Cieśnina Bosfor ma pewną ciekawostkę związaną z Morzem Czarnym. Otóż płyną tam dwa prądy – słodki, zimny, powierzchniowy, wynoszący wodę z Morza Czarnego, i głębinowy, cieplejszy, płynący w kierunku przeciwnym i prowadzący wodę o dużym zasoleniu.

Ba, rybacy doskonale o tym wiedzą od wiek wieków i próbują te prądy przechytrzyć. Obciążają sieci kamieniami tak, aby zanurzyły się w dolnym prądzie i ten – wbrew prądowi przeciwnemu – niesie ich w stronę morza, bez pomocy żagla, wioseł czy motoru. Jako pierwszy ten fenomen pokazał Włoch Luigi Fernando Marsigli w 1680 r. Zapuścił sondę z korka na linie i lina najpierw wygięła się w jedną stronę, a potem w drugą.
Skąd te przeciwstawne prądy?

Most Bosforski (Ataturka) z 1973 r.

W 1961 r. oceanograf Bill Ryan postanowił to wyjaśnić. To był czas zimnej wojny i na wody Morza Czarnego nie za bardzo mógł się zapuszczać, ale kręcił się w okolicy wylotu Bosforu. Zaopatrzony w echosondę Chain zaobserwował pod powierzchnią wody dosłownie gardziel – ściany kanału były bardzo ostro wyżłobione – tak ostro, że skłoniło go to do wniosku, iż głębszy prąd był kiedyś znacznie potężniejszy. On wręcz rozerwał przejście do Morza Czarnego. Jak wody Morza Śródziemnego mogły tak gwałtownie przerwać dolinę, jaką był Bosfor, i wlać się do Morza Czarnego?

W roku 1969 badania mogły być prowadzone trochę bardziej w głębi akwenu i amerykańscy geolodzy oraz chemicy dokonali pomiarów na pokładzie statku „Atlantis II”. „Mogły” to słowo trochę na wyrost, bo nękał ich radziecki bombowiec, ale przez 2 miesiące zbadano strukturę morza, osady, faunę i florę, pobrano próbki z dna morskiego. I odkryto rzecz zdumiewającą – u góry prąd słodki, pod nim słony, a na dnie pod jednometrową warstwą mułu (tzw. sapropel, czyli warstwa rozkładających się szczątków roślinno-zwierzęcych) odkryto jasnoszarą glinę nasiąkniętą znowu słodką wodą! To był dowód na to, że wody Morza Śródziemnego są gościem u sąsiada i powód wizyty musiał być dosłownie przerażający.

Twierdza „Azja” nad Bosforem. Pochodzi z 1397 r, wzniesiona przed nieudanym oblężeniem Konstantynopola

Uczeni doszli do wniosku, że Morze Czarne było jeziorem słodkowodnym w kształcie fasolki. Krymu nie było, Morza Azowskiego nie było. Ładna, kształtna fasolka. Było zasilane rzekami niosącymi tę jasnoszarą glinę. W którymś momencie Morze Śródziemne przedarło się przez dolinę Bosforu, i robi to po dziś dzień. W 1988 r. Bob Karlin w miejscu, gdzie Bosfor łączy się z Morzem Czarnym, trafił na ślad dawnej, ogromnej lawiny osadowej. Był to wąwóz o ostro zarysowanych brzegach (to, na co natknął się Ryan w 1961), który kończył się progiem osadowym wpadającym do morza na odległość kilkuset kilometrów (zbiornik ma 1000 km wschód-zachód). Było to kolejne potwierdzenie, że wody śródziemne musiały wedrzeć się z olbrzymią siłą, wraz z tym osadem.

W 1993 r. już po pierestrojce Ryan (będąc szanowanym naukowcem Columbia University) otrzymał faks od bułgarskiego oceanografa dr Petko Dimitrova o jego badaniach w latach 70.:

Mniej więcej 110 metrów pod powierzchnią morza odkryłem pierwotną linię brzegową. Potem znalazłem ślady dawnych plaż. Zarysy ówczesnych diun były zdumiewająco dobrze zachowane. Dowodzi to, że nie były zalewane stopniowo, lecz zniknęły całkiem nagle pod wielkimi masami wody.

Zdaniem Dimitrova ta linia brzegowa istniała 7750 lat temu.
To jeszcze nie koniec.

Po wybuchu w Czarnobylu (w latach 90.) Rosjanie zaproponowali Amerykanom wspólne badanie dna morskiego w celu oszacowania ewentualnych skutków skażenia. Bill Ryan zatarł ręce i poleciał. Gdy zbliżyli się statkiem badawczym „Aquanaut” do Cieśniny Karczeńskiej, która jest przejściem do Morza Azowskiego, ich oczom ukazały się owe „starożytne plaże” i ujście Donu, ślad koryta – 160 km od ujścia obecnego! Najwyraźniej Morze Azowskie powstało niedawno. Była to równina, po której wił się Don, a poziom Morza Czarnego był niższy o 100 m.

A teraz mięczaki. Mięczaki bliżej powierzchni były słone, słonowodne. Ale te wyciągnięte głębiej Dreissena rostriformis lubią słodką wodę. Znaleziono również ślimaki, z których żaden nie lubił słonych wód. Oddzielał je ów denny muł.

Dreissena rostriformis bugensis, źródło: https://www.sciencedirect.com/

Oczywiście, pytanie powstaje, co i kiedy się wydarzyło, że nastąpiła gwałtowna zagłada życia lubiących słodkości mięczaków? Co się stało, że wody się podniosły i rozczłonkowaniu uległa linia brzegowa? Czy to było 7750 lat temu?

Badania węglem radioaktywnym wykazały, że wszystkie mięczaki pochodzą z 5600 roku p.n.e. Wszystkie. Wszystkie mięczaki zginęły w tym samym czasie. Wyobraźcie sobie tę kłębiącą się wodę, która w jednym momencie zabiła wszystko, co spotkała. To jest materiał na thriller. W którymś momencie słone wody Morza Śródziemnego wtargnęły ze straszliwą siłą na obszar Bosforu i runęły na Morze Czarne. Jaka to była siła, skoro ciągle płynie tam nurt głębinowy?

Bosfor, z prawej Twierdza „Europa”

Wg obliczeń Ryana każdego dnia wlewało się przez Bosfor 16 km sześciennych wody z prędkością 80 km na godzinę, dwieście razy więcej niż przelewa się przez Niagarę, co wystarcza na przykrycie Manhattanu 800-metrową warstwą wody. Huk wody musiał być słyszany na odległość 480 km. Napełnianie „fasolki” trwało intensywnie przez  2 lata. Codziennie poziom Morza Czarnego podnosił się o 15 cm. Wszystkie te uśmiercone żyjątka, miliony żyjątek,  to sapropel. A co z ludźmi? Spoczywają zapewne 100 m pod powierzchnią Morza Czarnego.

Odkrycia Bryana i jego kolegi Pitmana zetknęły się w pierwszym momencie z lekceważeniem, nawet pogardą, w najlepszym razie z przemilczeniem. Istnienia jednak dwóch prądów w Bosforze nikt nie kwestionuje.
Czy jest to dowód na biblijny potop?

Anna Pisarska

Dodaj opinię lub komentarz.