Przy tym budynku w Nowym Jorku musiałam stanąć. Choćby z powodu Leonarda Cohena, który o nim śpiewał. Nr 222 W 23rd St. Oddany do użytku w 1884 r. hotel Chelsea słynie przede wszystkim ze znanych ludzi, a zwłaszcza artystów, którzy w nim mieszkali.
Kto zatem tu mieszkał?
- Mark Twain
- Arthur Miller
- Tennessee Williams
- Leonard Cohen
- Jean-Paul Sartre
- Bob Dylan
- Edith Piaf
- Uma Thurman
- Milos Forman
- Stanley Kubrick
- Jane Fonda
- Frida Kahlo
- Ethan Hawke
- Bette Davis
- Iggy Pop
- Madonna
- Joni Mitchell
- Isabella Rossellini
- Allen Ginsberg
- Marilyn Monroe
- Janis Joplin
- Robert Oppenheimer
- Jimi Hendrix
- Andy Warhol
- Bob Marley
- no i Sid Vicious z Sex Pistols z zasztyletowaną przez siebie Nancy Spungen (zasztyletowaną w tymże hotelu przez niego samego)
To ci, których znam, jeszcze jest cała masa innych. Niektórzy mają tablice, co widać na zdjęciach. Niektórzy mieszkali w tym samych pokojach, tylko w różnych okresach czasu.
To w tym hotelu Leonard Cohen miał romans z Janis Joplin, czego owocem była piosenka „Chelsea Hotel #2”.
Ciągle jeszcze pamiętam
Hotel Chelsea i ciebie
twoje słowa odważne i słodkie
Gdy w pościeli wymiętej
całowałaś mnie wszędzie
limuzyny czekały pod oknem
Były jakieś powody
i był Nowy Jork
goniliśmy za forsą i seksem
Robotnicy w piosenkach
rzecz tę zwali miłością
i zapewne nazywają dziś jeszcze
Cohen zajmował pokój 424. W 1968 roku hotel był o wiele sławniejszy niż on sam i był główną kwaterą rockowej elity. Ona zajmowała pokój 411, spotkali się w windzie i zanim dojechali na swoje piętro, wiedzieli, że tę noc spędzą razem. Jak wspominał śpiewak: „Ona nie szukała mnie, szukała Krisa Kristoffersona. Ja nie szukałem jej, szukałem Brigitte Bardot. Wpadliśmy sobie w ramiona w efekcie pewnej eliminacji”. Romans zakończył się tak samo szybko, jak się zaczął: wraz z nadejściem świtu.
Nie tylko dla Leonarda Cohena hotel był natchnieniem. Bob Dylan napisał tu swój album „Blonde on Blonde” z utworem „Just Like a Woman”. Inni tworzyli i zostawiali rysunki i grafiki, a Andy Warhol nakręcił film „Chelsea Girls”.
W 1884 dom był własnością spółdzielni mieszkaniowej, dla niej został zbudowany, ale w 1905 został zaadaptowany na hotel. Jednak już od początku najwyższe piętro przeznaczone było na 15 apartamentów dla artystów. Początkowo luksusowy, z czasem podupadł i zaczęła tu bywać cyganeria artystyczna, przez co jego jakość znacznie się obniżyła. Byli i tacy, co podpalali swoje pokoje, ćpali i pili do nieprzytomności. Orgie seksualne były na porządku dziennym.
Hotel Chelsea ma ciekawą historię związaną z drzwiami. Mieszkał w nim przez 10 lat Jim Georgiu z psem Teddym. Nie dał jednak rady z płaceniem czynszu i musiał się wyprowadzić. W 2016 roku hotel przechodził remont (może to ten sam? zdjęcia robiłam 6 sierpnia 2017) i zauważył wiele wyrzuconych drzwi, w sumie 52. Przetransportował je do magazynu w Bronksie i po nitce do kłębka, analizując numery i znaki charakterystyczne oraz biografie gości, ustalił, do czyich pokoi te drzwi należały. Drzwi Cohena na przykład były mocno porysowane. Rozmawiał również z obsługą hotelową. Po czym wystawił na sprzedaż w galerii Guernsey. Sprawa jest świeża, bo sprzedaż zaczęła się w kwietniu tego roku. Drzwi chodzą od 2000 do 100 000 USD, w zależności czyje. Zmaltretowane totemy.
W sierpniu 2017 hotel był cały w rusztowaniu i był zamknięty. Jest zabytkiem kultury i doczekał się konserwacji. Do hotelu dotarliśmy od strony High Line – dawnej linii kolejowej, ciekawego rozwiązania, o której też warto napisać. Ulica 23 biegnie w historycznej dzielnicy Chelsea, wpisanej jako amerykański pomnik historii. Po drodze mijaliśmy London Terrace – zespół 1700 apartamentów umieszczonych w 14 budynkach z roku 1929, a zbudowanych na miejscu 80 domów z 1845 r. z mieszkaniami na wzór angielski. Zejście z nasypu kolejowego wprost na takiego molocha to było coś.
Można tu dojrzeć zarówno budynki dobrej klasy, jak i przeciętne, a wręcz zaniedbane. W okolicy znajduje się 200 galerii. Dzielnica Chelsea jest jednym ze światowych centrów sztuki. Jest tu także dużo domów w stylu georgiańskim.
Sama nazwa Chelsea nawiązuje do Królewskiego Szpitala Chelsea w Londynie – takiego domu spokojnej starości dla emerytowanych żołnierzy. Tak swoją posiadłość nazwał w 1750 roku emerytowany major Thomas Clarke kupując ją od Jacoba Somerindyck.
Hmmm, Piekło ma swój hotel i nr na ulicy. Dobrze, kiedy jest ograniczone do jednego miejsca. Kim są ci ludzie, pomijając przypadkowe osoby? Sławni. Wystarczy golizna i perwersja, bezprawie, aby być sławnym i głośnym:goła pierś, wrzask, goły tyłek i już….pieniążki lecą, a u celu śmierć.
Nie do końca się z Tobą zgodzę. Zapewne w wielu przypadkach – tak, to racja. O Sidzie Vicious zapewne niewielu będzie pamiętać. Jednak i Cohen, i Joplin zapisali się w mocno w historii muzyki. Wymienieni tu przeze mnie ludzie ze świata kina i teatru również. Tak samo Edith Piaf. Robert Oppenheimer był światowej klasy fizykiem. Stany Zjednoczone mają krótką historię i to, co mnie tam uderzyło, to niesamowita dbałość o pamięć wielu miejsc. Stąd zapewne te tablice na budynku. Rock we wszystkich swoich odmianach tworzył Amerykę i dba się o wszelkie miejsca z nim związane. Tak mogę wnioskować na podstawie tego, co widziałam. Sławnych, którzy tam mieszkali, jest dużo, dużo więcej (nazwiska bardziej znane Amerykanom), można je znaleźć w internecie. Ja życzyłabym sobie, aby tak każdy hotel w Polsce wywieszał listę nazwisk słynnych ludzi, którzy tam zawitali. Tak buduje się historię.
Przeszła się Pani parkiem na starym wiadukcie kolejki? krzaki i trawa tam gdzie kiedyś śmigały pociągi:)
Tak. Bardzo dobry pomysł z tym wiaduktem.