Koniec roku to tradycyjnie czas, w którym samorządy podejmują uchwały budżetowe na nadchodzące 12 miesięcy. W Gdańsku podczas XXXI Sesji Rady Miasta przyjęto budżet na 2021 rok głosami rządzącej koalicji: Koalicja Obywatelska – Wszystko dla Gdańska, przy sprzeciwie radnych z Prawa i Sprawiedliwości. W skrócie wyglądał on następująco: „4,35 mld zł wydatków i blisko 3,8 mld zł dochodów – takie są założenia budżetu Gdańska na rok 2021. O 57 mln zł wzrośnie wysokość deficytu w porównaniu z ubiegłorocznymi prognozami na ten rok, a dochody będą mniejsze o 3,5 proc”.

Władze Miasta szczyciły się głównie wzrostem wydatków na komunikację miejską (o 20%) czy utrzymaniem wydatków na inwestycje (745,6 mln zł), mimo trudnego czasu związanego z trwającą pandemią koronawirusa. Nie obeszło się rzecz jasna bez utyskiwania na polski rząd, który zdaniem prezydent Aleksandry Dulkiewicz odpowiedzialny był za spadki dochodów czy zwiększenie wydatków po stronie miasta na edukację. Zdaniem przedstawicieli rządzącej koalicji „to bardzo dobrze przygotowany projekt budżetu, sformułowany optymalnie na te trudne i niepewne czasy”. Takiego optymizmu nie podzielali jednak radni opozycji.

Sala posiedzeń Rady Miasta Gdańska

Kilka dni przed sesją budżetową radni Prawa i Sprawiedliwości zorganizowali konferencję prasową, podczas której przedstawili główne zarzuty względem przygotowanego projektu budżetu. Pozwolę sobie je omówić, zaczynając od najważniejszego zarzutu wobec ekipy rządzącej Gdańskiem przez ostatnie lata – polityki komunalnej. Zła gospodarka zasobem komunalnym, której administratorem są Gdańskie Nieruchomości czy też jak słusznie nazywa je radny Andrzej Skiba „Gdańskie Nieprawidłowości”. W 2020 roku odbyło się kilka konferencji prasowych, kilkadziesiąt interwencji w siedzibie GN, a ilość osób, które przychodziły na dyżury radnych, by zwrócić się o pomoc w sprawie problemów z lokalem komunalnym czy socjalnym, nie da się zliczyć. To dobrze pokazuje, że „dosypywanie” miejskiej kasy do GN, czym tak lubią chwalić się rządzący, nie rozwiąże problemów, jeśli równocześnie nie zadbamy o efektywne wydatkowanie tych środków. Przykład, fuszerki i spartaczone remonty w lokalach komunalnych i socjalnych. Wydaje się setki tysięcy złotych na prace budowlane, które nie miałyby prawa przejść kontroli i odbioru, a jednak… Mieszkańcy alarmują o nieprawidłowościach w protokołach wizji jak i odbioru lokali, skarżą się na brak odpowiedzi ze strony urzędników, w czym dodatkowo nie pomogła pandemia. Tymczasem odpowiedzialny za zasób komunalny wiceprezydent Piotr Grzelak woli utyskiwać na działalność radnego Skiby, zamiast przedsięwziąć realne kroki, które przybliżą mieszkańców do życia w komfortowych warunkach w miejskich lokalach.

Czy zadaniem samorządu jest kreowanie projektów dotyczących edukacji seksualnej w placówkach szkolnych? Próbujemy jako opozycyjni radni uzyskać na to pytanie odpowiedź od wielu miesięcy. Kiedy w 2018 roku radni koalicji przegłosowali Model na rzecz równego traktowania mimo protestujących przed budynkiem Rady Miasta rodziców i nauczycieli, było jasne, że nie liczy się głos mieszkańców, lecz długofalowy plan polityczny, któremu przyklasnąć mogłyby partie lewicowo-liberalne w Polsce. Na 2021 rok także przewidziano miliony złotych z budżetu na Gdańskie Centrum Równego Traktowania, realizację gdańskiego programu in-vitro czy propagowanie broszury Zdrovve Love w gdańskich szkołach. Do realnej dyskusji nad sensownością wydawania środków na tego typu projekty Miasto się nie pali, a nowa wiceprezydent ds. edukacji i spraw społecznych – Monika Chabior, wydaje się być kontynuatorką progresywistycznych wizji poprzednika

Miasto Gdańsk lubi chwalić się nagrodami, począwszy od opłaconych konkursów w ogólnopolskich tygodnikach, aż po międzynarodowe granty pieniężne od księżnej Asturii, które miały być „wydane” zgodnie z głosami mieszkańców (a praktyka pokazała co innego). Na marketing, promocję, działania PR-owe, ale i bieżące wydatki administracyjne wydaje się z budżetu miasta dziesiątki milionów złotych. Są to głównie jednostkowe pozycje, które co ciekawe, w 2021 roku mają wzrosnąć r/r o kilkanaście procent co daje podwyżki o kilkaset tysięcy złotych. Czy w czasie kryzysu gospodarczego związanego z pandemią koronawirusa, są to wydatki uzasadnione? Co stało się z „ręcznym” zarządzaniem wydatkami, o którym wspominała prezydent Dulkiewicz

Z powyższych punktów wynika ostatni i wydaje się, kluczowy zarzut – brak środków na realne inwestycje, na które czekają mieszkańcy. Nowa Świętokrzyska, Nowa Małomiejska, objazd Bramy Nizinnej, bezkolizyjne przejazdy na Oruni, tak można wymieniać długo. Władze standardowo zasłaniają się koniecznością szukania dofinansowania, etapowania, odsuwają w czasie. Należy jednak postawić pytanie, czy te inwestycje mogłyby powstać lub być etapowane już teraz gdybyśmy przeprowadzili faktyczny audyt wydatków Miasta i postawili na priorytety, a nie wizerunkowe wydmuszki, które służą tylko autopromocji władzy. 

Czego życzyć mogą sobie gdańszczanie w 2021 roku? Prezydent zapewne powiedziałaby: więcej serdeczności! Ja zaś powiem: więcej inwestycji!

Przemysław Majewski, radny miasta Gdańska

Dodaj opinię lub komentarz.