„Pisarz, który o pożytecznych rzeczach pisał tak jasno, a zarazem tak powabnie, jak nie pisano w Polsce od czasów Kochanowskiego i Górnickiego; pisarz, który wdziękiem swego pióra oczarował i zmusił do czytania wszystkich; wierszy jego uczono się na pamięć, a niektóre jego wyrażenia przetrwały do dziś dnia jako przysłowia lub zwroty publiczne. (…) Najznakomitszy bajkopisarz i satyryk polski, krzewiciel światła i odrodziciel piękna w literaturze naszej” (Ignacy Chrzanowski, „Historia literatury niepodległej Polski”).
Powyższy cytat odnosi się słynnego osiemnastowiecznego poety i pisarza, stałego bywalca obiadów czwartkowych organizowanych przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, biskupa warmińskiego księcia Ignacego Krasickiego. Krasicki był jednym z najwybitniejszych przedstawicieli polskiego Oświecenia, jednym z najbardziej zasłużonych dla rozwoju kultury i oświaty w osiemnastowiecznej Polsce.
Ignacy Chrzanowski nazywa go księciem „poetów stanisławowskich”. Podkreśla, iż „podniósł na nowo literaturę naszą do godności literatury europejskiej, ale nadto utorował jej tak skutecznie, jak żaden inny pisarz stanisławowski, drogę na te wyżyny, na które się wzbije w wieku XIX”.
Był niezwykle uzdolniony. Już w dzieciństwie wykazywał „ochotę do nauki” i pisał wiersze np. pieśni „pobożne, by sprawić radość matce, którą ubóstwiał”. Miał ciekawą osobowość, odznaczał się licznymi przymiotami, m. in. „przyrodzoną łagodnością i dobrocią, uprzejmością i ogromną kulturą towarzyską, złotym humorem”, a także ogładą towarzyską, zamiłowaniem do nauki i sztuki oraz zmysłem estetycznym, który rozwinął dzięki podróżom do Europy Zachodniej, zwłaszcza do Włoch. Miał niestety słaby charakter. „Brakło mu bowiem i silnej woli, i silnej uczuciowości, która by woli nakazywała posłuch. (…) Był nieodrodnym dzieckiem wieku oświeconego, wieku rozsądku, ale nie serca, rozumu, ale nie cnoty” (I. Chrzanowski).
Ignacy Błażej Franciszek Krasicki urodził się 3 II 1735 r. w Dubiecku nad Sanem na Podkarpaciu. Wywodził się ze zubożałej rodziny magnackiej, skoligaconej z rodami Potockich i Sapiehów. Był jednym z pięciu synów Jana, kasztelana chełmskiego i senatora RP i Anny z d. Starzechowskiej. Wychowywał się najpierw w domu rodzinnym, następnie u matki chrzestnej Teofili z Wapowskich Podoskiej oraz u ciotki Anny Sapieżyny z Krasickich.
Jan i Anna przeznaczyli do stanu duchownego czterech synów, w tym Ignacego „w nadziei, że choć jeden osiągnąwszy wysokie i zyskowne godności kościelne, nie tylko podźwignie majątkowo liczną rodzinę, ale i cały ród okryje świetnością” (Chrzanowski). Ignacy – który istotnie osiągnął wysokie urzędy kościelne – nie spełnił niestety oczekiwań swoich rodziców, gdyż prowadząc niezwykle zbytkowny tryb życia, często „po uszy siedział w długach”.
Za to – na co zwraca uwagę Chrzanowski – „uświetnił swój ród zasługą, jaką położył dla ojczyzny, (…) tak wielką, wręcz nieśmiertelną, o jakiej się z pewnością żadnemu z jego przodków ani jego rodzicom nigdy nawet nie śniło”. Ojczyznę „kochał w miarę sił swoich (…) dał jej to, co miał: rozum i talent, a te pozwoliły mu spełnić wielki czyn patriotyczny – są nim jego pisma, w których ukazuje się on, po pierwsze jako mądry i zacny nauczyciel narodu, a po drugie, jako utalentowany pisarz i wielki artysta (…) Pod tym względem Krasicki był patriotą, był jednym z najzasłużeńszych obywateli ziemi polskiej”. Był największym w niepodległej Polsce „nauczycielem kultury” – umysłowej, moralnej, estetycznej, towarzyskiej i materialnej. Bowiem jego pierwszą, nieśmiertelną zasługą dla Ojczyzny było „szerzenie światła w narodzie”.
Ignacy Krasicki ukończył najpierw kolegium jezuickie we Lwowie, a następnie wstąpił do Seminarium Duchownego księży misjonarzy przy kościele św. Krzyża w Warszawie. W 1751 r. przyjął niższe świecenia kapłańskie, osiem lat później – sakrament święceń z rąk bp. Wacława Hieronima Sierakowskiego. Został wtedy kanonikiem kijowskim, a trzy lata później – kanonikiem katedry przemyskiej. Objął też probostwo katedralne.
W 1764 r. został wybrany przez kapitułę katedry lwowskiej na kustosza katedralnego. W następnym roku został proboszczem – infułatem w Kodniu oraz prezydentem Trybunału Małopolskiego. W 1766 r. został kanonikiem, a następnie koadiutorem biskupa warmińskiego. Miał dwie rezydencje biskupie: w Lidzbarku Warmińskim i Smolajnach. Z racji pełnionej funkcji biskupa zasiadał w Senacie RP. Król Stanisław August mianował go swym kapelanem; na polecenie króla wygłosił mowę w czasie jego koronacji 25 XI 1765 r.
Krasicki był współinicjatorem, a następnie stałym bywalcem tzw. obiadów czwartkowych, czyli biesiad literacko – naukowych (wzorowanych na paryskich salonach literackich) organizowanych w Warszawie w okresie panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego (od 1770 r.). Odbywały się raz w tygodniu – w czwartki – najczęściej na Zamku Królewskim, latem w Łazienkach. Gromadziły przedstawicieli ówczesnych elit RP: literatów, artystów, muzyków, uczonych.
Od 1771 r. nieoficjalnym organem prasowym obiadów czwartkowych był tygodnik „Zabawy Przyjemne i Pożyteczne”, w którym ukazywały się m. in. utwory (także Ignacego Krasickiego), na temat których dyskutowano w czasie owych spotkań. W 1778 r. Ignacy Krasicki przybył do Gdańska, nocował w Domu Angielskim (przy ob. ul. Chlebnickiej), pełniącym wówczas funkcję zajazdu. W latach 60. XX w. powstał niezrealizowany projekt upamiętnienia najbardziej zasłużonych dla naszego kraju gości tegoż zajazdu (potem hotelu), w tym Ignacego Krasickiego. Planowano wtedy na fasadzie tego budynku umieścić tablice z ich nazwiskami. Po I rozbiorze Polski Ignacy Krasicki – jako biskup warmiński – został poddanym króla Prus, Fryderyka II, na którego dworze od tej pory gościł niejednokrotnie.
Po śmierci opata klasztoru oliwskiego, cystersa Jacka Rybińskiego w 1782 r. Krasicki czynił bezskuteczne starania u Fryderyka II, by pozwolił mu objąć ten urząd. Król pruski odmówił. Wyznaczył na tę funkcję biskupa koadiutora chełmińskiego Johanna Karla Ludwiga Hohenzollern – Hechingena. W latach 1788 – 1792 Krasicki był członkiem konfederacji Sejmu Wielkiego. Zasiadał też w komisji pełnomocnej lwowskiej, powołanej w 1790 r. dla układów z cesarzem Leopoldem II Habsburgiem.
W 1795 r. został arcybiskupem gnieźnieńskim. W tym samym roku, 24 października Rosja, Prusy i Austria dokonały III rozbioru Polski. Papież Pius VI skierował wtedy do abp. Krasickiego brewe, w którym nakazywał mu „wpajać w naród polski obowiązek wierności i posłuszeństwa i miłości panom i królom” (Wikipedia). Został członkiem rzeczywistym Towarzystwa Warszawskiego Przyjaciół Nauk utworzonego w 1800 r.
Ignacy Krasicki zmarł 14 III 1801 r. w Berlinie. Został pochowany w tamtejszym kościele św. Jadwigi (konsekrowanym przez niego w 1774 r.). Po niespełna trzydziestu latach staraniem pisarza i poety Juliana Ursyna Niemcewicza jego szczątki spoczęły w katedrze gnieźnieńskiej (bazylice archikatedralnej Wniebowzięcia NMP i św. Wojciecha). Grób arcybiskupa znajduje się w podziemiach tej świątyni.
Ignacy Krasicki pozostawił po sobie bogatą spuściznę literacką. Jak podaje Chrzanowski pisał: „artykuły dziennikarskie, felietony i rozprawki moralne, społeczne, estetyczne itp.; małe powiastki i duże powieści: encyklopedia powszechna, pierwsza poważna w Polsce, i także pierwsza w Polsce historia literatury powszechnej, opisy podróży i pisma historyczne; życiorysy znakomitych mężów i rozmowy zmarłych; sentencje i aforyzmy, bajki, satyry, listy poetyckie; drobne wiersze; poematy żartobliwe i poemat bohaterski; komedie i drobny urywek tragedii historycznej (o Zygmuncie Auguście i Barbarze Radziwiłłównie)”.
Krasicki debiutował w 1774 r. na łamach „Zabaw przyjemnych i pożytecznych” wierszem pt. „Apostrofa do miłości ojczyzny” („Hymn do miłości ojczyzny”), w którym – jako pierwszy polskim poeta – miłość do ojczyzny nazwał „świętą”.
Ignacy Chrzanowski zwrócił uwagę, iż utwór ten bardzo szybko zyskał niezwykłą popularność wśród Polaków. Urósł nawet do rangi hymnu narodowego. „Śpiewali apostrofę Krasickiego codziennie uczniowie Szkoły Rycerskiej w Warszawie; umiano ją na pamięć nie tylko za Stanisława Augusta, ale i w Polsce porozbiorowej; drukowano ją w podręcznikach szkolnych do nauki mowy ojczystej”.
Krasicki publikował swoje utwory również w tygodniku „Monitor”, którego był współzałożycielem (wraz z księciem Adamem Kazimierzem Czartoryskim). Były wśród nich „artykuły i rozprawki z dziedziny moralności i estetyki tudzież powiastki i satyry prozą” (Chrzanowski). Krasicki nie pisał ku pokrzepieniu serc, tylko ku pouczeniu swoich rodaków – dla dobra ojczyzny. Zachęcał Polaków do poszerzania wiedzy, jako że „oświata jest błogosławieństwem, a ciemnota (…) klęską narodu. (…) Uczył naród nie tylko rozumu, ale i cnoty”. Głosił: „gdzie cnota w pogardzie, tam naród upadnie”.
Król Stanisław August mawiał o bp. Krasickim , iż „wkorzeniona miłość” do ojczyzny i chęć bycia „jej użytecznym dyktuje mu książki”. Pisał do biskupa: „Jeśli gust do czytania po wsiach rozszerzył się, przyznać trzeba sprawiedliwie, że Waszej Książęcej Mości dziełom ledwie nie najbardziej dziękować za to potrzeba”. Bo jak zauważył Chrzanowski utwory Ignacego Krasickiego cieszyły się w jego czasach wielką popularnością: „ludzie czytali go chciwie, jak nikogo, i to zarówno w oświeconej Warszawie, jak na ciemnym partykularzu”. Był on nie tylko najznakomitszym, ale również najpopularniejszym pisarzem XVIII w.
Krasicki zachęcał do walki ze złem: „dać złemu z dobrym walkę, a wzmóc się nadzieją”, że jednak dobro zwycięży. Był zdania, że bez wiary w Boga nie można stać się cnotliwym, wartościowym człowiekiem. Pisał: „rozum swój pod jarzmo wiary poddawaj: przewyższa określona zdolność pojęcia naszego głębokość tajemnic boskich; wierz, bo co Stwórca stworzeniu swojemu objawić raczył, ze źródła istotnej wiary pochodzi”. Pouczał: „obowiązki religii pełń bo są od Boga przykazane”. Uważał, ze Kościół jest nie tylko źródłem wiary w Boga, ale również „ostoją narodowości”. W kwestiach wiary nie był jednak fanatykiem, głosił zasadę tolerancji religijnej. Poza tym niejednokrotnie ganił i ośmieszał „głupich i złych” przedstawicieli duchowieństwa.
Rodakom swym wytykał nie tylko ciemnotę, ale również takie wady jak np. złe wychowanie, brak ogłady towarzyskiej oraz niedbałość, niechlujstwo, brakoróbstwo i lenistwo. Przyszłość ojczyzny i narodu widział w postępie. Zachęcał do zachowania „rozsądnej miary pomiędzy pomiędzy miłością do tradycji narodowej (…) a przekonaniem o konieczności i obowiązku ciągłego udoskonalania życia” (Chrzanowski). Chwalił swych rodaków za takie cnoty, jak szczera i głęboka wiara, męstwo, patriotyzm. Ganił ich z kolei za liczne poważne przewinienia wobec ojczyzny i nawoływał ich do poprawy. Szlachcie zarzucał przede wszystkim nieludzkie traktowanie chłopów, jak również stawianie na pierwszym miejscu prywaty, a także brak poszanowania władzy. Całe społeczeństwo nawoływał do „stworzenia silnego rządu, do zgody i jedności narodu z królem”.
Po trzecim rozbiorze Polski „był jednym z pierwszych, którzy rozumiejąc, że nie wszystko zginęło, przestrzegali ludzi przed rozpaczą (…) i wskazywali im jako niezawodny środek ocalenia narodowości – pracę kulturalną” (Chrzanowski). Sam był człowiekiem oczytanym, znał „arcydzieła literatury światowej”, w tym utwory poetów greckich i rzymskich. Najwyżej cenił Horacego, potem Wergiliusza i Homera. Czytał także dzieła historyków starożytnych np. Plutarcha.
Nieobca mu była również twórczość pisarzy i poetów nowożytnych. Z poetów francuskich przypadli mu do gustu Wolter, Molier i Lafontaine; z włoskich – Ariosto. Nie lubił Dantego, ani – co ciekawe – Szekspira. Cenił za to Alexandra Pope’a. Z wielką estymą odnosił się do Jana Kochanowskiego, którego cenił najwyżej spośród polskich twórców literatury. Uważał go za mistrza mowy polskiej.
Król Stanisław August uznał Ignacego Krasickiego za pierwszego wielkiego „poetę, jakiego Polska od czasów Kochanowskiego wydała. (…) Za wskrzesiciela jego dzieł” Z tezą tą polemizuje Ignacy Chrzanowski. Jego zdaniem Krasickiego nie można uznać za „wskrzesiciela dzieł” mistrza Jana Kochanowskiego. Nie można bowiem porównywać tych dwóch poetów. Krasicki nie był lirykiem, gdyż „nie opiewał własnych uczuć”. W jego utworach nie ma rzewności, ani smutku, tylko „beztroska wesołość (…) humor zabarwiony czasem ostrą, częściej łagodną, a zawsze dowcipną ironią, (…) humor subtelny i wykwintny: jest Krasicki największym humorystą polskim przed Fredrą, a to jako autor poematów komicznych, satyr, a po części i bajek”.
W twórczości Krasickiego znalazła odzwierciedlenie jego niezwykła umiejętność wnikliwej obserwacji otaczającego świata, zachowań ludzkich. „W jego poematach komicznych, satyrach i powieściach ludzie źli, a zwłaszcza głupi i w tej głupocie śmieszni, wyglądają jak żywi”. Krasicki był bowiem znakomitym portrecistą.
Chrzanowski nazywał Krasickiego „miłośnikiem mowy ojczystej”, gdyż dbał on o należyty język i styl swoich utworów. Ignacy Krasicki ubolewał, że język polski, który „doszedł do doskonałości” przede wszystkim za sprawą takich mistrzów, jak Jan Kochanowski, w czasach mu współczesnych „zepsuł się” i coraz bardziej oddalał się „od dawnej wytwórczości”. Drażniły go obcojęzyczne zwroty oraz „własne dziwaczne wyrazy”, jak również wyrazy „zbyt pospolite” i rubaszne.
Nie lubił poezji, w której forma ma przewagę nad treścią („która ma więcej słów, niż potrzeba”), np. pełnych „napuszoności” utworów barokowych. „Za ideał stylu literackiego poczytywał zespolenie piękna z naturalnością, czyli jak za jego czasów mawiano, kunsztu z naturą”. Uważał bowiem, że prostota jest „przyjaciółką nie tylko prawdy, ale i piękna”. Dlatego tak bardzo cenił pełne „wspaniałej prostoty” utwory polskich twórców Renesansu, na których sam się wzorował.
Jego poezja – zdaniem Chrzanowskiego – odznaczała się „klasyczną jasnością, klasyczną prostotą, naturalnością oraz nieznaną dawnej Polsce lekkością i swobodą”. Z kolei Adam Mickiewicz na temat poezji Krasickiego pisał następująco: „ma ona tok leciuchny, styl podobny do śpiewu, do szczebiotania ptasiego, przy tym pełen wykończenia i precyzji prozy francuskiej”. Krasicki był zdania, iż poezja powinna „czytelnika bawić (to jest sprawiać mu rozkosz estetyczną), a jednocześnie uczyć (nie tej lub owej nauki szkolnej, tylko – życia)”. Myśl tę wyraził następująco w jednym z wersów „Myszeidy”: „Szczęśliwy, kto wdzięk wraz z pożytkiem złączył”. Cele te przyświecały całej jego twórczości.
„Myszeida” (tytuł oryginału „Myszeidos pieśni X”, wyd. 1775 r.) – pierwszy większy opublikowany utwór poetycki Krasickiego – to poemat heroikomiczny, parodia poważnych poematów bohaterskich np. „Iliady”. Kanwą utworu stała się zaczerpnięta z „Kroniki” Wincentego Kadłubka opowieść o Popielu i myszach. Jak zauważył Ignacy Chrzanowski ten pozornie żartobliwy utwór zawiera głębszy podtekst: „pod wesołością bowiem wyczuwano powagę”. Zresztą nie bez powodu Krasicki do pieśni dziewiątej „Myszeidy” włączył „Apostrofę do miłości ojczyzny”.
Zgodnie z relacją Franciszka Ksawerego Dmochowskiego poemat ten w pierwotnym zamyśle twórcy, miał być alegorią polityczną. Krasicki najprawdopodobniej zniszczył starszą wersję utworu. Pisząc go ten po raz wtóry „zacierał ślady pierwotnego zamiaru, pragnąc by poemat był czystą igraszką wesołego dowcipu. (…) Współcześni odnajdywali jednak zatarte ślady i znajdywali, kogo Krasicki rozumiał przez Popiela, kogo przez myszy i szczury, a kogo przez koty i naczelnika ich, Mruczysława”. Poemat ten jest satyrą na polskie społeczeństwo, które całą winą za „wszystkie nieszczęścia kraju” obarczało króla, nie dostrzegając własnych win. Mnóstwo w nim gorzkiej ironii. Przykładowo opis rady myszy i szczurów to aluzja do „kłótliwych sejmów polskich”, kłótni senatu z izbą poselską itp. „Satyrą na sejmy polskie jest opis rady króla Popiela, a przemowa, którą ktoś tę radę zagaił, jest parodią panegirycznej wymowy sejmowej” (I. Chrzanowski).
Kolejny poemat Krasickiego, mianowicie „Monachomachia, czyli wojna mnichów” (w sześciu pieśniach, wydany w 1778 r.) – podobnie, jak „Myszeida” – to nie tylko „igraszka wesołego dowcipu”, ale satyra piętnująca tym razem polskie duchowieństwo. Autor zwrócił w nim uwagę na rozluźnienie obyczajów wśród duchownych, „zanik prawdziwego ducha religijnego (…) oraz zabobonność, bezmyślność i straszliwe nieuctwo”.
Krasicki ubolewał bowiem nad niskim poziomem nauczania w szkołach klasztornych. Zatrudnieni w nich zakonnicy „wiodąc żywot gnuśny i siedząc po uszy w ciemnocie przynoszą społeczeństwu, a zwłaszcza swoim wychowańcom, ogromną szkodę”. Poeta zdawał sobie sprawę, „że szczęśliwa przyszłość narodu zależy nade wszystko od dobrej szkoły; a tymczasem widział, że ciemna szlachta woli oddawać swoje dzieci na naukę do klasztorów niż do szkół zreformowanych przez Komisję Edukacji Narodowej” (I. Chrzanowski). Pogląd ten podzielał Jan Śniadecki (uczony, krytyk literacki, również poeta), który zauważył, że „Monachomachia” ośmieszając zakonników i prowadzone przez nich szkoły „wyszła o najlepszej porze i najwięcej pomogła usiłowaniom Komisji”.
Utwór ten wzbudził jednakowoż wiele kontrowersji wśród czytelników. Jedni „boki zrywali ze śmiechu” radzi, ze „klechom się dostało”, inni zaś nie ukrywali oburzenia, posądzali autora o bluźnierstwo, o znieważenie Kościoła i religii. Wtedy Krasicki w formie zadośćuczynienia napisał drugi poemat, również heroikomiczny, w sześciu pieśniach, który zatytułował „Antymonachomachia”. Więcej na temat twórczości Ignacego Krasickiego w drugiej części artykułu.