Miasto Gdańsk wydało oświadczenie, w którym poinformowało o dwóch zmianach, jakie wprowadziło w kwestii pobierania opłat przez firmę WIPARKING na al. Hallera. Pierwsza z nich to zmiana godzin, w których będą pobierane opłaty – od dziś opłaty będą pobierane 7 dni w tygodniu, w godzinach od 9 do 18. Co istotne, zmiana ta dotyczy wyłącznie alei Gen. J. Hallera. W pozostałych lokalizacjach opłaty będą pobierane całodobowo przez 7 dni w tygodniu czyli tak jak dotychczas. Druga, dotyczy wysokości kar za nieopłacony postój, których wysokość ustalono na kwotę 180 złotych (ta zmiana dotyczy wszystkich lokalizacji).
Pudrowanie kupy – jak zaciera się bezprawie
Jednakże, czy zmiany jakie poczyniło Miasto, w jakikolwiek sposób satysfakcjonują mieszkańców, turystów i tych wszystkich, którzy sprzeciwiają się bezprawiu, z jakim mamy do czynienia w Gdańsku od 1 lipca? Czy zmieniają one cokolwiek w sytuacji zwykłych mieszkańców, a także w ocenie prawnej i etycznej tego godnego pożałowania procederu, który trwa już prawie dwa tygodnie?
Otóż nic nie zmieniają. Kosmetyczne zmiany, jakie wprowadzili urzędnicy, to nic innego, jak „pudrowanie kupy” i uciekanie od istoty problemu, albowiem jak bardzo Miasto by nie obniżyło tych opłat, cały czas mamy do czynienia ze świadomym łamaniem prawa, sprzeniewierzaniem się standardom demokratycznego państwa prawa oraz podważaniem zaufania mieszkańców do władz i urzędników.
Dotyczy to tak samo Prezydenta Adamowicza, który dysonując opinią prawna mecenasa Kacpra Płażyńskiego, z której wprost wynika, że działania Miasta to obchodzenie prawa, a pomimo tego nic nie zrobił, chociaż sam jest prawnikiem (radcą prawnym) i na pewno zdaje sobie sprawę z konsekwencji prawnych i społecznych takiego działania.
DURA LEX SED LEX (twarde prawo, ale prawo) – tak brzmi zasada prawnicza wyrażająca absolutną nadrzędność norm prawa, zgodnie z którą należy bezwzględnie stosować się do przepisów ustawy niezależnie od ich uciążliwości oraz konsekwencji dla zobowiązanego, w świetle której nie ma zupełnie żadnego znaczenia, jak dużo wysiłku włożą urzędnicy i ludzie od PRu w pudrowanie i zamiecenie tej sprawy pod dywan, bo z prawnego punktu widzenia sprawa jest oczywista. Żadne zabiegi najbardziej utalentowanych PRowców w Urzędzie Miejskim tego nie zmienią, albowiem działanie Miasta to jedna wielka, śmierdząca kupa, którą przyjdzie komuś posprzątać.
Ale język – tym samym krytyka niewiarygodna. To język propagandowy a nie informacyjny. Redakcjo – popraw się, bo szkoda czasu na czytanie.