Antoine Wiertz był belgijskim artystą. Tutaj na zdjęciu „Dwie młode kobiety”, obraz z 1847 roku, znany również pod inną nazwą  „La belle Rosine” czyli „Piękna Rosyna” (Różyczka). Bynajmniej – piękna Różyczka to nie ta pani po prawej, ale ta po lewej.  Na czaszce ma naklejoną karteczkę z takim właśnie podpisem.

Piękna Różyczka
A.Wiertz – Piękna Różyczka

Zafascynowanie malarza śmiercią widać na wielu jego obrazach. Tym, co go szczególnie interesowało, to była ścięta głowa. Czy jeszcze coś odczuwa po ścięciu, czy myśli, czy widzi? Trzeba powiedzieć, że nie był w tym odosobniony. Zainteresowanie tą kwestią rosło od momentu wprowadzenia gilotyny. Ludzie, przyzwyczajeni do długich męczarni wisielca, byli w szoku, że można tak szybko zakończyć życie. Mamy przełom XVIII i XIX wieku, kiedy rodzi się nauka – chemia, fizyka, medycyna, a Antoine Lavoisier zajmuje się badaniami tlenu.

Lavoisier zginął pod gilotyną. Miał nieszczęście być poborcą podatkowym i cóż, że próbował zreformować system, wg Trybunału był zdrajcą. Na jego prośbę, by przesunąć egzekucję o kilka dni, ponieważ pracuje nad eksperymentem, Trybunał odpowiedział: „Rewolucja nie potrzebuje uczonych”. Jego ostatni eksperyment polegał na tym, że umówił się z asystentem, że po ścięciu głowy będzie szybko mrugał oczami, a asystent liczył, jak długo to się udaje. Asystent potwierdził, że naliczył od 15 do 20 mrugnięć w sekundowych odstępach.

gilotyna
gilotyna

Ta kwestia frapowała wielu – CZY głowa rejestruje po ścięciu, co dzieje się wokół? Co dzieje się ze świadomością? [Któż z nas nigdy nie użył sformułowania „marzenia ściętej głowy”?] Po ścięciu Charlotte Corday, zabójczyni Marata, kat uderzył ją w policzek. Głowa zaczerwieniła się i na twarzy pojawił się grymas oburzenia. Istnieje również opowieść o kacie, który gilotynował ludzi, ale przeczuwając własną śmierć poprosił, by po ścięciu podnieść jego głowę wysoko, by mógł jeszcze raz spojrzeć na ludzi. Tak samo o głowach wpadających do kubełka pod gilotyną,  które patrzyły na siebie mrugając przez pewien czas, aż oczy znieruchomiały. Niektórzy twierdzili, że mózg pozostaje świadomy nie dłużej niż 4 sekundy, jeśli osoba stoi, 8 jeśli siedzi i 12 jeśli leży. I stąd cała ta fascynacja gilotyną, kiedy mózg jeszcze nie wie, że odłączył się od reszty ciała.

I otóż nasz artysta Wiertz w 1848 roku dostał zgodę na przeprowadzenie eksperymentu polegającego na tym, że pozwolono mu stać na rusztowaniu w czasie gilotynowania dwóch osób i wprowadzić się w trans. Obecny hipnotyzer wprowadził Wiertza w hipnozę tak, aby mógł nawiązać kontakt ze skazanymi osobami. Na początku seansu, gdy skazani zbliżali się do podestu,  Wiertz wpadł w panikę, wydawało mu się, ze gilotyna rozdziera jego ciało, ale gdy pierwszy nieszczęśnik został położony i gilotyna poleciała w dół, Wiertz nie czuł bólu, słyszał tylko szum i uderzenie, ale nie metalu, ale jakby porażenie, przeszycie prądem. Głowa nadal myśli, że jest połączona z ciałem, chociaż leży już na dole. I wtedy zaczyna się dusić, brakuje jej powietrza. Wszystko dookoła robi się czerwone i iskrzy się. Ten stan trwał minutę. W różnych obrazach później Wiertz próbował ukazać „uczucia głowy”. W drugiej minucie ręce próbują sięgnąć bolącego miejsca tak, jak robi to każdy człowiek, gdy ma ranę – dotyka ją, próbuje znieczulić. Wiertz miał wrażenie, że głowa mu wiruje, a serce bijące w piersi, wciąż bije w mózgu. Pojawia się wielka ilość obrazów. W trzeciej minucie czuł rozrywające się ciało, potworny ból, skurcze, wyrywanie, po czym pojawiło się światełko i nastąpiła błogość. Ponieważ Wiertz wymalował te odczucia dopiero po 5 latach i ponieważ był artystą, więc wielu odmówiło mu wiarygodności.

A.Wiertz - Wizje zgilotynowanej głowy
A.Wiertz – Wizje zgilotynowanej głowy

Trzeba również pamiętać, że gilotyna powstała jako narzędzie humanitarnej śmierci – łatwej i szybkiej. Lud francuski był wręcz zawiedziony, że egzekucja trwa tak krótko i jest tak mało widowiskowa.

Pracownia Antoine’a Wiertza wchodzi w skład Królewskich Muzeów Sztuk Pięknych i można ją zwiedzać nieopodal gmachu Parlamentu Europejskiego w Brukseli.

Na koniec jedno zdanie o Lavoisier (jego nazwisko jest wygrawerowane na wieży Eiffla). Po jego ścięciu ktoś powiedział (cytuję z pamięci): „Głowę ścina się bardzo szybko, ale żeby taka głowa się odtworzyła, 100 lat może nie wystarczyć”.

Anna Pisarska-Umańska

przeczytaj:

Dodaj opinię lub komentarz.