W czasie telewizyjnej transmisji jednego z etapów tegorocznego kolarskiego wyścigu dookoła Hiszpanii (Vuelta a Espana 2024) organizatorzy pokazali miejscowość o nazwie Ronda, położoną około stu kilometrów od Malagi. Komentatorzy sportowego wydarzenia zwrócili uwagę na to andaluzyjskie miasto mijane właśnie przez kolarzy, ze względu na jego szczególne położenie w górach.
Miejscowość zbudowano na skałach tworzących wąwóz El Tajo nad rzeką Guadalevin. Rondę tworzą dwie dzielnice: mauretańska i chrześcijańska. W XVIII wieku połączono je mostem ukończonym w 1793 roku. Budowla nosi nazwę Puente Nuevo. Dawny most Puente Vejo z XVI wieku dziś służy tylko ruchowi pieszemu.
Turystów przyciąga także arena Plaza del Toros. Corridy odbywają się tu tylko kilka razy w roku, ale atrakcją jest możliwość wejścia na arenę i zwiedzenie muzeum, w którym prezentowane są stroje torreadorów oraz historia i zasady tej dyscypliny, kiedyś traktowanej jako plebejska zabawa. Arena zbudowana została w latach 1783 – 1785 r. na polecenie króla Carlosa III. Może pomieścić około 5000 widzów.
Z nazwą Ronda zetknęłam się dawno temu, czytając powieść Ernesta Hemingwaya (1899 – 1961) „Słońce też wschodzi”, która w USA ukazała się w 1926 roku, a w Polsce w latach sześćdziesiątych. Przetłumaczył ją, jak wiele utworów Hemingwaya oraz innych amerykańskich pisarzy, Bronisław Zieliński (1914 – 1985), który poznał autora osobiście w czasie wyjazdów do Ameryki. „Słońce też wschodzi” rozbudziło zainteresowanie młodych Amerykanów Europą, a zwłaszcza Francją i Hiszpanią. Tzw. „stracone pokolenie”, czy raczej „zagubione pokolenie”, jak określa się często ludzi wychowanych w cieniu Wielkiej Wojny, to bohaterowie tej powieści. Nowego tłumaczenia dokonał Maciej Potulny w 2022 roku, a tytuł „Zaś słońce wschodzi” zaczerpnął z Księgi Koheleta zawartej w protestanckiej Nowej Biblii Gdańskiej. Współczesny język przekładu to temat na osobne rozważania.
Ronda wspominana jest w powieści jako miejsce urodzenia napotkanego przez bohaterów młodego torreadora, któremu Hemingway nadaje imię Pedro Romero. Jest to zapewne nawiązanie do słynnego dziewiętnastowiecznego matadora, który zabił 3600 byków odnosząc jedynie niegroźne zadrapania! Sportretował go Francisco Goya, autor cyklu rycin „Tauromachia”. Fascynacja Hemingwaya corridą daje o sobie znać nawet w jego może najsłynniejszej książce „Komu bije dzwon” z 1940 roku, której bohaterowie rozmawiają o torreadorach i walkach byków w czasie przygotowań do akcji wysadzenia mostu.
Pisarz odwiedzał Hiszpanię w czasie wojny domowej czterokrotnie jako korespondent wojenny. Powieść została przeniesiona na ekran przez Sama Wooda już w 1943 roku. Główne role zagrali Gary Cooper i Ingrid Bergman. A twórczość amerykańskiego pisarza stała się popularna po Październiku zwłaszcza wśród młodych czytelników.
Powieść „Komu bije dzwon” wiele razy wznawiana, znalazła się na liście lektur jedenastej klasy liceum… Na pewno obok walorów językowych dla młodzieży ważny był główny bohater, który mówi o sobie: „Nie jesteś prawdziwym marksistą i dobrze o tym wiesz. Wierzysz w Wolność, Równość i Braterstwo. Wierzysz w Życie, Swobodę i Dążenie do Szczęścia”. Dla młodych odbiorców powieści równie ważny był właśnie wątek miłości Roberta Jordana i Marii.
A nasza wiedza o wojnie domowej w Hiszpanii kształtowana była jednostronnie. Znaliśmy wiersz Władysława Broniewskiego „Cześć i dynamit” z tomu „Krzyk ostateczny” (1938 r.), „Asturię” pieśń ze słowami Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego wykonywaliśmy na lekcjach śpiewu (chyba to było jeszcze w szkole podstawowej). Na lekcjach historii mówiono nam o Międzynarodowych Brygadach, przybyłych na pomoc Republice Hiszpańskiej i o bohaterskim generale Karolu Świerczewskim. Hemingway opisał go jako generała o nazwisku Golz. Do dziś rola Brygad Międzynarodowych wzbudza emocje wśród historyków i publicystów. Ochotnicze oddziały wspierane były bowiem przez ZSRR. Pamiętamy niedawny protest mieszkańców przeciwko zmianie nazwy ulicy Dąbrowszczaków. Hemingway weteran I wojny światowej niezależnie od popierania republikanów nie wahał się przedstawiać okrucieństwo obu stron konfliktu.
W 1957 roku powołano w Hiszpanii Fundację Świętego Krzyża w Dolinie Poległych. O tym miejscu pisała Małgorzata Wołczyk, nazywając dolinę pomnikiem wszystkich poległych, nad którym triumfuje krzyż pokoju i przebaczenia. Autorka, dziennikarka publikująca w tygodniku „Do rzeczy”, obecnie w tygodniku „Sieci”, przypomina, że krzyż ten, najwyższy na świecie, został nawet wpisany do Księgi rekordów Guinnessa. Jednak lewicowi działacze w 2020 roku domagali się usunięcia krzyża, co spotkało się z apelem Stowarzyszenia Obrońców Krzyża o pomoc, by do tego nie dopuścić.
Wbrew opiniom lewicy Dolina Poległych nie została zaplanowana jako monumentalny grobowiec generała Franco. Został tam wprawdzie pochowany w 1975 roku, ale w 2019 jego szczątki przeniesiono na cmentarz pod Madrytem. Według Małgorzaty Wołczyk lewicowy rząd Hiszpanii dąży do przekształcenia Doliny Poległych w jakieś „muzeum pamięci demokratycznej”, a wojna domowa sprzed niemal dziewięćdziesięciu lat, nadal jest nieuleczoną sączącą się raną.
zdjęcia Anna i Sławomir Scheffs
Źródła:
- Wikipedia
- Hemingway E, „Komu bije dzwon”, Czytelnik 1967
- Hemingway E. „Zaś słońce wschodzi”, Marginesy 2022