Ponad 100 członków Gdańskiego Stowarzyszenia Inwalidów Narządu Ruchu “Solidarność” (GSINR) od lipca nie będzie miało się gdzie podziać. Władze Europejskiego Centrum Solidarności planują wypowiedzieć im umowę dotychczasowego lokalu w budynku przy pl. Solidarności.
Ma być to skutek rozstrzygniętego konkursu na lokale. W miejsce GSINR miałaby pojawić się organizacja o charakterze równościowym. Władze ECS do sprawy odniosą się szerzej dopiero w piątek.
GSINR rezyduje w ECS od 2016 roku. Organizacja zajmuje się wsparciem osób niepełnosprawnych. Pojawiają się tam chorzy na wózkach, o kulach i z problemami narządów ruchu. GSINR zapewnia pomoc prawną, doradza w sprawach zdrowotnych, a nawet skutecznie pozyskuje pieniądze z funduszu PFRON na działania statutowe. Teraz działalność stowarzyszenia stoi pod znakiem zapytania.
– Przystąpiliśmy do konkursu na wynajem powierzchni jak w poprzednich latach. Niestety w tym roku nie udało nam się tego lokalu otrzymać. Jesteśmy po kilku rozmowach z pracownikami ECS-u, aby na innych zasadach zapewnić im lokum. Niestety nie są nam przychylni – mówi Edyta Stobba ze stowarzyszenia GSINR.
30 czerwca organizacja będzie musiała opuścić lokal w ECS. Sytuacja członków jest dramatyczna, ponieważ wielu z nich ma poważne problemy z przemieszczaniem się – jeździ na wózkach lub porusza się o kulach. ECS był miejscem, gdzie nie było barier architektonicznych. Znalezienie drugiego takiego miejsca w Gdańsku zdaniem członków stowarzyszenia graniczy z cudem.
Co ważne, GSINR nie zajmował pomieszczeń bezpłatnie. Miesięcznie za pokój o powierzchni 23 m kw. organizacja płaciła 800 zł.
Postanowiliśmy skontaktować się z władzami ECS, by ustalić przyczyny tak niskiej oceny wniosku GSINR. Według ECS, sprawa jest „delikatna”.
– ECS wyda oświadczenie do 24 czerwca br. Udostępnimy je na stronie internetowej i wyślemy do mediów. Do tego czasu, dla dobra sprawy, nie udzielamy komentarza – mówi Dziennikowi Bałtyckiemu Magdalena Mistat, rzecznik prasowy ECS.
Potrzebna jest kontrola konkursu
Członkowie stowarzyszenia zwracają uwagę na fakt, że jako osoby niepełnosprawne potraktowano ich na równi z osobami działającymi w organizacjach równościowych.
Teraz to właśnie one mogą zająć po nich miejsce. Członkowie dodają, że jako ludzie schorowani powinni mieć większe szanse niż pozostałe organizacje, które wzięły udział w konkursie.
– To wszystko dzieje się w Gdańsku, w którym Prezydent Aleksandra Dulkiewicz odmienia przez wszystkie przypadki słowa „równość, szacunek, tolerancja”. Tymczasem stowarzyszenie jest „olewane”, nie udostępnia się dokumentów z konkursu, odmawia się rozmowy z B. Kerskim czy z Prezydent Miasta – mówi Przemysław Majewski, radny klubu Prawa i Sprawiedliwości.
Polityk oczekuje wyjaśnień ECS i władz miasta ws. konkursu na lokal w ECS. Niewykluczona jest kontrola dokumentacji.
– Domagamy się dokumentów z konkursu. Liczymy na zapewnienie pomieszczenia dla stowarzyszenia w ECS.
Jednocześnie, gdyby nie udało się zostać organizacji dla osób niepełnosprawnych w gmachu przy placu Solidarności, jej członkowie proszą o pomoc w udostępnieniu miejsca w budynku również bez barier architektonicznych.
Maciej Naskręt Dziennik Bałtycki
Kochani inwalidzi jesteście jako organizacja tacy sami jak reszta Zawsze chęcią aby traktować na równi z innymi Dlaczego chcecie aby was traktować inaczej Wasza administracja niech się weźmie do rdoty a nie wystawiać kikuta nogi i mówić mi się należy Pamiętajcie że w ECS jesteście tylko gosciemt