Fot. Wojewódzka i Miejska Biblioteka w Bydgoszczy

Krytyk teatralny i literacki, pisarz, dramaturg, tłumacz, wykładowca, felietonista – te i wiele innych funkcji pełnił nasz bohater. Do tego człowiek przyjazny, lubiany, otaczający się niezwykłymi przyjaciółmi. 50 lat temu zmarł Adam Grzymała-Siedlecki. Zmarł dokładnie 91 lat po swoich narodzinach, 29 stycznia 1967 roku. Wybitny teatrolog urodził się w roku 1876 w Wierzbnie, woj. małopolskie. Przez ponad dziewięćdziesiąt lat życia trafił na różne epoki historyczne i literackie. Od pozytywizmu, przez Młodą Polskę i dwudziestolecie międzywojenne aż po lata współczesne XX wieku. Przyszło mu żyć w bardzo ciekawych czasach.

Adam Franciszek Józef Siedlecki urodził się w rodzinie o silnych tradycjach patriotycznych. Jego dziadek i ojciec brali udział w powstaniu styczniowym. Już jako 11-sto latek wyjeżdża kształcić się do Warszawy, a gdy trzy lata później umiera jego ojciec, młody chłopak udziela korepetycji aby pomóc matce podreperować domowy budżet. We wczesnych latach szkolnych zakochuje się w teatrze, reżyseruje amatorskie sztuki. Następnie podejmuje studia w szkole Wawelberga i Rotwanda, które niestety przerywa miesięczny areszt na Pawiaku. Więzienie było konsekwencją działań wywrotowych, korzenie patriotyczne dały o sobie znać. Za namową znajomego Adam Siedlecki wyjeżdża na studia do Krakowa. Jest koniec XIX wieku, więc w stolicy kultury dzieje się wiele. Przyszły teatrolog zaprzyjaźnia się w tym czasie m.in. z Władysławem Orkanem i Władysławem Reymontem. Na Uniwersytecie Jagiellońskim studiuje dwa jakże odmienne kierunki, matematykę i polonistykę. Już jako student jest współredaktorem miesięcznika „Młodość”, pisze także dla czasopisma „Życie”. W tym okresie interesuje się genealogią swojej rodziny. Do nazwiska Siedlecki dodaje herbowy przydomek Grzymała. Od 1899 roku zaczyna dużo podróżować, zwiedza Kaukaz, Włochy, Szwajcarię. W międzyczasie pomieszkuje w Warszawie i Zakopanem. W 1906 roku żeni się z Marią Szumowską i zakłada Teatr Ludowy w Krakowie. Jest też kierownikiem literackim w teatrze samego Ludwika Solskiego. Od 1913 roku znów zamieszkuje w Warszawie i pracuje w teatrze Rozmaitości, aż do wybuchu I Wojny Światowej. Wraca na czas wojennej zawieruchy reżyserować do Krakowa, aby po odzyskaniu przez Polskę niepodległości kolejny raz zamieszkać w Warszawie. Pracuje w „Tygodniku Ilustrowanym”, angażuje się w politykę. Sympatyzuje się z Narodową Demokracją, jest korespondentem wojennym i delegatem przy podpisaniu traktatu pokojowego w Wersalu. Człowiek od wszystkiego!

W końcu w roku 1923 przenosi się na ponad dziesięć lat do Bydgoszczy. Urzeczony pięknem ziemi kujawskiej kupuje willę w dzielnicy Bielawy. W Bydgoszczy też prężnie działa. Pisze sztuki, cały czas felietony (nie tylko do gazet bydgoskich). Jest w komitecie budowy pomnika Henryka Sienkiewicza. Uważa, że Bydgoszcz powinna należeć do Pomorza, jest za przeniesieniem władz z Torunia do nas. W latach trzydziestych przekazuje Bibliotece Miejskiej około pięć tysięcy książek. Prawdziwą rewelacją było oddanie kilkunastu książek z poronińskiego zbioru Włodzimierza Lenina. Dostał za to od biblioteki swój autoportret z podziękowaniami. W 1936 roku sprzedaje dom i wraca do stolicy. Praca, praca, a dojazdy były uciążliwe.

Libelta 5, dom wybudowany przez Miasto w roku 1928.

Wybucha II Wojna Światowa, pisarz dwukrotnie trafia na Pawiak. O ile pierwsze aresztowanie jest krótkie i bez skutków, to drugi raz w 1942 ląduje w więzieniu na dłużej. W dwa lata później wyda swoją relację „Sto jedenaście dni letargu”. W czasie wojny ginie jego żona Maria, syn Jacek przeżył (zamieszkał potem w Szczecinie i był prawnikiem). Po tym ciosie Adam Grzymała-Siedlecki postanawia już na dobre wrócić do Bydgoszczy. W 1945 roku, mimo siedemdziesiątki na karku, pisarz ani myśli o emeryturze. Dostaje przydział od prezydenta miasta na przytulne dwupokojowe mieszkanie na bydgoskim Śródmieściu. Przepiękny modernistyczny dom mieszkalny z 1928 roku znajduje się pomiędzy dwoma pięknymi parkami. W tym mieszkaniu powstają takie sztuki teatralne jak „Juliusz Szylong, czyli ludzie są ludźmi”, „Wesele pani du Barry”, „Rekin i Syrena”. Jednocześnie Siedlecki wykłada w Bydgoskiej Szkole Teatralnej i Szkole Instruktorów Teatralnych. Musiał być lubiany przez studentów, bo odwiedzali swojego „profesora” nawet po ukończeniu szkół. Pisarz miał również dokwaterowaną rodzinę na mieszkaniu. Starszy pan musiał znosić nocne płacze dziecka. Gdy dziewczynka dorosła i zdała maturę, dostała od Grzymały-Siedleckiego zegarek. Bardzo sympatyczny i przyjacielski gest. Nie wiem czy znalazłby się ktoś, kto mógłby powiedzieć złe słowo o Adamie Grzymale-Siedleckim.

W rok po śmierci pisarza, w jego mieszkaniu powstaje Izba Pamięci. Zgodnie zresztą z jego życzeniem. Swoją spuściznę zapisał Bibliotece Miejskiej w Bydgoszczy. Prywatnie przyjaźnił się z jej dyrektorem, Witoldem Bełzą. W muzeum możemy podziwiać rękopisy, korespondencje, osobiste pamiątki, afisze teatralne, portrety. Jest też około 300 książek z dedykacjami, takich autorów jak Gustaw Morcinek, Kornel Makuszyński czy Jadwiga Żylińska. W Izbie Pamięci znajduje się też czytelnia teatrologiczna. Można – po uprzednim umówieniu się – przyjść i korzystać do woli. Zwiedzanie Izby jest bezpłatne. Bardzo zachęcam, aby odwiedzić to miejsce. W mieszkaniu-muzeum można poczuć ducha innej epoki i dotknąć biurka przy którym tworzył Adam Grzymała-Siedlecki.

Magda Kawałek

Dodaj opinię lub komentarz.