Pierwsze po 1945 roku prowadzone na tak szeroką skalę badania archeologiczne.

22 października 2016 roku w okolicy Cmentarzyka Obrońców Westerplatte odbyła się prezentacja badań archeologicznych zainicjowanych przez Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 (w organizacji).

– Jesteśmy świadkami pierwszych po 1945 r. prowadzonych na tak szeroką skalę badań archeologicznych na terenie Westerplatte – mówi Mariusz Wójtowicz, p.o. dyrektora placówki w organizacji..

prezentacja eksponatów

Fundamenty Willi Oficerskiej, pozostałości Wartowni nr 5…
Zaproszeni goście mieli okazję obserwować trwające prace archeologiczne, a także przyjrzeć się zabytkom zebranym w trakcie dwóch pierwszych tygodni badań w listopadzie 2016 r.
Dzięki współpracy Muzeum Westerplatte ze Stowarzyszeniem „Wizna 1939” badania archeologiczne poprzedzono bezinwazyjnymi pomiarami georadarowymi, pomocnymi przy wytyczeniu miejsc eksploracji archeologicznej. Wszystkie prace terenowe zaplanowano poza sezonem letnim, tak by nie utrudniać dostępu zwiedzającym.
– Celem prac jest uświadomienie obecnym i przyszłym pokoleniom co tu było – powiedział Filip Kuczma, Kierownik Działu Archeologicznego Muzeum. – Znajdujemy się w miejscu omijanym przez przewodników i wycieczki, lecz bardzo ważnym.

fundament willi

Tu w bezpośrednim otoczeniu cmentarza, na którym spoczywają prochy ostatniego komendanta składnicy czasu kampanii wrześniowej 1939 r., mjr Henryka Sucharskiego, odbyła się prezentacja. W odkrytych wykopach można dostrzec wyraźne fundamenty Willi Oficerskiej i pozostałości zbombardowanej 2 września Wartowni nr 5. Z tyłu wydzielonego wykopu znajdują się fragmenty solidnych fundamentów pod słupy z szyn kolejowych, stanowiące część płotu Ledóchowskiego. Zadaniem tak solidnej konstrukcji było spowolnienie natarcia samochodów pancernych, a także ze względu na swoją wytrzymałość – lekkich czołgów.

Metalowa ościeżnica okna i wbite z wielką siłą w metal i zbrojone szkło odłamki, stopione plomby …
W pierwszym wykopie udało się odkryć podłogę kabiny bojowej Wartowni nr 5, spektakularnie zniszczonej podczas nalotu bombowców nurkujących oraz lej po wielkowagowej bombie. Widać gruzy z odspojonych ścian i pozostałości ogrodzenia. O sile wybuchu świadczą: ślady eksplozji na odnalezionej amunicji, stopione plomby i metalowa ościeżnica okienna z wbitymi z wielką siłą odłamkami. Bomby trafiły jedna w środek, druga w południowo zachodni narożnik budynku. Spodziewamy się dalszych odkryć w głębszych warstwach, gdzie powinien znajdować się podziemny schron bojowy, zlokalizowany pierwotnie pod lżejszą konstrukcją nadbudówki. Niewykluczone, że pod gruzami mogły pozostać jeszcze szczątki ciał zabitych żołnierzy. Ciała pięcioro z nich wydobyto z ruin po nalocie 1939 roku i pochowano na terenie prowizorycznego cmentarza. Niemcy ekshumowali je i do dziś nie wiemy gdzie się znajdują. W przekroju następnego wykopu rysuje się lej po kolejnej bombie. Zlokalizowano tu wiele przedmiotów wrzuconych do niego podczas porządkowania terenu po zajęciu Składnicy przez hitlerowców. Prace porządkowo-rozbiórkowe wykonywali pierwsi więźniowie obozu Stuthoff.

okno wartowni nr 5

Cenne zabytki i autentyczna historii
– Wydobywane z ziemi pierwszy raz po 77 latach artefakty to nie tylko amunicja strzelecka, ale przede wszystkim przedmioty codziennego użytku, których używali i trzymali w swoich rękach Polscy obrońcy Wojskowej Składnicy Tranzytowej Westerplatte we wrześniu 1939 r. – mówi Wojciech Samól, archeolog.

– Mam na myśli takie przedmioty, jak łyżki i manierkę, guziki oraz orzełka wzór nr 19 z polskiej czapki, czy fragmenty porcelany żołnierskiej zastawy. Osobiste rzeczy niosą ze sobą ogromny ładunek historyczny jak i emocjonalny. Przede wszystkim są bezpośrednio związane z jednym z ważniejszych miejsc na terenie Składnicy – kontynuuje.
Na podstawie cennych znalezisk pozyskanych w ciągu dwóch tygodni badań, można formułować już pierwsze wnioski badawcze. Jesteśmy np.: w stanie dokładnie umiejscowić Wartownię nr 5 oraz Willę Oficerską.

łyżka niosąca ślady wybuchu

Willa oficerska i cegły polskiej produkcji
Drugi wykop ukazał dobrze znany z archiwalnych planów i zdjęć kształt Willi Oficerskiej. Dziś nie pozostało nic poza fundamentami – wszystko zostało rozebrane przez Niemców do końca 1940 r. i wywiezione, wraz z wyposażeniem, do budowanego w tym czasie obozu koncentracyjnego Stutthof. Archeolog relacjonuje, że odkryto posadzkę w gabinecie komendanta i na tej podstawie wiemy, gdzie mógł przebywać i pracować major Sucharski. Ciekawe spostrzeżenia dają ślady adaptacji pokurortowego budynku willi na całoroczne potrzeby wojska. Zachowane materiały przebudowanych pomieszczeń posiadają sygnatury polskich producentów. Są to kafelki podłogowe, kafle piecowe firm Dziewulski i Lange z Opoczna, cegły ze znanej cegielni Szumskiego. Jak widać oprócz polskiej broni i amunicji dbano w zamówieniach publicznych również o rodzime materiały budowlane.

cegła Szumskiego

Ekipa archeologów przy pracy
Wykrywacze z piskiem sygnalizują lokalizację kolejnych przedmiotów. Grupa archeologów z Muzeum Archeologicznego w Gdańsku wydobywa, pieczołowicie oznacza i pakuje w foliowe torebki wszyskie artefakty. Panowie: Krzysztof Dyrda i Wojciech Samól, nanoszą ich położenie na przekrojach pionowych i poziomych. W warstwie nr 23 widać wystającą część ładownicy karabinu Browning, będącego na wyposażeniu ówczesnego Wojska Polskiego. Na stole leżą równo poukładane: insygnia wojskowe, plomby towarowe z oznaczeniem WST Westerplatte, magazynek ręcznego karabinu maszynowego Browning wzór nr 1928, amunicja, odłamki, drzwiczki od pieca z datą produkcji 1924 r. Są też drobne przedmioty jak monety, guziki, fajki ceramiczne, szczotka oraz dopiero co odnaleziona łyżka i wiele innych przedmiotów. Na terenie objętym badaniami znajdowało się śmietnisko, z którego pozyskano elementy umundurowania, ceramikę, butelkę z rewelacyjnie zachowanym czosnkiem w zalewie oraz m.in. piękny zegarek.

Tymczasowa siedziba w Nowym Porcie
Dalsze plany budowy muzeum nakreślił Jarosław Sellin, sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które nadzoruje tworzenie muzeum – decyzja o powołaniu MW i W 1939 była jedną z pierwszych obecnego rządu w 2015 r. Dzięki ofiarności sponsorów – Marii i Waldemara Tlaga, udało się zgromadzić cenne zabytki. Jednym z nich jest łuska z pancernika Schleswig-Holstein, która po wojnie stanowiła podstawę pod skrzynkę na listy w pewnym domu w Szwecji. O jej istnieniu dowiedzieli się członkowie Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej WST na Westerplatte, którzy dzięki mecenatowi Państwa Tlaga, odzyskali cenny eksponat i przekazali go do Muzeum.

siedziba muzeum w Nowym Porcie

Ten i wiele innych eksponatów, można obejrzeć na wystawie w wynajętych pomieszczeniach przy ul. Oliwskiej 33A w Nowym Porcie. Na 3 piętrze biurowca stworzono „salę pamięci”, z której roztacza się piękny widok na panoramę ujścia Wisły i terenów półwyspu Westerplatte. Widać stąd miejsce gdzie przypłynął i zacumował 25 sierpnia 1939 r. niemiecki pancernik Schleswig-Holstein z „kurtuazyjną” wizytą. Oficjalnym celem wizyty było uczczenie pamięci poległych na Bałtyku w okolicach Tallina (Estonia) marynarzy z krążownika Magdeburg a pochowanych na gdańskim cmentarzu. Jak skończyła się ta wizyta wszyscy wiemy, stała się przyczynkiem do wybuchu II Wojny Światowej.

Fascynujące wraki pomniki historii
Ciekawa historia wiąże się z wrakami krążownika Magdeburg i pancernika Schleswig-Holstein. Pancernik odnalazła u wybrzeży Estonii ekipa Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej WST na Westerplatte. W 2008 r., wspólnie z National Heritage Board of Estonia, zorganizowali ekspedycję badawczą pod nazwą „Sophie–X” .
Nurkom udało się zbadać stan wraku a także zinwentaryzować pozostałości spoczywające na poradzieckim poligonie morskim. Następnie oznaczono go boją dla podkreślenia statusu zabytku chronionego prawem oraz poinformowano władze Estonii o znalezisku.
Kariera pancernika pozornie zakończyła się 18 grudnia 1944 roku – podczas nalotu brytyjskich samolotów na Gdynię. 21 marca 1945 wycofujące się wojska niemieckie zdetonowały na niesprawnej jednostce ładunki wybuchowe i zatopiły kadłub blokując wejście do portu w Gdyni. Propaganda komunistyczna głosiła, że pocięto go na żyletki i przetopiono na stal w polskich hutach. Tymczasem w 1947 r. po uszczelnieniu i podniesieniu przez polskich inżynierów z dna kadłuba, Rosjanie w tajemnicy odholowali go do Tallina. Osadzony na mieliźnie Neugrund koło wyspy Osmussar, służył jako cel dla artylerii i lotnictwa. Kolos podzielił los niesławnego Magdeburga zatopionego przez własną załogę w tej samej Zatoce Fińskiej. Teraz oba wraki spoczywają na dnie niedaleko siebie.

Plany na przyszłość
Najbliższe plany, które możemy już zdradzić to rewitalizacja i rewaloryzacja obszaru Westerplatte oraz kolejne etapy prac archeologicznych na terenie Wojskowej Składnicy Tranzytowej. W dalszej perspektywie największym wyzwaniem będzie scalenie gruntów. Teren byłej składnicy stanowią obecnie grunty kilkunastu podmiotów m.in.: Wojska Polskiego, Straży Granicznej, Urzędu Morskiego, Miasta Gdańska i Skarbu Państwa, które należy pozyskać pod przyszłą lokalizację muzeum – deklaruje Mariusz Wójtowicz.
Mamy nadzieję zgromadzić środki na rekonstrukcję budynku Willi Oficerskiej. Planujemy otwarcie stałych wystaw, wytyczenie ścieżek tematycznych połączonych spójną narracją. Pod dachem znajdzie swoją docelową siedzibę muzeum i powiększający się z dnia na dzień zbiór eksponatów. Nowoczesne Muzeum nie obędzie się bez wystaw.
Życzymy mu, powodzenia a przede wszystkim tak dobrej współpracy z miłośnikami historii. Wzorem takiej współpracy jest małżeństwo Talagów oraz grupa pasjonatów ze stowarzyszenia „Wizna1939”, którzy pomagali podczas prac archeologicznych i przyjechali specjalnie na prezentację z Podlasia.

składanie zniczy na cmentarzyku przez Stowarzyszenie Wizna

Zdjęcia z archiwum Westerplatte.

Arkadiusz Kowalina

Dodaj opinię lub komentarz.