Poniższy artykuł jest odpowiedzią Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków Igora Strzoka na zarzuty wiceprezydenta Gdańska Piotra Grzelaka sformułowane na konferencji prasowej w dniu 8 maja 2020 r. Wpis ze strony gdansk.pl odnośnie tej konferencji: “Niekończące się uzgodnienia projektów planów miejscowych, zmienność wytycznych konserwatorskich oraz zamrożenie inwestycji miejskich na kwotę ok. 100 mln złotych – tak w Gdańsku wygląda współpraca z Pomorskim Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków.” Odpowiedź Igora Strzoka dotyczy zagospodarowania bastionów nad Opływem Motławy. Przekażemy stanowisko PWKZ we wszystkich poruszanych kwestiach.
- Odpowiedź PWKZ na zarzuty P. Grzelaka – remonty ulic
- Odpowiedź PWKZ na zarzuty P. Grzelaka – Fontanna Wintera i hospicjum
- Odpowiedź PWKZ na zarzuty P. Grzelaka – planetarium
- Odpowiedź PWKZ na zarzuty P. Grzelaka – kuźnia wodna w Oliwie
Bastiony Dolnego Miasta w Gdańsku – zabytkowe budowle z początku XVII wieku – powinny być konserwowane w formach możliwie zbliżonych do pierwotnych. Podobnie jak „formę” historyczną powinny zachowywać zamki czy pałace, mimo iż zmieniają się ich współczesne funkcje.
Wały i bastiony typu staroholenderskiego, które najlepiej w Polsce zachowały się właśnie w Gdańsku, były budowane głównie z… ziemi, której było pod dostatkiem na niderlandzkich nizinach, w przeciwieństwie do kamienia. Dlatego Holendrzy wypracowali zasady takiego konstruowania swych umocnień, by zapewnić im maksymalną trwałość przy minimalnych kosztach utrzymania. Temu służył na przykład właściwy dobór roślinności i zachowanie właściwych spadków terenu, zapewniających skuteczne odwadnianie.
Ponieważ gdańskie bastiony i łączące je wały są zabytkami architektury, a nie bezładnymi nasypami ziemnymi, ich zagospodarowanie powinno uwzględniać historyczne formy, w tym przebieg dróg i ramp wjazdowych, zaprojektowanych pierwotnie z dużym poczuciem funkcjonalizmu. Na trawiastych dziedzińcach (tzw. majdanach) tych bastionów jest miejsce na tereny i instalacje rekreacyjne. Na wałach są pierwotne drogi wałowe, czekające na zagospodarowanie dla funkcji rekreacyjnych. Żywopłoty z malowniczych głogów, spełniających pierwotnie funkcje umacniania wałów, ale i zasieków przeciwszturmowych, czekają na odpowiednią pielęgnację i uzupełnienia.
Fosa (niestety już pojedyncza, bo zewnętrzną rozpoczęto zasypywać po 1918 roku i proces ten zakończył się całkiem niedawno) może i powinna być obszarem rekreacyjnym, ale umacnianie brzegów nie może odbywać się metodami rodem z przemysłowych nabrzeży za pomocą gabionów i materacy z kruszywem kamiennym. Nie dość, że estetycznie nie mają nic wspólnego z zabytkami i pejzażem, to przy zakładanej blisko metrowej amplitudzie stanów wody stanowiłyby rezerwuar gnijących (a więc i pachnących nieszczególnie, o bodźcach wizualnych nie wspominając) glonów i wodorostów. Część bastionów – te po obu stronach Bramy Nizinnej oraz łącząca je tzw. „kurtyna” (wał ziemny) – posiada ceglano-kamienne obmurowanie fosy od strony miasta. Pierwotnie zbudowane na palach lub rusztach z bali drewnianych, na których położono podwalinę z ciosów granitowych, a następnie mur ceglany zwieńczony gzymsem z szarego piaskowca, te XVII wieczne konstrukcje przeżywają zapewne ostatnie lata swych dziejów. Przeżyły oblegających Gdańsk Szwedów, Sasów, Rosjan (wielokrotnie!), Francuzów, ale mogą nie przeżyć pierwszej połowy XXI wieku.
Walą się też granitowe konstrukcje jedynej w Polsce „Kamiennej Śluzy”, wschodnia połowa już w większości jest pod wodą. Przed 20 laty z pompą reklamowano „rewaloryzację opływów Motławy”, ale tak naprawdę niewiele wówczas zrobiono poza odkrzaczeniem, ścieżkami i trawnikami. Teraz wygląda na to, że powtórzona zostanie akcja sprzed lat.
Przełożenie nawierzchni dróżek i ustawienie ławek i koszy na śmieci oraz paru zabawek plenerowych dla dzieci plus typowe oświetlenie. Dzieci mogą, to prawda, pojawić się licznie na bastionach, bowiem w planowanych wielkich blokach deweloperskich wzdłuż tzw. nowej Chmielnej i wzdłuż ul. Toruńskiej placów zabaw nie zaprojektowano raczej zbyt wielu… Mała architektura terenów spacerowych i sportowych powinna jednak być dyskretna w formie i kolorze, a nie prezentować jeden nowoczesny typ, ten sam dla całego miasta bez względu na historyczny kontekst.
Ulica biegnąca wzdłuż wałów, od strony miasta, po dziś dzień ma dawną brukową nawierzchnię, z XIX wiecznymi torami kolejki obsługującej strukturę militarną twierdzy i brukiem z co najmniej XIX wieku. Ta malownicza uliczka jest ulubionym miejscem spacerów wielu Gdańszczan i nie powinna zostać zniekształcona. Wzdłuż niej stoją nieliczne już przedwojenne domy. Reszta, z pozostałościami pierwszego gdańskiego dworca kolei żelaznej, ustąpiła już miejsca deweloperskim blokom. Pozostałości dworca rozebrano w ostatnich latach. Na jego miejscu wyrosną 5-7 kondygnacyjne bloki, według projektu uzgodnionego przed ponad rokiem. Pozostała jeszcze unikalna w skali Polski Brama Kolejowa, której integralności zagraża projekt złożony do PWKZ przez Miasto.
Pomimo że ulica nowa Chmielna staje się ciągiem pieszo-jezdnym, przechodząc pomiędzy nowymi 5-6 kondygnacyjnymi, zaprojektowanymi tam blokami mieszkalnymi, to przy Bramie Kolejowej zaprojektowano… małe rondo, jak gdyby nasilenie ruchu nakazywało wykonanie „bezkolizyjnego skrzyżowania”. Tymczasem około 100-200 metrów dalej rolkarze będą mogli jeździć w poprzek Chmielnej na wyrównanych z jezdnią – zgodnie z nową modą wprowadzaną w Gdańsku przez Zarząd Dróg i Zieleni – powierzchniach ciągów pieszych, przecinających się właśnie z nową Chmielną. W świetle samej bramy zaprojektowano… parking wzdłuż jezdni. Projekt wskazuje też, że zamierza się zlikwidować oryginalne, zabytkowe tory kolejowe do tej pory zachowane w nawierzchni (zresztą razem z podkładami). Słowem, projekt nie przedstawia kompleksowej rewaloryzacji samego zabytku, a jedynie wykorzystanie terenu, na którym tenże się znajduje.
Podsumowując, obszar opływu Motławy, fortyfikacji holenderskich i ulic z nimi sąsiadujących, będąc ostatnim dużym zespołem oryginalnej, XVII-XIX wiecznej, niezniszczonej w 1945 roku zabudowy, musi być chroniony, a nie wykorzystywany jako otoczenie nowych inwestycji na wyburzonych działkach, realizowanych pod szlachetnym hasłem „rewitalizacji”.
Igor Strzok
Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków
Cała konferencja wiceprezydenta Grzelaka
Muszę przyznać, że od wielu lat nie było u nas tak kompetentnej osoby jak Pan Igor. Na tym właśnie ma polegać te stanowisko – Ochrona Zabytków. Większość jego poprzedników szło na mniejsze lub większe kompromisy aby zadowolić władze miasta i deweloperów. Teraz się to w końcu zmieniło i Urząd Miejski podnosi lament. Mam nadzieje, że Pan się nie podda. Tak trzymać.
To smutne że dewoloperka niszczy to czego już potem nie da się naprawić .Restauracja zabytków na dolnym mieście
to zamurować w budynku otwory okienne i poczekać aż czas załatwi obiekt .Ciekawe że w Niemczech odbudowano
wiele zabytkowych starówek z zachowaniem dawnego wyglądu , a u nas burzy się zbytki i stawia się dziwadła niepasujące do starówki w imię zysków.