W uzasadnieniu do projektu uchwały czytamy, że korekta granic stref płatnego parkowania została podyktowana zaostrzającym się deficytem wolnych miejsc parkingowych. I chociaż problem z miejscami parkingowymi w Gdańsku zdaje się być istotny, to projektowana zmiana nasuwa szereg wątpliwości, zwłaszcza natury prawnej.
Problem oznakowania miejsc postojowych
Problem polega na tym, że opłaty, jakie pobiera Miasto w SPP nie znajdują uzasadnienia w ustawie o drogach publicznych. Zgodnie bowiem z uchwałą Rady Miasta Gdańska (par. 1 ust. 3):
Pobór opłat za parkowanie pojazdów samochodowych w Strefie Płatnego Parkowania następuje na całej powierzchni drogi publicznej z wyłączeniem przystanków komunikacji zbiorowej oraz miejsc przeznaczonych do postoju taksówek pomiędzy znakami D-19 „Postój taksówek” i D-20 „Koniec postoju taksówek”.
Tymczasem zgodnie z ustawą o drogach publicznych, pobór opłat za postój jest możliwy, ale tylko za postój pojazdu na wyznaczonym miejscu. Nie zaś za postój w jakimkolwiek miejscu wyznaczonej strefy. Taki sposób regulacji jest rażąco sprzeczny z art. 13b ust. 1 ustawy o drogach publicznych, zgodnie z którym opłatę, (…) pobiera się za postój pojazdów samochodowych w strefie płatnego parkowania, w wyznaczonym miejscu, w określone dni robocze, w określonych godzinach lub całodobowo.
I chociaż problemem stref płatnego parkowania wielokrotnie zajmowały się sądy administracyjne, w tym również Naczelny Sąd Administracyjny (vide: orzeczenia.nsa.gov.pl/doc/D48C101E9B), wypracowując jednolite stanowisko, że pobór opłaty jest możliwy, ale tylko za postój pojazdu w strefie płatnego parkowania – na wyznaczonym miejscu – Gdańsk do chwili obecnej nie skorygował wadliwego zapisu. A mimo to dalej pobiera w sposób niezgodny z obowiązującą ustawą opłaty.
Dla przeciętnego mieszkańca Gdańska różnica wydawałaby się nieistotna. Ktoś by powiedział, że semantyka. Ale jeżeli uświadomimy sobie, że prawidłowo oznakowanych miejsc postojowych w całym Gdańsku jest tyle ile palców u dwóch rąk to punkt widzenia zmienia się o 180 stopni, bo okazuje się, że płaciliśmy za coś za co płacić w świetle prawa nie nie musieliśmy
Przedłożony radnym i oddany pod konsultacje projekt uchwały nie tylko nie koryguje wadliwego zapisu, ale powiela go w par. 1 pkt. 15 uchwały. Przepis ten z jednej strony ustala nowe stawki opłat, z drugiej nakłada obowiązek zapłaty „(…) za postój pojazdu samochodowego na drogach publicznych na terenie Miasta Gdańska w SPP(…)„.
Odpowiedź na pytanie, dlaczego Miasto nie zmieniło i nie zamierza skorygować wadliwej uchwały, pomimo, że mogło to zrobić już dawno jest bardzo prosta. Podstawowym celem korekty granic i wprowadzenia nowych stref nie jest bynajmniej walka z problemem zaostrzającego się deficytu miejsc postojowych, ale sposób na uzyskanie dodatkowych środków na finansowania bieżącej działalności.
4.5 miliona złotych wpływów do budżetu Miasta
Wystarczy w tym miejscu wspomnieć, że opłaty które pobiera Miasto od kierowców za parkowanie pojazdów w strefach generują nie małe przychody do budżetu Miasta. W 2015 roku został on zasilony kwotą 4.5 mln złotych. Szacuje się, że wejście w życie tej uchwały i ustalenie nowych granic SPP spowoduje, że wpływy te zwiększą się nawet do kwoty 6 milionów złotych.
Z tego też względu dostosowanie stref płatnego parkowania do wymogów ustawy i rozporządzenia (określającego sposób oznakowania miejsc postojowych), po prostu nie opłaca się, ponieważ wiązałoby się z dodatkowymi kosztami i z pewnością nie byłoby tak opłacalne jak ma to miejsce w tej chwili.
Ostateczna decyzja co do kształtu uchwały należeć będzie jednak do radnych Miasta, a ta zapadnie prawdopodobniej 31 maja.
Nie ma zgody na łamanie prawa
Jedno jest pewne. Dotychczasowe działania magistratu w sprawie stref płatnego parkowania podważają zaufanie mieszkańców do jego władz i zasługują na szczególne potępienie. Zwłaszcza, kiedy aspiruje się do miana strażników praworządności i demokracji w Polsce. Z tego też względu dla takich działań nie ma i nie będzie zgody mieszkańców.
przeczytaj też – NSA: postój w sobotę bezpłatny