Jednym z bardziej zasłużonych profesorów Politechniki Gdańskiej był niewątpliwie prof. Franciszek Otto, postać barwna i nietuzinkowa. Wielki autorytet w dziedzinie geometrii wykreślnej, perspektywy malarskiej i rzutowej.

Jego sylwetkę przypomniała gdańska publicystka, Gabriela Danielewicz w swej książce poświęconej dziejom powojennego Gdańska – Wrzeszcza. Z tej publikacji  pochodzić będzie większość przytoczonych przeze mnie cytatów.
Autorka książki poznała osobiście emerytowanego dydaktyka; gościła niejednokrotnie w jego domu przy ul. Batorego w Górnym Wrzeszczu. Bliższa znajomość pozwoliła jej na poznanie prawdziwej, bogatej natury tego zawsze eleganckiego, starszego człowieka. Dzięki rozmowom z nim przekonała się, iż wbrew obiegowym opiniom, był człowiekiem wrażliwym, „łagodnym i delikatnym”. Powszechnie bowiem postrzegano go jako apodyktycznego i surowego pedagoga. Swoją postawą budził respekt wśród studentów i innych pracowników uczelni. Według obiegowych opinii był „powściągliwy, poważny i dostojny”. Ale jednocześnie „wygłaszane z dynamizmem wykłady zyskały mu rozgłos wśród studentów. Profesor stanowił wzór dokładności .(…) Wychowując kilka pokoleń inżynierskich starał się nauczyć je metod stosowanych w perspektywie, by umieli poprawnie ją konstruować”.

Z kolei Anna Wancław z Politechniki Gdańskiej w artykule poświęconym temu pedagogowi stwierdziła, iż był „wybitnym specjalistą i dydaktykiem, człowiekiem o wyjątkowych walorach etycznych”.

Gmach Główny Politechniki Gdańskiej

Franciszek Otto urodził się we Lwowie 4 X 1904 r. w wielodzietnej rodzinie kolejarza (był najstarszy z rodzeństwa). W swoim rodzinnym mieście ukończył w 1921 r. VIII Gimnazjum Realne, przy czym w 1920 r. walczył w obronie Lwowa. Będąc uczniem tej szkoły zainteresował się geometrią wykreślną, którą wykładał m. in. dr n. t. Bazyli Kalicun – Chodowicki.

W 1921 r. podjął studia na Politechnice Lwowskiej, na Wydziale Mechanicznym. W czasie studiów zetknął się z takimi wybitnymi naukowcami, jak chociażby  Stefan Banach, albo Maksymilian Tytus Huber. Już wtedy „zwrócił na siebie uwagę solidnym przygotowaniem i talentem kreślarskim” , jak wspomina Anna Wancław. Po otrzymaniu dyplomu w 1927 r. został zatrudniony na swej Alma Mater, w Katedrze Geometrii Wykreślnej jako asystent prof. Kazimierza Bartla. Z tą dziedziną związane było całe zawodowe życie Franciszka Otto, aż do emerytury. Jednakże w okresie drugiej wojny światowej, a konkretnie w latach 1941 – 44, pracował w lwowskiej Izbie Przemysłowo – Handlowej. Bowiem po wkroczeniu Armii Niemieckiej do Lwowa zostały zamknięte tamtejsze wyższe uczelnie, a wielu tamtejszych profesorów zamordowano (m. in. prof. Bartla).

Wraz z końcem wojny, kiedy rozpoczęła się akcja przesiedlania Polaków zamieszkałych na dawnych Kresach Rzeczypospolitej, podjął decyzję o zamieszkaniu w Gdańsku. Zapadł mu bowiem silnie w pamięć pobyt w nadmotławskim grodzie w 1936 r., w czasie którego poszukiwał śladów polskości celowo niszczonych przez Niemców.

Ze Lwowa Franciszek Otto dotarł w styczniu 1945 r. przez Tarnów do Lublina, gdzie czynił starania w Ministerstwie Oświaty Rządu Tymczasowego RP (w Departamencie Szkół Wyższych) o przydzielenie go do delegacji ds. Politechniki Gdańskiej.

Podróż na Pomorze utrudniały toczące się  walki; po tygodniu delegaci dotarli do Bydgoszczy, gdzie dołączyli do Grupy Operacyjnej Ministerstwa Oświaty (która wyruszyła z Krakowa 22 II 1945 r.), której zadaniem była organizacja szkolnictwa na tzw. ziemiach odzyskanych. Przewodniczył jej prof. Stanisław Turski, przyszły rektor Politechniki Gdańskiej. Grupa ta dotarła do Gdańska 5 IV 1945 r. , a jej członkowie zostali zakwaterowani w Oliwie przy ul. Grottgera 9. W tamtym czasie „miasto (…) płonęło, ponad zgliszczami unosił się dym, wokoło same ruiny, i na ulicach rozkładające się trupy”.

Budynek przy ul. Grottgera 9 w Oliwie, w którym zakwaterowano członków Grupy Operacyjnej Ministerstwa Oświaty

Następnego dnia Franciszek Otto wraz z prof. Kazimierzem Kopeckim udali się do Wrzeszcza na teren opustoszałej Technische Hochschule of Danzig, aby ocenić rozmiar zniszczeń. Tu bowiem delegaci Ministerstwa Oświaty mieli za zadanie zorganizować Politechnikę Gdańską.
Jak zanotowała Gabriela Danielewicz słuchając wspomnień profesora ”główny gmach, w którym mieścił się szpital wojskowy, przedstawiał opłakany widok. Częściowo był wypalony i zdewastowany. Portier Niemiec pokazał im w piwnicy spaloną bibliotekę. Niektóre budynki politechniczne zachowały się w niezłym stanie, natomiast zniszczeniu uległa aparatura, częściowo laboratoria i instrumenty laboratoryjne”.
W kolejnym dniu członkowie wspomnianej grupy operacyjnej (zmuszeni pieszo pokonywać drogę z Oliwy do Wrzeszcza) rozpoczęli akcję zmierzającą do uruchomienia uczelni. Wiązało się to z zabezpieczaniem ocalałego sprzętu i pomocy naukowych, czyszczeniem pomieszczeń, szkleniem okien. W salach bowiem zalegały ludzkie zwłoki, gruz, rozbite szyby i zniszczone sprzęty.

Wkrótce przybyła do Gdańska pani Janina Otto, czyli żona przyszłego profesora. Małżonkowie przeprowadzili się z Oliwy do Wrzeszcza na ulicę Batorego, gdzie otrzymali mieszkanie na piętrze jednej z tamtejszych willi. Byli bezdzietnym małżeństwem. Przez wiele lat mieszkała z nimi ich krewna Elżbieta, która zaopiekowała się wujostwem w ich jesieni życia.

Ul. Batorego (fragment) w Górnym Wrzeszczu

W połowie lat pięćdziesiątych na parterze tegoż domu zamieszkał inny dawny pracownik Politechniki Lwowskiej, prof. Robert Szewalski (po wojnie pracownik Politechniki Gdańskiej, od 1956 r. kierownik Instytutu Maszyn Przepływowych). Zamieszkanie pod wspólnym dachem nie wpłynęło korzystnie na relacje pomiędzy dwoma uczonymi; znikła bezpowrotnie dawna zażyłość zadzierzgnięta przed wojną we Lwowie.

Pani Janina Otto była pedagogiem, lecz niestety z powodu kłopotów z gardłem nie mogła pracować w swym zawodzie. Podjęła pracę na Politechnice w kwesturze. Z jej inicjatywy powstała stołówka dla pracowników przy ówczesnej ul. Pięknej (ob. Wassowskiego). Pani Janina zajmowała się zaopatrzeniem tej placówki w żywność.

Inauguracja pierwszego po wojnie roku akademickiego na Politechnice Gdańskiej miała miejsce w Audytorium Maksimum 22 X 1945 r.
Tego pamiętnego dnia również prof. Franciszek Otto wygłosił wykład, oczywiście z geometrii wykreślnej. Gabriela Danielewicz pisze: „Mówił niezbyt głośno (…), lecz bardzo wyraźnie, potrafił umiejętnie zaakcentować odpowiedni wyraz lub całe zdanie”. W 1945 r. Franciszek Otto został mianowany zastępcą profesora. Objął kierownictwo Katedry Geometrii Wykreślnej i Perspektywy Malarskiej. Jego nazwisko znalazło się w dokumencie zatwierdzonym przez Ministra Oświaty 22 I 1946 r. dotyczącym ustroju Wydziału Architektury, która wtedy liczyła szesnaście katedr. Został wymieniony, jako kierownik wspomnianej katedry.
Na tym stanowisku pracował do 1974 r. W 1950 r. utworzył w jej ramach Zakład Fotografiki.

W 1949 r. Franciszek Otto został profesorem nadzwyczajnym, zaś w 1972 r. – profesorem zwyczajnym. W latach 1952 – 54 i 1964 – 69 pełnił obowiązki dziekana Wydziału Architektury.
W latach 1946 – 72 dodatkowo wykładał w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Pięknych (ob. ASP) w Gdańsku, a w latach 1957 – 63 – na Politechnice Szczecińskiej.

Siedziba Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku (dawniej Państwowej Szkoły Sztuk Pięknych)

W latach 1951 – 52 był prorektorem w Wieczorowej Szkole Inżynierskiej w Gdańsku, w latach 1948 – 56 pracował jako nauczyciel geometrii wykreślnej na kursach dla nauczycieli szkół średnich w Gdańsku, w latach 1947 – 48 w gdańskiej Wyższej Szkole Pedagogicznej, a w latach 1946 – 48 uczył w Gdańskich Technicznych Zakładach Naukowych.
24 II 1985 r. nadano mu tytuł doctora honoris causa Politechniki Gdańskiej.

Profesor pisał podręczniki i skrypty. Był współautorem (wraz z bratem Edwardem, profesorem Politechniki Warszawskiej) kilkakrotnie wznawianego „Podręcznika Geometrii Wykreślnej” oraz zbioru zadań. Obie prace zawierały obszerne aneksy z ilustracjami przestrzennymi (anaglifami). Był recenzentem publikacji naukowych. Doprowadził do druku dwutomowy podręcznik autorstwa Kazimierza Bartla zatytułowany „Perspektywa malarska”, którego rękopis sam uratował przed zniszczeniem w czasie wojny.

Wypromował kilku doktorantów, był recenzentem kilkudziesięciu prac habilitacyjnych, doktorskich i innych publikacji naukowych.

W latach 1955 – 88 był redaktorem naczelnym Zeszytów Naukowych Politechniki Gdańskiej.

Otrzymał następujące nagrody i odznaczenia:

  • Brązowy medal „Za długoletnią służbę” (1938 r.)
  • Medal „Za Odrę, Nysę i Bałtyk” (1945 r. )
  • Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (1957 r. )
  • Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski (1966 r.)
  • Zasłużonym Ziemi Gdańskiej (1967 r.)

W wolnym czasie poświęcał się pasji kolekcjonerskiej: zgromadził imponujący zbiór monet z różnych krajów i epok, który u schyłku życia przekazał do skarbca na Jasnej Górze.

Grób Janiny i Franciszka Otto na cmentarzu Srebrzysko

Profesor zmarł 22 IX 2000 r. Został pochowany na cmentarzu Srebrzysko, w Kwaterze Profesorów, obok swojej żony.

W publikacji Anny Wancław czytamy, iż prof. Franciszek Otto zapisał się w pamięci studentów i współpracowników, jako osoba o wielkim autorytecie, zdobytym dzięki wiedzy i wielkiej życzliwości. (…) Jego wykłady stanowił wzór precyzji, porządku i dyscypliny. Cechowała je matematyczna ścisłość nie zakłócona żadnym zbędnym słowem. (…) Konsekwentny i bezkompromisowy. Wiele wymagał od siebie i  tego samego oczekiwał od swoich współpracowników” (…) Był człowiekiem spokojnym i opanowany. (…) Patriota, o niezłomnych zasadach moralnych”.

Maria Sadurska

2 thoughts on “Nestor geometrii wykreślnej

  • Tak się złożyło, że w latach 1968 -74 studiowałem na PG na wydz. BM (11 semestrów) i poznałem Pana profesora , Był szefem Katedry geometrii wykreślnej . Wprawdzie zajęcia mieliśmy z doc. Dzięgielewskim(też pedant) ale przychodził w zastępstwie i był na egzaminie. Prawdę mówiąc troche baliśmy się go , bo był taki zasadniczy i precyzyjny. Pisząc egzamin zwrócił mi uwagę, że jako Polak najpierw pierwsze jest imię a potem nazwisko! Wiem też nie wolno było mu mówić tego, że korzystało się z podręcznika jego brata prof. bodajże z Warszawy. Zarówno ja jak i moja żona, która kilka lat później studiowała na Budownictwie Wodnym i była jego studentką z szacunkiem mówimy o tym prawym człowieku i patriocie! Miał dar wykładania i to w przystępny sposób, mimo bardzo trudnej tematyki. Jego hobby to było było przenikanie figur (np. żartowaliśmy że konia z parowozem i był on gotów to zrobić! Cześć i chwała Jego pamięci !

    Odpowiedz
  • 1977 – oglądałem gabinet Profesora jedynie z zewnątrz, Jego chyba nie widziałem na oczy egzamin zdawałem u doc. Dzięgielewskiego a wykłądy miała P. Wysocka .

    Odpowiedz

Dodaj opinię lub komentarz.