W Gdańsku od 1525 r. działał Urząd Datków, choć takiej nazwy dorobił się później. Przez lata rozwijał swoją formę i działalność i służył rozwiązaniu problemu żebraków i sierot. Pieniądze dla biednych zbierano publicznie zawsze.

Szlachetna Rada w 1525 r. zleciła dwom mieszczanom zarząd nad gromadzonymi pieniędzmi. Czuwali nad zbieraniem i decydowali o rozdzieleniu.
Zbieraniem pieniędzy zajmowali się młodzi gdańszczanie, którzy w niedziele i święta stali pod pięcioma kościołami. Pieniądze wędrowały do dawnej szkatuły odpustowej i były wybierane dwa razy w roku. Tylko dwa. Ale wybrane pieniądze przełożeni Bożej Szkatuły musieli tak rozplanować, by móc rozdawać je co miesiąc w Strzelnicy św. Jerzego i co tydzień właśnie tu (zdjęcie) – na szpitalnym dziedzińcu św. Ducha. Budynek szpitala, który widać na zdjęciu, powstał w 1647 r.

Szpital Św. Ducha (po lewej) i kościół pw. Św. Ducha, zamieniony na szkołę

Potrzeby były ogromne. Rada zadecydowała więc (po 1550 r.) o dodatkowej zbiórce w całym mieście w czasie trzech najważniejszych świąt; była to tzw. taca jałmużna. Odtąd przełożonych Bożej Szkatuły nazywano „panami tacy”. Z czasem liczba kolekt wzrosła, ale urząd trwał latami i jest to świetny przykład na stabilność prawa i urzędów.
Pod którymi pięcioma kościołami zbierano? Nie wiem, przypuszczam, że pod Mariackim, Katarzyną, Mikołajem, Janem i Piotrem i Pawłem.

Wybierane pieniądze ze szkatuły kojarzą mi się ze starymi skrzyniami ofiarnymi w naszych średniowiecznych kościołach, bo pieniądze z nich były wybierane komisyjnie. I żeby nikogo nie podkusiło zrobić to samemu, skarbonki były zabezpieczone w prosty i skuteczny sposób. Po prostu miały trzy skoble i trzy kłódki. Nikt nie mógł otworzyć ich sam. Każdy klucz był inny. Poniżej kilka skrzyń z różnych okresów. Łączą je współczesne kłódki.

Ale gdański sposób zabezpieczania to nic wielkiego. W Londynie w Victoria&Albert Museum stoi skrzynia z lat 1500-1520. Już nie ofiarna, a sejf służący do chowania dokumentów. Są tu trzy zamki otwierane przez trzech ludzi, każdy swoim kluczem. Zamki są schowane i jeden uchwyt je odkrywa poprzez zwolnienie rzemiennego zawiasa. Dodatkowo jeden z otwierających ludzi kluczem zwalniał wewnętrzny długi rygiel. Żeby tego było mało, to w środku była jeszcze jedna skrzyneczka. Sejf jest z żelaza i waży 200 kilo. Raczej kasa pancerna.

Renesansowy sejf

Anna Pisarska

Dodaj opinię lub komentarz.