Jestem matką Stefana W. i chciałabym w swoim subiektywnym odczuciu wskazać pierwotną przyczynę, która sprawiła, że mój chory syn Stefan przyczynił się do tego wydarzenia, które na zawsze pogrążyło w rozpaczy dwie rodziny. A można było temu zapobiec, z całą pewnością!
Mój syn Stefan zachorował na schizofrenię paranoidalną przebywając w areszcie śledczym w Gdańsku w latach 2013-2015 podczas odbywania pierwszego wyroku w jednoosobowej celi zwanej „enka”. Przebywał na tym oddziale prawie 24 miesiące i właśnie ta długotrwała izolacja przyczyniła się do wywołania tej choroby. Niestety, mimo postawionej diagnozy choroby schizofrenii paranoidalnej mój syn przebywał po tej diagnozie w zwykłej celi więziennej, zamiast w więziennym szpitalu. Pisząc te słowa odnoszę się do diagnozy, jaką postawiono Stefanowi przez lekarzy w szpitalu więziennym w Szczecinie, bo właśnie tam zdiagnozowano u niego schizofrenię paranoidalną.
Jak wygląda opieka psychiatryczna w więzieniach? Mój syn nie uczęszczał na żadne sesje terapeutyczne, początkowo przyjmował leki, lecz potem z nieznanych mi powodów odmówił ich przyjmowania i tak naprawdę został pozostawiony sam sobie. Stawiam tezę, że atmosfera zakładu karnego, brak należytej opieki w kontekście jego choroby wpływała w znaczący sposób na rozwój schizofrenii. Ponieważ był więźniem niesprawiającym żadnych trudności, bezkonfliktowym i pozostawionym w swoim chorym świecie jego choroba rozwijała się dynamicznie.
Jestem przekonana, że deprywacja związana z pobytem w polskim więzieniu bez należytej opieki lekarskiej rozwinęła u niego objawy chorobowe, które w wyniku nieprzyjmowania leków i niepodjęcia terapii przyczyniły się do tego strasznego wydarzenia z dnia 13 stycznia 2019 r. Mój syn odmawiał przyjmowania leków pomimo tego, iż miał je podawane, nie zapisywał się też na żadne wizyty lekarskie, ale czy naprawdę nie można było mu jednak pomóc nawet wbrew niemu samemu?
Studiowałam resocjalizację i wiem, że osoby chore psychicznie przebywające w więzieniach powinny także odbywać zajęcia terapeutyczne i resocjalizacyjne, a nie tylko przyjmować leki. Właśnie terapia zajęciowa z chorym, który odmawia przyjmowania leków jest w wielu przypadkach bardzo skuteczna. A przecież nieleczona i aktywna schizofrenia paranoidalna sprawia, że człowiek nie ma żadnej kontroli nad swoimi zdolnościami poznawczymi. W wielu przypadkach pojawia się nieuzasadnione poczucie krzywdy, które właśnie obserwowałam u Stefana podczas widzeń. Także żadna instytucja nie interesowała się kondycją psychiczną mojego syna po opuszczeniu przez niego zakładu karnego.
Pomimo moich wskazań, że może wydarzyć się coś złego, nikt w należyty sposób nie zareagował.
Pisząc te słowa, nie mam zamiaru w żaden sposób wpływać na działania prokuratury w aspekcie toczącego się śledztwa.
Moje słowa kieruję do wszystkich, którzy mają obecnie sytuację podobną do mojej, to znaczy – mają ojców, synów, braci, matki, córki, siostry czy inne bliskie osoby chorujące psychicznie i przebywające w więzieniach polskich, a posiadają wiedzę na temat opieki lekarskiej nad tymi osobami, gdzie opieka ta jest minimalna lub nie ma jej wcale.
Śmiem powiedzieć, że takich „niezaopiekowanych’’ więźniów pod względem należytej opieki medycznej, bardzo często z powodów odmowy przyjmowania leków przez nich samych, jest w polskich więzieniach bardzo dużo. Rodziny apelują i nic się nie dzieje właściwego w tej sprawie, aż niestety taki nieleczony wychodzi z zakładu karnego i w niedługim czasie straszliwie krzywdzi…
Proszę o kontakt do mnie w tej sprawie na skrzynkę mailową prisonerhelp2021@gmail.com co pozwoli zebrać materiał w celu podjęcia działań w kierunku poprawy opieki psychiatrycznej nad osobami chorującymi psychicznie, które przebywają w polskich więzieniach.
Jolanta W., matka Stefana W.
Brawo pani Jolanta za inicjatywę, życzę powodzenia.
Zapomniała Pani napisać, co działo się z Pani synem od 2015 do 2019 roku.
„Właśnie ta długotrwała izolacja przyczyniła się do wywołania tej choroby” Rozumiem, że jest Pani autorytetem w dziedzinie psychiatrii?
Niesamowite jest również zdanie „ODMÓWIŁ ich przyjmowania i tak naprawdę został pozostawiony sam sobie”.
Artykuł nie jest życiorysem Stefana W., ale apelem matki „Moje słowa kieruję do wszystkich, którzy mają obecnie sytuację podobną do mojej, to znaczy…” Nie jest również oskarżeniem żadnej konkretnej partii, bo system opieki medycznej w więzieniach to problem „od zawsze”. Pani Jolanta nie jest autorytetem w dziedzinie psychiatrii, ale przebywała ze swoim synem przez całe jego życie. Nie jest tym autorytetem również redakcja Wyborczej, która wydała wyrok i sugeruje, że to sprawa polityczna. Mało tego, to gremium psychiatryczne twierdzi: „Z nieoficjalnych informacji wynika, że zeznania Stefana W. świadczą o jego wierze w przekazy partii rządzącej.” – dając w ten sposób wyraz przypuszczeniu, że ma dostęp do akt śledztwa, a nie ma. Wyborcza to jednak temat sam w sobie dla psychiatrii i to tylko tak na marginesie. Zatem – nie – pani Jolanta nie jest autorytetem, ale jest matką, która obserwowała syna przez wiele lat i wie, kiedy zmiany w jego zachowaniu zaczęły zachodzić.
to jak odmowil to co jego matki wina,? napisala jak bylo a pan to co dozylnie kazalby by pan mu przyjmowac? ,taka psychiatra byla w altach 70 i za hitlera. lot nad kukulczym gnaizdem film prosze sobioe obejjrzec i widac ze nie w temacie pan jest w ogole,o mandzurskich ludziach tez sie pewnie nie syszalo? najlepiej ukrzyowqac chlopaka bo NIEWINNEGO clopazabil(i daliby Bog zeby taki byl )
Polski naród ciemny naród co w tv powiedzą to jakby ktoś im przykazanie głosił bez względu na tv . Ani jedni ani drudzy żadnych godnych wiadomości nie prezentują. Teraz jeszcze chorobę chłopaka bezczelnie chcą wykorzystać politycznie.