Trzy koleżanki na ” mostku ” nad przepustem

Te trzy dziewczęta sfotografowane na „mostku” (a właściwie na resztkach przejścia pod nasypem kolejowym nieczynnej kolejki) zimą 1968 roku i wiosną roku następnego, pewnie nie sądziły, że po  c z t e r d z i e s t u  kilku latach znów na tej drodze pojawią się pociągi.

Jednotorową linię kolejową nazywaną „Koleją Kokoszkowską” wybudowano tuż przed I wojną światową. W 1945 roku wojska niemieckie zniszczyły wiadukt przebiegający nad Aleją Sprzymierzonych (dziś Wita Stwosza), podobnie jak pięć innych wiaduktów. W albumie „Był sobie Gdańsk 1945” zamieszczono zdjęcie rumowiska, które powstało po wybuchu unicestwiającym na wiele lat podmiejską kolej…

Do chwili gdy w 2010 roku podjęto decyzję o odbudowie linii (powołano wtedy spółkę Pomorska Kolej Metropolitalna), nasyp, zwany przez okolicznych mieszkańców „wałem”, był atrakcyjnym miejscem zabaw, spacerów, zimą także saneczkowania. Choć trzeba przyznać, że jeszcze wiele lat po wojnie pobliskie lasy nie były bezpieczne… Wciąż pamiętano tragedię, jaka wydarzyła się w kwietniu 1953 roku, gdy to w wyniku wybuchu niewypału zginęli dwaj chłopcy. Jeśli do kolejnego tak tragicznego zdarzenia w naszej dzielnicy nie doszło, to pewnie zawdzięczać to należy nauczycielom, którzy ustawicznie przestrzegali uczniów przed skutkami zabawy z powojennymi militarnymi znaleziskami, demonstrując stosowne plansze.

Historia Kolei Kokoszkowskiej

A gdańszczanie od dawna cenili urok lesistych wzgórz morenowych, toteż u ich podnóża powstawały okazałe rezydencje bogatych patrycjuszy, zwane „dworami”, niektóre zachowane do dziś. Wiek XIX przyniósł swoistą modę na zagospodarowywanie terenów leśnych dla potrzeb rekreacyjnych i dbałość o zielone tereny miejskie… Powołano wtedy wiele stowarzyszeń mających w nazwie słowo „upiększanie” (verschoenerung) , których statutowym zadaniem było wytyczanie w lasach dróg, ścieżek spacerowych, a także ustawianie wzdłuż szlaków odpowiedniej liczby ławek! Powstawały punkty widokowe, sadzono wiele drzew… Ciekawie pisze o tym Tadeusz T. Głuszko w numerze 6 ( 158 ) „30 dni”.

Kościół przy ul. Mikołaja Gomółki w 1980 roku

Dla nowych powojennych mieszkańców tej części Wrzeszcza (dziś to Strzyża), zarówno tych, którzy zajęli poniemieckie domy, jak i tych którzy zamieszkali w nowym blokach na Osiedlu Wojska Polskiego, zwanym też osiedlem stoczniowców, czy wreszcie dla tych, którzy w latach sześćdziesiątych zasiedlili wieżowce Osiedla Młodych (przez wiele lat osiedla im. Janka Krasickiego) pobliski las i nasyp kolejowy stanowiły przestrzeń godną pozazdroszczenia. Zagajnik u wylotu ulicy Mikołaja Gomółki zyskał dodatkowy urok, gdy w 1954 roku wybudowano tam skromny kościółek, przeniesiony z ulicy Śmiałej (potem Modzelewskiego, dziś Sychty). Świątynię, początkowo pod wezwaniem Niepokalanego Serca Maryi, od 1973 roku po przejęciu przez księży zmartwychwstańców – Zmartwychwstania Pańskiego, przebudowano poczynając od roku 1984.

Kolej przywrócono w 2015. 30 sierpnia 2015 roku odbył się uroczysty pierwszy przejazd szynobusu odbudowaną trasą. W roli konduktora wystąpił Paweł Huelle. Niestety, już po roku obfite deszcze spowodowały poważne osłabienie nasypu, co wymagało remontu. Dość szybko się z tym uporano. I odtąd użytkownicy reaktywowanej linii kolejowej z charakterystycznymi czerwonymi przystankami chwalą sobie nową możliwość przemieszczania się na Kaszuby.

I tak oto w osiemdziesiątym dniu wojny na Ukrainie, przeglądając zdjęcia (te sprzed wielu lat i te wykonane całkiem niedawno) nie mogę nie myśleć o tym, że w dziejach narodów zawsze czas niszczenia przeplata się z czasem odbudowywania…

Czesława Scheffs

One thought on “Pociąg na Strzyży

Dodaj opinię lub komentarz.