Ciągle pada. Co zaskakujące codzienne o tej samej porze!

Tuż przed lunch’em, czasami przeciągając się do trzynastej z groszem czyli leje dokładnie wtedy gdy idę do pracy – szlag by to! ;(

No i w nocy… więc rano jest mglisto, szaro i dupy się z łóżka nie chce ruszać. Nawet mi się nie chce iść do sklepu po owoce.

Więc bez życia kręcimy się po domu, aż w ostatniej chwili, wczesnym popołudniem trzeba wbić się w buty i ruszyć do tyry, gdzie czasami zjawiam się mokry, bo parasole dostępne w sprzedaży ilością falbanek średnio pasują mi do bojówek. Z resztą parasol nie pomoże w starciu z kałużą, szczególnie gdy w nią z impetem wjeżdża autobus.

Dodatkowo od dłuższego czasu obserwujemy dziwne zjawisko osadzania się wilgoci na absolutnie wszystkim.

Nic dziwnego, że Chińczycy delikatnie mówiąc nie przywiązują wagi do wyglądu budynków… przy tej pogodzie zacieki, syf i grzyb na ścianach to pewnie kwestia pory roku…

Klatki schodowe mają mokre ściany do tego stopnia, że kafelki same odpadają, podłogi są non stop śliskie i wilgotne, nawet na krytym korcie maty antypoślizgowe są jak lodowisko. Parę razy na zadzie wylądowałem… a że w kieszeni akurat z tyłu mam latarkę i scyzoryk… bolało.

Tak, od kilku tygodni regularnie chodzę grać. Do tej pory nie do końca znam reguły gry… ale z rakietą radzę sobie całkiem dobrze na tle tych, dla których jest to chyba sport narodowy.

Jako blada twarz oczywiście zostałem od razu zauważony przez pracowników… Za każdym razem mojej grze przygląda się właściciel obiektu (były mistrz jakiegoś tam regionu, kiedyś dawno), a jeden z trenerów – Steve, zaoferował mi darmowe lekcje. Więc uczę się prawidłowej pracy nadgarstka, odpowiedniego wymachu zza pleców, używania lewego ramienia jako celownika i przeciwwagi oraz odpowiedniego ustawienia stóp podczas odbijania niskich podań, do których jakoś nie chce mi się podbiegać.

No tak..  ostatnio w to coś grałem w wakacje na biwaku w Sulęczynie… gdy miałem niespełna 13 lat. Zatem mam co nadrabiać.

fooky

Dodaj opinię lub komentarz.