13 lipca 1436 roku kupiec Herman Stargard stracił towar przewożony na statku szypra Henke Horn. Angielski kapitan, Robert Michellson, napadł na statek w czasie jego rejsu z Flandrii do Szkocji. Kapitan myślał, że szyper jest Szkotem, a Anglia w tym czasie była w konflikcie ze Szkocją. Obiecywał wszystko zwrócić, ale Horn miał mu przedstawić świadectwo, że pochodzi z Prus.

Paul von Rusdorf na rycinie Christopha Hartknocha w 1684 r.

Dwa lata później wielki mistrz krzyżacki Paul von Rusdorf takie zaświadczenie wystawił, pisząc do króla Anglii Henryka VI w tej sprawie, ale nie wiadomo, czy Stargard odzyskał swój towar.  W tamtych czasach kupcy starali się minimalizować ryzyko związane z rejsami dalekomorskimi w taki sposób, że dzielili się statkiem. Statek miał kilku, a nawet kilkunastu właścicieli. Gdy więc statek przepadał, nie była to strata aż tak dotkliwa niż gdyby spotkała jedną osobę. Współudziały w statkach mieli nie tylko kupcy, ale również komtur gdański, Rada Miasta czy sam szyper prowadzący statek.

To nie była jedyna strata Hermana Stargarda. Konfiskowali mu towar również Holendrzy i Zelandczycy. Jednak na ogół jego morskie interesy przynosiły mu zyski. Musiały przynosić, bo inaczej nie mógłby dokonywać zapisów dewocyjnych, a takie poczynił. I tak np. ufundował wikarie – jedną w kaplicy św. Marcina w kościele NMP, a drugą w kościele św. Ducha, wspomagał również bibliotekę kościelną. W 1447 r. przekazał ogród przy ulicy Kładki na rzecz szpitala św. Gertrudy.

Jak to często bywa u tych, którym się w interesach powodzi, Stargard zapragnął być politykiem. Jednak ta przyjemność nie była w żaden sposób nagradzana, musiał więc kupiec być człowiekiem majętnym. Musiał też umieć godzić pracę w handlu z pracą administracyjną. W owym czasie Gdańsk podzielony był na trzy organizacje samorządowe:

  • Stare Miasto skupione wokół kościoła św. Katarzyny
  • Młode Miasto, lokowane przez Krzyżaków w 1380 r., prawdopodobnie na dzisiejszych terenach stoczniowych
  • Główne Miasto (Prawe Miasto) wokół kościoła NMP.

Stargard był mieszkańcem Prawego Miasta i w 1442 r. został ławnikiem, tj. działał w sądownictwie. Urząd ławnika był dożywotni, ale Stargard awansował już po roku: został wybrany do wyższego urzędu, tj. Rady Miasta.

Jak wyglądała struktura Rady Miasta?

Rada Miasta, czyli Rada Ogólna, składała się z 24 członków. Z tego grona formowała się Rada Zasiadająca (12 rajców), faktycznie zarządzająca. Kadencja tu  trwała 2 lata. Po jej upływie rajca wracał do Rady Ogólnej na kolejne 2 lata, po czym znowu mógł wrócić do Rady Zasiadającej. Każdy rajca w tej węższej radzie odpowiadał za konkretny wycinek miejskiego życia. W ten sposób poprzez rotację gdański rajca był z czasem obeznany z życiem całego miasta.

Pieczęć miasta Gdańska z XV w. z „Dziejów Polski” pod red. J. Topolskiego

Z grona Rady Miasta wybierano 4 burmistrzów, czyli takich dzisiejszych prezydentów miast, władzę wykonawczą:

  • prezes – burmistrz pierwszy, reprezentował miasto na zewnątrz, zwoływał Radę Miasta, był jej przewodniczącym z prawem głosu na końcu (jego głos miał moc największą), podlegały mu m.in. sprawy portu;
  • kompan – burmistrz drugi, zastępca prezesa, zajmował się m.in. sprawami ludzi obcych;
  • wojenny – burmistrz trzeci, zajmował się fortyfikacjami, miejskimi wojskami i ogarniał całość kwestii wojennych;
  • nadstrażnik – burmistrz czwarty, odpowiadał za bezpieczeństwo w mieście.

Urząd burmistrza był urzędem dożywotnim. Co roku burmistrzowie zamieniali się na urzędach. Wiadomo, że Herman Stargard był prezesem w roku 1453, 1457 i 1461. Kompanem w 1452, 1456 i 1460, wojennym w 1459, a nadstrażnikiem w 1458 (innych danych brak).

A w roku 1454 wybuchła wojna 13-letnia z Krzyżakami.

Przegrana wojna z Polską z lat 1409-1411 spowodowała, że Krzyżacy starali się przerzucić ciężar wysokich odszkodowań na miasta pruskie. Dlatego w 1440 r. powstał Związek Pruski – w obronie przywilejów. Jednak Herman Stargard nie był radykalistą i wobec Krzyżaków zajmował ugodową postawę. Jako rajca i burmistrz brał udział w zjazdach przedstawicieli pruskich stanów (szlacheckiego i mieszczańskiego). Był też ich wysłannikiem do wielkiego mistrza przy omawianiu, chociażby ważnych kwestii handlowych.

Na początku lat 50-tych ważyły się losy Związku Pruskiego.  Była kwestionowana jego legalność. Cesarz Fryderyk III domagał się od Rady Miasta jego rozwiązania, a nawet w grudniu 1453 taki właśnie wydał nakaz jako wyrok sądu polubownego. Wprawdzie Stargard z  innym burmistrzem, Martinem Cremonem, zapewniali komtura gdańskiego, Mikołaja Postora, że mieszczanie nie zaatakują zamek w Gdańsku, jednak na przełomie 1453/1454 na Targu Rybnym stanęły działa i zwieziono drabiny do ataku na mur. 26 stycznia Tajna Rada Związku Pruskiego podjęła decyzję o powstaniu przeciwko zakonowi krzyżackiemu. Wybuchło ono 6 lutego, a pierwszym obiektem zajętym w Gdańsku był Wielki Młyn. Do króla Kazimierza Jagiellończyka wyruszyło poselstwo stanów pruskich (z Janem Bażyńskim na czele). 6 marca nastąpiło podpisanie aktu inkorporacji Prus do Korony, a 16 kwietnia nastąpiła uroczysta przysięga wierności, złożona królowi w Toruniu.

To musiało oznaczać wojnę z Krzyżakami.

Akt założenia Związku Pruskiego z 14 marca 1440 r. Zbiory Muzeum w Malborku.

21 kwietnia 1454 r. strona polska przekazała zakonowi akt wypowiedzenia wojny. Główne Miasto Gdańsk objęło w tym wydarzeniu rolę szczególną. Była to rola dyplomatyczno-finansująca. Wielka odpowiedzialność spoczęła na burmistrzach, którzy musieli nie tylko organizować militarne działania przeciwko Krzyżakom, ale również opanować emocje mieszczan i to jeszcze przed wypowiedzeniem wojny w dosyć szerokim aspekcie, np. pomorscy rycerze już  w lutym ruszyli na złupienie klasztoru cystersów w Pelplinie, a opat Mikołaj Rosrnau słał apele do Stargarda o roztoczenie opieki nad klasztorem.

Innym ogniskiem zapalnym była sytuacja na zamku w Człuchowie, który po koniec lutego został zajęty przez wojska gdańskie. Dowodzący nimi rajcowie gdańscy wysyłali prośby do Stargarda o przysłanie nowych ludzi. I faktycznie posiłki nadeszły – byli to uzbrojeni marynarze tzw. Schiffkinder z  cieśnin duńskich pod dowództwem szypra Vincentego Stolle, ale już w połowie marca szyper alarmował, że zaciężni są niesubordynowani, żądają większego żołdu i skarżą się, że zamiast piwa dostają podpiwek. Na Wielkiej Żuławie było nie lepiej. Tam obowiązywał szerszy plan Związku Pruskiego opanowania Malborka, ale było wiele skarg na słabo uzbrojonych zaciężnych, przysłanych przez bogatych gdańszczan.

Zamek w Malborku

Herman Stargard i Johann Meideburg objęli dowództwo nad całym wojskiem gdańskim i 26 lutego rozbili obóz 3 km od Malborka. 29 marca nastąpił ostrzał zamku, ale nieskuteczny. Krzyżacy odbili folwark w Kałdowie, a w gdańskim obozie wybuchła panika. Gdańszczanie sami podpalili swój obóz i uciekli. Stargard jednak nie ustawał w udzielaniu pomocy stronie polskiej. W tamtym czasie nie było pospolitego ruszenia ani stałych armii i całość działań militarnych opierała się o wojska zaciężne, którym trzeba było wypłacić żołd. 29 czerwca w Toruniu Herman Stargard wraz z rajcami gdańskimi Dietrichem Oldefeldem i Tiedemannem Langenbeke udzielił Kazimierzowi Jagiellończykowi pożyczki w wysokości 6500 grzywien. Dług zabezpieczono na dochodach z zastawionego przez króla Pucka. W marcu 1456 r. Puck przeszedł  w posiadanie  Rady Głównego Miasta Gdańska.

Tymczasem Jan Bażyński  wzywał do kontynuowania oblężenia Malborka. Rada Miasta powtórnie powierzyła dowództwo Hermanowi Stargardowi. Wojsko gdańskie składało się z gdańszczan, milicji miejskiej, zaciężnych z Holsztyna, Strzałowa, Śląska i Czech oraz zaciężnych hrabiego Hansa Hohensteina. W sumie 3000 ludzi. Obóz najpierw rozłożył się w okolicy Mątów, a na początku lipca 1454 w lesie warnowskim. Nie było tu jednak sukcesów militarnych, a wojsko bardzo szybko stanęło przed problemami. Zaczęło brakować i pieniędzy, i żywności.  Niektórzy mieszczanie zdezerterowali, ich zastępcy okazali się bezużyteczni. Stargard skarżył się na niewielkie siły konne i na zaciężnych czeskich pisząc, iż ludzie są, jakimi stworzył ich Bóg, ale ten, który ich tu sprowadził, nie uczynił mu przysługi. Codziennie na wyżywienie oddziałów potrzebnych było 13 sztuk bydła, ale brakowało nawet kotłów do gotowania warzyw i warzenia piwa.

List Hermana Stargarda z 6 sierpnia 1454 r. do Gdańska; Archiwum Państwowe w Gdańsku

W lipcu król zgodził się na spalenie mostu na Nogacie, więc Stargard posłał po łodzie do Gdańska, jednak wszystko się przeciągało. Morale wojsk podupadało, zdezerterowało ok. 1500 ludzi (połowa), zaciężni z Sundu grozili odejściem, a na wyjaśnienia burmistrza odpowiadali śpiewem. Na początku sierpnia Herman prosił Gdańsk o 2-3 kopy wołów, dobrego rzeźnika, ryby, piwo, słoninę, mąkę, papier i wosk. Mimo tych trudności działania Stargarda przynosiły pewien skutek – Krzyżacy wycofali się z Wielkich Żuław, mieli utrudnione zaopatrzenie i wróciła swoboda żeglugi na Nogacie i Wiśle.

W połowie sierpnia przybyły łodzie z Gdańska, ale akcja spalenia mostu udała się połowicznie. Poirytowany Herman zażądał od króla polskiego posiłków, grożąc opuszczeniem Żuław. W odpowiedzi usłyszał, by szukał pomocy w Związku Pruskim. W momencie, gdy oddziały krzyżackie wkroczyły ponownie na Żuławy i to właśnie do lasu warnowskiego, Stargard zdecydował  wrócić z wojskiem do Gdańska i od tego momentu zajął się działalnością dyplomatyczną.

W grudniu 1454 udał się na spotkanie z królem Kazimierzem Jagiellończykiem, przebywającym pod Grudziądzem.  Po drodze w Starogardzie, razem z rajcą Andreasem Ehlerem, przekazał zaciężnym 3000 florenów węgierskich tytułem zaliczki. Z królem musiał się spotkać, by m.in. omówić sytuację Młodego Miasta.

Młode Miasto zajmowało pozycję chwiejną wobec walczących stron. Stargard obawiał się, że i Młode Miasto, i Stare Miasto finalnie poprą Krzyżaków. Do króla jechał więc z petycją zburzenia Młodego Miasta. Jednak król poprosił ich o kolejne pieniądze, a gdy odmówili, król również nie wyraził zgody na zburzenie, twierdząc, że przyrzekał każdego zostawić przy jego przywilejach i swobodach. Z pomocą w tej sprawie przyszli sami Krzyżacy atakując Gdańsk i zamierzając podpalić Młode Miasto  tak, aby ogień przerzucił się na Główne. Kazimierz Jagiellończyk podpisał dokument nakazujący zniszczenie Młodego Miasta. Stargard przebywał wtedy w Toruniu i był tam również na początku lutego 1455, gdy Rada Miasta zobowiązała go do złożenia królowi propozycji ugody finansowej z Zakonem. Nic jednak o dalszym losie tej propozycji nie wiadomo.

Latem 1455 roku Stargard brał udział w odbudowie bastei koło Koźlin, a także w rokowaniach dotyczących finansowania zaciężnych. Jesienią król wyznaczył burmistrza do wzięcia udziału w rozmowach rozejmowych. Otrzymał glejt bezpieczeństwa od wielkiego mistrza. Polska delegacja kwaterowała w Nowem, krzyżacka w Gniewie. Rozmowy toczyły się w Pieniążkowie pod Gniewem. Krzyżacy  chcieli ustąpienia strony polskiej z ziem pruskich w zamian za rekompensatę pieniężną. Strona polska twierdziła, że ziemie pruskie są dziedziczną własnością króla i to Zakon ma ustąpić. Krzyżacy chcieli oddać sprawę pod sąd cesarza i papieża, a strona polska pod sąd soborowy z udziałem cesarza i papieża. Do rozejmu nie doszło i wydaje się, że zasadniczą była tu postawa Konrada Theudenkusa, delegata z Torunia, który orzekł, że stany pruskie oddały się królowi polskiemu nie na jeden dzień, ale na wieczne czasy.

Zamek w Gniewie

Pod koniec października w Gdańsku doszło do stłumienia tumultu wywołanego przez pospólstwo pod dowództwem Mikołaja Gulsowa. Nie zgadzało się ono na płacenie nowego podatku, akcyzy. To wydarzenie wykorzystał Stargard (przebywający wówczas przy królu), by wymóc na Jagiellończyku oddanie pod zastaw Rady Głównego Miasta byłego komturstwa gdańskiego wraz z okręgiem puckim i miastem Łebą. Król prosił, by Gdańsk pozostał wierny Koronie.

Źródła milczą o działaniach Stargarda przez większość roku 1456. Jesienią wybuchł w Gdańsku  bunt kupców i rzemieślników pod przywództwem Martina Koggego.  Kogge był niechętny wojnie z Zakonem, obiecywał zakończyć ją w osiem dni po zdobyciu władzy. Pretekstem buntu była pogłoska, iż Rada Głównego Miasta pozwoliła zaciężnym siłą ściągać pieniądze od mieszczan. 2 października doszło do obalenia rady, Stargard został usunięty ze stanowiska burmistrza. Jednak radykalne poglądy Koggego i obawa, że dojdzie do poddania miasta Krzyżakom, sprawiły, że w końcu go ścięto, także głównych zwolenników nowych porządków, a Herman wrócił na stanowisko burmistrza.

W połowie 1457 r. Stargard brał udział w oblężeniu Gniewu, blokując Wisłę uzbrojonymi statkami i łodziami. W 1458 był pod oblężonym Malborkiem, rok później pertraktował z biskupem kurlandzkim, Pawłem Eymwaldem. W 1460 znowu oblegał Malbork, ale także uczestniczył w zjeździe stanów pruskich w Toruniu. W czerwcu 1461 roku król poinformował Gdańsk o przemarszu pospolitego ruszenia i Stargard udał się do króla z prośbą, by ten marsz skierować w stronę Gdańska. W Pruszczu Gdańskim (lub w okolicy) został pojmany przez zaciężnych krzyżackich i przewieziony do Gniewu.

Gdańsk starał się wymienić swojego burmistrza na któregoś z krzyżackich jeńców, jednak strona krzyżacka nie chciała się zgodzić. Najpierw zgadzano się na okup, ale i do niego nie doszło. 30 września Stargard jeszcze żył, ale 15 listopada komtur elbląski Heinirch Reuss von Plauen poinformował Gdańsk, że torturowany burmistrz został zamordowany, jednak nie stało się to decyzją Zakonu, a zaciężnych. Prawdopodobnie zamęczono go 4 października. Istnieją dwa przekazy o samej śmierci. Wg jednego przekazu zmaltretowanego Stargarda wrzucono do studni, wg drugiego Stargard zmarł w więzieniu i został pochowany w kaplicy św. Jerzego pod Gniewem, przy drodze do zamkowego młyna. Niewykluczone, że po wrzuceniu do studni  Herman został wyłowiony i złożony w kaplicy.

Wojna zakończyła się w 1466 r., pięć lat później. Mocą II Pokoju Toruńskiego Pomorze Gdańskie weszło w skład Korony. W ciągu 50 lat Gdańsk stracił trzech wybitnych polityków, trzech burmistrzów zakatowanych na śmierć przez Krzyżaków: Konrada Leczkowa, Arnolda Hechta i Hermana Stargarda. Ten ostatni umierał trzy miesiące.

Adam Koperkiewicz w czasie uroczystości odsłonięcia tablicy, 4 grudnia 2016 r./Nasze miasto Tczew.

W 2016 roku Adam Koperkiewicz, były dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Gdańska, poczynił starania, by uhonorować tego wybitnego gdańskiego polityka i jego męczeńską śmierć. Pamiątkowa tablica zawisła w zamkowej kaplicy w Gniewie w 555 rocznicę egzekucji. Pomysł miał akceptację wojewody, biskupów gdańskiego i pelplińskiego, objęty był patronatem ministra Jarosława Sellina i zaangażowało się w niego wiele instytucji na Pomorzu. Rada Miasta Gdańska nie była zainteresowana tym przedsięwzięciem i nie włączyła się w żaden sposób w uroczystość.

Anna Pisarska-Umańska

Artykuł przygotowałam na podstawie publikacji B. Możejko i B. Śliwińskiego „Burmistrz Gdański Herman Stargard”, która ukazała się staraniem A. Koperkiewicza w roku 2016 z okazji 555 rocznicy śmierci Hermana Stargarda.

Dodaj opinię lub komentarz.