Tym razem chciałabym przedstawić sylwetkę dziennikarza i publicysty, Antoniego Chołoniewskiego urodzonego  23.X.1872r. we wsi Kawsk w pobliżu miasta Stryj (w obwodzie lwowskim, obecnie na Ukrainie).

miasto Stryj

Pochodził z zamożnej rodziny szlacheckiej, której członkowie piastowali niegdyś wysokie urzędy. Majątek rodziny Chołoniewskich został skonfiskowany przez władze austriackie z powodu udziału ojca przyszłego dziennikarza w powstaniu węgierskim w 1848 r. (pod dowództwem gen. Józefa Bema).

Z powodu przedwczesnej śmierci rodziców, Antoni musiał sam zarabiać na swe utrzymanie i edukację. Mimo tych trudności ukończył gimnazjum w Stryju. Zarabiał przesyłaniem do gazet lwowskich korespondencji ze Stryja i Chuculszczyzny. Mając dziewiętnaście lat wyjechał do Krakowa, gdzie  z czasem został przedstawicielem warszawskiego czasopisma (tygodnika) „Świat”, założonego w 1906 r. przez Stefana Krzywoszewskiego (1866-1950, prozaik, dziennikarz, dramaturg). W czołówce tej gazety umieszczono wówczas informację: „Redaktor odpowiedzialny na Galicję Antoni Chołoniewski, Kraków, Bonerowska Nr 12”.

Antoni Chołoniewski dał się poznać z odwagi i bezkompromisowości w swych artykułach poświęconych zagadnieniom politycznym i społecznym. Poddawał ostrej krytyce polską arystokrację za marazm oraz zgodę na politykę zaborców. Pisał z sarkazmem: „stan najhojniej wyposażony zamyka się w ciasnym, małym egoizmie i w murach swych pałaców i zamków oddaje się niczym niezamąconemu trawieniu”.

W 1909 r. Antoni Chołoniewski po raz pierwszy przyjechał na Pomorze. Odwiedził także  Gdańsk. Został skierowany do zaboru pruskiego przez redakcję „Świata” celem poznania naocznie sytuacji Polaków na tych ziemiach; potwierdzenia doniesień dotyczących zaostrzonej polityki germanizacyjnej władz wobec ludności polskiej.

Przyjazd nad Bałtyk był  spełnieniem dziecięcych marzeń dziennikarza o ujrzeniu morza i ziemi pomorskiej, o czym napisał w jednym ze swych artykułów. Wspominał w nim kupioną w przeszłości,  jednym z antykwariatów, książkę autorstwa Floriana Ceynowy pt. „Skarb mowy kaszubsko-słowiańskiej”, wydrukowaną w 1866 r. w Świeciu. Wywarła na nim wówczas wielkie wrażenie i rozpaliła tęsknotę za  niepodległą ojczyzną. Nie pozostał jednakże bierny w tej kwestii. Postanowił walczyć o niepodległość kraju na łamach prasy. Swym artykułom nadawał wydźwięk patriotyczny, o czym prof. Henryk Mościcki (1881-1952 ,historyk literatury) napisał: „jął [Antoni Chołoniewski – przyp. autorki] uderzać na alarm”. Wspomniane artykuły zostały wydane w 1913 r. w broszurze pt. „Nad morzem polskim”.  Pragnął w nich zwrócić uwagę Polaków na ziemie nad Bałtykiem, przypominał o konieczności walki o ich wyzwolenie spod władzy Niemiec i przyłączenie do przyszłej niepodległej Polski. Powoływał się na historię Rzeczypospolitej, wskazywał na rolę dostępu do morza dla kraju.

Ratusz Głównego MiastaAntoni Chołoniewski odbywał podróże po całej ziemi pomorskiej. Poznał między innymi Gdańsk, Oliwę, Sopot, Wejherowo, Kartuzy, Chmielno, Żarnowiec, Sierakowice, Puck.

W szczególności przypadła mu do gustu mała osada letniskowo- rybacka, Gdynia.

Wszędzie rozmawiał z mieszkańcami, poruszał tematy dotyczące kwestii polityki zaborcy, odczuwania przez nich związków z utraconą ojczyzną, poznawał ich obyczaje itp.

W każdej miejscowości starał się dostrzegać ślady polskości, zwłaszcza w Gdańsku, gdzie podziwiał dawne dzieła sztuki oraz rożne stare budowle. Na temat Ratusza Głównego Miasta napisał: „W całej Polsce nie ma nigdzie drugiego tak polskiego ratusza (…) Tu [w tym mieście – przyp. autorki]   jeszcze zdaje się żyć i rządzić Rzeczpospolita. Prusy Hohenzollernowskie nie zostawiły tutaj nic –  prócz koszar. Tu wszystko stworzyła Polska i Wisła”.

Antoni Chołoniewski w kolejnych latach wracał na Pomorze. Zatrzymywał się w Gdyni, która  od 1910 r. zaczęła stawać się miejscem, w którym chętnie wypoczywali Polacy z odległych regionów. W prasie wydawanej w  różnych miastach propagowano walory tej niedużej nadmorskiej miejscowości. Wśród entuzjastów tego zakątka był Adolf Nowaczyński (1876-1844, pisarz, eseista, satyryk, dramaturg), Helena Witkowska (historyk, autorka książek o dziejach Polski) oraz ks. Jan Doroszyński, ówcześnie jego mieszkaniec.

wieś Gdynia

Prawdopodobnie za namową Antoniego Chołoniewskiego, Kazimiera Głuchowska i Maria Nadolska otworzyły w Gdyni w 1914 r. pensjonat „Pomerania”, chętnie odwiedzany przez Polaków (obok gospody Jana Plichty, w której  zatrzymywał się Stefan Żeromski oraz willi „Stella Maris” ks. Doroszyńskiego).

Uczynię jeszcze dygresję do postaci księdza Doroszyńskiego. Osiedlił się on w Gdyni w 1914 r. Wybudował tam wspomniany pensjonat, który stał przy obecnym Placu Kaszubskim w miejscu obecnego apartamentowca „Transatlantyk”. W 1920 r.   gościł w nim gen. Józefa Hallera.   Ów pensjonat znajduje się po prawej stronie poniższego zdjęcia.

Plac Kaszubski

W czasie trwania pierwszej wojny światowej Antoni Chołoniewski nie przyjeżdżał nad Bałtyk. Przybył tu dopiero w 1919 r. z zamiarem osiedlenia się  na stałe na Wybrzeżu. Jego żona Kamila (z domu Głuchowska) zakupiła w Sopocie budynki przy ówczesnej Sudstrasse 11-15 (ob. Grunwaldzka) i Parkstrasse 6 (po wojnie 22 lipca, obecnie Parkowa), należące niegdyś do Wiktora Kulerskiego (dawny pensjonat Dom Polski) i otworzyła tam swój pensjonat. Wracając do Wiktora Kulerskiego (1865-1935, pedagoga, dziennikarza, wydawcy, działacza społeczno-politycznego) należy dopowiedzieć, że nabył on wspomniane obiekty 22.VII.1890 z myślą o prowadzeniu tam pensjonatu dla turystów – Polaków.

W 1919 r. kiedy ważyły się losy Gdańska i Polski, Antoni Chołoniewski postanowił „walczyć piórem”o przyłączenie grodu nad Motławą do Polski. Między innymi napisał broszurę pt.”Gdańsk i Pomorze Gdańskie – uzasadnienie naszych praw do Bałtyku”. Została ona przetłumaczona na język francuski i rozkolportowana wśród uczestników paryskiej konferencji pokojowej. Chołoniewski powoływał się w niej na fakty historyczne dotyczące przynależności Gdańska do Rzeczypospolitej, pisał o zbrodniach krzyżackich w średniowieczu oraz o germanizacji w okresie zaborów. Podawał też przykłady Polaków, którzy stawiali czynny opór zaborcy. Autor napisał między innymi: „[Gdańsk-przyp. autorki] leży w Polsce nie tylko historycznej, tej co była, ale w etnicznej, żywej, dzisiejszej. A jeśli jest miastem zniemczonym, to (…) niemieckość jego została osiągnięta mordem i gwałtem.” Artykuły Chołoniewskiego poświęcone podobnej tematyce ukazywały się w takich gazetach jak: „Świat”, „Rzeczpospolita”, „Dziennik Poznański” i „Dziennik Bydgoski”.

W 1920r. wystosował „List otwarty do sir Reginalda Towera, tymczasowego Wysokiego Komisarza Ligi Narodów w Gdańsku (na tym stanowisku od 12.II.1920r.), w którym przedstawił fakty dotyczące polityki władz niemieckich wobec Polaków mieszkających na Pomorzu w okresie zaborów.

budynek Komisarza Ligi Narodów

Dziennikarz ten cały czas zabiegał o znalezienie pracy w gdańskiej polonijnej prasie, aby na jej łamach móc walczyć z niemiecką propagandą. Miał objąć redakcję „Dziennika Gdańskiego”, wydawanego od 1.VIII.1919 r. przez Towarzystwo Wydawnicze Pomorskie (reprezentowane przez ks. Kamila Kantaka, Witolda Kukowskiego, Franciszka Kubacza oraz Aleksandra Majkowskiego). Niestety do tego nie doszło. Dodatkowo wiosną 1921 r. Senat WMG wydał decyzję o wydaleniu Antoniego Chołoniewskiego z terytorium Wolnego Miasta. Wiadomość tę podano na łamach „Świata” oraz „Gazety Gdańskiej”. W tym drugim piśmie w artykule pt. „Chołoniewski jako <uciążliwy cudzoziemiec>” podano: „Dopilnowano jego wyjazdu; po wyjeździe dwukrotnie wizyta policjanta u żony dla sprawdzenia. Mieszkanie było pod ścisłym nadzorem. Wypytywano wielokrotnie sąsiadów czy Chołoniewski nie przebywa ukradkiem w Sopocie.”

Antoni Chołoniewski zamieszkał wówczas w Bydgoszczy przy ul. Gdańskiej 67, potem 119 (po wojnie ulica ta nosiła nazwę 1 Maja, od 1990 ponownie nazwano ją Gdańska). Poniższe zdjęcie przedstawia dawny widok fragmentu wspomnianej bydgoskiej ulicy.

Ul. Gdańska w XIX w.

Nadal pisał artykuły o wydźwięku patriotycznym, napiętnował politykę władz Wolnego Miasta Gdańska wobec Polaków. Jednocześnie krytykował działaczy Polonii Gdańskiej za brak jednomyślności, spory itp. Artykuły publikował między innymi na łamach „Świata” (również w „Dzienniku Bydgoskim” i „Dzienniku Poznańskim”), a wśród nich dwa: „Intelektualizm polski na Pomorzu” oraz „Na polskiej Rivierze”. Drugi z nich poświęcony w całości Sopotowi i Polonii sopockiej – takim działaczom, jak Stanisław Kuhnert (1884 -?, kupiec,radny Sopotu, poseł do Volkstagu), dr Władysław Ulatowski (pierwszy prezes chóru „Lutnia”) i Alfons Chmielewski (1849-1934, sędzia,  założyciel i prezes Towarzystwa Przyjaciół Kaszub w Gdańsku).

Przyczynił się także do założenia w Wąbrzeźnie Polskiego Instytutu Narodowego, który miał się stać „ogniskiem myśli narodowej” oraz wydawnictw dotyczących kresów zachodnich. Cały czas był aktywnym publicystą i społecznikiem, mimo pogarszającego się stanu zdrowia.

W 1923 r. Chołoniewski założył dwumiesięcznik „Biblioteka Pomorska”, poświęcony sztuce, literaturze i nauce Pomorza. Wydał tylko jeden zeszyt tego czasopisma. Dalszą jego pracę przerwała  śmierć. Nastąpiło to 13.V.1924 r. w Bydgoszczy. Pochowano go tamże, na cmentarzu Nowofarnym przy ul. Artyleryjskiej.

Na tablicy domu, w którym mieszkał umieszczono tablicę pamiątkową z napisem:”W tym domu mieszkał i zmarł w służbie narodu Antoni Chołoniewski, autor >Ducha dziejów Polski< ur.23X.1872 r. zmarł 13.V.1924 r.”. Ilustruje to poniższa fotografia.

tablica pamiatkowa w Bydgoszczy

Poza tym jednej z ulic w tym mieście nadano imię Antoniego Chołoniewskiego. W Sopocie w 1945 r. dziennikarz ten został również patronem jednej z ulic, która niestety z czasem została przemianowana na Helską.

Historyk Henryk Mościcki w swojej publikacji na temat życia i działalności Antoniego Chołoniewskiego umieścił następującą opinię: „Żył i umarł na najbardziej zagrożonych posterunkach narodowej służby – mąż sprawiedliwy i wierny – któremu słusznie osobny i staranny  należałby się wizerunek, na wzór i przykład”.

Antoni Chołoniewski był autorem setek artykułów oraz kilkunastu książek, w tym najbardziej znanej pt. „Duch dziejów Polski”, która doczekała się czterech wydań oraz przekładów na różne języki.

Jeszcze przed wybuchem drugiej wojny światowej władze Sopotu zajęły posesję Chołoniewskich. W marcu 1940 r. zespół budynków został wyburzony, a teren obsiano trawą; pozostawiono tylko nieduży dom mieszkalny przy ul. Grunwaldzkiej 11. Cała ta parcela została podporządkowana administracji miasta. Po wojnie przez wiele lat w przetrwałym budynku mieściła się „Desa”. Aktualnie jest tam lokal z włoską kuchnią sieci Ristorante Sempre, co pokazuje poniższe zdjęcie.

Grunwaldzka 11; z archiwum autorki

Kamila i Antoni Chołoniewscy mieli dwóch synów: Mieczysława i Bolesława; pierwszy był ojcem  Kamili i  Jacka. Bolesław nie doczekawszy się potomstwa zginął w Oświęcimiu w 1942 r.

Wnuk Antoniego, wspomniany Jacek Chołoniewski (ur.1957 r.), jest przedsiębiorcą, publicystą, ekspertem ekonomicznym; ma tytuł doktora nauk fizycznych.

Maria Sadurska

Dodaj opinię lub komentarz.