Podróże

Mój anioł to czerwony Księżyc – Egipt niewidoczny dla turystów

Patrzę na te wszystkie potrawy i nie wiem, co dziś skosztować, niejeden popada we „frustracje” i poczucie bezradności w wyborze. Mięsa, makarony na wiele sposobów, warzywa, zupy, wszystko zmyślnie krojone i ułożone, kłuje w oczy, ozdobione owocami. I te kwiaty w tylu miejscach, cudeńko dla pobudzenia zmysłów.

Zrobisz kilka kroków, a zapachy bez uprzedzenia chwytają za nos, ciągną do naczyń, soki trawienne już konsumują, a jeszcze nie masz nic na talerzu. Bądź człowieku mądry i coś wybierz, kulinarne roztargnienie z palpitacją serca, a potem jeszcze deser.
Panie na sali wystrojone, biżuteria, uśmiechnięte, opalone, rozpromienione, wykreowane, rozpraszające zmysłowe perfumy po restauracj,i ruszają w suto zastawione stoły, oczywiście „uważamy” na kalorie. Dzieciaki w kolejce po ciasta i lody. Sielsko anielsko. Tak pamiętacie stołówki dla turystów w arabskich krajach… Ja tak pamiętam. Tyle razy tam byłem i zawsze tak było. To nasz świat-turystów.

Parę kilometrów od kurortów kończy się piękno, zaczyna się prawdziwy EGIPT jakże inny, widzieliście, pamiętacie? Już nie jest tak bajecznie, tutaj niewielu turystów zagląda, a warto, choć nie wszędzie podobno bezpiecznie. Takie wyjście do codziennego Egiptu mocno sprowadza na ziemię i pokazuje życiową walkę o swój byt, jaki by nie był. Przez tę całą szarość biednego-codziennego Egiptu zawsze przebijają się zapachy przypraw na straganach, walające się śmieci, biegające dzieciaki między kozami i co chwilę akcent polskiej motoryzacji. Warto było wyjść z hotelu do codziennego świata, obiad i kolacja może zaczekać.

Kilka zdjęć z codziennego słonecznego EGIPTU niewidocznego dla turystów.

Krzysztof Podgórzak

Dodaj opinię lub komentarz.