Budowa Kaplicy Królewskiej była możliwa dzięki testamentowi prymasa Andrzeja Olszowskiego. Wprawdzie kaplica nosi nazwę Królewskiej, ale król Jan Sobieski dał tylko 20 000 złotych na jej budowę, a prymas zapisał w testamencie na ten cel 80 000. Może i król nic by nie dał, ale na szczęście (dla kaplicy) Olszowski towarzyszył królowi w czasie jego pobytu w Gdańsku w 1677 i tutaj przydarzyło mu się nagle umrzeć. Ciało zabalsamowano, serce ukryto w srebrnej kapsule, a wszystko – zanim pojechało do Gniezna – zostało przeprowadzone konduktem żałobnym po Prawym Mieście.

Andrzej Olszowski został prymasem zaraz po koronowaniu Jana Sobieskiego na króla Polski.  Zaskarbił sobie jego zaufanie jeszcze za panowania Michała Korybuta Wiśniowieckiego, gdy był biskupem chełmińskim.  Sprawy pomorskie znał bardzo dobrze. Może stąd jego obecność w orszaku króla.  No i jeszcze jeden aspekt – prymas należał do frakcji opowiadającej się przeciwko „nadmiernym” przywilejom gdańszczan.  Zabiegał o zwrot kościoła NMP katolikom.

wnętrze kaplicy przed wojnąWprawdzie w czasie wizyty Jana III Sobieskiego doszło do wielkich wydarzeń (narodził się królewicz), ale również dochodziło do zadrażnień. Kwestia praw katolików do publicznych procesji i brak kościoła katolickiego co chwilę wracała przed królewski majestat.  Rada Miasta wyraziła np. zgodę na budowę kościoła w okolicach Bramy Oruńskiej, nawet chciano przekształcić szkołę szermierczą (tam, gdzie stoi czarny twór)  w świątynię katolicką, ale król odrzucił te projekty.

Prymas Olszowski zachorował nagle i zmarł po 6 tygodniach. 29 sierpnia 1677 r. podczas uczty spadł z krzesła i zmarł zaniesiony do swojej kwatery. Podobno nastąpiło to z powodu wykluczających się lekarstw, którymi faszerowali go dwaj lekarze.  Ale równie dobrze mogły to być zwykłe zaniedbania, medycyna wówczas nie była na wysokim  poziomie.

Kondukt żałoby otwierał dobosz, za nim oddział jazdy ze spuszczoną na znak żałoby bronią. Następnie muszkieterowie i uczniowie z 6 szkół parafialnych.  W dalszej kolejności: zakonnicy, trębacze królewscy, opaci z Oliwy i Pelplina, prałaci.  Trumna jechała ustawiona na powozie zaprzężonym w 6 koni, wraz z  dostojnikiem świeckim z laską marszałkowską i duchownym ze srebrnym krucyfiksem. Wieko trumny zdobiła mitra, pastorał, podobizna i herb zmarłego na srebrnej płycie. Cały kondukt zamykało 100 najbiedniejszych gdańszczan, którzy z tej okazji dostali po płaszczu z czerwonego sukna.  Cała ulica Długa oblepiona była gapiami.  Pod kamienicą królewską kondukt się zatrzymał, by król z  żoną  mogli go pożegnać, a potem udał się przez Ogarną  w stronę Starych Szkotów i św. Wojciecha.  Tam nastąpiła dłuższa przerwa, po której trumna udała się do Gniezna.

Po otwarciu testamentu król dorzucił swoje 20 000.

Kaplica otrzymała 3 charakterystyczne kopułki i stanęła przy Kościele Mariackim w 1681 roku.  Miała 3  tytuły: św. Ducha, św. Jana Chrzciciela (patrona Sobieskiego) i św. Andrzeja (na pamiątkę arcybiskupa gnieźnieńskiego). Pod koniec wojny została wypruta z wyposażenia. Zachowały się oryginalne freski na kopule.

Anna Pisarska-Umańska

2 thoughts on “Testament prymasa

  • Wypruty? Znaczy to że wnętrze zostało wywiezione? Przetrwało wojnę i znajduje się w którymś z Muzeów Narodowych?

    Odpowiedz
    • Nie wiadomo, gdzie jest wnętrze. Nie ma.

      Odpowiedz

Dodaj opinię lub komentarz.