Aferaparkingowa wybuchła w Gdańsku na początku lipca 2016 roku. To wtedy władze Gdańska podjęły decyzję o wydzierżawieniu kilkunastu ulic w Gdańsku prywatnym przedsiębiorcom celem zorganizowania na nich płatnych parkingów. Mieszkańcy byli przeciwni takiemu rozwiązaniu. Mimo braku akceptacji społecznej, płatne parkingi ruszyły i wszystko rozeszłoby się pewnie po kościach, gdyby nie sposób w jaki te opłaty były pobierane – a pobierano je przez 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, z karą za nieuiszczenie opłaty w wysokości nawet do 300,00 zł. Dotyczyło to terenów, które znajdowały się w bezpośrednim sąsiedztwie domostw gdańszczan m.in. w dzielnicy Brzeźno. O szerszych kontrowersjach związanych z aferąparkingową pisaliśmy na łamach Strefy wielokrotnie m.in.

Ostatecznie czara goryczy się przelała i mieszkańcy Brzeźna z Mateuszem Błażewiczem i Andrzejem Skibą na czele, wyszli na ulicę protestować. Swoją opinię prawną wydał również wspierający protestujących prawnik Kacper Płażyński, z której wynikało, że umowy dzierżawy zawarte zostały z pogwałceniem praw mieszkańców i są nieważne. W połowie sierpnia wojewoda pomorski Dariusz Drelich podzielił tę argumentację i wydał rozstrzygnięcie nadzorcze, w którym stwierdził nieważność Zarządzenia Prezydenta Gdańska nr 602/16, które było podstawą do zawarcia tych umów.

Jednak to co w całej sprawie budzi największe kontrowersje, to sposób, w jaki do protestujących odnosiły się władze Gdańska, w tym prezydent Paweł Adamowicz i wiceprezydent Piotr Grzelak. Nasi włodarze wyszli chyba z założenia, że poza nimi nikt w Gdańsku racji mieć nie może i zamiast słuchać mieszkańców, zdecydowali się ich publicznie szkalować, poniżać i podważać ich kompetencje zawodowe, a całą sprawę uznali za „akcję polityczną”.

Jakież musiało być ich zdziwienie, gdy 29 grudnia Wojewódzki Sąd Administracyjny oddalił złożoną przez prezydenta Adamowicza skargę na decyzję wojewody, w pełni podtrzymując argumentację zawartą w decyzji wojewody wskazując wprost, że – Miasto Gdańsk złamało prawo i naruszyło przepisy chroniące mieszkańców.

Trudno jest uznać wyrok sądu za „akcję polityczną”, może dlatego nasi włodarze nabrali wody w usta i zdecydowali się wyroku nie komentować osobiście. Niemniej jednak, zaangażowani w sprawę Mateusz Błażewicz oraz Andrzej Skiba postanowili przypomnieć prezydentowi Adamowiczowi, że za błędne decyzje, łamanie prawa i ignorowanie głosu mieszkańców osoby za to odpowiedzialne powinny ponieść polityczną odpowiedzialność – dlatego też złożyli do sekretariatu prezydenta Gdańska projekt zarządzenia o dymisji wiceprezydenta Piotra Grzelaka z zajmowanego stanowiska.

Grzelak musi odejść

Jak na razie Ratusz nie odniósł się do tego postulatu.

Gdańsk Strefa Prestiżu

One thought on “Sąd stanął po stronie mieszkańców

Dodaj opinię lub komentarz.