W połowie XIX wieku jarmark rozpoczynał się zawsze 5 sierpnia koncertem na ratuszowych trąbkach i biciem w dzwony Mariackiego (być może jest to dłuższa tradycja). I zasadniczo trwał 5 dni.

Tylko w dwóch miejscach jarmark mógł trwać dłużej: na Targu Węglowym przez kolejne 23 dni i na Szerokiej przez kolejne 9 dni (ale zasadniczo sam jarmark już był odwołany). Reszta zwijała manatki.

I tak: na Węglowym stały dwa ciągi budek sklepikarzy oraz stragany szewców. Na Bogusławskiego stali toruńscy, elbląscy i gdańscy piernikarze; Targ Drzewny i Truskawkowy: drobni sklepikarze oraz karuzele i budy dla woltyżerów, zwierząt, olbrzymów i szkieletów wielorybów. Ponadto na Drzewnym można było kupić lniane płótna i sprzęt drewniany. Na Długim Moście meble, na Szerokiej towary ważone i meble sprzedawane głównie przez Żydów.

Jarmark Dominikański przed wojną miał trochę inny charakter niż obecnie, inny akcent. Teraz to ogólnokrajowy zjazd oscypków, ubrań, foteli do masaży i krajalnic do kapusty. Przed wojną jarmark to przede wszystkim wesołe miasteczko. Dużo punktów małej gastronomii, czyli kiełbaski Wurstchen i małe, podłużne, prostokątne bułeczki, typowe dla Gdańska.  Były sprzedawane w białych kioskach na drewnianych kołach. A jeśli wesołe miasteczko to: cyrk, karuzele, beczka śmiechu, gabinet luster, kolejki, diabelski młyn, gry w kości, loterie fantowe. Taki był Jarmark św.  Dominika.

Dołączam do tego krótkiego wpisu galerię starych pocztówek będących własnością Krzysztofa Gryndera. Pochodzą z lat 1900-1913. Lokalizacja tam uwieczniona to obecny plac Zebrań Ludowych.

Anna Pisarska-Umańska

Dodaj opinię lub komentarz.