Południowokoreańska kartka z okazji wystawy filatelistycznej z 2011 roku.
Na kartce jest Kolumb i zaćmienie Księżyca, które uratowało mu życie. W 1503 roku w czasie czwartej swojej wyprawy robale podziurawiły Kolumbowi statki. 2 zatonęły (robale lubią ciepło i głównie siedzą w Morzu Karaibskim i mają nawet 20 cm długości, pasjami wcinają drewno). Pozostałe 2 – podziurawione – Kolumb osadził u wybrzeży Jamajki.
Tubylcy przywitali gości, jak się patrzy, ale po 6 miesiącach już na siebie patrzeć nie mogli. Gdy jeden z marynarzy zabił tubylca, skończyły się dostawy żywności i głód zaglądnął w oczy Europejczyków (ciekawe, że tubylcy potrafili się wyżywić, a przybysze nie).
Kolumb miał przy sobie almanach i doczytał się, że 29 lutego 1504 będzie całkowite zaćmienie Księżyca. Wezwał więc lokalnego wodza i oznajmił mu, że jego bóg jest zły i jak natychmiast Indianie nie dostarczą żywności, to za 3 dni Księżyc stanie się czerwony jak krew. I tak się stało.
Przerażeni tubylcy szybko poprzynosili, co trzeba. Kolumb zamknął się w kajucie, odczekał 50 minut i oznajmił, że bóg przyjął przeprosiny. I tak sobie żył do czerwca, kiedy dotarła pomoc.
Jak bardzo Księżyc może sczerwienieć, a nawet zbrunatnieć w czasie zaćmienia, widać na zdjęciu zrobionym w Brzeźnie 10 grudnia 2011 r.
Pocztówka pochodzi z mojej kolekcji „zaćmieniowej” (głównie znaczki z całkowitym zaćmieniem Słońca z całego świata).
