcom i Brandenburczykom.

W tym czasie tych ostatnich już w mieście nie było. Na wieść o zbliżających się posiłkach krzyżackich margrabiowie postanowili wzmocnić inną część Pomorza i ściągnąć swoich ludzi. Gdańsk jednak nie miał zamiaru oddawać się państwu polskiemu w osobie nielubianego Łokietka (który zresztą królem wtedy nie był) i zamknął bramy. Miasto zaczęło się szykować do oblężenia polsko-krzyżackiego. Dlatego zniszczono mury klasztoru dominikańskiego, by przeciwnik nie mógł ulokować się w klasztorze.

Tymczasem Bogusza i komtur (nieznający dokładnie wcześniejszych ustaleń) podzielili sobie gród na pół.

Wspólny atak Krzyżaków i Polaków na Gdańsk wkrótce nastąpił. Ramię w ramię Krzyżacy i łokietkowe wojska  atakowali gdańszczan, a do miasta zbliżały się wojska Heinricha von Plotzke. Mistrz był zdumiony widząc wojska polskie w grodzie. Wtedy Bogusza pękł i przyznał się do złamania układu przez stronę polską, a właściwie do własnego zatajenia wytycznych księcia Władysława.  Być może Krzyżacy nigdy by tu nie przyszli, gdyby dowiedzieli się wcześniej, że Łokietek zmienił warunki. Doszło do gwałtownego sporu, Bogusza został uwięziony, padli zabici z obu stron.  W takiej sytuacji dowódca polskiego garnizonu zgodził się uznać ważność pierwszego dokumentu, oddał Krzyżakom cały gród i opuścił go. Mamy więc wkurzonych Krzyżaków w grodzie z jednej strony i gdańszczan w mieście z drugiej.

Zamczysko w roku 1411 wg Jana Seyfferta, 1834
Zamczysko w roku 1411 wg Jana Seyfferta, 1834

To jest koniec obecności polskich wojsk w Gdańsku. Gdyby jednak były inne ustalenia, np. faktycznie dzielące gród na pół, to krwawego, ostatecznego szturmu na miasto dokonaliby Krzyżacy razem z Polakami. Sytuacja z Boguszą jednak uzmysłowiła im, że strona polska nie ma uczciwych intencji i … jest słaba, skoro tak łatwo dało się starostę usunąć. Trzeba było jednak pozbyć się  z miasta wszystkich zwolenników margrabiów brandenburskich.

Rzeź

Wojciech Gerson, Krzyżacy w Polsce (Branka Krzyżacka), pokolorowana reprodukcja-kartka pocztowa
Wojciech Gerson, Krzyżacy w Polsce (Branka Krzyżacka), pokolorowana reprodukcja-kartka pocztowa

We wtorek o zmierzchu 12 listopada 1308  Krzyżacy wdarli się do Gdańska.  Był to jeden z wielu ataków, tym razem skuteczny.

W XIV wieku, jeśli używano słowa „rzeź”, to dotyczyło to zarówno osób walczących z mieczem w ręku, jak i ludności cywilnej. W średniowieczu mordowanie mieszkańców przy zdobywaniu miasta było normą. Jednak porównując to wydarzenie do innych podobnych w tym czasie oraz pozostawionych przekazów, trzeba powiedzieć, że w ciągu 12 godzin w Gdańsku nastąpił mord na wielką skalę. Wyobraźmy sobie zabicie obecnie 150 000 gdańszczan, tj. 1/3 aktualnego stanu, w  ciągu jednej nocy. Przekonanie o wielkich rozmiarach rzezi było u współczesnych oczywiste. Zginęło prawdopodobnie 50-60 rycerzy i „mnóstwo mieszczan”. Szacuje się, że zginęło ich ok. 1000. Gdańsk liczył wtedy 3000 mieszkańców. Krzyżacy przyznawali się do 16, ale przekazy mówią o ulicach spływających krwią. Mordowano i palono wszystko, jak leci. Tych 16 to prawdopodobnie znamienitsi stronicy Święców i Brandenburczyków. Opat oliwski Rudiger zabrał ich ciała po egzekucji i pochował koło kościoła św. Jakuba w Oliwie. Eksterminacja cywilów być może nastąpiła z powodu sięgnięcia przez nich po broń, co musiało Krzyżaków rozsierdzić. Ludność Gdańska pochodziła w głównej mierze z osiedlonych tu przybyszów z północnych Niemiec, ale ich pochodzenie nie miało żadnego znaczenia. Świt zastał miasto spalone, a  ulice zasłane trupami.

Wieści o tych wydarzeniach szybko się rozniosły. Jeszcze tego samego dnia Krzyżacy podeszli pod Tczew, który w panice  poddał im się bez szemrania, co jednak nie powstrzymało najeźdźców przed jego zniszczeniem i wypędzeniem części ludności. Tak rozpoczęło się panowanie Krzyżaków nad Gdańskiem i Pomorzem na okres prawie 150 lat – dłużej niż rozbiory Polski. Polacy wydali miasto Krzyżakom, a w rzezi  zginęło więcej Niemców niż Polaków.

Z pojęciami „Niemiec”, „Polak” należy jednak być bardzo ostrożnym, bo państwa narodowościowe powstały, jak napisałam,  dopiero w XIX wieku. W okresie, o którym mówię, Niemiec i Polak to osoby o pochodzeniu germańskim bądź słowiańskim lub najzwyczajniej poddani określonego władcy.

Anna Pisarska-Umańska

Przeczytaj też: Konrad Letzkau – męczeństwo gdańskiego burmistrza

źródła:

Błażej Śliwiński „Rzeź i zniszczenie Gdańska przez Krzyżaków w 1308 roku”, 2006 r.

K. Jażdżewski ” Gdańsk wczesnośredniowieczny w świetle wykopalisk”, 1952 r.

Andrzej  Zbierski „Początki Gdańska w świetle najnowszych badań”, 1969 r.

zasoby internetowe

4 thoughts on “Rzeź gdańska 1308

  • No super artykuł, ale szkoda, że nie ma odnośników do źródeł wszystkich tych dosyć szczegółowych a często niepopularnych, mówiąc eufemistycznie, politycznie informacji.

    Odpowiedz
    • Mord to mord zabijali żeby kraść. Nie ma na to tłumaczeń. Nie rozumiem dlaczego wezwali zlodzieji i oszustów Krzyzakow, którzy przecież oszukali Polaków za czasów podboju Prus w latach 1226-1285. Dlaczego wogole z nimi gadali ?

      Odpowiedz
  • Dokładne źródła i ich analiza są u Śliwińskiego (w tej i paru innych pracach), warto sięgnąć po oryginał unikając błędów popularyzacji odkryć naukowych :) a co do Niemców, to etnicznie byli inni (zakon był z górnych, mieszczanie z dolnych Niemiec, to nawet dziś bywa bardziej odległe niż Polak-Rusek :) a co dopiero wówczas). Rzeź była ponad-typowa, ale… jej kontekst to walka polskiego rycerstwa z niemieckim mieszczaństwem (w tym samym czasie doszło do rzezi mieszczan w Krakowie, Poznaniu i okolicach, co dało sukces Piastom, z kolei we Wrocławiu wygrali mieszczanie i Śląsk przejęli Przemyślidzi > Luksemburgowie > Habsburgowie; Łokietek próbował tego samego w Gdańsku, krzyżacy byli jego sojusznikami nie przeciwnikami w walce z miastem i Brandenburgami, ale go wykolegowali, będąc lepiej zorganizowanymi); więcej o tym pisze Sławomir Gawlas w pracy „O kształt zjednoczonego królestwa”. Inna ciekawostka to… pomieszanie dwu zdarzeń (także na pomniku Tym, co za polskość Gdańska): rzezi z 1308 i buntu rybaków z Osieka na Jarmarku Dominikańskim w 1363 – szli z toporami krzycząc Kraków, Kraków!, co ujawnia ich opcję polityczną – bunt stłumili krzyżacy, wody Raduni mogły być czerwone (w 1308 kanału tu jeszcze nie było), choć pieśń o tym jest już zmyśleniem Derdowskiego: https://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Rzez-Gdanska-Krwawa-woda-ale-nie-w-Raduni-n52988.html (w średniowieczu już mieszano oba zdarzenia, stąd tekst o zabijaniu w 1308 Polaków nie Niemców czy datowanie tego na sierpień zamiast listopada).

    Odpowiedz
  • Jezeli mieszkancy Gdanska byli w duzej czesci przybyli z pólnocnych Niemiec, to wielu z nich moglo prawdopodobnie byc slowianami tamtejszymi. Panstwa Slowianskie tamze wpadly pod panowanie germanskie pareset lat „temu”, i zostali znaturalizowani, tym bardziej ze sami byli w duzej mierze kultura kupiecka / miejska..

    Odpowiedz

Dodaj opinię lub komentarz.