Być może wśród mieszkańców Gdańska, Sopotu i Gdyni są i tacy, którzy zastanawiają się czasem, skąd wzięło się słowo „trójmiasto” i od jak dawna jest używane. Ja należę do tych ciekawskich i postanowiłem sprawdzić, nie tyle etymologię (bo ta jest zdaje się oczywista) co okres, w którym to słowo weszło do użytku.

Informacji postanowiłem szukać w regionalnej prasie codziennej z lat minionych. Głównie dlatego, że „trójmiasto” nie jest – i nie było – żadną nazwą oficjalną ani urzędową, nazwą własną. Po prostu jako tarcza herbowa, brand, logo, nie istnieje. Jest słowem potocznym i jako takie nie mogło widnieć w dokumentach, ale już w mediach jak najbardziej pojawiać się mogło.

I cóż się okazuje. Słowo na literkę „t” znane jest mieszkańcom regionu niemal od pierwszych lat powojennych. I bywało (z naciskiem na „bywało”) już wtedy używane. Pierwszy raz na „trójmiasto” natrafiłem przeglądając rocznik „Dziennika Bałtyckiego” z 1950 r. Tam właśnie, w numerze z 10 czerwca, na stronie 4. pojawia się trójmiasto! Dodam, że w tym roczniku nie zauważyłem więcej wystąpień tego słowa. A trójmiasto zapisane jest dokładnie tak – z małej litery. Anonimowy autor tekstu uznał widocznie, że nieoficjalność i potoczność słowa jest na tyle jasna oraz, że ta niby-nazwa jest na tyle nieosadzona w słowniku, iż nie można jej traktować jako nazwę własną odrębnego bytu. Taki pogląd może potwierdzać fakt, iż rok później, w lipcu 1951, „trójmiasto” pisane z małej litery pojawia się na łamach „Głosu Wybrzeża”.

W obu przypadkach „trójmiasto” jest osamotnione, obok bardzo wyraźnie i z wielkich liter pisanych nazw Gdańska, Sopotu i Gdyni w innych tekstach. A jeśli już występuje jakaś zbiorczość to jako Wybrzeże i Pomorze, ewentualnie województwo gdańskie. Informacji z poszczególnych miast na stronach lokalnych obu gazet jest sporo i tylko w dwóch wyjątkowych sytuacjach mamy do czynienia z „trójmiastem”. Z obu tekstów może wynikać, że autorzy używali tego sformułowania jako swoistego skrótu do opisania podobnych zjawisk występujących we wszystkich trzech miastach. To zupełnie inaczej niż dziś, kiedy czytamy o jakimś pojedynczym wydarzeniu czy zjawisku, które rzekomo dzieje się w „trójmieście”, a tak naprawdę dotyczy jednego z trzech miast, a bywa, że i jednego obiektu czy dzielnicy w konkretnym mieście. Zdarza mi się też czytać o jakimś mieszkańcu „Trójmiasta”. W pierwszych latach po wojnie byłoby to nie do pomyślenia. Między innymi dlatego, że wówczas każde z miast starało się zbudować własną tożsamość, a Gdańsk dodatkowo dźwigał się ze zgliszcz. Brakowało połączeń komunikacyjnych, ludzie żyli dalej od siebie. Nie dotknęła ich jeszcze wtedy nasza mała lokalna „globalizacja”.

image017

Rzecz jasna, współczesne uproszczenie nie podoba mi się, nie godzę się na to. I uznaję, że pisząc dotąd „trójmiasto” z małej litery, miałem rację. A jeśli komuś uda się dotrzeć do wcześniejszych wzmianek o „trójmieście”, będę wdzięczny za informację.

Dariusz Olejniczak

3 thoughts on “trójmiasto – tylko z małej literki

  • A dlaczego nie Trójmiasto? To źle, ze jesteśmy razem? Moim zdaniem te trzy miasta nie mogłyby już bez siebie funkcjonować i dobrze się uzupełniają- co oczywiście nie oznacza, ze powinno się zlikwidować trzy nazwy i zatrzeć wszelkie granice.

    Odpowiedz
  • Może się nie podobać, ale taka nazwa jest potrzebna. Np. w wiadomościach drogowych często można usłyszeć o korkach na „obwodnicy trójmiejskiej”. Czym to zastąpić by to było czytelne dla kierowców przyjeżdżających z całej Polski?

    Odpowiedz

Dodaj opinię lub komentarz.