Kościół św. Walentego jest pięknie położony – na wzgórku, schowany przed światem. Najstarsze części kościoła pochodzą z XV wieku.

Już pod koniec XIII wieku stał tu kościół, ale ucierpiał w czasie wojen husyckich i w czasie wojny 13-letniej z Krzyżakami. Ucierpiał dotkliwie, bo cała wieś Chojno Wielkie przestała istnieć i nigdy pod taką nazwą się nie odrodziła.

kościół św. Walentego

Teren należał do opactwa cysterskiego, nadany mu przez Sambora II w 1283 roku. Po pożodze krzyżackiej cystersi odbudowali wieś wraz z murowanym kościołem. Wtedy wieś otrzymała nazwę Sant Matherna, a kościół otrzymał patrona świętego Maternę.

na górze dzwon Maternus, na dole Valentinus

W sumie kościół był wielokrotnie odbudowywany, bo różne wojny przetaczały się w okolicy. Z pierwotnego wystroju nic się nie zachowało.

Na przykład spustoszył go kompletnie Batory ze swoimi wojskami w czasie wojny z Gdańskiem. W kontekście dwóch wojen światowych, które kościół przetrwał, trochę to smutne, że niszczyli go Polacy. Chyba wtedy nastąpiła zmiana patrona, bo później w zapiskach pojawia się św. Walenty, patron chorych psychicznie, załamanych nerwowo i… zakochanych.

kościół św. Walentego
Poniżej dzwon Valentinus (są dwa – Valentinus i Maternus), oba odlane po potopie szwedzkim, bo potop wszystko tu zniszczył. Jeden nawet pękł i odlewano go jeszcze raz w 1740.

dzwon Valentinus

Wystrój kościoła jest barokowy, ale kamienie i fundamenty dużo starsze i sięgają budowy z XV wieku. Jak widać, zostały wymieszane z cegłówkami w trakcie kolejnych budów.

kamienie z wieków dawnych

Po kasacji zakonu cystersów w 1831 r. wieś Matarnia przeszła pod zarząd pruskich urzędników, a kościół pod zarząd diecezji chełmińskiej. Wmurowano wtedy w zewnętrzną ścianę sześć gotyckich kafli, które nie wiadomo, skąd się tam wzięły. Aktualnie są we wnętrzu, ale kościół był zamknięty, więc nie widziałam.

W międzywojniu tu była Polska, Gdańsk był kilometr dalej. Po zajęciu kościoła w 1939 pobliska kapliczka miała być zniszczona, czemu przeciwstawił się Max Roemer, właściciel sąsiedniego dworu. Ponieważ był niesubordynowany w również innych sprawach, został siłą wcielony do Wehrmachtu i posłany na front wschodni. Już stamtąd nie wrócił. [koło kościoła są dwie kapliczki]. O wysłaniu na front mówi portal trojmiasto.pl, natomiast Eugeniusz Gołąbek w książce o okolicach Gdańska pisze, ze Roemer był bardzo lubiany przez Polaków i wyjechał stąd przed nadejściem frontu.

Mimo, że obok obradował niemiecki sztab, kościół przetrwał wojnę nieuszkodzony. Tak samo nie ruszono wyposażenia. Aż dziwne, zważywszy, że na miejscu sztabu pojawił się sowiecki szpital.

Kościół ładnie się prezentuje, ale cała Matarnia została tak podzielona (obok obwodnica, lotnisko, Złota Karczma i hipermarkety), że dojście do kościoła jest utrudnione. Podobno zimą są tu niezłe ślizgawki. Nawet parafianie wybierają kościoły we Wrzeszczu albo Złotej Karczmie. Nad kostnicą pochyla się 300-letnia lipa.

Anna Pisarska-Umańska

2 thoughts on “Kościół zakochanych

  • Dokładni 18 lat temu brałam w nim ślub 18 sierpnia.

    Odpowiedz
  • W kościele w Matarni duszpasterzował o. Iwo Roweder, przeor oliwski, późniejszy budowniczy kościołów w Różynach (1746) i w Łęgowie (1748).

    Odpowiedz

Dodaj opinię lub komentarz.