Po ujawnionej przez nas sytuacji panującej w gdańskiej filharmonii, jej dyrektor zaczął wykazywać inicjatywę. Nie dziwi to, ponieważ jego dalsza przyszłość na stanowisku może być mocno zagrożona. Dziwi jednak fakt, że zaczął „grać” pismami, nie mając świadomości, że naraził się w ten sposób na bardzo poważne zarzuty.

Filharmonia Bałtycka

Wiele wskazuje na to, że aktualny dyrektor Roman Perucki wykorzystuje swoją pozycję zawodową w celu uzyskania konkretnych efektów wizerunkowych. Jest to bezpośrednio związane ze zbliżającym się finałem konkursu na stanowisko dyrektora.

Ten konkurs to jego być albo nie być – słyszymy na korytarzach PFB. – Choć przez wiele lat pracował na dzisiejszy kryzys to dziś, zamiast odejść z funkcji, próbuje robić wszystko, żeby się ratować i dalej trwać.

Wyglądające obecnie na rozpaczliwe działania wizerunkowe niewiele pomogą w obliczu narastających od lat wątpliwości formułowanych przez ludzi związanych z instytucją.  A te dotyczą zarówno sposobu zarządzania, jak i funkcjonowania całej instytucji.

– Strach pojawił się na korytarzach filharmonii, a największy zapewne w gabinecie dyrektora. Boją się ci wszyscy, którzy do tej pory korzystali z patologicznej sytuacji. Cieszy się cała reszta, czyli zdecydowana większość muzyków, bo w końcu pojawiła się dla nas szansa na pozytywną zmianę. Oby w końcu to nastąpiło. Cała nadzieja w Marszałku Województwa i komisji konkursowej – słyszymy od członków orkiestry (nazwiska do wiadomości redakcji).

Zabiegi wizerunkowe w Filharmonii Bałtyckiej przybierają rozmaite kształty, czasem wręcz groteskowe. Według doniesień artystów, niedawno rzecznik prasowa próbowała np. instruować muzyków i nakłaniała ich do tego, aby nie czytali, nie rozpowszechniali i nie komentowali doniesień prasowych dotyczących filharmonii, co spotkało się z oburzeniem muzyków. Niektórzy mówili nawet o tym, że odebrali to jako próbę nacisku na nich i na ich niezależność.

– Jak można nam sugerować, co mamy robić, mówić i czytać poza godzinami pracy? Przecież to kpina! Widać, że strach zagościł tu na dobre – podsumowują muzycy.

Jednak największym problemem muzyków jest niestety ich zależność od dyrektora, która wywołuje strach przed możliwymi represjami, publicznym napiętnowaniem, a nawet utratą pracy. Pracownicy boją się ujawniać swoje nazwiska informując o negatywnych wydarzeniach zarówno dziennikarzy jak i instytucje kontrolne. Najprawdopodobniej właśnie dlatego tak długo udawało się utrzymywać patologiczną sytuację wewnątrz filharmonii. Ale wygląda na to, że w ostatnim czasie pewna granica została przekroczona. – Tej sytuacji nie da już się cofnąć – komentują.

Pismo adresowane do Dyrektora Polskiej Filharmonii Bałtyckiej wysłane zostało m.in. do Urzędu Marszałkowskiego.

Ostatnio Polska Filharmonia Bałtycka informowała opinię publiczną o piśmie, które podpisali członkowie Rady Artystycznej, w której poinformowali, że nie mieli udziału w pojawiających się doniesieniach prasowych dotyczących działalności Dyrektora Naczelnego PFB w Gdańsku i nic im nie wiadomo o tym, żeby ktokolwiek się do nich zwracał w tej sprawie.

Jego treść wskazuje na to, co było i jest oczywiste – Rada Artystyczna nie inicjowała publikacji prasowych dotyczących filharmonii, ponieważ informacje o wątpliwościach dotyczących sytuacji wewnątrz instytucji dziennikarze posiadali znacznie wcześniej m.in. od muzyków orkiestry.

Pismo zostało przesłane m.in. do Urzędu Marszałkowskiego, prawdopodobnie w celu przedstawienia dyrektora Peruckiego w jak najlepszym świetle, a Filharmonii – jako instytucji wzorowo zarządzanej. Niestety tak nie jest, a dokument nie zawiera odpowiedzi na najważniejsze zarzuty formułowane przez muzyków i znanego dyrygenta Zygmunta Rycherta, o których już pisaliśmy tu:

Mamy oświadczenie
Jesteśmy w posiadaniu oświadczenia podpisanego pod warunkiem ochrony danych osobowych sygnatariuszy. Autorzy potwierdzają wszystko, co ustaliliśmy na temat Polskiej Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku.Dodatkowo istnieją poważne przesłanki świadczące o tym, że pismo podpisane przez członków Rady Artystycznej mogło powstać na skutek nacisków wynikających z zależności służbowej lub nawet działań mobbingowych (działania pod przymusem) realizowanych w stosunku do pracowników, ponieważ jesteśmy w posiadaniu pisemnego oświadczenia podpisanego przez członków Rady Artystycznej Polskiej Filharmonii Bałtyckiej, w którym potwierdzają oni, że opublikowane przez nas informacje są prawdziwe i rzetelne!
Tym samym pismo, które gdańska filharmonia rozsyłała do mediów można traktować jako co najmniej wątpliwą etycznie próbę wpływania na opinię publiczną oraz na władze wojewódzkie. Sprawą oświadczeń pracowników jak najszybciej powinna zbadać Państwowa Inspekcja Pracy.

Co najważniejsze, muzycy w żadnej mierze nie negują treści, o których pisaliśmy. Nie podważają także negatywnej opinii dotyczącej dyrektora, sformułowanej przez znanego dyrygenta – prof. Zygmunta Rycherta. Potwierdzają również opinię o bardzo złej sytuacji spowodowanej zarządzaniem instytucją przez Romana Peruckiego.

– Nie wyobrażamy sobie dalszego funkcjonowania w instytucji zarządzanej w dotychczasowy sposób przez Romana Peruckiego – mówią muzycy orkiestrowi, których nazwiska chronimy.

Dyrektor wymijająco
Władysław Zawistowski w imieniu marszałka odpowiada wymijająco.O sytuacji w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej informowaliśmy pisemnie Marszałka Województwa Pomorskiego. Na jedno z pism, w imieniu marszałka odpowiedział Władysław Zawistowski, Dyrektora Departamentu Kultury Urzędu Marszałkowskiego.

Niestety z przykrością i sporym zaniepokojeniem należy stwierdzić, że otrzymana odpowiedź nie zawiera jakichkolwiek odniesień do najważniejszych i kluczowych informacji oraz wniosków, które powstały w oparciu o szereg rozmów z muzykami Polskiej Filharmonii Bałtyckiej, w tym z członkami Rady Artystycznej tej instytucji (takie rozmowy prowadziliśmy i mamy na to dowody!) oraz informacji pochodzących od prof. Zygmunta Rycherta.

Dlaczego Władysław Zawistowski, jako urzędnik samorządowy nie jest zainteresowany faktyczną sytuacją w jednej z najważniejszych instytucji kultury na Pomorzu i w imieniu marszałka przesyła zdawkowe, wymijające pisma?
Co ważne, żadna z przedstawionych przez nas informacji na temat gdańskiej filharmonii nie jest nieprawdziwa, ani tym bardziej nie została podważona (również przez członków Rady Artystycznej tej instytucji)!

Informacja
Dziś na godzinę 14.00 zaplanowane zostało spotkanie marszałka Mieczysława Struka z Romanem Peruckim, dyrektorem Polskiej Filharmonii Bałtyckiej.

Być może od tego spotkania zależeć będzie dalsza przyszłość tej ważnej dla Pomorza instytucji kultury oraz artystów z nią związanych.

Zobacz: Znany dyrygent: „Dyrektor Filharmonii Bałtyckiej przeszkadzał mi pracować!

Waldemar Brzoza , www.gazetabaltycka.pl

Dodaj opinię lub komentarz.