Poniższy artykuł jest odpowiedzią Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków Igora Strzoka na zarzuty wiceprezydenta Gdańska Piotra Grzelaka sformułowane na konferencji prasowej w dniu 8 maja 2020 r. Wpis ze strony gdansk.pl odnośnie tej konferencji: „Niekończące się uzgodnienia projektów planów miejscowych, zmienność wytycznych konserwatorskich oraz zamrożenie inwestycji miejskich na kwotę ok. 100 mln złotych – tak w Gdańsku wygląda współpraca z Pomorskim Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków.” Odpowiedź Igora Strzoka dotyczy remontów gdańskich ulic. Przekażemy stanowisko PWKZ we wszystkich poruszanych kwestiach.
- Odpowiedź PWKZ na zarzuty P. Grzelaka – Fontanna Wintera i hospicjum
- Odpowiedź PWKZ na zarzuty P. Grzelaka – planetarium
- Odpowiedź PWKZ na zarzuty P. Grzelaka – bastiony nad Opływem Motławy
- Odpowiedź PWKZ na zarzuty P. Grzelaka – kuźnia wodna w Oliwie
Przed blisko trzema laty Narodowy Instytut Dziedzictwa wydał opinię bardzo krytycznie oceniającą przebudowę ulicy św. Ducha, jednej z najcenniejszych ulic Głównego Miasta, o krok od Bazyliki NMP i ulicy Mariackiej. Władze miasta otrzymały też stanowisko Generalnej Konserwator Zabytków, prof. Magdaleny Gawin.
Opinia ta jest miażdżąca dla idei, którą usilnie forsuje wicedyrektor Michał Szymański, zastępca dyrektora Gdański Zarząd Dróg i Zieleni, a która sprowadza się do żądania, by historycznie ukształtowane jezdnie, krawężniki i chodniki zastąpić jednopłaszczyznowymi nawierzchniami z różnych wielkości nowocześnie potraktowanego jasnego granitu (szlifowanego, ciętego w kostkę lub w regularne płyty 100x50x10 cm). Wprowadza to do przestrzeni staromiejskich materiał, który jest „historyczny” tylko w propagandzie ZDiZ.
Wykończenie, kształt, sposób ułożenia, wyodrębnienie chodników krawężnikami, także ze specjalnie ukształtowanymi ściekami na wodę deszczową, jezdnie z obustronnymi odpływami dla deszczówki współdecydują o wrażeniach estetycznych i o historycznej wartości wnętrz urbanistycznych. Tego broni konserwator, minister i prawo. I tego nie chce dostrzec wicedyrektor ZDiZ, uporczywie składający projekty sprzeczne z wytycznymi konserwatorskimi. Teraz dziwi się, że są odrzucane.
Śp. Prezydent Paweł Adamowicz w końcu lat 90. ubiegłego wieku podjął znakomitą decyzję – zapoczątkował przywracanie starogdańskim ulicom oryginalnych XIX-wiecznych bruków, poprzez zwykłe zrywanie asfaltu (którym pokryto je po wojnie, a szczególnie po masakrze z grudnia 1970 roku, aby bruk nie stanowił już broni dla demonstrantów). Ostatnio okazało się, że bruk świetnie zachował się i na ul. Szerokiej, gdy jej fragment musiano oczyścić z asfaltu po awarii ciepłociągu.
GZDiZ rozpoczął układanie „miejskich posadzek” od nowa i „po nowemu”. Wypada zapytać.
- Czy nie ma ważniejszych potrzeb?
- Jak wyglądają ulice, chodniki i parkingi w Starej Oliwie, Jelitkowie czy Nowym Porcie?
- Czy prawdą jest, że materiał na tymczasowy remont Długiego Targu (w postaci nowocześnie wykończonych płyt 100 x 50 cm, takich jak na ul. Rajskiej) został zakupiony jeszcze przed złożeniem projektu w WUOZ?
- Dlaczego GZDiZ stara się uporczywie zmieniać stosunkowo dobrze zachowane nawierzchnie w sercu Gdańska, a nie tam, gdzie ludzie wpadają w dziury? Czy dlatego, że na „starówce” jest to prostsze, nie trzeba przekładać lub budować nowej infrastruktury, ryzykować przerwania niezinwentaryzowanych rur i kabli?
Argumentacja, że „w wielu miastach europejskich tak się robi” nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością. Nie można porównywać z gdańskim Głównym Miastem ani Bydgoszczy, ani Elbląga (gdzie odbudowano – ale nie zrekonstruowano – centrum, nie odbudowując zespołu zabytkowego, lecz tworząc postmodernistyczny).
W miastach europejskich, które dbają o swoje dziedzictwo przeszłości, także po to, by czerpać z niego zyski, dba się o całokształt zabytkowych dzielnic. W Gdańsku zaczęto ostatnio promować rozwiązania, gdzie nijako wypreparowane, nieliczne zabytki obudowywane są ze wszystkich stron nowoczesną architekturą, a stoją na gładkich granitowych płaszczyznach.
Często słyszeliśmy, że na zabytkowych, gdańskich ulicach „kobiety łamią szpilki”. Nie mamy nic przeciw zastosowaniu wielkich granitowych płyt balastowych na chodnikach, jak było to od XIX wieku i jak to widać na fragmentach ulicy Długiej. Wiem, że ich ilość w magazynach GZDiZ jest ograniczona, a żadne z pomorskich miast nie chciałoby odsprzedać własnych, bo są zbyt cennym elementem przestrzeni zabytkowych. Można je jednak zamówić w odpowiednim kamieniołomie, narzucając rozmiary (koniecznie zróżnicowane, podobnie jak zróżnicowany powinien być ich kolor) i sposób obróbki analogiczny do historycznego.
Trzeba jednak chcieć. Nawet jeśli współcześnie wykonane kopie płyt balastowych będą droższe od standardowego jasnoszarego granitu, to uliczki Głównego Miasta są warte przemyślanych inwestycji z użyciem takich materiałów, które nie będą zacierać, lecz uwypuklą ich historyczny klimat.
Miliony turystów nie przyjeżdżają do Gdańska dla spacerów po nowoczesnych pasażach, lecz dla niepowtarzalnego klimatu Mariackiej, Długiego Pobrzeża czy Długiego Targu.
Przebudowy nawierzchni w najcenniejszych partiach zespołu staromiejskiego powinny być dokonywane po starannych analizach historycznych, a nie według ad hoc wykonywanych projektów. Powinny być to inwestycje na dziesiątki lat, a nawet na stulecie (jakimi były XIX-wieczne bruki), wykonywane z najlepszych materiałów, a nie służące doraźnym modom.
Trasa rowerowa (którą Miasto Gdańsk z uporem forsuje na ul. Ogarnej), o której arbitralnie decyduje urzędnik w Gdańsku lub Brukseli nie może naruszać polskiego prawa, w tym Ustawy o Ochronie Zabytków. Takie działania na ul. Św. Ducha napiętnowało Ministerstwo Kultury i Narodowy Instytut Dziedzictwa w dokumentach przesłanych Miastu, które je uporczywie ignoruje twierdząc, że „zabytkowe nawierzchnie nie odpowiadają potrzebom współczesności”.
Ostatni złożony w WUOZ w Gdańsku projekt GZDiZ zakłada nie tylko wydzielenie dwóch pasów dla rowerów z przeszlifowanej kostki kamiennej – kosztem pasa starej kostki przeznaczonego dla samochodów – lecz także liczne zwężenia chodników dla stworzenia zatoczek dla samochodów oraz… nasadzenia drzew w tych zatoczkach, pomiędzy stanowiskami parkingowymi. Chociaż sam Pan Wiceprezydent stwierdził, że takowe były – na przełomie XIX i XX wieku – jedynie na ul. Szerokiej.
Dla jasności dodam, że PWKZ jest zwolennikiem wysokiej zieleni także w zespole Głównego Miasta i dlatego, bardziej niż miało to miejsce poprzednio, chroni drzewostan na podwórzach pomiędzy odbudowanymi kamienicami, przed wycinkami, których domagają się wciąż inwestorzy. Jednak na ulicy Ogarnej wysokie drzewa są uzasadnione jedynie przed płotem Pałacu Młodzieży, czyli tam, gdzie mamy do czynienia z wyraźnie zaprojektowanym dziedzińcem i z przerwą w pierzei kamieniczek. Natomiast na ulicy Szerokiej Miasto proponuje nasadzenia drzew wzdłuż zwężonej jezdni. Pierwotnie rosły one blisko kamieniczek. Zwężenie takiego nowego szpaleru spowodowałoby zasłonięcie przez korony drzew perspektywy na Żuraw, pomijając już, że byłoby kolejnym krokiem, jednym z wielu, destruującym historyczną formę tej ulicy.
Nasuwa się pytanie, dlaczego Miasto tak usilnie nalega na poszerzanie chodników na Szerokiej, a zawęża je de facto (za pomocą zatoczek) na Ogarnej?
Może dlatego, że na Ogarnej nie ma restauracji i barów, które potrzebują tarasów na „letnie ogródki”? Może przyczyną jest też niechęć Miasta do rekonstrukcji malowniczych przedproży, tworzących unikalny w Europie gdański krajobraz miejski? Cóż, faktycznie na przedprożu zmieści się mniej restauracyjnych stolików niż na tarasie z plastikowych „desek”. Czy dlatego nie polecono inwestorowi ostatnio odbudowanych (ze skandalicznie naruszającymi historyczny ład przestrzenny tylnymi elewacjami) kamieniczek na ulicy św. Ducha dokonać rekonstrukcji przedproży, mimo że MPZP przewiduje – co w Gdańsku stało się zjawiskiem wyjątkowym – „obowiązek rekonstrukcji” dawnej zabudowy?
Miasto występowało do WUOZ o uzgodnienie „tymczasowego” remontu Długiego Targu. Odrzuciliśmy projekt wyłożenia tego placu dużymi płytami jasnoszarego granitu (takiego jak na ul. Rajskiej). Po długich dyskusjach zaproponowałem dyrektorowi GZDIZ formułę kompromisową, polegającą na ułożeniu w centralnym pasie Długiego Targu szarej kostki granitowej groszkowanej, przy utrzymaniu obecnych podziałów na kwadraty wykonanych z ciemnej kostki granitowej łupanej, która nie będzie wymieniona. Szara kostka łupana 10×10 z centralnego pasa miałaby zostać przełożona na pasy boczne, gdzie w tej chwili dominują popękane gładkie płytki granitowe z lat 80. Uzgodnienie barwy nowej kostki jest w toku.
Igor Strzok, Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Gdańsku
Cała konferencja wiceprezydenta Grzelaka