Strefa obywatelska

Debata kadłubowa, czyli kolejny przyczynek do tego, jak się robi demokrację

Mam taki zwyczaj, że rano słucham trzech rozgłośni radiowych – albo Radia Gdańsk, albo Polskiego Radia 24, albo Tok FM. No i we wtorek słuchałem tej ostatniej stacji. Usłyszałem w niej, że wieczorem w Europejskim Centrum Solidarności odbędzie się, pod auspicjami tej stacji, debata z udziałem „wszystkich liczących się kandydatów” na urząd prezydenta Gdańska. I już wiedziałem, że nie ma sensu iść na to spotkanie.

Dlaczego? Ponieważ tych liczących się kandydatów jest zdaniem Tok FM w Gdańsku pięcioro. Dla pozostałej dwójki w przyciasnawych i klaustrofobicznych salkach (ha ha!) ECS miejsca zabrakło.

W sytuacji, w której trąbiąca przez 24 godziny na dobę o demokracji i jej rzekomym w Polsce zagrożeniu, stacja radiowa selekcjonuje sobie kandydatów, którzy są jej zdaniem „liczący się” odsiewając ich od tych nieliczących się, mamy do czynienia z zaprzeczeniem standardom debaty publicznej i dziennikarstwa oraz psuciem demokracji przez duże P. A może nawet z dewastacją.

Jaka była metodologia wyboru tych podobno liczących się? Chyba na oko, czyli z klucza ideologicznego. Poglądy Jacka Hołubowskiego i Doroty Maksymowicz-Czapkowskiej nie podobają się walczącym o demokrację dziennikarzom i dziennikarkom Tok FM? No to wykluczmy ich z debaty, bo dzięki temu uratujemy demokrację i bezwolne umysły mieszkańców Gdańska od trującego jadu poglądów tych kandydatów. Tak to się robi w koncernie Agora (Agora powtarzam!).

Wyniki sondaży raczej wskazują, kto jest, a kto nie jest liczącym się kandydatem lub kandydatką. Gdyby Tok FM sumiennie zastosowała się do tego wskaźnika powinna ograniczyć liczbę uczestników spotkania do trzech osób.

Ale to jest, proszę Państwa tylko pół problemu. Druga połowa to problem znacznie poważniejszy.

Otóż, na taką sytuację  przystali pozostali uczestnicy tej kadłubowej debaty. Przystał Kacper Płażyński, który wcześniej nie poszedł na debatę do gazety Wyborczej, jakby teraz dostrzegł jakąś różnicę ideologiczną, liniową lub jakąkolwiek inną między Wyborczą a Tok FM. Poszedł Andrzej Ceynowa – co mnie nie dziwi, Paweł Adamowicz – co nie dziwi mnie wcale. Poszedł też Jarosław Wałęsa i to dziwi mnie bardzo, bo niedawno deklarował, że na żadną debatę, na której nie będzie kompletu kandydatów się nie wybierze.

https://dziennikbaltycki.pl/jaroslaw-walesa-na-debacie-powinni-stawic-sie-wszyscy-kandydaci-jezeli-ten-warunek-nie-bedzie-spelniony-nie-bede-uczestniczyl/ar/13517708

Poszła Elżbieta Jachlewska i chyba można ją usprawiedliwić, bo już wcześniej deklarowała, że pójdzie na każde spotkanie, na którym będzie mogła przedstawić swój program wyborczy. Choć jestem pewny, że nie przewidziała sytuacji, w której nieobecność konkurentów nie będzie wynikiem ich osobistych osądów, a po prostu odgórnej decyzji organizatora debaty. Zresztą, trzeba dodać, że Jachlewska jako jedyna o nieobecnych wspomniała podczas spotkania w ECS. Uznała, że brak tych dwojga rozmówców nie jest okej.

I ja też uznaję, że nie jest okej.

Paweł Ilski

5 thoughts on “Debata kadłubowa, czyli kolejny przyczynek do tego, jak się robi demokrację

  • Jak dla mnie Pan Hołubowski powinien zastąpić Panią Jachlewską, jej szanse są tak znikome jak szansa na to, że Pan Płażyński zostanie prezydentem. Najbardziej mi się podobało podczas tej debaty pytanie do „Eskperta ds. komunikacji miejskiej Kacpra Płażyńskiego” o ilość kilometrów torów tramwajowych w Gdańsku- walnął buraka i to jego „eeeeeeee” i brak o jego wiedzy na zadane pytanie. No ale co się spodziewać innego po prawomocnie skazanym kłamcy:)

    Odpowiedz
    • Szanowny Panie, Pana komentarz jest nie na temat. To po pierwsze, a po drugie, proszę dokładnie przeczytać orzeczenie (nie wyrok, a orzeczenie), bo sąd przyznał w nim rację Adamowiczowi w 40%, a więc w 60% oddalił wniosek Adamowicza.
      To tak w kwestii mówienia prawdy.

      Odpowiedz
    • Do pana Adama. Byłem na tej debacie i widziałem ostentacyjne manipulacje prowadzącej, nadto i protekcjonalny stosunek do pana Kacpra Płażyńskiego. Innym kandydatom nie zadawała takich dociskających, szczegółowych pytań. Pańskie słownictwo (strzelił buraka) wskazuje na niepokojąco lekki stosunek do sytuacji, zdaje się pan nie dostrzegać jej powagi.

      Odpowiedz
  • „To kuriozalny wyrok. Sąd opierając się dokładnie na tych samych dowodach wydał znacząco odmienne orzeczenie niż sąd I instancji, który oddalił wcześniej w całości wszystkie wnioski prezydenta Gdańska – powiedział Płażyński.” (TVP) sam Kacper mówi o wyroku, ale co tam może się znać broker ubezpieczeniowy :) No ale Kacperek kłamał, nie ważne w ilu miejscach, nie ważne w ilu procentach. Po prostu kłamał i za to odpowiedział.

    Odpowiedz
    • To nie jest artykuł o „Kacperku”, ale o braku kandydatów na debacie. Przywołuję do porządku.

      Odpowiedz

Dodaj opinię lub komentarz.