Oczywiście, wszyscy wiedzą – w kamienicach królewskich. Ale przecież nie spali tam wszyscy, a niektórzy rezydowali wprawdzie na terenie obecnego Gdańska, ale za ich czasów nie należały one do Gdańska. Poszukajmy  miejsc związanych z obecnością polskich monarchów w Gdańsku.  Może nawet nie tyle z obecnością, ile z miejscem, gdzie wystawiali dokumenty,  jedli i spali.

Dla Gdańska historia z królami zaczyna się wraz z Przemysłem II.

Przemysł II, król  w latach 1295–1296

Przemysł II, jeszcze zanim został koronowany 26 czerwca 1295 r., pojawił się  na gdańskim zamku nad Motławą przy łożu umierającego wuja Mściwoja II. Można to wywnioskować z dokumentów, które tu podpisywał. Jedyny zamek nad Motławą to był gród.  Wuj zmarł w Boże Narodzenie 1294. Przemysł pojawił się więc jeszcze raz, by go pochować  w oliwskim kościele klasztornym, i znowu udał się do Gdańska. Prawdopodobnie pojawił się więc na zamku jeszcze raz. Kolejne dokumenty wystawiał 9 sierpnia i 19 października  1295 r. i były to potwierdzenia posiadłości i praw klasztoru oliwskiego.

Zanim tron dostał się Łokietkowi, w Gdańsku pojawił się książę inowrocławski i wyszogrodzki Leszek, wnuk Sambora II. Przybył  jako „książę pomorski”. Zdradzał chwilowe zakusy na objęcie tych ziem w posiadanie i „in castro nostro Gdanzk” („na zamku naszym Gdańsk”) wystawił dokument dla klasztoru oliwskiego. Ustąpił jednak na rzecz Władysława Łokietka.

Klasztor w Oliwie, pocztówka z 1910 r.

Władysław I Łokietek, król w latach 1320-1333

Łokietek pojawił się w Gdańsku cztery razy, pierwszy raz w 1298.  Żaden z dyplomów, które podpisywał, nie był wystawiany na zamku. Podpisując wyrok w spornej sprawie o wieś oliwską, określił miejsce jako „Gdańsk, w kościele Świętej Katarzyny, dziewicy i męczenniczki”. Gdy przyjeżdżał w 1306 r., na powitanie wyjechał mu Czesław, pleban gdański od Św. Katarzyny. Być może więc Czesław podejmował przyszłego władcę Polski u siebie na plebanii. To miejsce w tamtych latach nie jest tożsame z  Domem Kaznodziejów. Otoczenie kościoła zmieniło się po powstaniu Kanału Raduni.  Książę miał również dobre relacje z dominikanami. Jest więc możliwe, że spał u nich, a władzę sprawował kościele Św. Katarzyny. To za jego panowania doszło do rzezi gdańskiej, urządzonej przez Krzyżaków,  i miasto odpadło od Polski na 146 lat, dłużej niż rozbiory. Zatem ani Kazimierz Wielki, ani Jagiełło, ani inni w Gdańsku być nie mogli. Zawitał do nas dopiero Kazimierz Jagiellończyk.

Kościół św. Katarzyny, pocztówka z 1910 r.

Kazimierz IV Jagiellończyk, król w latach 1447-1492

Zjechał do Gdańska 1 maja 1457 r. wraz  z rycerstwem,  w pełnym rozkwicie wojny 13-letniej, którą Gdańsk mu finansował. Był entuzjastycznie witany przez tłumy gdańszczan. Król najpierw udał się do kościoła Maryi Panny, uroczyście prowadzony w procesji przez duchowieństwo ze wszystkich kościołów, a potem udał się „do ratusza, miejsca dla niego na rezydencję przygotowanego” (in praetorium, locum sibi pro hospitio praeparatum). Ratusz Główny był więc miejscem jego przebywania.  Tu opieczętował wielkie przywileje dla Gdańska 15 i 25 maja. Trochę wcześniej, bo 9 maja, przed Ratuszem odbył się akt przysięgi złożony przez mieszczan i podgdańskie rycerstwo. Rycerstwo ziemi puckiej i lęborskiej taką przysięgę złożyło królowi w Oliwie.  7 czerwca Jagiellończyk opuścił Gdańsk i udał się do Malborka, by objąć w posiadanie zamek krzyżacki.

Ratusz był najbardziej reprezentacyjną budowlą w mieście. Z zamku grodzkiego  już nie można było korzystać, bo go nie było. Gdańszczanie go rozebrali i wprawdzie pojawiła się refleksja, że może jednak zostawić go dla króla, ale ją odrzucono.

Zamek krzyżacki na zaginionym obrazie z XV w. „Okręt Kościoła”

Z listu przedstawicieli gdańszczan, pisanego w Toruniu 30 maja 1454 r.,  do Rady Miasta:

Drodzy przyjaciele, dowiadujemy się, że w Gdańsku burzone jest przedzamcze, także przedmurze i wielka stajnia, ale jednak jeszcze reszta stoi. Drodzy przyjaciele, pragnęlibyśmy byście się przychylili do tego, iżby dalej nic już nie wyburzać na przedzamczu, bo skoro miasto podjęło zobowiązanie, że obok i na wyburzonym przedzamczu wybuduje i urządzi dwór, w którym król będzie miał swoją kwaterę, trzeba by na nowo wznosić stajnie i zburzone budynki; zdrowy rozum łacno zauważa, jakie nam to musi przynieść straty, przeto każdy z miasta niechże sobie rozważy, że taka siedziba dworu, skoro król ją ma posiadać, powinna zostać zachowana.

Zamek jednak zburzono, by nigdy w Gdańsku nie usadowiła się silna i niezależna od miasta władza. Wielki przywilej również zapewniał, że w promieniu pięciu mil od miasta król nie wybuduje żadnej swojej siedziby. Za to gdańszczanie mieli mu zbudować  dwór z cegły z murowanymi stajniami na 200 koni, a w dworze okazały spichlerz do składowania królewskiego zboża. Niestety dla króla w przywileju znalazł się zapis „jak tylko najrychlej” (bądź „jak tylko damy radę”), co oznaczało, że ten spichlerz owszem powstał, ale 150 lat później, a rezydencja nigdy.

Gdy więc władca przybył do Gdańska po raz drugi w 1468 r. (i to na 28 dni), tak samo zatrzymał się w Ratuszu. Sejmik pruski obradował w Dworze Artusa.

Kolejny król Jan I Olbracht (1492-1501) nigdy nie pojawił się w Gdańsku.  W mieście panowała zaraza, więc król przyjął hołd w Toruniu. Miał potem przybyć  w 1501 r., przygotowywano już dla niego kwatery w okolicach kościoła św. Barbary, ale zmarł na syfilis. Tymi kwaterami miały być gospody i stajnie.

Ratusz na pocztówce z 1910 r.

Aleksander I Jagiellończyk, król w latach 1501-1506

Przybył do Gdańska w wigilię Zielonych Świątek 25 maja 1504 r., wraz  z małżonką królową Heleną i spędził u nas dwa tygodnie. Przysięgę odebrał na tronie przed Dworem Artusa, dwie osoby pasował na rycerzy i zatwierdził przywileje miejskie. Król spał w Ratuszu, ale Helena znalazła gościnę w domu pasowanego Macieja Zimmermanna (i zarazem burgrabiego królewskiego – Matz Zimerman), który mieścił się przy Długim Targu 17 (numer serwisowy 445).  Dom miał wygląd gotycki, co widać na obrazie Antona Mollera „Grosz czynszowy”. I tam wydała wielką ucztę dla patrycjuszek gdańskich.

Król szedł z orszakiem ulicą Długą, przez Kramarską aż do kościoła, pieszo ze wszystkimi swoimi panami i z rajcami; tam odśpiewano „Te Deum laudamus”. Za czym król udał się do ratusza, jako do swej siedziby, królowa zaś stała u Maćka Zimmermanna w Rynku. – relacja Krzysztofa Beyera.

Patrycjuszki towarzyszyły również królowej  w przejażdżce łodziami do Wisłoujścia. Na taką samą przejażdżkę zaproszono wcześniej Jagiellończyka.

Długi Targ 17 obecnie, przed wojną mieścił się tu konsulat Francji.

Zygmunt I Stary, król w latach 1506-1548

Król wjechał do Gdańska konno wczesnym rankiem  17 kwietnia 1526 r. Towarzyszyło mu 8000 rycerzy, ale nie wjechali z nim w takiej liczbie. Przybyli już wcześniej i stopniowo napływali. Gdy jednak król opuszczał miasto, gdańszczanie bardzo się zdumieli widząc, ile osób z nim wyjeżdża. Stało się to po trzech miesiącach. 18 kwietnia król odebrał przysięgę miasta, ale wydaje się, że bezpośrednim celem wizyty były zamieszki związane z reformacją. Dla podkreślenia władzy nad Gdańskiem i morzem Zygmunt I majestatycznie popłynął do Wisłoujścia. Widział to prawdopodobnie Kopernik, bo przebywał wówczas w mieście.

Królewską kwaterą był Ratusz, o czym wspominali kanonik Stanisław Górski oraz gdański kronikarz.

Izaak van den Block, fragment „Apoteozy Gdańska”, 1608 r. Wielka Sala Rady w Ratuszu Głównego Miasta Gdańska. Widoczne ujście Wisły z Twierdzą Wisłoujście nad samym brzegiem Zatoki Gdańskiej.

Zygmunt II August, król w latach 1548-1572

Ten władca jako pierwszy zerwał z nocowaniem w Ratuszu. Swoje kroki skierował do kamienicy Jana Werdena, burmistrza. Gdzie ona była? Na pewno nie stała na żadnym rogu, znajdowała się „pomiędzy Jerzy Mantem z jednej a Filipem Pokelmanem z drugiej strony, w Rynku miasta Gdańska”. Tajemnica zostanie rozwiązana dopiero 71 lat później, bo w 1623 r. w dokumentach dotyczących prawnuczki Werdena Katarzyny Koeseler. To był Długi Targ 11.

Zygmunt August jako jedyny zainteresował się statkami budowanymi na Lastadii – oglądał je, wchodził do środka, asystował przy wodowaniu. Obserwował flotę na morzu. W 1570 r. odżyła kwestia pałacu, który gdańszczanie mieli  wybudować dla swojego monarchy. Biskup Karnkowski ostrymi słowami – powiedziałabym – „przejechał się” po Radzie. Albowiem to, co powiadacie o słowach przywileju, oby jak najrychlej mogło się spełnić, bo wszakże już sto i więcej lat upłynęło, a nie jest wykonane, jakoby igraszką i drwiną, a niczym prócz słów nie było. 

Lekki strach padł na Radę i szybko zaproponowała piętro nowo wybudowanej Zielonej Bramy  z przyległymi do niej od strony Powroźniczej trzema kamienicami nr 22-24 (serwisowe 476-478). 9 marca odbyła się wizja lokalna, czy może  czegoś nie zmienić. Gdańszczanie zastrzegli jednak, że musi pozostać publiczne przejście przez Bramę  i korzystanie z wagi miejskiej. I może by się dogadali, gdyby nie sprawa własności. Kto miał być właścicielem królewskich apartamentów w mieście? Kasztelan Kostka:  Przywilej wyraźnie powiada: my daliśmy wam – za to wy powinniście nam oddać, a takie protestowanie i stawianie warunków niechybnie Króla Jegomości bardzo mocno obrażą.

Pertraktacje trwały dwa miesiące i nic nie przyniosły. Zygmuntowi Augustowi  Zielona Brama się podobała, ale dwa lata minęły i umarł.

Długi Targ 11 obecnie

Zygmunt III Waza, król w latach 1587-1632

Ten król bywał u nas najczęściej z wszystkich władców. Po raz pierwszy w 1587 r. i zatrzymał się w cysterskim klasztorze w Oliwie. Następnego dnia 8 października przybył łodzią do Gdańska. Towarzyszyła mu „Szwedzka Panienka”, czyli siostra Anna Wazówna.  Zygmunt III uroczyście pomaszerował przez Zieloną Bramę do najpiękniejszej kamienicy Długiego Targu, zbudowanej dla  Kaspra Goebla na trzech posesjach, czyli do numerów 39-41 (numery serwisowe 497-499). Król mieszkał tu przez 12 dni i prawdopodobnie oglądał budowę Bramy Wyżynnej. W kościele św. Mikołaja odebrał akt elekcji, bo wszystko się działo przed koronacją.

Kolejna wizyta to rok 1593. Wiązała się z przeprawą przez morze po szwedzką koronę. Przypłynął do Gdańska Wisłą i zaprowadzono go do „pałacu”. Tym pałacem była znowu posiadłość odpowiadająca usytuowaniu Złotej Kamienicy, ale jej jeszcze nie było. Dwór się trochę rozrósł, więc całe towarzystwo zajęło 4 parcele, nr 39-43, choć niektórzy dostojnicy zajęli również inne miejscówki: Długi Targ 17, Długi Targ 12, ulica Chlebnicka, Mariacka, Długa przy Ratuszu.  Odprowadzono go 9 września do Wisłoujścia (bez salw armatnich, bo król sobie nie życzył) i tam utknął na tydzień w chałupkach, bo wiatry nie sprzyjały. 16 września 56 okrętów odpłynęło.

Procesja w Gdańsku z udziałem Zygmunta III Wazy, Anton Moeller 1593

Powrót do Gdańska nastąpił prawie po roku, noclegi w tych samych miejscach, a przed wyjazdem do Krakowa król zjadł obiad w klasztorze oliwskim. Tam również mieszkał 4 lata później, gdy również udawał się do Szwecji. Przejeżdżając koło Bramy Wyżynnej odebrał salwy na swoją cześć.  Odwiedził również Kartuzy (jedynie nabożeństwo i obiad), a w Wisłoujściu czekał 10 dni w namiocie, by móc wypłynąć. To był lipiec, a w listopadzie – wracając ze Szwecji – mieszkał w „pałacu” przy Długim Targu 41.

Musiały minąć 23 lata, by monarcha znowu został przyjęty w Gdańsku.  Stał już Spichlerz Królewski wybudowany dla króla na Ołowiance, ale Zygmunt III wraz z żoną Konstancją, królewiczem Władysławem i królewną Anną Katarzyną skierował swoje kroki do rzędu kamienic naprzeciwko Dworu Artusa, które uzyskały miano królewskich. Po raz pierwszy król tam zamieszkał. Dlaczego?

Bartłomiej Milwitz „Pożar na Długim Targu”, 1650 rok

Otóż 6 lat wcześniej w 1617 r. miał miejsce pożar przy Długim Targu 43, a numer 41 nabył burmistrz Speyman i był on w przebudowie.  Strona północna Długiego Targu nie nadawała się do zamieszkania, tym bardziej królewskiego. I teraz będzie rzecz istotna: Speyman wyjechał powitać króla aż do Pruszcza. Przed Bramą Wyżynną nastąpiło powitanie – mowy, wiwaty, wręczanie kluczy do miejskich bram – i monarszy orszak przekroczył Bramę dając początek słynnym wjazdom do miasta. Zajął kamienice przy Długim Targu 1-4, sypialnia była od podwórza nr 2. Każda z tych kamienic należała do kogoś innego. Królewicz zamieszkał przy Długim Targu 11.

W kamienicy Długi Targ 2 znajdowały się główne apartamenty królewskie. Wielka jadalnia pod nr 3, do której przebito przejście. Podłogę wyłożono czerwonym suknem, pokoje tonęły w kwiatach (codziennie świeże róże, „cały kosz od bielizny”). Kwiaty zresztą rozsypywano podczas powitalnego pochodu, a w czasie królewskiej wizyty codziennie zamiatano Długi Targ (cały Ratusz w środku odświeżano i malowano na kilka tygodni przed przyjazdem).

Właściciele kamienic:

  1. Elżbieta Koeseler – Długi Targ 1 – siedziba dam dworu
  2. Wessel Schenck – Długi Targ 2 – apartamenty królewskie
  3. Johann Falck – Długi Targ 3 – jadalnia i sala sądowa
  4. Salomon Brandt – Długi Targ 4 – medycy i dworzanie
Kamienice królewskie przed wojną, Długi Targ 1-4 (od prawej)

Królewicz otrzymał apartamenty przy Długim Targu 11. Tam przebito przejście do nr 12, który był własnością Maurycego Peschwitza, królewskiego sekretarza. Przed królewską kamienicą nr 2 stała kunsztowna brama, wzniesiona przez braci van den Blocke.  Gdy witano Zygmunta III salwami, naprawdę było głośno. Waliły działa na Wiśle i Motławie, a na dokładkę ironicznie odpowiadały im szwedzkie działa na redzie. Królewska para bawiła się w Gdańsku doskonale – tańce, kąpiele, polowania, zwiedzanie, widowiska szermiercze, przyjęcia, przejażdżki. Monarcha odwiedził również Wisłoujście, Oliwę, Stare Szkoty i Krzyżowniki. Po trzech tygodniach żegnano go aż do Pruszcza.  Król wspomniał o braku swojego pałacu, ale skoro było tak świetnie, to po co ruszać tę sprawę? Miasto odpowiedziało wykrętnie, że teraz trzeba skoncentrować się na obronie przed Szwedami.

Zygmunt III był jeszcze dwukrotnie w Gdańsku.  Obie już skromne wizyty. Za pierwszym razem wjechał konno z synem Władysławem i zatrzymał się przy Długim Targu 2. Czas był bardziej wojenny (listopad 1626) – Gdańsk był zamknięty szwedzką blokadą morską. Już 16 miast pruskich poddało się najeźdźcy, a oni łupili klasztor w Oliwie.  Król z królewiczem sprawdzali stan fortyfikacji i Wisłoujścia. To wtedy Władysław doświadczył po raz pierwszy ataku choroby nerek, z którą borykał się przez całe życie. Ostatnia wizyta miała miejsce 29 sierpnia 1627, niemal w przeddzień bitwy pod Oliwą.  Miejsce królewskiego noclegu to również Długi Targ 2.

Długi Targ 2 obecnie

Władysław IV Waza, król w latach 1632-1648

Na powitanie Władysława IV jako króla Gdańsk w 1634 r. przygotował się bardzo starannie i z przepychem. Czekała już na niego Fontanna Neptuna, ale władca przybył w okresie Bożego Narodzenia i spędził u nas przełom roku. Nocował również przy Długim Targu 2, kamienica tym razem była własnością rodziny Friedrichów. Jednak nie tyle zabawy byly tu najważniejsze, co morskie plany monarchy.  Rozważał on założenie wojennego portu morskiego, niezależnego od Gdańska. Miały to być fortece na Płw. Helskim – „Władysław” i „Kazimierz”.

Kolejna wizyta to rok 1635 i oczywiście Długi Targ 2. Ale zanim król wjechał do Gdańska, to nocował w Oliwie, w międzyczasie doglądając budowy szańca na półwyspie. W tym samym czasie trwały pertraktacje ze Szwedami w Sztumskiej Wsi nad zawarciem rozejmu i ten rozejm nie był królowi na rękę, bo zawieszał  mu  prawa do szwedzkiej korony.

12 stycznia kolejnego roku król znowu był w Gdańsku, entuzjastycznie witany. Udzielał się towarzysko, urządził zapusty u siebie (czyli przy Długim Targu 2), a 7 lutego pojawił się na pożegnalnym balu u Schwartzwaldów w Lwim Zamku przy Długiej 35. W tym samym roku pojawił się w mieście królewicz Kazimierz, ale tylko przelotem. Udawał się statkiem do Hiszpanii i odebrał salwy armatnie w Wisłoujściu. Jednak do Hiszpanii nie dotarł  z powodu zarazy i tak samo szybko przemknął przez Gdańsk.

Lwi Zamek obecnie, Długa 35

W 1646 r. miał miejsce wjazd Ludwiki Marii Gonzagi do Gdańska, nowej żony Władysława IV, i ten wjazd doczekał się ikonografii oraz był szeroko opisywany. Rajcowie gdańscy powitali Ludwikę Marię w klasztorze oliwskim, gdzie nocowała 10 lutego. Była zachwycona wystrojem świątyni, przyozdobionej na tę okoliczność arrasami z warszawskiego zamku. Największy w dziejach Gdańska wjazd królewski odbył się nazajutrz w mroźny dzień. Przejechanie 10 km zajęło królowej 8 godzin. Była więc bardzo zmarznięta i szybko poszła do łóżka, tym razem w Zielonej Bramie. Dwór rozgościł się w trzech kamienicach przy Powroźniczej 22-24. Przez następne 10 dni miasto starało się, jak mogło, by umilić czas królowej, ale była ona zmęczona (dwa miesiące jechała z Paryża), zatroskana zdrowiem króla i chciała jak naszybciej znaleźć się w Warszawie. Nie mogła wiedzieć, że w Gdańsku pojawi się już 5 lat później – z nowym małżonkiem.

Wjazd królowej Ludwiki Marii Gonzagi do Gdańska w 1646 r. fragment, Bartholomaeus Milwitz, wystawa „Król jedzie” Muzeum Gdańska 2018

Jan II Kazimierz Waza, król w latach 1648-1668

Małżonkowie przybyli wspaniałą galerą. Przypłynęli Wisłą i wysiedli na ląd na Długim Pobrzeżu przy Zielonej Bramie (ale Długim Pobrzeżem, a właściwie Mostem, była wówczas prawa strona Motławy). Dokładnie było to przy spichlerzu „Pod Zegarem Słonecznym” (Chmielna 24). Powitanie trwało godzinę i królewska para udała się pod Długi Targ 1-3. Program pobytu był bardzo bogaty: sztuczne ognie, szermierka, akrobatyka, polowania (w Oliwie i na Mierzei), przejażdżka łodziami, występy teatralne. Król z małżonką odwiedzili klasztor brygidek i dominikanów, Stare Szkoty, bonifratrów za Bramą Nizinną, Małą Zbrojownię, klasztor oliwski.

Kolejna wizyta miała miejsce w czasie potopu w 1656 r., co mogło skończyć się odcięciem Jana Kazimierza od reszty kraju. Również zatrzymał się przy Długim Targu 2, a właściwie kompleksie połączonych ze sobą kamienic. Król wjechał na koniu, witany ratuszowymi dzwonami i salwą z dwustu dział.  Jednak musiał po niego przyjechać Stefan Czarniecki z 6000 żołnierzy, żeby go z miasta wyprowadzić. Tak więc hetman również do nas zawitał, owacyjnie witany – 9 lutego, a przed wschodem Słońca „wziął” króla i wyjechał, Zostawił część wojsk pod dowództwem chorążego Jana Sobieskiego.

Zawarcie pokoju w Oliwie w 1660, Samuel Donnet, PAN BG

Trzeci raz pojawił się Jan Kazimierz w Gdańsku w grudniu 1659 i był to pobyt najdłuższy – do wiosny 1660. Pobyt cichy z noclegiem częściowo w kamienicach królewskich, częściowo w Karlikowie u patrycjusza Rajnolda Koelmera. W tym czasie trwały petraktacje pokojowe ze Szwedami w oliwskim klasztorze. Strona polska uzgadniała swoje stanowisko w Złotej Kamienicy przy Długim Targu 41. Król  brał udział w przekazywaniu odebranej Szwedom twierdzy Gdańskiej Głowy, w przeddzień był w Świbnie, więc tam zapewne gdzieś spał. Tym pertraktacjom należy przypisać te kilka miesięcy królewskiej obecności w Gdańsku.

2 maja para królewska opuściła Karlikowo i udała się do Gdańska. Z 3 na 4 maja otrzymali wiadomość o zawartym pokoju. Całe miasto uderzyło w dzwony, a 5 maja wyjeżdżających monarchów żegnali wszyscy uczestnicy obrad.

Królowa Maria Gonzaga w czasie tej wizyty odwiedziła Heweliusza przy Korzennej. Król zresztą też tam wpadł.

Złota Kamienica w 1930 r.

Jan III Sobieski, król w latach 1674-1696

Dwór Młyniska również gościł królewską osobę, ale nie Jana Sobieskiego.  W roku 1676 zatrzymała się tu na 4 dni królowa Maria Kazimiera z synem Jakubem. Pierwszy nocleg 15 sierpnia spędziła Marysieńka w Sobieszewie  (wówczas Bąsak), a  potem przypłynęła do Młynisk na stateczku, witana po drodze przez tłumy gdańszczan stojących na wałach.  Właścicielem dworu był wówczas Siegmund Kerschenstein, patrycjusz wyznania kalwińskiego. 20 sierpnia wjechała uroczyście do miasta. Wjazd trwał od południa do wieczora i to w czasie deszczu. Nie było jednak przekazywania kluczy do miasta i innych rytuałów, bo to była wszak królowa, nie król. Przed Długim Targiem 1-3 witały ją dwie piramidy.   Wyjechała 7 września przez Stare Szkoty i Pruszcz w kierunku  Warszawy.

Dwór Młyniska 2015

W maju 1677 r. Jan III Sobieski rozpoczął dwumiesięczną podróż Wisłą do Gdańska. Chciał m.in. rozwinąć szeroką akcję dyplomatyczną zmierzającą do odzyskania Prus Książęcych. Ostatni nocleg monarchy przed wjazdem do Gdańska wypadł mu w Lipcach. A potem król udał się do kamienic królewskich. Numer 4 zajęli królewscy medycy ze względu na ciężarną królową. Przed przybyciem monarcha coś tam słyszał o „pałacu”, czyli Zielonej Bramie, i nawet przysłał opata pelplińskiego Aleksandra Wolffa, by obejrzał, co i jak, ale ani opat nie był zachwycony Zieloną Bramą jako lokum królewskim, ani rajcowie nie zachwalali, a wręcz odwrotnie.

Konwencja polsko-szwedzka została podpisana dosyć szybko, ale sprawy miejskie zatrzymały króla na  długo – problemy cechów, przywileje miasta, kontrola rachunkowości. To były niekonczące się rozmowy z miastem – radą i mieszkańcami.  Król był tym mocno zmęczony, bo do niczego one nie prowadziły. Działania władz miejskich odbierał jako nieszczere – uniżone, schlebiające, ale nieszczere. Nawet się unosił i przerywał dyskusje.

Wjazd króla Jana III Sobieskiego z orszakiem do Gdańska, Peter Bock 1677

W czasie tego pobytu chętnie podejmowano Jana Sobieskiego w patrycjuszowskich rezydencjach. I tak Zachariasz Zappio przyjął go  5 sierpnia 1677 roku w dworku w dolinie, która na pamiątkę tej wizyty została nazwana Królewską Doliną. Były to swobodne rozmowy z przedstawicielami czterech cechów. Bywał król również w Rzucewie, Pucku i Kolibkach. No i oczywiście w klasztorze oliwskim. Na bankiet w klasztorze (na zaproszenie posła francuskiego) 16 stycznia 1678 r. monarcha udał się przez Nowy Port, gdzie stał uwięziony w lodach statek francuski z przesyłkami dla Sobieskich.  Oglądał Spichlerz Królewski na Ołowiance (w końcu jego własny) i wyspę Ostrów. Królestwo jeździło saniami do Sopotu, spędzało czas w Wisłoujściu, w klasztorze reformatów na Chełmie, w Gęsiej Karczmie. Czwartą rocznicę zwycięstwa chocimskiego 1673 miasto uczciło dzwonami, salwami i fajerwerkami, a monarchowie zostali podjęci obiadem w willi na Nowych Ogrodach u państwa de Bethune (znamienita francuska arystokracja). Nie wiem, dlaczego, ale Jan III Sobieski udał się tam z małżonką po cichu.

Dwór Zachariasza Zappio w Królewskiej Dolinie „Królewski Ogród”

Wizyt przeróżnych było oczywiście dużo więcej: dominikanie, brygidki, kolegium na Starych Szkotach, winiarnia Becka na Szerokiej i – rzecz jasna – uczone dysputy u Heweliusza. Dzięki królowi astronom otrzymał dożywotnią pensję  tysiąca złotych oraz zwolnienie z wszelkich opłat swojego browaru. W czasie tego pobytu urodził się królowi  syn (co miasto uczciło po 6 tygodniach – z szacunku dla królowej), ale i zmarł prymas Olszowski. O jego roli i okolicznościach powstania Kaplicy Królewskiej można przeczytać tutaj: Najstarsza prowizorka w mieście – Kaplica Królewska . Ważną rzeczą była kwestia poczty królewskiej. Paweł Grata, królewski poczmistrz i właściciel kamienicy przy Długim Targu 2, otrzymał przywilej druku wiadomości pocztowych dotyczących Polski, czyli mógł wydawać gazetę. Cała poczta nie podlegała kontroli władz miejskich.

Król wyjechał nieoczekiwanie po którychś niekończących się kłótniach z rajcami, zniechęcony, okazując w ten sposób swój brak łaski. Nagle 8 lutego 1678 wyjechał z synem Jakubem do klasztoru reformatów, wieczorem dołączyła królowa z dzieckiem, za nimi stu delegatów cechów, cała rada i przedstawiciele Ławy z błaganiem, by nie wyjeżdżał. Było całowanie rąk, ale nic z tego. Pięć dni póżniej Jan Sobieski przez Gęsią Karczmę udał się do Palczewa, tam dołączyła do niego Marysieńka i było po wszystkim. Dopiero wtedy Gdańsk się ocknął i oddał pożegnalny salut.

Przedstawienie sztucznych ogni na Długim Targu z okazji przybycia Jana III Sobieskiego i Marii Kazimiery do Gdańska, Ernst Braun 1677, PAN BG, wystawa „Król jedzie” Muzeum Gdańska 2018

Monarcha nigdy więcej do Gdańska nie przyjechał. Pojawiła się tylko Maria Kazimiera 19 lat później. Przybyła Wisłą, najpierw nocowała w Gęsiej Karczmie, a potem przez Bramę Długich Ogrodów udała się do kamienic królewskich. Była w żałobie po mężu, co uszanowano, odwiedziła Stare Szkoty i Wisłoujście, gdzie przywitano i pożegnano ją osiemnastoma wystrzałami. Zbliżała się elekcja i Marysieńka snuła własne w tej materii plany. Stąd ta wizyta.

I teraz dochodzimy do arcyciekawych wydarzeń, bo mamy  króla, który nigdy nie rządził. Mam na myśli Ludwika Burbona księcia Conti, który został wybrany na króla Polski, był jednak spóźniony. Przybył morzem do Oliwy (a właściwie na redę gdańską) 26 września (wybrany 27 czerwca) i stał tam do 9 listopada, gdy Maria Kazimiera przebywała w Gdańsku i gdy August II już koronował się na króla (wykradając insygnia królewskie ze skarbca wawelskiego). Zresztą i jeden,  i drugi pretendent posiłkował się argumentami finansowymi. Pobyt Contiego w Gdańsku i poczynania jego admirała Barta zasługują na odrębny artykuł. Conti na pewno był podejmowany w Gunthershof, czyli Wojnowie (teren Młyna IV), być może tam raz nocował, choć jest to wątpliwe. Wydarzenia związane z tym pobytem zaowocowały na wodach konfiskatą  gdańskich statków przez Francuzów aż do roku 1712.

Staw Młyna IV

August II Mocny, król w latach 1697 – 1704 i 1709-1733

Król przybył odebrać hołd od gdańszczan 18 marca 1698 r. Uroczystość była okazała. Powyciągano wszystkie powitalne bramy, założono nowe dekoracje. Mimo mrozów odnowiono Fontannę Neptuna.  Król zamieszkał przy Długim Targu 1-3. Ale zanim tu wjechał, spał w dworku Albrechta Groddecka na Oruni, co odpowiada obszarowi Parku Oruńskiego. 19 marca udał się do karmelickiego kościoła Św. Józefa na Starym Mieście, tam mógł wysłuchać polskiego kazania. I choć król przebywał w Gdańsku, to przysięgę w Wielkiej Sali Wety odbierał w imieniu kanclerz wielki koronny Wojciech Denhof.

August II był świeżym królem i świeżym katolikiem, więc święta wielkanocne przykładnie celebrował. W Niedzielę Palmową pojawił się w Kaplicy Królewskiej, w Wielki Czwartek u dominikanów umywał nogi dwunastu starcom i gościł ich obiadem, w Wielki Piątek zawitał do brygidek, ale nie zjadł tam żadnych specjalnie przygotowanych postnych pokarmów, w Wielką Sobotę znowu modlił się w Kaplicy, a na rezurekcję zawitał do Św. Mikołaja. Tego samego dnia, czyli 30 marca w Wielkanoc, odwiedził jezuitów na Starych Szkotach. Poniedziałek wielkanocny spędził znowu u dominikanów. Król interesował się przede wszystkim obronnością i fortyfikacjami i je objeżdżał.

Hołd miasta Gdańska dla nowo obranego króla Augusta II, 1698, Johan Bensheimer, MN w Warszawie

August II został królem po raz drugi w 1709 r. To był rok zarazy. Dżuma szła od południa do góry, do Gdańska zawitała rok później i król incognito przeczekiwał ją w Sopocie i we Wrzeszczu w dworkach patrycjuszowskich. 21 lipca 1710 r. monarcha zatrzymał się już oficjalnie w domu  burmistrza Andreasa Borkmanaw Sopocie  i nie życzył sobie powitań. 4 dni później objeżdżał Wrzeszcz i nowo powstające fortyfikacje Biskupiej Góry. Do Gdańska nie wjechał. Pojechał spać do Mokrego Dworu. Wrócił 26 sierpnia, ale skierował swoje królewskie kroki do Królewskiej Doliny i dworu Zachariasza Zappio. W tym czasie toczyły się rozmowy w sprawie przebicia kamienicy nr 4 do połączonych już nr 1-3.  I tak zrobiono. Przebicie finansował król, a właścicielka, wdowa po ławniku Michaelu Tessin, otrzymała za to 100 talarów miesięcznie. Przebicie było potrzebne królowi z powodu hrabiny Cosel.  Po miesiącu monarcha pojawił się na Długim Targu. W Gdańsku przebywał do 14 grudnia, uczestnicząc w obradach sejmiku w Ratuszu Staromiejskim.  Cicho wjechał, cicho wyjechał.

Taniec z obręczami cechu kuśnierzy dla Augusta II, 1698, PAN BG

Ostatni raz przyjechał do Gdańska 3 kwietnia 1716 r. na spotkanie z carem Piotrem I. Car zatrzymał się w willi Hoffnung naprzeciw Bramy Wyżynnej i wyszedł królowi na spotkanie. Rzucili się sobie w ramiona, chociaż się nie lubili. Polski król oczywiście spał w kamienicach królewskich 1-4, a Wielki Tydzień spędził w klasztorze oliwskim. Na rezurekcję poszedł do Kaplicy Królewskiej. Natomiast car w tym czasie wydawał za mąż swoją bratanicę Katarzynę Romanową. Ślub i wesele odbyły się w gospodzie „Pod Krzywą Lipą” (Krumme Linde) na Nowych Ogrodach. Bratanica wcale szczęśliwa w tym małżeństwie nie była, bo mąż ją bił, aż uciekła od niego z Meklemburgii do Rosji.

Wydaje się, że to spotkanie dwóch władców było raczej na pokaz. Sytuacja polsko-rosyjska była napięta i do rzeczywistych rozmów doszło w Gęsiej Karczmie 11 maja 1716. 17  dni później August II opuścił miasto przez Bramę Długich Ogrodów. Tuż przed wyjazdem odżył projekt przebudowy Bramy Zielonej na rezydencję królewską i nawet miasto miało nie partycypować w kosztach, ale skutecznie przekonało króla, że tam śmierdzi i często jest mgła.

R.Th. Kuhn, Zielona Brama 1889

Stanisław Leszczyński, król w latach 1704-1709 i 1733-1736

Jako król (choć przed koronacją) Stanisław Leszczyński przyjechał do naszego miasta 24 stycznia 1705 r. wieczorem po zamknięciu bram, a w ciągu dnia zatrzymał się w Przejazdowie (Quadendorf). Spał w gospodzie Winkel Krug przy Długich Ogrodach. Towarzyszyło mu tylko kilka osób. Rozmawiał jedynie z prymasem. Koronacja odbyła się jesienią, ale król przyjechał po przysięgę dopiero 4 września 1708, choć chyba to był drugi powód. Pierwszym były pieniężne potrzeby, a przysięgi nigdy nie odebrał.  Może to już dla niego nie było ważne, a miasto nie mogło mu zapomnieć niedawnej jawnej sympatii do Szwedów. Wjazd był skromny, pobyt jednodniowy z noclegiem w kamienicach królewskich.  Jedynie przy wyjeździe rozległa się salwa ze stu armat. Króla odprowadzono do Mokrego Dworu.

Drugi okres panowania Stanisława Leszczyńskiego przyniósł Gdańskowi wojnę. W przeciwieństwie do pierwszej elekcji druga prawowicie wybrała Leszczyńskiego na króla (przy pierwszej detronizacja Augusta II odbyła się przez sejm skonfederowany, co doprowadziło do mocnego rozdźwięku politycznego w Polsce), tyle że… wyboru nie uznała część szlachty i magnaterii, która pod osłoną wojsk rosyjskich powołała na tron Augusta Wettina, czyli Augusta III Sasa. Po stronie Leszczyńskiego zdecydowanie opowiedział się Gdańsk i to nastawienie sprowadziło na miasto oblężenie.  Król uciekając znalazł się pod koniec września 1733 r. w Sopocie, prawdopodobnie we francuskim dworze (obecnie miejsce plebanii przy Kościuszki 1), ale już na początku października przyjechał do Gdańska. Trudno to jednak nazwać wizytą. Sopot zapłacił za ten nocleg spaleniem – Kozacy puścili go z dymem.

Oblężenie Gdańska w 1734

Monarcha zatrzymał się w kamienicach królewskich, choć pierwszą noc spędził gdzieś na Piwnej w domu konsula francuskiego Ludwika Matthy’ego. Króla na Długim Targu powitano z honorami. Nie był to jednak czas na uczty i zabawy. Gdańsk wiedział, co go czeka, król trzymał się wyraźnie na uboczu, zatopiony w swoich myślach. Bombardowanie miasta zaczęło się pod koniec kwietnia 1734. Nie jest moim zamiarem opisywać te wydarzenia. W kontekście zajmowanych przez Leszczyńskiego apartamentów należy odnotować, że trzeba go było po prostu ewakuować. Ewakuacja nastąpiła w kierunku  wschodnim i król zajął dwór hrabiego Dohny (prawdopodobnie okolice miejsca, gdzie  miał powstać parking).

W nocy 27/28 czerwca Stanisław Leszczyński uciekł z Gdańska w przebraniu przez ulicę Sadową, gdzie pod nr 1 mieszkał Antoni Feliks markiz Monti. Wynajmował dom od kupca  Beniamina Mackiego. Ogród rozciągał się aż pod fortyfikacje i tamtędy przez Bastion Ogrodowy król uciekał łódką wraz z oddanym sobie szwedzkim generalem Johanem Stenflycht. Podróż była dramatyczna – przez zalane Żuławy (dlatego Rosjanie nie mogli podejść od strony wschodniej) Wisłą do Kwidzyna. Mimo tych okoliczności ten właśnie władca zdobył sobie serca gdańszczan. Miasto jako jedyne z polskich miast stanęło dosłownie murem za prawowicie wybranym królem. Broń złożono prawie miesiąc później. Kolejne lata pokazały, że Leszczyński dobrze zarządzał Lotaryngią.

Gdy zdobyty i upokorzony Gdańsk kajał się w Oliwie przed kolejnym królem Augustem III Sasem, prosząc o przybycie na złożenie hołdu i prosząc, by tylko 50 osób stawiło się z królem, ten wybuchł gniewem odbierając to jako bezczelność. Kazał zdjąć straże i odtąd wojska rosyjskie mogły swobodnie plądrować miasto.

Żaden inny król ani wcześniej, ani później nie mieszkał w Gdańsku. No, August III Sas był witany w Oliwie i spędzał czas w klasztorze.  Przyjechał od strony Chwaszczyna. To wszystko.

Ucieczka króla Stanisława Leszczyńskiego z oblężonego Gdańska, ryc. Daniela Chodowieckiego

Na marginesie tych historii chcę tylko dodać: 

Ulica Sadowa – żadna rewelacja. A jednak swoją historię ma. To był kiedyś teren, jak i całe Dolne Miasto, pastwisk, z czasem hodowli drobiu. Na przełomie XVII i XVIII wieku niektóre parcele zaczęły zmieniać się w składy drewna lub przydomowe ogrody. Tutaj na końcu tej ulicy (wówczas Rajtarska) handlowiec drewnem Beniamin Macky zakupił dwie wąskie działki,na których postawił niewielki dworek. Założył również sad owocowy i duży ogród warzywny. Na miejscu dworku w 1775 r,. wzniesiono pałacyk należący do loży masońskiej Eugenia pod Ukoronowanym Lwem. Pierwszym mistrzem był syn Daniela Gralatha, fundatora Wielkiej Alei. Siedziba masonerii była tu do 1840 r. Potem teren urzędowo wywłaszczono pod budowę warsztatów artyleryjskich. Pałacyk zniknął.

Sadowa dzisiaj

Nie tylko Sopot został zniszczony w czasie oblężenia Gdańska.  Poszło z dymem wiele wsi na wybrzeżu aż po Puck, a zwłaszcza Gdynia.  Flota francuska, która spieszyła na pomoc Leszczyńskiemu, wcale nie chciała lądować na Westerplatte. Ale musiała, bo cały pas lądu był spalony przez Rosjan i Kozaków.  Mówi o tym przeor klasztoru w Kartuzach Jerzy Schwengel:

Tegoż dnia, 12 maja, nasza wioska Gdynia wraz z wielu innymi wsiami na wybrzeżu morza została przez Moskali podpalona i do cna ogniem strawiona, gdyż bali się oni, że dobije tam nadpływająca flota francuska. Wioska ta w chwili katastrofy była w rozkwicie: było w niej sołectwo, zajazd, 7 dworów kmiecych ze spichrzami, 5 chat zagrodników ze stajniami, 8 innych mniejszch chat z całym urządzeniem (podpalacze jednak nie pozwolili ludziom nic z domów wynosić) – to wszystko wydano płomieniom, a biedni ludzie zostali równocześnie obrabowani z 14 wołów, kilku koni i wielu innych rzeczy).  Wieśniakom zarzucano, że ukradkiem dostarczają morzem zapasy dla miasta Gdańska. Lecz istotnym celem pożogi było to, ażeby flota francuska, która nadciągała z trzema pułkami żołnierzy na pomoc Królowi Stanisławowi, nie mogła wylądować. 

Gdynia musiała czekać 190 lat na swoją drugą szansę rozkwitu.

Anna Pisarska

źródła:

  • Irena Fabiani-Madeyska „Gdzie rezydowali w Gdańsku królowie polscy?” Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1976
  • wystawa Muzeum Gdańska „Król jedzie! Wizyty władców polskich w Gdańsku XV-XVIII w.” 2018
  • Archiwum Państwowe w Gdańsku
  • Andrzej Januszajtis – zapiski z wykładów
  • PAN BG

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *