Poszukiwania przy pisaniu artykułu o murze pruskim   uświadomiło mi, że w Gdańsku są także – niezbyt liczne – domy drewniane, niektóre jeszcze w całkiem dobrym stanie. Najbardziej znane to bez wątpienia te stanowiące kolonię domków fińskich w Dolnym Wrzeszczu. Lecz one już od lat znikają z wrzeszczańskiego pejzażu.

Fińskie domki w Dolnym Wrzeszczu

Autorzy wydawnictwa „Wydarzyło się w Gdańsku 1901 – 2000” przypominają, że kolonia (poświęcona uroczyście 9 maja 1948 roku) była pierwszym tego typu osiedlem w powojennej Polsce. Inaczej przedstawia to gdański historyk Jarosław Wasielewski na portalu trójmiasto.pl w artykule z 2019 roku. Według niego domki trafiły najpierw na Górny Śląsk z przeznaczeniem dla robotników przemysłu węglowego. Nastąpiło to w wyniku umowy Ministerstwa Górnictwa i Energetyki z fińskim producentem firmą Puutalo ( drewniany domek). W zamian za dostawy węgla Finlandia przysłała do Polski 4 tysiące składanych domków do samodzielnego złożenia i wyposażenia.

Kiedy centrala Zbytu Produktów Przemysłu Węglowego szukała terenu pod mieszkania dla pracowników Działu Przeładunków Morskich w Nowym Porcie, wybrano teren pomiędzy ulicami Chrobrego i Roosevelta (dziś Hallera).

Fińskie domki przy Kopalnianej

W 1947 roku rozpoczęła się budowa osiedla, które składało się z 85 domków. Wytyczono pięć ulic, nadając im nazwy związane z przemysłem wydobywczym (Górnicza, Kopalniana, Koksowa, Wincentego Pstrowskiego) oraz z działalnością portową (Dźwigowa). Dziś ulica Koksowa już nie istnieje, a pozostałe zupełnie nie przypominają kolonii fińskich domków z tamtego okresu. Bowiem wiele domów zmodernizowano, niektóre wyburzono, a na ich miejscu postawiono okazałe budynki zupełnie niepodobne do pierwotnej zabudowy.

Domy z drewna można spotkać także w innych rejonach Gdańska. Oto na Strzyży (ulica Kisielewskiego) przynajmniej dwa domy – pochodzące zapewne z lat dwudziestych – wyróżniają się ciemną drewnianą elewacją. Są tak zadbane, ze ich przyszłość wydaje się niezagrożona.

Dom przy Kisielewskiego na Strzyży

Na ulicy Abrahama, obok słynnego domu z głową łosia, wypatrzyłam jeszcze inny, znacznie skromniejszy, drewniany domeczek wśród drzew. Uroczy, bajkowy wydał mi się domek z jasnego drewna w Oliwie.

Moje ulubione ulice Wileńska i Grodzieńska mogą się pochwalić szczytami domów obitymi drewnem, pomalowanym zwykle kolorem kontrastującym z jasnymi ścianami.

Diabełkowo, ulica Wileńska

Poszukajmy drewnianych domów. Są tego warte.

Czesława Scheffs

Dodaj opinię lub komentarz.