„Modrak” to popularna nazwa składów kolejowych trójmiejskiej SKM-ki, jeżdżących linią kolejową nr 250 na trasie z dworca Gdańsk Główny do przystanku kolejowego Gdynia Stocznia, gdzie następowała przesiadka w dalszej podróży, np. do Chyloni, Rumi czy Wejherowa.

Składy te o symbolu ET 165 zostały wyprodukowane w latach 1928–1933 i kursowały w Berlinie na liniach tamtejszej S-Bahn. W Polsce znalazły się w wyniku reparacji wojennych i musiały zostać poddane przebudowie, głównie w sposobie ich zasilania, czyli rezygnacji z „trzeciej szyny”, jak dotychczas, a z sieci napowietrznej. Już pod nowym symbolem, EW-90, 54 takie zestawy zasiliły tabor powstałej w Trójmieście Szybkiej Kolei Miejskiej (SKM), kursując na oddzielnym torowisku, gdyż składy zasilane były nietypowym napięciem 800V. W roku 1976 ostatecznie ujednolicono system zasilania elektrycznych składów kolejowych do napięcia 3000V, co było jednoznaczne z całkowitym wycofaniem poniemieckiego taboru z linii SKM.

Skład EW 90 na peronie dworca Gdańsk Główny przed odjazdem w kierunku Gdyni Głównej Osobowej przed rokiem 1976. Znalezione na aukcjach.

Do pewnego momentu składy posiadały drzwi, które należało otworzyć samemu, czy to od środka wagonu, czy też od strony peronu. Na drzwiach znajdowały się mosiężne klamki, dzięki którym otwarcie drzwi było możliwe, a takie zestawy potocznie zwano „klamówami”. Zamykania drzwi przed ruszeniem składu dokonywał kierownik pociągu i było ono jednoczesne dla wszystkich drzwi. Z względu na to, że pewna grupa pasażerów wskakiwała do już jadącego składu i korzystała z uchwytów na drzwiach, które ułatwiały złapanie, wprowadzono z powodu wielu wypadków, w tym śmiertelnych, ich likwidację. Od tego czasu drzwi na zewnątrz pozbawiono jakichkolwiek uchwytów a jednoczesne otwieranie i zamykanie pneumatycznych drzwi składu dokonywał kierownik pociągu lub inna upoważniona osoba, przez cały czas jazdy podtrzymując ich zamknięcie. Takie składy w mowie potocznej zwano z kolei „trumnami”. Wewnątrz znajdowała się dźwignia umożliwiająca „puszczenie ciśnienia”, co umożliwiało ich otwarcie nawet w czasie jazdy, szczególnie latem, gdy w składach było potwornie gorąco.

Składy SKM jeździły co 6 minut w okresie szczytu porannego i popołudniowego a w tzw. superszczytach porannych przed godz. 6 rano i przed 7, nawet co 4 minuty.

Robert Krygier