Pamiętacie Piekło na Cyplu Mątowskim? Międzywojnie nie było dla tej wsi łaskawe. Wolne Miasto Gdańsk zdominowane było przez ludność pochodzenia niemieckiego, ale w Piekle większość to byli Polacy (85%), polski przyczółek – najbardziej wysunięty na południe, faktycznie ostatnia miejscowość. W lokalnej szkole język polski był tylko 3 razy w tygodniu, więc Klemens Domański sprzedał Macierzy Szkolnej swój kawałek ziemi, by mogła tu powstać polska szkoła. Miejscowy sołtys, kierownik grupy NSDAP, również czynił starania o ten kawałek ziemi.
4 lipca 1937 r., w dniu otwarcia, cała szkoła tonęła w kwiatach, a każdy polski dom przystrojony był w biało-czerwone flagi. A potem było już tylko gorzej. 30 października 1937 niemieckie bojówki dokonały krwawego napadu na zespół chóralny, pobito do nieprzytomności Józefa Borkowskiego i wybito mu oko. Rozszalała banda rzuciła się do dewastowania polskich domów, wybijano szyby. Sprawa znalazła swój finał w gdańskim sądzie, który orzekł, że… Niemcy zostali sprowokowani polskim śpiewem, który obrażał ich uczucia narodowe. Zły sąd, zły wyrok pozwolił na dalsze ataki na Polaków. I tak na przykład bito ich, gdy nie pozdrawiali niemieckich flag.
W maju 1939 bojówki SA i Hitler Jugend otoczyły budynek i obwieściły, że wszyscy w środku zostaną powieszeni. Krzyczano „Śmierć Polakom!” Oblężenie trwało całą noc. Czy wyobrażacie sobie, co czuli mieszkańcy Domu Polskiego? Uwolniła ich gdańska policja, której przyjazd wymusiły polskie władze.
22 sierpnia ks. Dydymski, prefekt polskiej szkoły, miał już wartowników przy swoich drzwiach, bo dom został w części zajęty na koszary. 1 września wszyscy Polacy zostali z Piekła wywiezieni.
Ilekroć myślę o szykanach Polaków przed wybuchem wojny, to stoi mi przed oczami ten budynek polskiej szkoły.
Pytałam, czy pamiętacie Piekło, bo o sytuacji Polaków w tym zakątku Wolnego Miasta Gdańska pisała już Asia Jarzęcka-Stąporek. Jej przejmujący artykuł można przeczytać w tym miejscu -> W Piekle nie zapomnimy, że jesteśmy Polakami
Piekło położone jest w rozgałęzieniu Wisły na Nogat i Leniwkę. Być może trudność dojazdu i dawne częste powodzie dały wsi właśnie tę nazwę. Były tu również wiry niebezpieczne dla rybaków i przewoźników, „wrota piekieł”, które należało omijać. Po raz pierwszy miejscowość odnotowano w 1570 r., a właściwie odnotowano przeprawę przez Wisłę i Nogat. Komunikacja promowa łączyła wieś z Walichnowami za Wisłą i Białą Górą za Nogatem. Wokół tej przeprawy zaczęli osiedlać się ludzie. W 1707 r. pojawiła się karczma. Wśród właścicieli zagród gburskich w 1779 r. spotykamy polskie nazwiska: Baranowski, Samerowski, Wysocki. W połowie XIX wieku było tu 18 zagród, w tym 16 gburskich. W 1868 r. Piekło liczyło 50 domów i 532 katolików (głównie Polaków), 190 ewangelików (przeważnie Niemców) i 1 Żyda. W 1925 było to 80 budynków, w tym 69 mieszkalnych, zajmowanych przez 152 rodziny.
W pobliżu wsi jeszcze w XIX wieku istniały resztki umocnień wojskowych, zbudowanych w okresie wojen szwedzkich, czyli w XVII w. W 1854 r. zbudowano kanał na północ od wsi, łączący Nogat z Leniwką (Wisłą). Liczył sobie ponad 2 kilometry. Po wybudowaniu śluzy w Białej Górze kanał zamknięto od strony Leniwki w latach 1915-17 i postawiono wał zabezpieczający przed powodzią. Dzięki temu możliwy był w ogóle dojazd do Piekła. Zaślepiony kanał istnieje do dzisiaj. Jak czytamy na skromnej tablicy informacyjnej w kościele – była to wieś samowystarczalna i dość zasobna. Mieszkali tu rzeźnicy, piekarze, była kuźnia i poczta.
Kościół pw. Chrystusa Króla w Piekle został zbudowany w latach 1923-28 z datków miejscowej ludności. Inicjatorem budowy był ks. Paweł Knitter. Ksiądz Knitter był Niemcem, ale – jak donoszą informacje w kościele – był to sługa prawdziwie Boży. Nie przeszkadzał Polakom w ich patriotycznej działalności. „Leżała mu na sercu tylko sprawa Boża i dobro dusz.” W 1944 roku przeniesiono go do Nowego Dworu, rok później na skutek fałszywego donosu ukamienowano w lesie.
Kościół był katolicki. Przy kościele powstał chór mieszany. Siostra Lucjana, która prowadziła ochronkę w Domu Polskim, tak wspominała po latach:
Nigdy nie myślałam tym chórem zabłysnąć, ale założeniem jego pragnęłam spełnić dodatkowy obywatelski obowiązek: szerzyć kulturę polską, patriotyzm, pokazać Polskę w pieśni i w tańcu. Na tym skrawku polskiej ziemi w byłym Wolnym Mieście Gdańsku musieliśmy być samowystarczalni, byliśmy <<strażą nad Wisłą>> w obronie Polonii Piekielskiej, by nie zginęła.
Kościół nie został zniszczony w czasie wojny, ale „dorobił się” śladów po kulach w suficie i na zewnątrz. Ma dwie kropielnice, w tym jedną gotycką z XV wieku z granitu różowego.
Był również w Piekle kościół ewangelicki, ale ten wojsko zburzyło w 1947. Dzwony i zegar trafiły do katolickiego, który własne dzwony utracił w czasie wojny.
Gdy Piekło włączono do Wolnego Miasta Gdańska, germanizacja mieszkańców przybrała na intensywności. Znaczna tu rola była lokalnego tercetu, tj. kierownika miejscowej szkoły senackiej Waltera Klafki, nauczyciela języka polskiego w tej szkole Alojzego Machalitzy i ks. Klemensa von Piechowskiego. Szkoła i kościół prześcigały się w podsycaniu antypolskich ataków. Budynek szkoły przetrwał czasy wojenne.
Więc jeśli tylko pogoda i czas dopiszą, jedźcie do Piekła, może nie autostradą, jak śpiewał AC/DC, ale wąskimi, żuławskimi drogami na spotkanie aniołów trzymających tu straż nad Wisłą.