Z ulicą Tokarską mam mały problem, bowiem od XV wieku figuruje ona jako Dreyergasse (Dregergasse, Drehergasse), więc niby OK. Ale prof. Samp pisze o błędzie językowym, czy może zamianie słowa Trager na Dreher. Jeśli tak, ulica Tokarska faktycznie powinna nazywać się ulicą Tragarzy. Rzeczywiście nie mają oni swojej ulicy, a żyli w Gdańsku zanim powstały dźwigi i urządzenia portowe. Wielka, bezimienna rzesza budowniczych pomyślności Gdańska.
Tragarze mieli swój cech już w połowie XIV wieku (przy ulicy Piwnej). Ich prawa i obowiązki regulowały wilkierze. Zajmowali jedną z najniższych pozycji społecznych w mieście. Razem z domokrążcami, służbą, marynarzami, furmanami tworzyli plebs. Zarabiali niewiele, ale i tak lepiej im się żyło w Gdańsku niż w jakimkolwiek innym mieście. Była to społeczność wielonarodowa (w rozumieniu dzisiejszym). Karol Ogier pisał, że nie mieli szans się bogacić, bo zaraz wszystko przepijali.
Tragarze mieli swoje specjalizacje. Jedni dźwigali worki z solą, inni ze zbożem czy beczki z piwem. Osobną grupę stanowili tragarze młyńscy, a w XIX wieku kolejowi. W kościele NMP mieli swoją kaplicę z witrażem dwóch mężczyzn niosących beczkę oraz ołtarz św. Antoniego. Ołtarz niestety w połowie XIX wieku został wywieziony przez arcyksięcia Maksymiliana, a on przekazał go kościołowi zakonu krzyżackiego w Wiedniu i ponoć do dzisiaj tam jest. Ołtarz z XVI wieku. Ta informacja jednak jest do sprawdzenia, bo wprawdzie w kościele św. Elżbiety w Wiedniu jest ołtarz z Gdańska, ale mówi się, że został zakupiony i nie jest to ołtarz św. Antoniego, a Męki Pańskiej.
- przeczytaj Tragarze worków – Obrazki gdańskie
Tragarze byli uważani za element niebezpieczny. To byli silni mężczyźni, skłonni do bójek i bardzo często stojący na czele miejskich zawieruch. Mieszali się do polityki, handlu i spraw kościelnych. Wzniecali burdy w czasie martwych sezonów. Pieniądze przepijali w knajpach i w bramach przy Powroźników, Kotwiczników i Pończoszników. Z tego powodu (ich burd) w XVII wieku władze miasta zabroniły sprzedaży alkoholu w bramach wodnych, na mostach i w okolicy spichlerzy.
W XIX wieku tragarze zaczęli podlegać pod kapitanów zbożowych i innych spedytorów (było ich dużo i potrzebna była lepsza organizacja). Posługiwali się własnym żargonem i kultywowali tradycje np. zwyczaj obdarowywania pracodawców dożynkowymi wieńcami. Nosili flanelowe, niebieskie spodnie podwiązywane pod kolanami, wełniane skarpetki, lniane koszule i długie kaftany z płótna żaglowego. Jeśli tracili pracę, zasilali grono lokalnych bówków.
Może więc jakaś beczka na Targu Winnym przy Żurawiu z plakietką o tragarzach?