Lodownia to taka przedpotopowa lodówka. Kopano ją w zboczu wzgórza. Miejsce musiało być zacienione. Jak działała lodownia?

Budowano dół, który okładano drewnem lub obmurowywano. Ściany były podwójne, a między nimi leżała słoma, ponieważ nie przepuszcza ciepła. Ewentualnie mech lub sitowie. Lodownia powinna była wychodzić na północ. Chodziło o to, by Słońce jak najmniej w tym miejscu operowało.
Drzwi były podwójne, pierwsze otwierały się na lewą stronę, drugie na prawą. Między nimi korytarzyk, ale nie prosty, lecz półokrągły, by powietrze miało utrudnioną cyrkulację. Oczywiście, nie wolno było jednocześnie mieć otwartych obu drzwi. Wnętrze lodowni było wypełnione lodem. Bryły lodu skuwano zimą z jezior i rzek i przewożono je FURAMI („fury lodu””) do lodowni. Zapas musiał wystarczyć na cały rok.

Już we wnętrzu polewano lód gorącą wodą, by wszystkie fragmenty zbryliły się i przez to, by ich topnienie było wolniejsze. Wtedy można było wstawić beczki czy skrzynki z mięsem i nabiałem, a woda z lodu spływała w dół i wsiąkała. Skrzynki stały na specjalnie przygotowanych podłogach lub kratach z dębowego lub olszowego drewna. Mogły również wisieć na zamontowanych kołkach lub żelaznych hakach. Dodatkowo okrywano je słomą. Mrożono także owoce, konfitury, wino, piwo i ryby. Zimne napoje i desery w środku lata – to dopiero świadczyło o gospodarzu! Albo lody cukrowe czyli stężała masa cukru i śmietany, uformowana w fantazyjne kształty. Uboga ludność również sobie radziła i zakopywała żywność w ziemi. Sam lód z lodowni mógł być przedmiotem handlu.
Na terenie Gdańska można znaleźć kilka lodowni. Oprócz tej na terenie zoo, są również w Parku Oruńskim, w Królewskiej Dolinie przy dworze Zachariasza Zappio oraz przy Dworze II i IV na Polankach, ale lodownie to już raczej rzadko spotykane budowle, które utraciły swoje funkcje.
Z chęcią uzupełnię tekst zdjęciami lodowni zapomnianych.
Znam działającą jeszcze w latach siedemdziesiątych XX w. lodownię w Nadolu. Lodownia była własnością maszoperii działającej na jeziorze Żarnowieckim. Zimą rybacy cieli lód na jeziorze i takie bryły trafiały do lodowni. Kilkanaście lat nie byłem w Nadolu, wydaje mi się, że budynek istnieje.
Fajny temat. A może by tak zajrzeć na Stawowo, albo Dawny Browar Fischera ?? Tam też jest lodownia, mam gdzieś zdjęcia wyszukam to przy okazji pokażę.