Strefa obywatelska

Straty radnych są lepsze niż twoje – deptak na Wajdeloty

Koronawirus, mimo zniesienia obostrzeń, w dalszym ciągu daje się nam we znaki. Jednym mniej, innym bardziej, więc każdy na swój sposób stara się odrabiać lub zrekompensować poniesione straty. 

Rezultaty są różne. Jedni sprzedają więcej dań na wynos, niektórzy korzystają z szerokiego wachlarza zwolnień czy ulg, inni z kolei chcą wystawić więcej stolików na zewnątrz, by móc obsłużyć dodatkowych klientów.

Ulica Wajdeloty, deptak ma być między Aldony a Grażyny

Moje straty są lepsze niż twoje

Ale są i tacy, którzy wyznają zasadę, że w biznesie “wszystkie chwyty są dozwolone”. Właściciele kilku lokali znajdujących się przy ulicy Wajdeloty w gdańskim Wrzeszczu Dolnym: pubów „Z innej beczki” i „AleBrowar”, wegańskiej kawiarni “Fukafe”, wegańskiego “imperium” “Avocado” i naleśnikarni “Yummy” wystąpili z pomysłem zamknięcia części ulicy w celu ustawienia dodatkowych stolików dla klientów. Problem w tym, że mieszkańcy o pomyśle dowiedzieli się… z mediów.

Dla niezorientowanych – ulica Wajdeloty kilka lat temu przeszła metamorfozę, uspokojono ruch, wyremontowano nawierzchnię, a niedługo potem otworzyło się kilka lokali gastronomicznych, zrobiło się przytulniej. Mimo to okolica dalej jest dość spokojna, bez tłumów turystów.

Restauratorzy chcą więcej zarobić, mieszkańcy boją się problemów z parkowaniem, hałasu i brudu na podwórkach. Ulica ma zostać zamknięta na próbę: od 11 do 14 czerwca. Piesi będą poruszać się jezdnią, na chodnikach znajdą się ogródki, przewidziano dodatkowe atrakcje dla gości. Teoretycznie wszyscy powinni być zadowoleni, tym bardziej że po tym czterodniowym okresie testów, Gdański Zarząd Dróg i Zieleni wraz z Radą Dzielnicy Wrzeszcz Dolny zapewniają, że zostaną wzięte pod uwagę głosy obu stron – mieszkańców i przedsiębiorców.

Protest mieszkańców w sprawie utworzenia deptaka

Daj, mi się należy

Ale tu zaczyna robić się ciekawie – właścicielem lokalu serwującego piwo, pod nazwą “AleBrowar Wajdeloty” jest Radny Dzielnicy Wrzeszcz Dolny, Jakub Stachula. Właścicielką Yummy – naleśnikarni i cukierni jest Radna Miasta Gdańska z Koalicji Obywatelskiej, Beata Jankowiak. Inicjatywę popierają także m.in. radni miejscy z ramienia Koalicji Obywatelskiej – Emilia Lodzińska oraz Krystian Kłos.

Jak twierdzą przedstawiciele Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni, oprócz mieszkańców, “swoją opinię w tej kwestii wyrażą również radni dzielnicy Wrzeszcz Dolny” – tylko czy można być sędzią we własnej sprawie?

Radny Stachula, właściciel pubu, w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” mówi, że “nie jest w stanie się utrzymać przy 80-procentowym spadku przychodów”. W odpowiedzi na pismo mieszkańców, w którym sprzeciwiają się deptakowi, sugeruje, że to oni sami załatwiają się w bramach, a nie klienci okolicznych lokali. Podziwiam odwagę radnego, który obraża sąsiadów swojego baru i osoby, które go wybrały.

Na XXII Sesji Rady Miasta Gdańska, w dniu 30 kwietnia 2020 roku przegłosowano szereg uchwał – również tych z pomocą dla restauratorów, pod postacią obniżki czynszów za lokale lub obniżki stawek za posiadane ogródki gastronomiczne. Okazało się, że radna Beata Jankowiak, przegłosowała możliwość obniżki stawki również dla samej siebie – ogródek przed swoim lokalem na Wajdeloty otworzyła 18 maja.

Czy Radna złożyła wniosek? Osobiście uważam, że dla zwykłej przyzwoitości mogła wstrzymać się od głosu – za przyjęciem rozwiązań i tak byli wszyscy radni biorący udział w sesji.

Nemo iudex in causa sua – Nikt nie może być sędzią we własnej sprawie

Niestety, muszę też stwierdzić, iż obawiam się, że protesty mieszkańców (którzy chcieliby ciszy i spokoju, oraz dojazdu do swoich mieszkań), nie zostaną wysłuchane, przez dużą reprezentację osób związanych z władzą wśród przedsiębiorców. Niepokój budzi fakt, że w komentarzach na portalu społecznościowym radni postanowili w niezbyt kulturalny sposób wyśmiewać argumenty mieszkańców.

Tomasz Janiszewski, członek Rady Dzielnicy Wrzeszcz Dolny nie neguje problemów z częścią klientów, ale: “ma jednak wrażenie, że ciśnie się na tych miłośników piwa po 15 złotych, a odwagi brakuje wobec własnych sąsiadów chlejących i szczających we własnych podwórkach i bramach”.

Pisownię i samych autorów tekstu wyszydza też Kamil Pokora, Radny Dzielnicy Wrzeszcz Górny: “jacy przeciwnicy, taka ortografia”.

Czy w takiej sytuacji można osiągnąć jakieś porozumienie? Nie sądzę.

Wypowiedź Kamila Pokory, radnego dzielnicy Wrzeszcz Górny

Janusz Ch.

Autor prowadzi stronę na Fb -> Janusz Ch. blog na Salon24 -> Janusz Ch.

od redakcji: Mieszkańcy Wrzeszcza, kogo wybraliście na radnych?

Już po opublikowaniu tego tekstu sprawdziliśmy, ile głosów otrzymali w wyborach 2019 wymienieni tu radni Wrzeszcza. Tomasz Janiszewski – głosów 60, Jakub Stachula  – 54. Uprawnionych do głosowania – 18 798, głosowało 2 120. W Górnym Wrzeszczu uprawnionych do głosowania było 17 969, głos oddało 2 153. Kamil Pokora zdobył 53 głosy. Beata Jankowiak dostała się do Rady Miasta Gdańska głosami 2 726 osób z okręgu nr 3. Oświadczenie majątkowe radnej za 2019 rok.

12 thoughts on “Straty radnych są lepsze niż twoje – deptak na Wajdeloty

  • Mieszkam na Wajdeloty, i jestem za deptakiem. Bardzo podobają mi się europejskie miasta, z kawiarenkami, barami, ludźmi siedzącymi na ulicy przy stolikach. Byłem też na Białorusi, Ukrainie, tam każdy odgradza się od drugiej osoby.

    Odpowiedz
    • No to super. Cieszymy się. Ale w tych europejskich miastach również na pewno mają zwyczaj konsultowania zmian w okolicy, a tu ludzie dowiedzieli się o wszystkim z neta. Jak już kopiujemy, to wszystko a nie to, co nam pasuje.

      Odpowiedz
  • Ul. Wajdeloty jest piękna , klimatyczna i niech taka pozostanie . To jedyny dojazd do budynków mieszkalnych , sklepików , dworca , przychodni lekarskiej oraz do centrum handlowego „Metropolia” z dolnego Wrzeszcza . Nie wolno zamykać ludziom dojazdu do domów oraz nie patrzeć na problem perspektywicznie . Rozumiem właścicieli knajpek , ale rozpoczynając tu swój biznes widzieli na jakie warunki się godzą , chyba że już wtedy mieli pomysł na wyrugowanie mieszkańców .

    Odpowiedz
  • Wydaje mi się że temu wszystkiemu co dzieje się na ulicy Wajdeloty powinny przyjrzeć się odpowiednie służby,nie może być tak że parę osób które prowadzą działalność na tej ulicy traktowali ja jaką swoją własność,dziwne jest tez to za radni którzy mają swoje knajpy na tej ulicy nie licząc się z głosem mieszkańców-kto ich wybrał….. mieszkańcy ich wybrali a teraz patrzą tylko na swoje kieszenie.!!!!Dziwne jest też to że wszystko jest robione za plecami mieszkańców,grupka restauratorow decyduje i rządzi całą ulicą to prawie jak w latach 90 rządziły mafię!!!

    Odpowiedz
  • Jestem radnym Rady Dzielnicy a także mieszkańcem ulicy nieodległej od Wajdeloty, którą z kolei często się przemieszczam. Interesu restauracyjnego na Wajdeloty nie mam żadnego i mieć nie planuję. Zdanie co do deptaka na Wajdeloty mam raczej pozytywne aczkolwiek z kilkoma zastrzeżeniami. Nie da się ukryć, że interesy co do organizacji ruchu na ulicy są częściowo sprzeczne. Nie znaczy to jednak, że nie da się ich pogodzić. Myślę, że mieszkańcy mają prawo do ciszy i spokoju po 22, czystej ulicy i dojazdu do swoich posesji. Nie uważam z kolei, aby komukolwiek „należało się” prawo do darmowego miejsca parkingowego dla prywatnego samochodu – gdziekolwiek tego zechce (np. na najatrakcyjniejszej ulicy tuż pod wejściem do jego domu). Takie prawo byłoby nierealne i szkodliwe (miasta nie stać na tego typu „prywatyzację” przestrzeni publicznej). Tu niektórzy z protestujących powinni ustąpić i poszukać opcji parkowania na własną rękę (tak, tak, prywatny samochód to ich prywatna sprawa – nie miejska i nie publiczna). Pole do kompromisu moim zdaniem istnieje. Ważne, aby wszystkie strony miał wolę rozmów. Niestety na razie ze smutkiem obserwuję okopywanie się. PS. Macie rację co do tego, że radny miasta czy dzielnicy nie powinien być sędzią we własnej sprawie, powinien w takiej sytuacji wstrzymać się od głosu.

    Odpowiedz
    • Niestety uważam że prywatyzacja przestrzeni publicznej jest większa z jednej strony – strony knajpiarzy. Dlaczego nie zapytali mieszkańców, swoich sąsiadów o zdanie, a ci ludzie dowiedzieli się o całym pomyśle? I te obrzydliwe wypowiedzi RADNEGO Janiszewskiego… ja za takich Gdańszczan, co sugeruje że jego sąsiedzi robią pod siebie z lenistwa, serdecznie dziękuję. Może panu się jakkolwiek wytłumaczył ze swoich ohydnych słów… No i myślę że to jak w bloku czasem bywa, jak się pójdzie uprzedzi, że jednego wieczora będzie głośniej, bo będzie impreza, sąsiad nie ma nic przeciwko, Inaczej jak nie będzie mógł zasnąć przez hałasy. Trzeba rozmawiać.

      Odpowiedz
      • Panie Januszu, stwierdzenie że „nikt nie pytał mieszkańców o zdanie” jest nieprawdą. Po pierwsze pomysł czasowego deptaka jako eksperymentu został przedstawiony publicznie (tak, tak!) i to już jakiś czas temu (okolice maja). Inicjatorzy czyli grupa właścicieli (różnego typu) lokali dość mocno to nagłośnili. Media pisały. Urząd nabrał wody w usta, po czym po prostu odpowiedział na wniosek grupy inicjatorów (ma obowiązek to zrobić). Odpowiedź zawiera kilka istotnych informacji rzucających światło na sposób wprowadzania tej inicjatywy czy ten eksperyment. Po pierwsze – zamknięcie będzie na weekend, po drugie będzie testowe aby móc wypowiadać się o czymś co choćby wstępnie zostało sprawdzone (to właśnie prototypowanie), po trzecie w trakcie trwania eksperymentu zarówno GZDiZ, władze miasta, radni miasta jak też Rada Dzielnicy proszą o uwagi. Te uwagi cały czas napływają, są też sondy i opinie pod tekstami w mediach. Jest tego już kilkaset. Dopiero po teście, po zebraniu uwag, zapewne przedyskutowaniu ich między władzami miasta, GZDiZ, wnioskodawcami, autorami wszelkich pism i petycji (także przeciwnych idei deptaka) oraz przy udziale Rady Dzielnicy i z uwzględnieniem jej oficjalnej opinii – dopiero wtedy może zapadną jakiekolwiek trwalsze (co nie znaczy trwałe) decyzje. A być może dojdzie np. do spotkania lub serii spotkań. Twierdzenie, że nikt nie pyta mieszkańców o zdanie jest nie tylko nieprawdziwe, ono jest wprost manipulacyjne. Ostrzegam przed uderzaniem w takie tony, poza antagonizowaniem to nie służy niczemu a już na pewno nie ulepszeniu miasta czy ul. Wajdeloty.

        Odpowiedz
        • Z doświadczenia konsultacji w Gdańsku, Można wnioskować, że wyłączenie z ruchu Wajdeloty może być trwałe. Nie od dawna wiadomo, że w ZDiZ i pośród radnych dzielnicy jest trend uprzykrzania życia posiadaczom samochodów. Teraz okazuj się, że jest też interes Radnych Miasta. Nikt nie przeprowadzał żadnej wiarygodnej sondy pośród mieszkańców. Język Radnych Dzielnicy (nie wszystkich) też pozostawia dużo do życzenia. Nikt nie pyta mieszkańców o zdanie, zazwyczaj pyta się tylko mały procent i to dość młodych.

          Odpowiedz
          • Panie Staszku o nieznanych personaliach (skoro formułuje Pan tak poważne zarzuty, wypadałoby się przedstawić) otóż jeśli chodzi o „uprzykrzanie życia” to w Polsce akurat zakres przywilejów posiadaczy prywatnych samochodów jest praktycznie niespotykany nigdzie indziej (począwszy od prawa do parkowania na chodnikach wprowadzonego w stanie wojennym i praktycznie nieznanego na świecie) po nikłą aktywność policji i prawie zerową aktywność Straży Miejskiej co do mandatowania lub odholowywania nieprawidłowo zaparkowanych samochodów (skrzyżowania, przejścia dla pieszych, zastawianie wjazdów, blokowanie ruchu autobusów itp.), powszechne tolerowanie łamania ograniczeń prędkości, wjazdów na skrzyżowanie bez możliwości zjazdu i wielu wielu innych wykroczeń a kończąc na znikomej w stosunku do innych krajów europejskich liczbie fotoradarów oraz raczej śmiesznych stawkach mandatów drogowych. Polska to raj dla kierowców lekceważących prawa i wolności postronnych osób (pieszych ale także innych kierowców,w tym innych osób parkujących). Oczywiście może Pan stwierdzić, że delikatne i niezwykle dyplomatyczne próby cywilizowania tej patologii to „uprzykrzanie życia”, ale jest to stwierdzenie znacznie bardziej groteskowe niż pretensje niektórych przedstawicieli biznesu i grup interesu do zawłaszczania przestrzeni i dóbr wspólnych. Co do „wiarygodnych sond” „nie pytania o zdanie” „pytania tylko małego procenta i to dość młodych” to jak napisałem powyżej – w przypadku Wajdeloty są to zmyślone zarzuty. Może pan nawet w tej chwili wysłać swoją opinię do urzędu miasta, GZDiZ, Rady Dzielnicy, bodaj dwojga Radnych Miasta oraz na kilka forów, grup i wyrazić ją pod co najmniej kilkoma materiałami w mediach elektronicznych. Jak widać możliwości są spore a pana zarzuty wyssane z palca. Równie bardzo jak spiskowa teoria o tym, że „wyłączenie z ruchu Wajdeloty może być trwałe”. Nie proszę pana, na obecnym etapie nie jest. A co będzie później, tego nikt nie wie. No chyba, że ma pan szklaną kulę i super moce wróżki lub jasnowidza, w takim razie szczerze zazdroszczę ale to chyba nie są „umiejętności” z działu publicystyki społecznej tylko z działu bajek.

  • „My mieszkańcy” to brzmi jak „my naród”, a jak się okazuje „my mieszkańcy” to tylko Janusz Ch.

    Odpowiedz
  • Wiem że temat stary, ale jak się czyta te wypociny radnych i ich popleczników to się w głowie nie miesci. Do Rogera, mieszkam tu od lat i aktualnie siedzę w domu, często chodzę Wajdeloty i nie było żadnej informacji o zamknięciu ulicy. Informacja do nas dotarła ok tydzień przed inicjatywą, poprzez artykuł w trójmiasto.pl. Także nie wiem kto kogo informował. Pewnie radni radnych, którzy tam mają interesy. A wyzywanie nas od patologii nie sprzyja dialogowi. Nie można wynająć sobie lokalu wielkości pudełka po butach i biadolić że nie wejdzie im do lokalu więcej stolików. Proszę wynająć w Metropolii duży lokal, jest tam całe piętro gastronomiczne i na pewno będzie więcej klientów. A nie uprzykrzać nam życie.

    Odpowiedz
    • Nie wiem, kim pani jest j”mieszkanko” (jak rozumiem to jakaś forma obawy przed publicznym przyznaniem się do poglądów) ale na pewno nie jesteśmy na „ty” – z anonimem to niemożliwe. Dialogowi, poza ukrywaniem się pod pseudonimem nie sprzyja też zaczynanie rozmowy od zwrotów takich jak „wypociny radnych i ich popleczników”. Oczekuje pani kultury i podejścia w duchu dialogu – proszę samemu dać przykład. I proszę nie mieszać do tego wypowiedzi osób trzecich (jak tej o „patologii”). Co do informacji o propozycji utworzenia deptaka (bez przesądzania o jego formie) to już powyżej wyjaśniłem, że informacja o takiej inicjatywie była szeroko dostępna w mediach od maja. Za informację odpowiadały media i grupa, która za ich pośrednictwem wystąpiła z inicjatywą (nazwijmy ich „restauratorzy”). Nie wiem, co tu jest niejasnego. Druga okazja do powzięcia informacji była wtedy, kiedy urząd poinformował o planowanym teście (faktycznie na ok. tydzień przed nim). Moim zdaniem za późno. Ani z jedną ani z drugą „akcją” informacyjną nie miałem nic wspólnego ani nie miała z nią nic wspólnego Rada Dzielnicy. Trudno jednak twierdzić, że „nikt mieszkańców nie informował”. Jest to tak samo nieprawdziwe jak ówczesne zarzuty o tym, że konsultacje ws deptaka będą „na niby” a głos przeciwników nie zostanie wzięty pod uwagę. Jak widać, okazało się to mylnym założeniem. Na koniec refleksja: moja rola w tej dyskusji to raczej słuchanie (bo nie jestem po żadnej ze stron sporu) oraz wyjaśnianie nieporozumień i uprzedzeń. Ze smutkiem widzę, że mimo upływu czasu i rozstrzygnięcia tematu, niektórzy uczestnicy sporu nadal nie umieją wyjść z logiki konfrontacji. Niestety nie rokuje to dobrze dla ul. Wajdeloty, może z czasem zobaczy Pani, do czego to nieuchronnie prowadzi. Pierwsze objawy są już widoczne – trwa dekapitalizacja i dewastacja tego, co powstało w ramach szumnie odtrąbionej „rewitalizacji”. Grzęznąc w sporach i wzajemnych oskarżeniach raczej nie przyciągnięcie Państwo do waszej ulicy pozytywnej energii, zainteresowania, entuzjazmu, sił i środków potrzebnych do tego, aby chociaż utrzymać poziom, na którym ulica znalazła się dzięki zainwestowaniu w minionych latach naprawdę dużych środków. Nie tędy droga. Tak widzę to z zewnątrz społeczności ulicy jako bliski obserwator z sąsiedztwa.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *