Poniższy artykuł postanowiłam poświęcić rodzinie Gdańców – przedstawicielom przedwojennej gdańskiej Polonii, którzy nigdy nie poddali się germanizacyjnej polityce tutejszych władz. Bohatersko bronili swej przynależności narodowej, nawet za cenę utraty życia.

Informacje na temat rodziny Gdańców można znaleźć w „Encyklopedii Gdańskiej” oraz w książce „Polki w WMG” Gabrieli Danielewicz, Marii Koprowskiej i Mirosławy Walickiej.

Antonina Gdaniec (fotografia powojenna). „Polki w WMG” G. Danielewicz, M. Walicka, M. Koprowska

Głową rodziny był Jan Gdaniec, który urodził się 7 XII 1876 r. w Wysinie, w gminie Liniewo na Kaszubach. W Gdańsku zamieszkał prawdopodobnie na początku XX w. Z początku pracował jako robotnik pracujący przy naprawie szyn. Było to zajęcie nisko płatne, dlatego po ślubie z Antoniną Kruża (inna pisownia nazwiska: Krusza), pochodzącą ze wsi Piaseczno na Pomorzu (lub Piaseckie Pole – według „Encyklopedii Gdańskiej”) w 1910 r. postanowił poszukać bardziej dochodowego zajęcia. Założył sklep kolonialny w nieistniejącym dziś budynku narożnym przy Pfefferstadt 43 (ul. Korzennej) i Böttchergasse 28 (ul. Bednarskiej) na Starym Mieście (z wejściem od ul. Korzennej). Małżonkowie zamieszkali w tym samym domu (wejście znajdowało się od strony ul. Bednarskiej) w czteropokojowym mieszkaniu, które wkrótce zapełniło się gromadką dzieci.
Pierwszy syn, Andrzej urodził się w 1913 r. Potem przyszli  kolejno na świat: Jan, Władysław, Stanisław, Stefania (jedyna córka, zwana przez braci „Królewną”), Piotr i Roman.
Wart odnotowania jest fakt, że Antonina, jako zapewne jedna z nielicznych zamieszkałych w Gdańsku Polek, w Urzędzie Stanu Cywilnego wyraziła prośbę, by imiona jej dzieci zostały zapisane w księgach metrykalnych w dwóch wersjach: nie tylko w języku niemieckim, ale również po polsku.

To właśnie Antonina „rządziła w domu”. To ona podejmowała wszelkie decyzje dotyczące dzieci i to do niej należało ostatnie słowo. Poza tym interesowała się polityką i chętnie uczestniczyła w rozmowach ze znajomymi Polakami na tematy dotyczące bieżących wydarzeń w Polsce i na świecie.
Udzielała się w organizacjach polonijnych, takich jak Gmina Polska i Towarzystwo Polek. Śpiewała w polskich chórach. Dzieci motywowała do kształcenia się. Wychowywała je w duchu religijnym oraz patriotycznym.
Kiedy zaczęły w Wolnym Mieście Gdańsku powstawać polskie ochronki, zaczęła do nich posyłać swoje dzieci. Córka Stefania wspominała po latach początki swej edukacji w ochronce dla polskich dzieci (prowadzonej przez siostry dominikanki) w baraku przy Gimnazjum Polskim przy Am Weißen Turm 1 (obecnie ul. Augustyńskiego 1) oraz dalszą naukę w szkole senackiej przy Johannisgasse (czyli ul. Świętojańskiej; według „Encyklopedii Gdańskiej” mieściła się przy nieistniejącej dziś St. Johannis – Kirchhof 1/2), a później Reiterkaserne (ul. Ułańskiej). Potem uczęszczała do Gimnazjum Polskiego, a na koniec do Polskiej Szkoły Handlowej przy Trojangasse (ul. Seredyńskiego).

Dawny gmach Gimnazjum Polskiego w Gdańsku

Syn Jan, który wyróżniał się pięknym głosem, uczęszczał dodatkowo (w latach 1935 – 39) do Polskiego Konserwatorium (mieściło się w gmachu Dyrekcji Kolei), którego dyrektorem był Kazimierz Wiłkomirski. Jan kształcił tam swój śpiew pod kierunkiem sopranistki Julii Gorzechowskiej.
Od wczesnej młodości występował w amatorskich przedstawieniach organizowanych przez Stowarzyszenie Polsko-Katolickiej Młodzieży Męskiej np. w 1927 r. wystąpił w nieistniejącej dziś Hali Widowiskowo – Sportowej (przy Fuchswall, czyli Lisiej Grobli) w sztuce „Orlęta” Felicji Żurowskiej opartej na historii obrony Lwowa, w której zagrał postać Gazeciarza Janka, albo 1 I 1928 w Domu Polskim przy Wallgasse (ob. ul. Wałowa) w czasie wieczornicy z okazji poświęcenia sztandaru stowarzyszenia wystąpił w jednoaktówce „Koledzy” Heleny Przyjemskiej. Dodatkowo w czasie różnych uroczystości deklamował wiersze.
Wybuch wojny przeszkodził Janowi w podjęciu studiów muzycznych w Poznaniu.

Budynek Dyrekcji Kolei

Jan należał także do Towarzystwa Śpiewu Kościelnego „Cecylia” (w którym jego ojciec był wieloletnim członkiem zarządu). Występował jako chórzysta. Po objęciu kierownictwa chóru (w 1935 r.) przez Kazimierza Wiłkomirskiego, zaczęto powierzać Janowi wykonanie partii solowych np. w skomponowanej przez Wiłkomirskiego „Mszy” i wykonanej pod dyrekcją samego kompozytora 23 III 1937 w kościele św. Jakuba w Toruniu z okazji Jubileuszowego Zjazdu Pomorskiego Związku Kół Śpiewaczych.
W Konserwatorium Jan brał też udział w popisach klasy operowej, w której tzw. plastyki operowej uczyła Adolfina Paszkowska (tancerka i reżyser). Do występów z jego udziałem należało intermedium opery „Dama pikowa” Piotra Czajkowskiego wystawione w auli konserwatorium 25 IV 1937 r. (wcielił się w rolę Złatagora). A 25 III 1939 r. wystąpił w hotelu „Danziger Hof” jako obieżyświat Warłam w scenie w karczmie z „Borysa Godunowa” Modesta Musorgskiego.

Trzej starsi synowie Jana i Antoniny po ukończeniu szkół – jeszcze przed wybuchem II wojny światowej – podjęli pracę zawodową.
Andrzej i Władysław pracowali jako robotnicy na kolei, Jan był pracownikiem Giesche Porzellan GmbH przy Hopfengasse 109 (ul. Chmielna), handlującej wyrobami Giesche Porzellanfabrik AG w Katowicach.

Kościół Chrystusa Króla w Gdańsku

Młodzi Gdańcowie, podobnie, jak wielu innych Polaków zamieszkałych w Wolnym Mieście Gdańsku, udzielali się społecznie. Przykładowo byli członkami Stowarzyszenia Polsko-Katolickiej Młodzieży Męskiej założonego przez ks. Franciszka Rogaczewskiego.
Starsi bracia: Andrzej, Jan i Władysław należeli do Klubu Sportowego „Gedania” (np. do sekcji lekkoatletycznej i tenisa stołowego) oraz do Polskiej Tajnej Organizacji Wojskowej, działającej pod szyldem Kolejowego Klubu Sportowego „Orzeł”.
Tuż przed wybuchem wojny – zgodnie z poleceniem władz tej organizacji – młodsze rodzeństwo: Stanisław, Piotr, Roman i Stefania – zostali wysłani przez rodziców do dziadków, do Piaseczna.

Pierwszego września Gestapo aresztowało Antoninę i Jana wraz ze starszymi synami, którzy pozostali w mieście. Zostali uwięzieni w Viktoriaschule. Antoninę wypuszczono, pozostali członkowie rodziny znaleźli się w obozie w Nowym Porcie. Stamtąd trafili do Kl Stutthof (a następnie do innych obozów). Jan – ojciec – zginął 14 IV 1940 r. w Stutthofie. Andrzej poniósł śmierć w 1941 r. Mauthausen Gusen, Władysław zginął w obozie (filii obozu Stutthof) na gdańskiej Przeróbce w czasie ostrzału artyleryjskiego w marcu 1945 r.

Dawny budynek Viktoriaschule

Dla Antoniny po wybuchu wojny rozpoczęła się prawdziwa gehenna. Jej sklep zarekwirowały władze niemieckie. Doznawała na co dzień wielu szykan ze strony sąsiadów Niemców, a Gestapo wzywało ją wielokrotnie na przesłuchania. Tam zachęcano ją do podpisania Volkslisty oferując w zamian zwolnienie synów z obozów. Ona za każdym razem odmawiała mówiąc: „wolę, aby zginęli jako Polacy niż niemieccy żołnierze”. Bo zwolnienie z obozu łączyło się z podjęciem obowiązku służby w wojsku niemieckim. W zachowanych aktach Gestapo rodzina Gdańców była określana mianem „nieprzyjaznej dla Niemców” oraz „fanatycznych Polaków”.

Młodsze dzieci Gdańców wróciły w międzyczasie do Gdańska. Zmuszone były do podejmowania różnych prac, aby pomóc matce finansowo. A i tak ich rodzina żyła w tamtym czasie w biedzie. Często doskwierał jej członkom głód.  Stanisław przez całe dnie roznosił gazety. Któregoś dnia mocno przeziębił się. Jego stan zdrowia pogarszał się z dnia na dzień, objawy stawały się coraz groźniejsze. Wkrótce zmarł.

25 II 1942 r. Antonina wraz trojgiem dzieci (Stefanią, Piotrem i Romanem) została aresztowana. Zaprowadzono ją na posterunek policji przy St. Elisabethkirchengasse (ob. ul. Elżbietańskiej), mieszczący się w ob. domu zakonnym pallotynów.

Budynek należący do księży pallotynów przy ul. Elżbietańskiej w Gdańsku

Stamtąd zostali przewiezieni do obozu w Potulicach. Antonina, podobnie jak inni więźniowie  zmuszana była tam do pracy fizycznej. Wraz z innymi kobietami dźwigała drewno na tratwy, spławiane kanałem bydgoskim. Opuściła obóz 18 I 1945 r. i jako pierwsza z ocalałych członków rodziny znalazła się w Gdańsku. Budynek, w którym niegdyś mieszkali Gdańcowie, nie istniał. I zresztą w przyszłości nie został odbudowany. W pobliżu wybudowano po wojnie kilkupiętrowy blok (wzdłuż ul. Korzennej) oznaczony numerami 2/ 4 / 6 (podaję wg informacji ze strony www. polska – org. pl, gdzie podana jest lokalizacja dawnych kamienic z ul. Korzennej 43 – 44).

Syn Jan powrócił wkrótce. Przeżył tułaczkę obozową: Stutthof, Außenarbeitslager Schichau-Werft w Elblągu, Sachsenhausen, Dachau, Buchenwald, Auschwitz, Arbeitslager Leitmeritz (ob. Litoměřice, Czechy), filia KL Flossenbürg. Tam został oswobodzony w maju 1945 r. Warto dopowiedzieć, iż w obozie Stutthof, Jan spotkał swojego kolegę z konserwatorium, Lubomira Szopińskiego. Ten zaś skomponował tamże melodię do słów pieśni innego współwięźnia, Zdzisława Karr – Jaworskiego, zatytułowanej „Sen więźnia”. Obaj, Jan wraz z Lubomirem, wykonywali tę pieśń w czasie swego pobytu w obozie.

6 VI 1945 r. Jan Gdaniec (ubrany w obozowy pasiak) uczestniczył w wiecu polskich obywateli byłego WMG, zorganizowanym w dawnej Sporthalle (dziś budynek Opery Bałtyckiej), któremu przewodniczył przedwojenny gdański działacz Bronisław Budzyński. Zgromadzeni apelowali u polskich władz o sprawiedliwe traktowanie przedwojennej polskiej ludności Gdańska.

Jan Gdaniec podjął pracę w Stoczni Gdańskiej oraz jednocześnie naukę w Państwowej Średniej Szkole Muzycznej w Gdyni przy ul. Świętojańskiej 56 (dziś Szkoła Muzyczna I i II stopnia im. Zygmunta Noskowskiego przy ul. Dominika 13A). W międzyczasie (jeszcze przed uzyskaniem dyplomu w szkole) został zatrudniony jako solista Państwowego Studia Operowego Państwowej Filharmonii Bałtyckiej. Stanowiło ono zaczątek Opery Bałtyckiej, zaczęło tworzyć się w 1949 r. Jego dyrektorem i kierownikiem został Zygmunt Latoszewski, zaś pierwszą premierą, jaką wystawiło był „Eugeniusz Oniegin” Piotra Czajkowskiego.

Tabliczka upamiętniająca Andrzeja Gdańca z Cmentarza Ofiar Wojny przy ul. Chrobrego w Gdańsku

„Encyklopedia Gdańska” następująco charakteryzowała Jana Gdańca, jako śpiewaka: „warunki głosowe i zdolności aktorskie predestynowały go do kreowania postaci charakterystycznych i komicznych, ale z powodzeniem wcielał się również w bohaterów tragicznych”. Gdaniec wystąpił w przeszło trzydziestu operach, m. in. Stanisława Moniuszki (np. „Strasznym Dworze”, „Halce”), Gioacchina Rossiniego (np. w „Cyruliku Sewilskim”), Giacoma Pucciniego (np. w „Cyganerii”), Giuseppe Verdiego np. w „Traviacie”) i wielu innych.

Był też współzałożycielem, członkiem i menedżerem „Gdańskiej Czwórki Radiowej”, która powstała z inicjatywy Wandy Obniskiej (dziennikarki, pianistki i krytyka muzycznego); zespół ten występował w Radiu Gdańsk od 10 V 1952 do 1972 r., z początku na żywo. Jan Gdaniec występował też na koncertach i akademiach okolicznościowych, brał udział w koncertach oratoryjnych np. 17 VI 1973 r. wystąpił w katedrze fromborskiej, w ramach kościelnych obchodów 500. rocznicy urodzin Mikołaja Kopernika.

Od 1 XII 1952 r. należał do Stowarzyszenia Artystów Scen Polskich. Ponadto udzielał się w organizacjach zrzeszających byłych więźniów obozów nazistowskich np. w Klubie Byłych Więźniów Obozu Stutthoff.

Pomnik na gdańskiej Przeróbce przypominający o istnieniu filii obozu Stutthof w tamtym miejscu. Tu zginął Władysław Gdaniec w marcu 1945 r.

Zachorował w trakcie prób do kolejnej inscenizacji „Halki” Stanisława Moniuszki, której premiera odbyła się 12 II 1983 r. , w której już nie wystąpił. Zmarł kilka dni później, 18 ego marca. Jan Gdaniec nie założył rodziny. Otrzymał kilka odznaczeń: Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, odznakę Zasłużonym Ziemi Gdańskiej (w 1965 r.) i Zasłużony Działacz Kultury (w 1965 r.).

Rodzeństwo Jana: Piotr, Roman i Stefania także wrócili po zakończeniu II wojny światowej do Gdańska. Piotr i Roman podobnie, jak początkowo Jan, znaleźli pracę w Stoczni Gdańskiej. Stefania przyjechała w 1945 r. na Wybrzeże wraz z narzeczonym (obrońcą Oksywia z 1939 r., o nazwisku Śpiewak), którego wkrótce poślubiła. Poznała go w Potulicach. Wszyscy wraz z matką z czasem zamieszkali w niedużym, dwupokojowym mieszkaniu przy ul. Elbląskiej 55 (według „Encyklopedii Gdańskiej” – 53) – dziś Długie Ogrody.

Antonina zmarła 17 I 1968 r w wieku 75 lat, w wyniku śmiertelnej choroby. Została pochowana na cmentarzu Srebrzysko. W tym samym grobie spoczął jej syn, Jan, córka Stefania oraz jej mąż.

Grób na cmentarzu Srebrzysko, w którym pochowana jest Antonina, Jan, Stefania i jej mąż

Maria Sadurska

5 thoughts on “„Fanatyczni Polacy” ze Starego Miasta

  • Pani Mario,
    dziekuje w imieniu rodziny Gdancow za bardzo wnikliwy i obszerny artykul.
    Jestem synem Piotra Gdanca, i tak sie zlozylo, ze jedynym wnukiem babci Antoniny dziedziczacym to nazwisko.
    A miala az szesciu synow. Stryj Jan byl moim ojcem chrzestnym, Dzieki Pani wnikliwej analizie historii rodziny, dowiedzialem sie o wielu istotnych faktach mi nie znanych. Tysieczne dzieki za Pani trud w poznawaniu historii niezwyklych ludzi.
    Andrzej Gdaniec

    Odpowiedz
    • Bardzo dziękuję Panu za miłe słowa, pozdrawiam, Maria Sadurska

      Odpowiedz
    • Po wielu latach poznałam historię mojego ojca chrzestnego . Widziałam Go tylko dwa razy w życiu .Pani Antonia i moja babcia Kazia były sąsiadkami przez ścianę na ul.Elblaskiej. pozdrawiam

      Barbara Oginska Elblag

      Odpowiedz
      • Pracowałem przez kilka lat razem z Romanem Gdańcem w Stoczni Gdańskiej. Nie wiedziałem, że pochodził z tak zasłużonej rodziny. Był bardzo wesołym i inteligentnym pracownikiem.

        Odpowiedz
    • Panie Andrzeju , pilnie poszukuję do Pana kontaktu. Mam trochę materiałów o rodzinie. Jesteśmy spokrewnieni. Pozdrawiam, Maria Perzyńska

      Odpowiedz

Dodaj opinię lub komentarz.