Po drugiej wojnie światowej odbudowano na terenie Głównego Miasta w Gdańsku około czterystu kamienic.  Kamienice o najpiękniejszych fasadach, zrekonstruowane z największym pietyzmem znajdują się niewątpliwie przy trakcie określanym mianem Królewskiej Drogi. Jego częścią jest ulica Długa. Warto zwrócić tam uwagę na kamieniczkę usytuowaną w jej południowej pierzei ,pod numerem 28. Określana bywa mianem „Domu Ferberów”.

Jakie są jej dzieje i kim byli Ferberowie?
Otóż nazwa tej kamieniczki pochodzi od nazwiska jednych z jej właścicieli, którzy gospodarzyli w niej najdłużej. Należeli oni do wielce zasłużonego dla nadmotławskiego grodu, patrycjuszowskiego rodu Ferberów. Ich protoplasta o  imieniu Eberhard przybył do Gdańska z Nadrenii w 1415   r. Być może jego przodkowie trudnili się farbowaniem tkanin, na co wskazywałoby nazwisko „Ferber”.
Potomkowie Eberhardta wzbogacili się zajmując się handlem oraz obrotem nieruchomościami. Wkrótce ich ród stał się jednym z najbardziej znaczących w mieście. Ferberów przyjęto do miejscowej elity. Piastowali wysokie stanowiska. Angażowali się w działania dyplomatyczne; uczestniczyli w zjazdach Hanzy, sejmach Rzeczypospolitej. Pośredniczyli w kontaktach pomiędzy władzami miasta Gdańska a polskimi monarchami.

Wnuk Eberhardta, o imieniu tym samym co dziadek, otrzymał tytuł szlachecki. Słynny stał się herb Ferberów, który przedstawiał umieszczone na tarczy herbowej trzy głowy dzików. Jego genezę wyjaśnia pewna barwna gdańska legenda. Według niej któryś z przedstawicieli tego przesławnego rodu, piastujący urząd burmistrza, dowodził obroną miasta oblężonego przez wiele miesięcy przez wrogie wojska. W obliczu zbliżającej się perspektywy głodu, ów burmistrz wymyślił pewien fortel. Kazał żołnierzom załadować trzy świńskie łby do armaty i wystrzelić je w stronę przyczółków nieprzyjaciela. Wówczas wróg  zinterpretował ten gest jako rozrzutność mieszkańców, których nie była w stanie pokonać długotrwała blokada ze strony obcych wojsk. Wróg wycofał swe wojska spod murów gdańskiego grodu, a burmistrz dla podkreślenia swych zasług, umieścił w swoim herbie owe świńskie łby.

Herb ten możemy oglądać na bocznej fasadzie plebanii kościoła Wniebowzięcia NMP, w portalu nad wejściem do budynku (na załączonym zdjęciu). Drewniana tablica z tymże herbem jest zawieszona na ścianie we wnętrzu wspomnianej świątyni, w pobliżu kaplicy św. Baltazara.

Kaplica ta  powstała bowiem z fundacji tego możnego rodu. Dawni gdańszczanie określali ją mianem „Capella Trinitatis Ferberorum”. Została zlokalizowana na skrzyżowaniu nawy głównej i południowego skrzydła transeptu. Przykuwa uwagę umieszczone w niej na wschodniej ścianie epitafium Konstantyna II Ferbera (1580-1654), które ks. Stanisław Bogdanowicz (wieloletni proboszcz Bazyliki Mariackiej) określił mianem „pompatycznego”. Pochodzi ono z 1646 r. ( według innego źródła: z roku 1651). W górnej jego części umieszczono figurkę spadającego małego dziecka.

Motyw ten nawiązuje do innej gdańskiej legendy, zgodnie z którą zmarły (którego pamięć przywołujemy w tym epitafium) miał w dzieciństwie wypaść z okna , prosto do kosza z rybami niesionego na plecach przez przechodzącego tamtędy kaszubskiego rybaka. Legendę tę przywołuje  w jednym ze swych opowiadań prof. Jerzy Samp (historyk literatury, popularyzator wiedzy o Gdańsku), jak również ks. Bogdanowicz w monografii poświęconej Bazylice Mariackiej.

Z dawnego wyposażenia omawianej kaplicy przetrwały do naszych czasów fragmenty dużego i małego ołtarza Ferberów (oba wykonane przez bliżej nieznanych twórców gdańskich w latach osiemdziesiątych XV w.) oraz obraz wotywny „Ecce Homo” datowany na przełom XV i XVI w.

Konstantyn Ferber , któremu poświęcone jest epitafium, ufundował kryptę grobową pod kaplicą.

 

Wśród zasłużonych dla Gdańska przedstawicieli omawianej familii,  zdaniem ks. Stanisława Bogdanowicza, było aż sześciu burmistrzów, ośmiu rajców i dwóch proboszczów kościoła Wniebowzięcia NMP, w tym Maurycy (1471-1537), późniejszy biskup warmiński, bezpośredni przełożony Mikołaja Kopernika, słynnego astronoma, pełniącego też funkcję kanonika warmińskiego. To właśnie Maurycy był fundatorem przykościelnej plebanii; wyjaśnia  to obecność herbu Ferberów w portalu.

Koniecznie trzeba też wspomnieć innego gdańskiego burmistrza noszącego również imię Konstantyn (określanego przez historyków mianem Konstantyna I ), który żył w latach 1520-1588. Został on wybrany na ten najwyższy urząd w 1555 r. W przeciwieństwie do swego ojca był zwolennikiem reformacji. Naraził się polskiemu królowi, Zygmuntowi Augustowi, jako zaciekły wróg jego polityki morskiej. Dał się poznać jako przeciwnik ścisłego zespolenia Gdańska i Prus Królewskich z Rzeczpospolitą.

Ferberowie byli właścicielami wspomnianej przeze mnie parceli przy ob. ul. Długiej 28 na Głównym Mieście oraz dóbr ziemskich poza Gdańskiem. Posiadali dwór w dawnej wsi Niegowo (w granicach administracyjnych Gdańska od 1954 r.), zwanej żartobliwie Konstantinopel oraz karczmę Trzy Świńskie Łby w Lipcach.

Przejdźmy teraz do słynnej kamieniczki przy ul. Długiej. Otóż w wiekach XIV i XV posesja , o której mowa, należała do rodu Schoenefeltów; Ferberowie zostali jej właścicielami w pierwszej dekadzie XVI stulecia i gospodarzyli tu do 1786  r., czyli do śmierci ostatniego przedstawiciela rodu. W latach 1798-1804 właścicielami byli  Frantziusowie, a w latach kolejnych Steffensowie.
Zdaniem prof. Jerzego Sampa, kamienica ta została wzniesiona około roku 1560 na miejscu wyburzonej budowli wcześniejszej, zapewne gotyckiej. Nową zbudowano w stylu renesansowym. Była to typowa dla naszego miasta kamienica, o bogato zdobionej fasadzie, z ozdobnym portalem i bogato rzeźbionym przedprożem. Z końcem XIX w. przedproże zlikwidowano.  Zrujnowaną w marcu 1945   r. budowlę odrestaurowano.

Charakterystycznym motywem zdobniczym fasady są pilastry oraz wychylające się ze ściany, popiersia kobiet i mężczyzn, umieszczone we fryzach rozdzielających poszczególne kondygnacje. Obecnie elewacja jest częściowo zniszczona; brakuje niektórych popiersi.
Znamienne są motywy batalistyczne w postaci rzeźb i płaskorzeźb, chociażby w dekoracji portalu lub attyki wieńczącej szczyt budynku. Umieszczono na niej cztery pełnoplastyczne figury przedstawiające wojowników. Poniżej attyki widnieją herby: Rzeczypospolitej, Prus Królewskich i Gdańska i  – co charakterystyczne  –  ten ostatni ,zamiast lwów, adorują jednorożce.

Jak wspomniałam, po wojnie zadbano o wierną rekonstrukcję fasady, popełniając jednak pewien drobny błąd dotyczący kolejności, w jakiej umieszczono herby na szczycie budynku: centralne miejsce,  zamiast herbu Rzeczypospolitej, zajął herb Prus Królewskich. Nie odtworzono też drzwi wejściowych, z którymi wiąże się kolejna gdańska legenda, wspominana przez prof. Jerzego Sampa.

Otóż przed wojną widniały na nich wyrzeźbione postaci biblijnych pierwszych rodziców, czyli Adama i Ewy. Stanowiło to znak rozpoznawalny tej kamienicy. Według legendy  jeden z kolejnych gospodarzy tej kamienicy, „zrozpaczony po stracie ukochanej małżonki, zaproponował jakiemuś szarlatanowi wywołanie ducha swej połowicy. Seans doszedł do skutku, lecz wierny sługa właściciela kamienicy przypłacił to głową, a w korowodzie wywołanych zza światów postaci pojawili się na samym początku Adam i Ewa”. (prof. Jerzy Samp,  „Miasto tysiąca tajemnic”). Od tej pory budowlę tę ogarnęła zła sława; opuszczona przez ludzi stanowiła schronienie dla „nietoperzy, psów i pająków”. Podobno utarł się zwyczaj prowadzenia do jej wnętrza skazańców prowadzonych na Szubieniczną Górę, którzy wołali z okna „litości mnie grzesznemu!” , łudząc się zapewne złagodzeniem kary.

Warto jeszcze przytoczyć informację, iż w głębi sieni Ratusza Starego Miasta przy ul. Korzennej znajduje się portal umieszczony tam na początku XX w. Istnieją przypuszczenia, że został przeniesiony  tam właśnie z Domu Ferberów. Aczkolwiek zdaniem niektórych badaczy powstał on z fragmentów różnych portali.


Obecnie w  kamienicy przy ul. Długiej 28  mieści się sklep z pamiątkami.

 

Maria Sadurska

Dodaj opinię lub komentarz.