Strażnicy wałowi kiedyś podlegali głównemu wałowemu, teraz podlegają Zarządowi Melioracji. Byli to mężczyźni sumienni, rozsądni i zdecydowani. Tylko takim powierzyć można było ochronę własnego majątku.
Istnieje pewna legenda o strażniku z Koźlin. Pewnego roku, gdy wody wezbrały, cała wieś modliła się, by opadły. I opadły. Chłopi odetchnęli i by sobie nieco ulżyć, zaczęli świętować. Strażnik wracając do domu zobaczył małą wyrwę w wale, ale ponieważ niebezpieczeństwo minęło i żal mu było wyciągać ludzi do roboty, obiecał sobie wrócić tu rano. No i stało się. W nocy napłynęła kra, utworzył się zator i przerwał on wał. Strażnik – jakby stracił rozum – czując się winny zaistniałej sytuacji, wsiadł na konia i bez opamiętania pędził po wale. I wskoczył w wezbraną wodę. Od tamtej pory co roku na wiosnę przy uszkodzonych lub nadwyrężonych fragmentach wału pokazuje się jeździec na koniu. Strażnicy wiedzą wtedy, że należy w tym miejscu dokonać naprawy.
Ponieważ nie dysponuję zdjęciami strażnicy wałowej z Koźlin, poniżej strażnica wałowa z Kiezmarka.
Anna Pisarska-Umańska
Szkoda że nie ma mapy.
Zaraz zamieszczę