Strefa obywatelska

Jarmark św. Dominika – każdy ryzykuje na własną odpowiedzialność

Na Pomorzu wykryto już kilka ognisk koronawirusa – zaczęło się od niesławnej imprezy na katamaranie Żeglugi Gdańskiej, na której zaraziło się 25 osób. Potem zaczęli chorować siatkarze Trefla Gdańsk i 11 ratowników wodnych w powiecie puckim. Niedawno dowiedzieliśmy się, że COVID-19 nie ominął piłkarzy Lechii Gdańsk. Część tych przypadków odnotowano jeszcze przed inauguracją tegorocznego Jarmarku św. Dominika w Gdańsku. Mimo to organizatorzy i władze miasta nie zdecydowały się na odwołanie tego wydarzenia. Czy po jego zakończeniu będziemy mieli kolejny, masowy wysyp zachorowań na koronawirusa?

„Kwestie związane z bezpieczeństwem sanitarnym podczas Jarmarku św. Dominika są przedmiotem największej troski i traktowane są w sposób absolutnie priorytetowy” – deklaruje Joanna Czauderna-Szreter, dyrektor artystyczna Międzynarodowych Targów Gdańskich, organizatora jarmarku. Wtórują im władze miasta, zapewniając: „Zarówno Straż Miejska, jak i Policja po ustaleniach będzie zadaniowana w trakcie jarmarku do działań związanych z bezpieczeństwem całościowym w przestrzeni publicznej, w tym również monitorowania bieżącej sytuacji związanej z przeciwdziałaniem rozprzestrzeniania się epidemii” – o czym informuje Olimpia Schneider z Referatu Prasowego Biura Prezydenta. Z kolei Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Gdańsku twierdzi w piśmie skierowanym do naszej redakcji, że „zgodnie z posiadanymi kompetencjami, jak co roku, będzie prowadził kontrole sanitarne obiektów gastronomicznych i handlowych, a także zaplecza sanitarnego”.

Tym trzem podmiotom, jeszcze przed rozpoczęciem jarmarku, zadaliśmy kilka pytań dotyczących kwestii bezpieczeństwa sanitarnego i przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się pandemii. Pytaliśmy m.in. o argumenty, które zadecydowały o organizacji jarmarku w tym roku, jakie środki ostrożności i kontroli przewidziano podczas trwania jarmarku w ramach zapobiegania rozprzestrzeniania się COVID-19, jakie służby i w jakiej liczebności będą kontrolować sytuację na terenie jarmarku, czy organizatorzy współpracują z placówkami opieki medycznej. Pytaliśmy też o to, czy wdrożenie wszystkich zaleceń gwarantuje bezpieczeństwo zdrowotne uczestników i kto z ramienia Urzędu Miejskiego w Gdańsku personalnie odpowiada za nadzór nad przebiegiem imprezy w aspekcie zagrożenia epidemicznego. Padło z naszej strony pytanie, czy instytucje podległe Urzędowi Miejskiemu w Gdańsku (np. Straż Miejska) będą monitorować na bieżąco sytuację związaną z przestrzeganiem zasad bezpieczeństwa dotyczących przeciwdziałania rozprzestrzeniania się epidemii COVID-19 na terenie Jarmarku św. Dominika? Chcieliśmy również dowiedzieć się, jakie procedury przewidziano w przypadku stwierdzenia niedostatecznego przestrzegania zasad przeciwdziałania rozwojowi pandemii lub wzrostu liczby zachorowań wśród wystawców i gości odwiedzających jarmark?

Jarmark św. Dominika w 2006 r./Brosen – Wikimedia Commons

Nie uzyskaliśmy odpowiedzi na wszystkie pytania, a część tych, które nam przekazano, to „kopiuj-wklej” z opracowanych wcześniej informacji zamieszczonych na stronie internetowej 760. Jarmarku św. Dominika. Z treści przekazanych nam w pismach wynika, że miasto odpowiedzialność za należyty przebieg jarmarku i zapewnienie bezpieczeństwa jego uczestnikom powierzyło organizatorowi, a kontrolę sanitarno-epidemiologiczną nad imprezą sprawuje Sanepid (w niektórych przypadkach na spółkę z wojewodą pomorskim).

Z kolei Międzynarodowe Targi Gdańskie deklarują, że „kwestie związane z bezpieczeństwem sanitarnym podczas Jarmarku św. Dominika są przedmiotem największej troski i traktowane są w sposób absolutnie priorytetowy. Pamiętajmy jednak, że zasady bezpieczeństwa respektować musi każdy z nas”.

– Odpowiedzialność za bezpieczeństwo sanitarno-epidemiologiczne podczas jarmarku rozkłada się na wszystkie zainteresowane strony – uważa gdański radny i prawnik, Przemysław Majewski. – Organizator wydarzenia ma obowiązek poinformować o konieczności korzystania z podstawowych środków zabezpieczających, takich jak maseczki, rękawiczki czy płyn dezynfekujący. Właściciele stoisk powinni udostępnić te rzeczy swoim klientom. Powinien też informować uczestników jarmarku o konieczności zachowania dystansu. Z tym jednak bywa różnie. Sam widziałem naklejki informujące o konieczności zachowania dystansu, jednak z jego utrzymywaniem wśród gości odwiedzających jarmark bywa różnie. Często ludzie „siedzą sobie na plecach”. Podobnie jest z maseczkami. W jarmarkowym tłumie osoby ich używające można policzyć na palcach jednej ręki. Podobnie jest z wystawcami. Część z nich w ogóle nie używa maseczek. Tymczasem przedstawiciele MTG powinni wymagać ich noszenie – podkreśla rozmówca.

Straż Miejska przeprowadziła na terenie jarmarku kontrole związane z przestrzeganiem zasad bezpieczeństwa epidemicznego. Z ich raportu wynika, że właściciele stoisk nie przestrzegali zasad w czterech przypadkach. Skończyło się na upomnieniach. Kolejne kontrole mają być częstsze, niezapowiadane i bardziej rygorystyczne.

– Jeśli patrole straży nie będą częstsze, ryzyko zakażenia wśród wystawców i gości jarmarku może być bardzo wysokie. Co gorsze, objawy zakażenia występują po około dwóch tygodniach. Wielu gości jarmarku może być już poza Gdańskiem, w innych rejonach Polski. Niektórzy nawet nie skojarzą zakażenia z wizytą na jarmarku – uważa prawnik.

Zdaniem Przemysława Majewskiego trudno mówić o bezpośrednim sprawstwie w przypadku zakażenia koronawirusem podczas Jarmarku św. Dominika. Każdy taki przypadek należałoby rozpatrywać indywidualnie.

– Największa odpowiedzialność spoczywa na samych gościach jarmarku i kupcach – uważa Majewski. – Miasto i organizatorzy muszą zapewnić maksimum bezpieczeństwa. Wciąż widać w tej kwestii pewne braki, ale przede wszystkim uczestnicy jarmarku muszą zadbać o siebie – podkreśla.

Dariusz Olejniczak

Dodaj opinię lub komentarz.