Kamienica jest bardzo długa i ma  trzy symetryczne, trapezowe wykusze. Okna połączone są listwami parapetowymi. Ta kamienica podobno jest najładniej dekorowana w trakcie wszelkich uroczystości miejskich, narodowych i religijnych. To jedna z najstarszych kamienic przy Świętojańskiej w Gdyni. Świętojańska 53.

źródło: Gdynia nasze miasto

A skoro stara, to i ma najstarszą windę, prawdziwie przedwojenną z ażurowym szybem:

Leon Stankiewicz był adwokatem i działaczem społecznym.  Urodził się w Łubnie na Podkarpaciu w roku 1892. 25 września jest rocznica jego urodzin. Adwokatem został w roku 1923 w Poznaniu, ale wcześniej studiował we Lwowie i w Wiedniu. Wstąpił na ochotnika do tworzącego się wojska polskiego, by walczyć na froncie bolszewickim. Zapewne postawy patriotyczne wyniósł z domu, pochodził z rodziny ziemiańskiej. Zaangażowany społecznie i politycznie był „od zawsze”. Związany był z Polskim Towarzystwem Gimnastycznym Sokół i Stronnictwem Narodowym.

W Gdyni pojawił się przy okazji procesu sądowego i afery związanej z defraudacją pieniędzy przy budowie poczty. Zafascynowany Gdynią, postanowił wybudować tu kamienicę. Stanęła ona przy Świętojańskiej w 1931 roku. Był to projekt Włodzimierza Prochaski i Tadeusza Jędrzejewskiego.

Poszukiwany przez Gestapo, Leon Stankiewicz przetrwał wojnę w ukryciu, w Dynowie, czyli w stronach rodzinnych. Czego nie zrobiło Gestapo, zrobiła ubecja. Mecenas przyjechał do Gdyni i został aresztowany w styczniu 1947 roku. Skonfiskowano mu majątek, stracił prawa obywatelskie, dzięki amnestii siedział tylko 3 lata. Wysiedlony z Gdyni ostatecznie wrócił do miasta w 1956 roku, pracę podjął 2 lata później. Więzienie zniszczyło mu zdrowie i ostatecznie odebrało życie.

Stankiewicz mieszkał  przed wojną w Starogardzie Gdańskim. Dom od razu na początku wojny został zajęty przez Niemców. Po wojnie władza ludowa ogołociła całe ich mieszkanie przy Świętojańskiej. Zabrano wszystko, nawet ubrania. Mąż do więzienia, a żonie zostawiono 6 łóżek (ona i pięcioro dzieci), 6 krzeseł, stół i szafę. Poza tym nic. Sąsiad Władysław Kręcki postanowił łożyć na utrzymanie najstarszego syna, Zdzisława; dzięki temu został on lekarzem. Ktoś inny (Wacław Talarski ze Starogardu) sfinansował naukę drugiego syna, Mariana. Siostry urszulanki zwolniły z czesnego najmłodszą Joasię. I tak udało się przetrwać. Majątek rozszedł się po świecie. Jeden z obrazów państwa Stankiewiczów zdobił sypialnię Bogusława Bagsika. Obecnie posiada go jeden z trójmiejskich biznesmenów.

Sama kamienica oczywiście została wewnętrznie rozparcelowana. Stan posiadania państwa Stankiewiczów skurczył się do 2-pokojowego mieszkania. Zajmowali je z najmłodszą córką, gdy po wysiedleniu mecenas mógł wrócić do Gdyni. Dom był pełen lokatorów z przydziału. Każdy wstawiał ścianki, jak chciał demolując pomieszczenia wg własnego gustu i możliwości. Pani Joanna mieszka tu do dzisiaj.

A dlaczego w tytule dentystka? Latem 1938 roku na podwórzu kamienicy można było spotkać…. prezydenta Mościckiego, który rozdawał dzieciakom cukierki. Adiutant zostawał w samochodzie, a prezydent szedł do pewnej damy. Tą damą była dentystka. Księga adresowa z roku 1937 mówi, że nazywała się   Leokadia Gierżodowa.

dentystka Świętojańska 53

Anna Pisarska-Umańska

PS. W pierwszej wersji artykułu napisałam, że losy innego lokatora tego domu, komandora de Walden potoczyły się „zgoła inaczej” niż adwokata Stankiewicza. Treść usunęłam, ale na skutek informacji otrzymanych od rodziny komandora prostuję: Pod koniec lat 40-tych ubiegłego wieku,w okresie tzw.”czystek” komandor de Walden został usunięty z Marynarki Wojennej. Nigdy też nie piastował żadnych eksponowanych stanowisk. Jeśli uraziłam rodzinę komandora – przepraszam.

Korzystałam:

  1. „Kamienica Leona Stankiewicza” – modernizmgdyni.pl
  2. „Historia rodziny Stankiewiczów z Gdyni” B. Szczepuła – gdynia.naszemiasto.pl
  3. Wikipedia

zdjęcia archiwalne ze strony Gdynia Nasze Miasto