Postacią,  której życiorys warto przybliżyć, a  która spędziła dzieciństwo w przedwojennym Gdańsku, była Maria Kurecka-Wirpszowa – pisarka, publicystka, tłumaczka. Urodziła się w Płocku, w rodzinnym mieście jej matki, Janiny, 20.VII.1920 r. W 1921 r. zamieszkała wraz z rodzicami w Gdańsku, gdzie jej ojciec założył firmę spedycyjną.

Maria Kurecka, Niedokończona Gawęda

Pisarka po latach w niezwykle barwny sposób opisała swoje dzieciństwo spędzone w grodzie nad Motławą, w autobiograficznej powieści pt.”Niedokończona Gawęda”. W tytule znalazł się właśnie taki epitet „niedokończona”, bowiem  pisarka dotknięta nieuleczalną chorobą przedwcześnie zmarła, pracując nad tą książką. Nie udało jej się dokończyć  tej interesującej  opowieści.  Zdążyła zawrzeć  w niej zaledwie jedną trzecią swego życia.

Po przyjeździe do Gdańska rodzina państwa Kureckich zamieszkała przy obecnej ulicy Gnilnej, noszącej wówczas nazwę Faul Graben (dosłownie „zgniła fosa”) w nieistniejącej obecnie kamienicy nr 10, na wysokim parterze. Był to „ociężały, toporny, szary, choć czteropiętrowy dom” należący do mistrza kominiarskiego Kaisera, który sam zajmował w tym budynku najlepsze mieszkanie, na pierwszym piętrze. Jak na owe czasy dom był całkiem nowoczesny. Mieszkanie państwa Kureckich miało własną „na jasno-fiołkowy kolor lakierowaną, drewnianą budkę-wygódkę, z ultra nowoczesnym, jak na owe czasy,  rezerwuarem wodnym i wiodącym odeń łańcuszkiem opatrzonym na końcu porcelanowym dzyndzlem”, do której wejście znajdowało się w przedpokoju. Tam też wisiał na ścianie telefon.

W mieszkaniu była jadalnia wyposażona w ciężkie ciemne meble, w tym na ciemno bejcowane krzesła i duży rzeźbiony kredens; ciemny salonik z pianinem oraz kompletem wypoczynkowym z szarozieloną tapicerką. Była jeszcze kuchnia oraz sypialnia. Tu zaś szafa trzydrzwiowa, łóżka oraz umywalka z białym marmurowym blatem, na którym stała „porcelanowa miska i takiż dzban zdobione secesyjnymi nenufarami o wężowatych, powyginanych liściach”. Było też „wiadro na brudną wodę i biały bidet o składanych, metalowych nóżkach”.

Do ogrzewania mieszkania służyły piece „białe, połyskliwe o wielkich kwadratowych kaflach”.

Przyszła pisarka, już jako dziewczynka obdarzona była bogatą wyobraźnią. Do swoich rodziców nie zwracała się ,jak inne dzieci, ale nazywała ich „Pam” (mamę) i „Pum”(tatę). Po latach przywołała wydarzenie, które wyjaśnia genezę takiego stanu rzeczy. Otóż Maria Kurecka była dzieckiem z nadwagą. Rodzice żartowali, że przypomina Pimpusia Sadełko, popularnego bohatera z literatury dla dzieci. Rezolutna dziewczynka słysząc to, odparła, że  zgadza się, aby rodzice nazywali  ją „Pim”, ale pod takim warunkiem, że  ona będzie nazywać mamę „Pam”, a tatę – „Pumem”. Zaskoczeni rodzice przystali na nieoczekiwaną propozycję dziecka.

Rodzice Marii Kureckiej utrzymywali kontakty towarzyskie z przedstawicielami gdańskiej Polonii, dzięki czemu ich jedynaczka mogła spędzać czas z polskimi dziećmi, chociaż na podwórku bawiła się ze swymi rówieśnikami – przedstawicielami innych nacji – niemieckiej i żydowskiej.

Rodzice od najmłodszych lat uczyli swą córkę patriotycznych wierszyków i piosenek, wyjaśniali jej zawiłe losy polskiego narodu. Nauczyli ją czytać, kiedy miała cztery lata i ta pasja do literatury pozostała jej do końca życia. Jako nastolatka pochłaniała książki z różnych dziedzin, również traktaty filozoficzne. Dzięki doskonałej znajomości różnych  obcych języków, czytała także literaturę obcojęzyczną np. dzieła Karola Marksa napisane po niemiecku.

Języków obcych zaczęła uczyć się już w dzieciństwie – np. czytając „Baśnie” braci Grimm w oryginalnej wersji językowej, otrzymane od ojca jako prezent z wyjazdu do Niemiec.

Ponadto w domu państwa Kureckich regularnie czytało się prasę polską i niemiecką.

Przyszła pisarka jako dziewczynka sama pisała baśnie; zaczęła też za namową ojca sama opracowywać „Moje Pisemko”- własnoręcznie pisany tygodnik, opatrywany swoimi rysunkami, sprzedawany gościom za 10 fenigów każdy egzemplarz.

W Gdańsku mieszkała także babcia przyszłej pisarki, matka jej ojca, Kaszubka o imieniu Amalia. Zajmowała skromne nieduże mieszkanko przy obecnej  ulicy Warzywniczej (przed wojną Petersiliengasse, czyli „Pietruszkowa”). Z babcią dziewczynka chodziła co  niedzielę do kościoła. Babcia zabierała wnuczkę na spacery np. tramwajem zwanym „elektryczką” do lasu, albo na plażę; także na zakupy-do słynnej gdańskiej hali targowej lub na Targ Rybny.

W czasie wspólnie spędzanych chwil opowiadała dziewczynce o swym dzieciństwie i młodości; opowiadała o wiejskich obyczajach i obrzędach, o własnościach różnych ziół, które pokazywała wnuczce w czasie spacerów.

Maria Kurecka edukację rozpoczęła w niemieckiej szkole. Z tamtego okresu   zapamiętała naukę „gotyckich” liter, które każde dziecko pisało na czarnej tabliczce.

W krótkim czasie  rodzice zapisali córkę do polskiej szkoły. Ten etap edukacji również trwał krótko, bowiem umarła przedwcześnie pani Kurecka (pochowana została na katolickim cmentarzu na Chełmie). Ojciec Marii podjął decyzję o wysłaniu córki do „francuskiej” szkoły z internatem prowadzonej przez zakonnice, poza terytorium Wolnego Miasta Gdańska. W szkole tej panowała dyscyplina na wzór wojskowego drylu. Zakonnice stosowały dotkliwe kary ,też cielesne za wszelkie uchybienia oraz system ostrych zakazów i nakazów, czego Maria nie wytrzymała. Zamiast poskarżyć się ojcu i poprosić o przeniesienie do innej szkoły, zaprotestował w inny sposób. Położyła się w zimie nago na śniegu i tak spędziła kilka godzin. Przypłaciła ten wyczyn zapaleniem płuc. Zakonnice odesłały ją do ojca, do Gdańska. Po wyleczeniu, pojechała na kurację do Rabki.  Nie wróciła już do tamtej szkoły; ojciec wybrał dla córki inną, mianowicie prowadzoną przez Siostry Niepokalanki w Szymanowie ,w obecnym województwie mazowieckim ,w powiecie sochaczewskim, gminie Teresin.

Pałac w Szymanowie, auto zdjęcia nieznany
Pałac w Szymanowie, auto zdjęcia nieznany

Szkoła znajdowała się w zabytkowym pałacu  z przełomu XVIII i XIX w., otoczonym przepięknym parkiem , należącego niegdyś do rodu Sanguszków, potem Łubieńskich. Na początku XX w na polecenie kolejnego właściciela, księcia Lubomirskiego pałac został rozbudowany. Zakonnice zakupiły go w 1907 r. W pałacu urządziły szkołę z internatem.

Ze wspomnień Marii Kureckiej wynika, że kładziono tam nacisk na naukę przedmiotów humanistycznych  oraz języków obcych, w tym łaciny i greki. Poziom nauczania był  wysoki, czemu przyszła pisarka potrafiła sprostać bez trudu. Z łatwością pisała wypracowania po łacinie; biegle czytała różnojęzyczną literaturę. Osiągała bardzo dobre wyniki w nauce. Do grodu nad Motławą przyjeżdżała tylko w wakacje oraz na Święta. Jej ojciec nieraz przyjeżdżał w sprawach służbowych do Warszawy i wtedy spotykał się tam z córką.

W tamtym czasie pan Kurecki stał się  człowiekiem zamożnym. Przeprowadził się z ulicy Gnilnej do o wiele większego i bardziej luksusowego mieszkania przy obecnej ulicy Lastadia w budynku , którego sam był właścicielem. Maria czuła się tu obco ,nazywała ten dom „nieswoim domem”, bowiem w nim rządziła Niemka, Nelly. I to ona zadbała o wystrój wnętrz zgodny z modą lat trzydziestych.  O tym stylu mawiano wówczas „modern”, który był oszczędny, chłodny, pełen prostoty. W tym mieszkaniu nie było już starych mebli, które łączyły się we wspomnieniach Marii z najprzyjemniejszymi chwilami zapamiętanymi z dzieciństwa; z ciepłem domowego ogniska, z matką, która odeszła. W czasie posiłków nie serwowano polskich dań, podobnie w czasie Świąt nie hołdowano polskim obyczajom ani tradycji. Dlatego w czasie nielicznych chwil spędzanych w tym nowocześnie urządzonym domu, Maria oddawała się bez reszty czytaniu książek. Spędzała też czas na „uczonych” dyskusjach z ojcem. Nie raz oboje oddawali się jakiejś pasjonującej lekturze. Ojciec nauczył nastoletnią córkę mowy kaszubskiej, dzięki czemu bez problemu czytała przechowane przez ojca archiwalne numery „Gryfa”.

Pan Kurecki w owym czasie był właścicielem samochodu. Niejednokrotnie obdarowywał córkę drogimi prezentami np. dobrej marki wiecznym piórem oraz – jak na owe czasy – nowoczesną maszyną do pisania. W 1938 r. kupił piętrową willę z mansardowym dachem przy obecnej ulicy Pawłowskiego (boczna od Jaśkowej Doliny).

Maria zdała  maturę tuż przed wybuchem drugiej wojny światowej.

Wojna zastała ją w Czechach, w Karlovych Varach, gdzie spędzała wakacje wraz z ojcem. Tam usłyszeli słuchając radia wiadomość dotyczącą wybuchu wojny.

Zadecydowano, że Maria sama pojedzie do Gdańska, aby zorientować się w sytuacji. Jeszcze przed jej wyjazdem z Czech nadszedł do jej ojca list z Gdańska z wiadomością o zamknięciu firmy i zagarnięciu mienia (czyli między innymi willi) należącego do rodziny Kureckich przez nazistowskie władze. Maria okrężną drogą – koleją przez Berlin (tam mieszkała siostra jej ojca, która wyszła za mąż za Niemca), a następnie statkiem przez Bałtyk – dotarła do Gdańska. Ojciec dojechał po pewnym czasie. W Gdańsku wystarali się o kartki żywnościowe wprowadzone wraz z wybuchem wojny; próby  odzyskania przynajmniej części dobytku spełzły na niczym. Wobec zagrożenia aresztowaniem, oboje wyjechali z Gdańska do Berlina, do krewnych. Tam niestety po paru miesiącach pan Kurecki został aresztowany i wywieziony do obozu koncentracyjnego w Dachau. Maria zaś, rozumiejąc potrzebę zdobycia zawodu, pojechała do Lipska celem odbycia kursu językowego (w słynnym tamtejszym instytucie), który uprawniał do podjęcia pracy w charakterze tłumacza, przewodnika turystycznego, sekretarki handlowej oraz stenotypistki. Po jego ukończeniu, z dyplomem, wyruszyła do Generalnej Guberni do Warszawy – w odpowiedzi na urzędowe pismo wzywające ją do podjęcia tam pracy w charakterze tłumaczki sądowej.

W ten sposób Maria Kurecka znalazła się w Warszawie, gdzie spędziła dalsze lata drugiej wojny.  15.XII.1940 r. otrzymała list z Berlina ze smutną wiadomością o śmierci ojca.

W Warszawie mieszkała na stancji. Musiała podejmować różne prace, aby zarobić na własne utrzymanie. Zasymilowała się w nowym środowisku,nawiązała liczne znajomości, brała udział w życiu towarzyskim. Uczęszczała też na zajęcia w ramach tajnego, polskiego uniwersytetu.  Wraz z wybuchem Powstania Warszawskiego zgłosiła się do służby jako sanitariuszka.

Po zakończeniu wojny odnalazła poznanego wcześniej Witolda Wirpszę (który wrócił do Polski z oflagu). Wyszła za niego za mąż (początkowo małżonkowie zamieszkali w Krakowie), a po roku urodziła syna Aleksandra-znanego poetę prozaika, tłumacza poezji rosyjskiej i niemieckiej, krytyka literackiego,wykładowcę uniwersyteckiego, który publikuje pod pseudonimem „Leszek Szaruga”.

Ślub Marii i Witolda, autor zdjęcia nieznany
Ślub Marii i Witolda, autor zdjęcia nieznany

W latach 1947-55 Maria Kurecka-Wirpszowa zamieszkała wraz z rodziną w Szczecinie przy ul. Pogodnej 24, w dzielnicy Głębokie-Pilchowo.

Zajęła się tłumaczeniem literatury obcojęzycznej na język polski. Niejednokrotnie współpracowała razem z mężem; w ten sposób powstało tłumaczenie „Doktora Faustusa” Tomasza Manna.

Sama zadebiutowała w 1948 r. na łamach „Wiadomości Literackich” publikując tłumaczenie „Dżumy” Alberta Camusa.

W 1955 r. rodzina Wirpszów przeprowadziła się do warszawy. Tam powstały najważniejsze tłumaczenia Marii Kureckiej- Wirpszowej (również wykonane wspólnie z  mężem): ”Gra szklanych paciorków” i „Demian” Hermanna Hessego, opowiadania Tomasza Manna,” „Śmierć Wergiliusza”, Hermanna Brocha, „Młyn Lewina” Johannesa Bobrowskiego, „Zarys historii logiki” Heinricha Scholza.  Wspólnie z mężem przygotowała antologię „Z poezji Wietnamu”.

Ponadto sama napisała kilka książek: biografię Jana Sebastiana Bacha („Dzieje Jana Sebastiana Bacha” 1952 r.), Hansa Christiana Andersena („Jan Chrystian Andersen” 1965 r.) i Tomasza Manna („Czarodziej. Rzecz o Tomaszu Mannie” 1993 r.), esej dotyczący sztuki przekładu pt. „Diabelne tarapaty” (1970 r.).  Biografię Tomasza Manna napisała jeszcze przed 1970 r., jednakże jej wydanie zostało wstrzymane przez ówczesną cenzurę z powodu wyjazdu autorki na emigrację.

W 1970 r. oboje z mężem podjęli decyzję o wyjeździe z kraju. Do tego skłoniła ich atmosfera związana z wydarzeniami „marca 1968”, a następnie zakaz druku książki Witolda Wirpszy pt. „Polaku, kim jesteś?”. (Od tamtej pory twórczość tego autora ukazywała się tylko w tzw. drugim obiegu). Małżonkowie najpierw zamieszkali w Austrii, następnie w Szwajcarii, a potem w Berlinie Zachodnim. Tam Maria Kurecka ukończyła romanistykę na Wolnym Uniwersytecie (założonym w 1948 r. w amerykańskiej strefie okupacyjnej w odpowiedzi na zaostrzający się konflikt między Wschodem a Zachodem). Podjęła też współpracę z Radiem Wolna Europa oraz z polską prasą emigracyjną – paryską „Kulturą” i berlińskim „Archipelagiem”.

Wolny Uniwersytet w Berlinie; źródło: domena publiczna
Wolny Uniwersytet w Berlinie; źródło: domena publiczna

Była także współautorką antologii poezji polskiej Nowej Fali (czyli twórczości poetów ,na których wpływ wywarły wydarzenia marca 1968 i grudnia 1970) pt. „Landkarte schwer gebuegelt” wydanej w 1981 r.

Maria Kurecka zmarła w Berlinie w 1989 r. z powodu choroby nowotworowej. Została pochowana na cmentarzu przy ul. Wałbrzyskiej w Warszawie.

Maria Sadurska

Dodaj opinię lub komentarz.