Trochę może przewrotnie zatytułowałam dzisiejszą demonstrację „Gdański marsz przeciwko nielegalnym imigrantom” zorganizowaną przez Klub Republikański, KoLiber Trójmiasto, Partię KORWIN, środowisko Kukiz’15 Gdańsk, ONR, Kongres Nowej Prawicy, Młodzież Wszechpolską i środowisko kibiców Lechii Gdańsk. Zgodnie z ustaleniami – miało być spokojnie i patriotycznie. Strony doszły do porozumienia.
Jak było i o co chodziło w marszu?
Ale w którym marszu? Mieliśmy szczęście stać przy organizatorach, przysłuchiwać się rozmowom, patrzeć na przepychanki, nagrywać wystąpienia. To znaczy ja miałam, a ponieważ jestem osobą niewielką, to zawsze się pcham do przodu. Mogłabym nawet powiedzieć, że byłam zderzakiem między dwoma demonstracjami, bo szłam pomiędzy nimi, raz z przodu, raz z boku ;) Powiedzmy. Gdy więc zobaczycie zdjęcia pokazujące plecy, to jest to jeden marsz, a jak twarze – to drugi.
Demonstracja miała być przeciwko imigrantom. I w zasadzie była. Ale było w niej coś innego, o wiele ważniejszego, o czym media prasowe nigdzie nie napisały. Nie napisały, bo koncentrowały się na nielegalnym marszu, który się wytworzył, i rozróbie, bo to ciekawsze. Legalna demonstracja była przeciwko utracie suwerenności przez Polskę na rzecz Unii Europejskiej. Na tym koncentrowały się przemowy na Podwalu Staromiejskim, gdzie marsz się zakończył. Wszystkie nagrałam i teraz je słucham.
Ale od początku
Pod pomnikiem Sobieskiego leżało to:
Ludzie się zbierali, niektórzy z flagą Unii robili sobie zdjęcie. Może było wszystkich 2000. Dużo. Ilość podobna do tej pierwszej manifestacji wrześniowej. Organizator Kamil Sobkiewicz zaapelował o spokój, nieużywanie przekleństw i rac, niewznoszenie nienawistnych haseł (zgodnie z ustaleniami), niedawanie mediom pretekstu, by potem wsadzić wszystkich do jednego worka z podpisem „faszyści”.
Pochód zaczął się formować. I tu ZONK. Na początku pochodu, przodem do ulicy Kowalskiej, stanęli kibice Lechii ze swoimi transparentami, za nimi organizatorzy, a ja między nimi. Jeszcze wszyscy dobrze nie stanęli, jak grupa przede mną ryknęła hasłami, od których zwiędły mi uszy. Wszystkie ustalenia poszły się bujać. Policja zagrodziła Kowalską. Organizator próbował przypomnieć, że miało być inaczej, ale został zagłuszony. W takiej sytuacji zapadło postanowienie: NIECH IDĄ. Są pierwsi, niech idą. Kamil Sobkiewicz powiedział wyraźnie: „Policjo, oni z nami nie idą”. No, ale jak „nie idą”? Wtedy organizatorzy z grupy przede mną doskoczyli do organizatorów z grupy za mną, że przecież „mieliśmy iść razem, miało być inaczej i że co wy, wymiękacie i że sami nie idą”. Może w bardziej dosadnych słowach. Przyleciała telewizja i doszło do przepychanek. 2 metry ode mnie. Groziło nam stanie w miejscu. W takiej sytuacji Kamil Sobkiewicz poprosił policję o przepuszczenie marszu, że ręczy za kibiców Lechii, bo na pewno są słowni. Oni idą pierwsi, reszta za nimi.
Ale bokiem poszła informacja – zwalniamy i robimy odstęp. Kto się identyfikuje z hasłami o zagazowaniu wszystkich islamistów, niech idzie przodem. W ten sposób powstały dwa marsze, na potrzeby tej relacji marsz przede mną nazwałam marszem 1, za mną – marszem 2. Marsz 1 szybko złamał dane słowo albo może ich organizator nie panował nad nimi. Myślę jednak, że dużo ludzi było zdezorientowanych i poleciało do przodu niekoniecznie identyfikując się z kibicami. Tam po prostu więcej się działo. Później był to już marsz nielegalny.
Marsz 2 skandował hasła: „Sobieskiemu cześć chwała”, „Płaczą Niemcy, płacze Francja, tak się kończy tolerancja”, „Zamiast imigranta chcemy repatrianta”, „Wczoraj Moskwa, dziś Bruksela suwerenność nam odbiera”, „Polska wolna od terroru”. Jakie hasła leciały z przodu – niestety, nie słyszałam, ponieważ odległość między dwoma marszami stopniowo i celowo powiększała się, co widać na zdjęciach. Z przodu odpalono race, z tyłu wbrew zakazowi również, chociaż w mniejszej ilości. Marsz 1 był eskortowany przez policję, marsz 2 – w ogóle, co również widać na zdjęciach (są podpisane).
I tak doszliśmy do pomnika na Podwalu Staromiejskim, gdzie miało nastąpić zakończenie. I nastąpiło. Marsz 1 nawet się nie zatrzymał i poleciał dalej stając się od tego momentu marszem nielegalnym. Co tam się działo, mogliście wyczytać z innych przekazów. Strefa Prestiżu została pod pomnikiem, żeby posłuchać przemówień, które chyba już dla innych mediów nie były interesujące.
Koniec
Na końcu były przemówienia – po jednym od każdego z głównych organizatorów. Młodzież z ONR próbowała je zagłuszać i wyłączać prąd, ale w końcu sobie poszli. Mówiono o nihilizmie europejskim, dyktacie Brukseli, wywieraniu presji na sejm i rząd przez polskich obywateli, przygotowanej uchwale przez klub Kukiz’15, a dotyczącej wycofania się obecnego rządu z obietnic poprzedniego. Mówiono o niekontrolowanej fali imigracyjnej, zagrożeniu terroryzmem, polityce Unii Europejskiej narzucającej nam kontrolowanie imigrantów, których państwa Zachodu nie chcą. Manifestacja zakończyła się słowami Artura Dziambora: „Beato Szydło, Andrzeju Dudo, Jarosławie Kaczyński – to jest wasza chwila prawdy”.
„Macie pełnię władzy, szliście do wyborów z hasłami patriotycznymi, oto chwila prawdy”.
Uczestnicy marszu spokojnie rozeszli się do domów.
- Nie nazwę kibiców Lechii kibolami ani pseudo-kibicami, bo na pewno są świetnymi kibicami. Jeśli jakiś kibic poczuł się urażony, że jego również zaszufladkowałam – przepraszam.
Fajny tekst! Więcej takich!
dzięki
Jestem ciekaw jaką ilość imigrantów przyjmie Gdańsk zgodnie z uchwała Rady Miasta ? nie mam nic przeciwko małej grupie, trzeba tym ludziom pomóc, inny temat to obszar biednych rodzin w mieście, skala problemu jest obrazowana w corocznej kwocie dodatków mieszkaniowych przyznawanych przez miasto, zdaję się, że nie jest ona mała. Generalnie możemy napisać, że mamy swój rząd i Prezydenta zatem jest szansa na wiele zmian na lepsze nie tylko w kwestii imigrantów bo to jest temat mocno polityczny. Jakby co to nie jestem pisowcem
ps. uprzedzam, że nie mam zamiaru wdawać się w pyskówki z ewentualnymi, negatywnymi wpisami ze strony pewnych środowisk