Dziś chciałabym nawiązać do  artykułów, które ukazały się na naszym portalu, a poświęconych stosunkom polsko – niemieckim w II WMG oraz niezwykle trudnej sytuacji Polaków zamieszkałych na tym terenie w tamtym czasie.

Powszechnie znane są fakty dotyczące aresztowań Polaków w chwili wybuchu drugiej wojny światowej zamieszkałych w obrębie Wolnego Miasta Gdańska. Wiemy, że wielu z nich trafiło do obozu Stutthof. Byli rozstrzeliwani w masowych egzekucjach, wywożeni na roboty w głąb Niemiec itp. Innych wysiedlano z Pomorza do Generalnej Guberni.

Jednakże mało kto zdaje sobie sprawę z tego, jak w rzeczywistości wyglądała codzienna egzystencja tutejszych Polaków – na długo przed wybuchem drugiej wojny światowej. Że na co dzień doświadczali oni szykanowania ze strony Niemców, tylko dlatego, że przyznawali się do polskich korzeni. Wraz z rozprzestrzenianiem się hitleryzmu, nasilaniem się antypolskiej propagandy, akty przemocy wobec Polaków stawały się codziennością.

Siedziba Wysokiego Komisarza Ligi Narodów w Gdańsku

Tadeusz Bolduan w swej książce zatytułowanej „Syn Ziemi Gdańskiej” postawił tezę, iż nacjonalizm niemiecki w Gdańsku był w porównaniu do nacjonalizmu w Republice Weimarskiej „bardziej szowinistyczny i bezpośrednio bardziej odczuwany na stosunkowo małym obszarze, na którym współgospodarzami czuli się Polacy”.
Z kolei Jan Sołtan w artykule zatytułowanym „Zagadnienie gdańskie w świetle ewolucji polityki niemieckiej” opublikowanym w „Przeglądzie Politycznym” w 1932 r. pisał następująco na ten temat: „Fala skrajnego nacjonalizmu, która w ciągu roku 1930 zalała Niemcy, zalała i Gdańsk. Co więcej, wypadki na terenie Wolnego Miasta wyprzedziły wypadki w Niemczech tak, że Gdańsk znalazł się de facto mniej więcej od jesieni 1931 r. w rękach popleczników Hitlera, zanim ten ostatni, co może być kwestią niedalekiej przyszłości, zdobył władzę w samej Rzeszy.”

W WMG powstawały takie same organizacje jak w Niemczech, których zadaniem było propagowanie nienawiści do Polaków oraz idei włączenia Gdańska do Rzeszy. W 1923 r. Artur Greiser założył gdańską grupę „Stahlhelm”. W dwa lata później powstała partia NSDAP, licząca początkowo tylko 54 członków. 21 X 1925 r. jej przywódcą został jeden z pierwszych narodowosocjalistycznych posłów do Volkstagu, Hans Hohnfeld, a jego zastępcą i sekretarzem – Wilhelm von Wnuck.

W 1926 r. powstała gdańska SA – bojówki Sturmabteilungen („oddziały szturmowe”) NSDAP i dwie grupy SS Schutzstaffeln („sztafety ochronne”). Dowodził nimi i kierował Hans Hohnfeld.
Rozwój wspomnianych organizacji był bardzo szybki. Dzięki dynamicznemu napływowi nowych członków grupy SS przekształciły się w pułk gdański, rozbudowano SA. W 1930 r. odnotowano 1300 członków w szeregach NSDAP, zaś w 1933 r. aż 21292 i to aktywnych w życiu politycznym.

Zjednoczenia tutejszych organizacji narodowosocjalistycznych dokonał Albert Forster, który przybył do Gdańska 24 X 1930 r. Podporządkował je sobie i wprowadził w nich żelazną dyscyplinę.

Opera Bałtycka w Gdańsku, której integralną część stanowi dawna Hala Sportowa, w której w 1930 r. przemawiali Herman Göring oraz Joseph Paul Goebbels.

W 1930 r. rozpisano w WMG wybory do Volkstagu (czyli gdańskiego parlamentu). Nacjonalistom niemieckim zależało na zdobyciu jak największej liczby mandatów w tamtejszym parlamencie: chcieli przejąć władzę w Gdańsku poprzez odsunięcie od władzy rządów lewicowo – centrowych.
Na początku października 1930 r. – w czasie trwania kampanii przedwyborczej – na polecenie Hitlera przybył do Gdańska Herman Göring w celu zorientowania się w sytuacji NSDAP przed wyborami. Prowadził rozmowy z członkami tej partii, a poza tym przemawiał do zgromadzonych Niemców na wiecu w Hali Sportowej we Wrzeszczu (dziś stanowi ona integralną część gmachu Opery Bałtyckiej). Usunął ze stanowiska dotychczasowego przywódcę NSDAP w Gdańsku, dr. Wilhelma Fricka. Na jego miejsce mianował komisarycznym kierownikiem Artura Greisera, „do czasu, aż przyśle kogoś bardziej odpowiedniego z Rzeszy” (podaję za T. Bolduanem). Miał na myśli Alberta Forstera. Po swoim powrocie do Berlina oświadczył Forsterowi: „Musicie zaprowadzić w Gdańsku porządek. Zabierzcie dokumenty i następnym pociągiem jazda do Gdańska” (W. Löbsack).
Ten zaś udał się do Monachium, gdzie 15 października otrzymał pełnomocnictwo od samego Hitlera „upoważniające go do wszelkich poczynań politycznych w Gdańsku poprzez organizacje hitlerowskie. 24 października Forster wysiadł z pociągu na dworcu gdańskim”. (T. Bolduan).

Replika orła polskiego zdobiąca ozdobne ogrodzenie Fontanny Neptuna – oryginał został usunięty w grudniu 1935 r. po uprzednim jego celowym zniszczeniu

W tamtym czasie w Gdańsku – jak dalej opisuje Bolduan – ulicami maszerowały bojówki SA w słynnych żółtych mundurach, napadały Polaków w lokalach, rozbijały polskie zebrania i wiece.

W przeddzień wyborów, 15 XI przybył do Gdańska „świeżo upieczony” szef propagandy NSDAP dr. Joseph Paul Goebbels. Podobnie jak Göring przemawiał do Niemców w Hali Sportowej. „Zapoznał rodaków z ideologią partii narodowo – socjalistycznej i zarysował tak wspaniałe perspektywy rozwoju Gdańska bez Polaków, że opętany krasomówstwem Goebbelsa tłum Niemców omal się nie zerwał, by wybiec bić Polaków”. (T. Bolduan).

W okresie przedwyborczym odbywały się także wiece organizowane przez tutejszych działaczy polonijnych, na których przemawiali polscy kandydaci do Volkstagu, m. in. Antoni Lendzion i Erazm Czarnecki. Bojówki nacjonalistyczne próbowały zakłócać takie zgromadzenia, dlatego porządku zawsze pilnowała polska ochrona.

W wyborach, które odbyły się 16 XI, narodowi socjaliści zdobyli 12 głosów – uplasowali się na drugim miejscu, po socjaldemokratach, którzy zdobyli 19 głosów (w poprzednich wyborach, trzy lata wcześniej, zwolennicy Hitlera otrzymali tylko jeden mandat). 11 mandatów zdobyła partia Centrum, 10 Niemiecka Narodowa Partia Ludowa, 7 partia komunistyczna.
Polacy zdobyli tylko dwa mandaty. Przy czym w stosunku do poprzedniej kadencji Volkstag liczył mniej posłów: zmniejszono ich  liczbę ze 120 na 72.

Po wyborach Forster taktycznie poparł prawicową koalicję dr. Ernsta Ziehma – przywódcy partii narodowo niemieckiej („Deutschnationale”). Uzależnił ją od siebie, aby zapobiec koalicji Ziehma z socjaldemokratami i żeby móc realizować swoją politykę.

Budynek, w którym mieściło się kino „Krewetka”, wzniesiono w miejscu dawnej siedziby nazistowskiej gazety „Der Danziger Vorposten”

Z początkiem listopada 1930 r. narodowi socjaliści zaczęli wydawać swój organ prasowy, a mianowicie „Danziger Beobachter” (po polsku „Gdański obserwator”). Czasopismo to ukazywało się nieregularnie i nie spełniało należycie zadań propagandy hitlerowskiej, zwłaszcza po odniesieniu przez nazistów zwycięstwa w wyborach do Volkstagu. Dlatego z inicjatywy Forstera z dniem 6 II 1931 r. zaczęła ukazywać się gazeta codzienna „Der Vorposten” (w tłumaczeniu: „Straż Przednia”), jako „urzędowy organ Okręgu Gdańskiego NSDAP”. Forster powierzył organizację gazety i stanowisko redaktora naczelnego „fanatykowi narodowego socjalizmu”, 22–letniemu Wilhelmowi Zarskiemu. Pod tytułową winietą, między dwoma swastykami umieszczono napis: „Zurück zum Reich – Gegen vertragliche Willkür” („Z powrotem do Rzeszy – przeciwko traktatowej samowoli” ). 3 IV 1933 r. gazeta zmieniła tytuł na „Der Danziger Vorposten”. Systematycznie zwiększano jej nakład.

Siedziba redakcji mieściła się początkowo przy ob. ul. Zbytki (Ketterhagergasse); od 21 XII 1936 r. w wybudowanym z funduszy NSDAP budynku przy ul. Elżbietańskiej 11 (St. Elisabeth – Kirchengasse). Obecnie w tym miejscu znajduje się b. kino „Krewetka”.
W pierwszym numerze ”Der Vorposten” ukazał się artykuł Hitlera, w którym można było przeczytać m. in.: „Naród niemiecki powinien kierować swoje spojrzenie nie na Południe, ani na Zachód, ale przede wszystkim na Wschód. My narodowi socjaliści chcemy, aby to, co dzisiaj na Wschodzie jest tylko strażą przednią, stało się wkrótce szerokim frontem, a następnie ojczyzną!”.

W tymże numerze zamieszczono także artykuły Forstera oraz Artura Greisera. Forster w artykule zatytułowanym „Unerhorte polnische Prowokationen” (czyli „Niesłychane prowokacje polskie”) apelował do Niemców, by przystąpili do ruchu narodowo – socjalistycznego, „aby Gdańsk pozostał niemiecki i przyłączony został z powrotem do Rzeszy”.
Niejednokrotnie na łamach gazety drukowano oszczerstwa przeciwko Polsce, zachęcano do pogromów Polaków i Żydów.

Dawna siedziba Komisariatu Generalnego RP w Gdańsku przy ob. ul. Nowe Ogrody

Trzeba też wspomnieć o konfliktach wewnątrz gdańskiej Polonii, które dodatkowo pogarszały sytuację Polaków w WMG. Rozumieli to niektórzy działacze polonijni, jak chociażby Erazm Czarnecki, którzy bili na alarm, nawołując tutejszą Polonię do zaprzestania wszelkich waśni.

Tadeusz Bolduan pisał następująco: „Polacy byli słabo zorganizowani, zastraszeni, podzieleni politycznie i myślący być może nader zbyt przyziemnie, nader realistycznie w obliczu nie przebierającego w środkach propagandowych i kryminalnych przeciwnika niemieckiego”.
Ponadto niektórzy Polacy nie przyznawali się do polskości – w obawie przed utratą pracy i szykanami ze strony Niemców. Dlatego także w wyborach do Volkstagu nie oddawali głosów na polskie listy.

Stanisław Mikos pisał następująco: „W 1930 było na terenie Wolnego Miasta 40 – 50 tysięcy osób pochodzenia polskiego. Z tego około 20 tysięcy przyznawało się do narodowości polskiej”.
Dodatkowym czynnikiem, który przyczynił się do takiej sytuacji było właśnie skłócenie tutejszych działaczy polonijnych, którzy woleli zaspokajać własne ambicje oraz walczyć o władzę niż dbać o interesy tutejszej ludności polskiej. Podobnie rzecz się miała z urzędnikami polskimi pracującymi w Gdańsku, których działalność często nie sprzyjała miejscowej ludności, której „nie dowierzano i nawet pomawiano ją o tendencje proniemieckie” (T. Bolduan). Bardzo rzadko ważniejsze stanowiska w urzędach polskich powierzano ludności autochtonicznej. Najczęściej zajmowali je ludzie przybyli z Polski, zupełnie nie zorientowani w sytuacji Polaków pod zaborem pruskim. Ci zaś – cytując Bolduana – „znajdowali się w wyjątkowej sytuacji, może nawet trudniejszej niż przed pierwszą wojną światową doznając wielu upokorzeń ze strony Niemców i również wielu karierowiczów polskich, którzy wzięli w dzierżawę urzędy gdańskie i czuli się w nich, jak udzielni władcy, pomiatający ludnością miejscową”. (…) „Zderzenie wyobraźni z rzeczywistością było dla Kaszubów bolesnym doświadczeniem i nawet rozczarowaniem”. Ułatwiało to niemieckiej katolickiej partii Centrum, prowadzenie akcji zniemczania ludności kaszubskiej. Gdańscy działacze polonijni oraz kaszubscy przestrzegali Kaszubów przed propagandą głoszoną przez wspomnianą partię.

W 1919 r. „Gazeta Gdańska” apelowała: „Centrowcy usiłują ogłupiać lud nasz na Kaszubach. Wszystko dlatego, aby zyskać głosy polskie na centrowców , a potem przeciwko Polakom występować”. Tadeusz Bolduan dodaje: „Podobnych przestróg było w następnych latach więcej nie tylko w gazetach, ale w skali masowej niewiele one pomogły”.

Dawny Dom Polski przy ob. ul. Wałowej – siedziba wielu organizacji polonijnych w WMG

Zresztą rząd RP też nie wykazywał zainteresowania losem miejscowych Polaków ani nie dążył do rozbudzania ich świadomości narodowej. W miarę komplikowania się stosunków polsko – niemieckich Gdańsk stawał się dla polskich władz niewygodny i gdyby nie potrzeba zachowania prestiżu na arenie międzynarodowej, chętnie tego balastu by się pozbył. Tadeusz Bolduan zadał retoryczne pytanie: „Ilu Polaków stracono wtedy bezpowrotnie?” Miał na myśli oczywiście Polaków zamieszkałych w WMG.

Po wyborach do Volkstagu w 1930 r. nasiliła się gwałtownie antypolska propaganda. „Coraz częściej policzkowano na ulicach uczennice i uczniów szkół polskich, bito Polaków pod byle pozorem, a nawet dokonywano bezkarnych morderstw. Akty terroru stały się odtąd codziennością” (T. Bolduan). Pretekstem były rozmowy w języku polskim prowadzone w miejscach publicznych. Jedną z takich ofiar był polski marynarz, Józef Stępiński. Podczas rozmowy z drugim Polakiem na dworcu gdańskim 13 III 1931 r. został zaciągnięty przez policjanta na komisariat i tam dotkliwie pobity.

25 III pobito – za używanie języka polskiego – kantora gdańskiej synagogi, Izaaka Sektora. W trzy dni później spoliczkowano w pociągu trzy uczennice Gimnazjum Polskiego. 7 i 10 IV wybito szyby w polskich ochronkach, a 15 IV – w gmachu Gimnazjum Polskiego. Interwencje Komisarza Generalnego RP, min. Henryka Strasburgera w Senacie WMG nie odniosły żadnego skutku. Strasburger otrzymał odpowiedź, iż bezpieczeństwo ludności polskiej w WMG nie jest zagrożone, a ewentualne akty przemocy zostały sprowokowane przez samych Polaków.

„Nadworny hagiograf” A. Forstera W. Löbsack odnotował, iż „w 1931 r. polskie prowokacje nabierały na sile”.

Budynek Dyrekcji PKP

31 I 1931 r. na schodach Oddziału Drogowego Polskich Kolei Państwowych został zaatakowany nożem w brzuch i zmarł na miejscu urzędnik PKP, Bolesław Styrbicki. Z zawodu kelner, działacz Gminy Polskiej i Zjednoczenia Zawodowego Polskiego. Jego morderca, Walter Gengerski był sezonowym robotnikiem kolejowym z Wisłoujścia, szowinistą, zwolennikiem idei Hitlera.
Senat wydał zakaz uczestniczenia w pogrzebie Styrbickiego orkiestrze kolejarzy z Tczewa, gdyż rzekomo „polskie mundury na ulicach Gdańska mogłyby wywołać niepokoje publiczne” (A. Drzycimski, „Polacy w Wolnym Mieście Gdańsku”). Niemiecka prasa przedstawiła mordercę, jako „ideowego Niemca przeciwstawiającego się rzekomemu szowinizmowi polskiemu”.

W odpowiedzi 20 I 1931 r. Gmina Polska i Zjednoczenie Zawodowe Polskie zorganizowały wiec protestacyjny. Głównym mówcą był wspomniany działacz polonijny, poseł do Volkstagu, Erazm Czarnecki. On też przygotował tekst rezolucji skierowanej do Wysokiego Komisarza Ligi Narodów, hr. Manfredo Graviny , Komisarza Generalnego RP, min. Henryka Strasburgera oraz do prezydenta Senatu, dr. Ernsta Ziehma. Był on wyrazem protestu przeciwko niemieckim aktom terroru wymierzonym przeciwko Polakom, które zataczały coraz szersze kręgi. Autor rezolucji wzywał Wysokiego Komisarza Ligi Narodów do przywrócenia bezpieczeństwa ludności polskiej zamieszkałej w WMG.
Wkrótce delegacja Gminy Polskiej i Zjednoczenia Zawodowego Polskiego z Czarneckim na czele udała się na spotkanie z Henrykiem Strasburgerem, celem omówienia zaistniałej sytuacji. Komisarz obiecał interweniować u prezydenta Senatu, aby mordercę dosięgła zasłużona kara. Zdawał sobie jednakże sprawę ze swej bezsilności.

Wdowa po Bolesławie Styrbickim wytoczyła mordercy proces; sąd pierwszej instancji oczyścił Gengerskiego z zarzutów, dzięki czemu uniknął on kary. Mimo interwencji Strasburgera u prezydenta Senatu, sąd drugiej instancji postąpił tak samo. Apelacja wdowy została odrzucona.
Morderca otrzymał awans na inspektora ogrodnictwa miejskiego.

Replika orła polskiego usuniętego w 1938 r. z drzwi wejściowych w fasadzie Nowego Domu Ławy przy Długim Targu 43

Dzięki wspomnianemu sojuszowi Forstera z Ziehmem nacjonaliści niemieccy mogli czuć się bezkarni; stanowiło to dla nich zachętę do dalszych napadów na Polaków i Żydów. I tu należy wspomnieć chociażby o napadzie na na polski statek „Kopernik” znajdujący się w remoncie w Stoczni Gdańskiej, który miał miejsce 6 IV 1931 r. Został wtedy dotkliwie pobity wartownik Władysław Jerzyk. Nożem wycięto mu na piersi swastykę. Sąd – zamiast sprawców – skazał poszkodowanego na 6 tygodni aresztu za „gorszące wybryki” (A. Drzycimski).
Także banderę gdańską sprofanowano wtedy znakiem swastyki.
Protest Strasburgera i tym razem nie odniósł żadnego skutku. Dlatego minister zwrócił się do Wysokiego Komisarza Ligi Narodów, hr. Manfredo Graviny, o zwołanie konferencji wspólnie z Ziehmem.
Wysiłki podjęte przez Wysokiego Komisarza – zresztą dość mierne – spełzły na niczym. Miał on związane ręce przez narodowych socjalistów, którzy dążyli do pozbawienia Ligi Narodów zwierzchności nad Wolnym Miastem i włączenia go w granice Rzeszy. Dlatego aktom przemocy nie było końca. We wrześniu 1931 r. pobito pracowników Poczty Polskiej i Polskich Kolei Państwowych, braci: Kazimierza i Antoniego Rogaczewskich oraz zamordowano robotnika sezonowego, Słowika.

Z inicjatywy Forstera zwolennicy Hitlera organizowali nocne szkolenia wojskowe z użyciem broni palnej, „kopiąc rowy strzeleckie, zaciągając zasieki druciane. (…) Gdańsk stał się trybuną eksperymentalną dla teorii i komendy Hitlera w Monachium”. (E. Czarnecki, „Wiec sprawozdawczy Koła Polskiego). Nocne demonstracje członków SS odbywały się wzdłuż głównej alei cmentarza Srebrzysko.

W 1932 r. bojówki hitlerowskie w Gdańsku liczyły 4 tys. członków. Istniały tu również inne organizacje paramilitarne podporządkowane nazistom, liczące kolejne kilka tys. członków. Ok. 50 % gdańskiej policji było członkami NSDAP. Bojówki hitlerowskie rozwijały się w WMG legalnie, były tolerowane, a nawet wspierane przez Senat.

Zwolennicy Hitlera w Gdańsku poczuli się jeszcze bardziej pewni siebie po otrzymaniu przez swego przywódcę nominacji na kanclerza Rzeszy, 30 I 1933 r. Doprowadzili do rozwiązania Volkstagu, a tym samym do nowych wyborów, które odbyły się 28 V 1933 r. W przeddzień Hitler wygłosił przemówienie z Brunatnego Domu w Monachium, transmitowane przez radio. Zwracał się w nim do Niemców zamieszkałych w Gdańsku. Sens tego przemówienia można sprowadzić do stwierdzenia, iż włączenie Gdańska do Rzeszy jest tylko kwestią czasu.

Figura Zygmunta Augusta wieńcząca wieżę Ratusza Głównego Miasta Gdańska

Warto jeszcze wspomnieć o usuwaniu przez władze WMG różnych elementów wystroju miasta, które świadczyły o związkach Gdańska z Rzeczpospolitą w dawnych wiekach. Akcję tę rozpoczęły władze pruskie w drugiej połowie XIX w., jednakże najwięcej tego typu zabytków zlikwidowano lub zniszczono (np. malując orły polskie czarną farbą) w dwudziestoleciu międzywojennym.

Np. w czasie renowacji wnętrza Dworu Artusa w 1933 r., pod pozorem konieczności przeprowadzenia prac konserwatorskich, usunięto wiele cennych przedmiotów np. tarczę z orłem ozdobionym herbem Jana III Sobieskiego, sztandar z wizerunkiem króla Stanisława Augusta Poniatowskiego albo pomnik przedstawiający króla Augusta III Sasa (pozbawiony cokołu i tablicy z łacińską sentencją trafił do Muzeum Miejskiego). W 1938 r. zdjęto z drzwi wejściowych kamienicy zwanej Nowym Domem Ławy (przy Długim Targu 43) mosiężnego orła polskiego, po którym pozostał tylko hak (zresztą wcześniej pomalowanego na czarno). W grudniu 1935 r. usunięto (po uprzednim ich celowym uszkodzeniu) dwa orły zdobiące dwie bramki znajdujące się w obrębie ogrodzenia Fontanny Neptuna. Ponadto w niemieckich przewodnikach po Gdańsku ukazujących się w tamtym czasie figurę Zygmunta Augusta z wieży Ratusza Głównego Miasta zaczęto określać mianem „koronowanego księcia względnie Fahnenträgera” (prof. Józef Zawirowski, Brunon Miąskowski, „Przewodnik po Gdańsku”).

Dalszy bieg historii jest nam wszystkim dobrze znany. Polityka antypolska zaostrzała się coraz bardziej. Już w przeddzień wybuchu II wojny światowej aresztowano niektórych gdańskich działaczy polonijnych; pozostałych – 1 września. Uwięziono ich w Victoriaschule (Szkole dla dziewcząt im. królowej Victorii przy Holzgasse, ob. ul. Kładki), gdzie byli znieważani, bici i torturowani. W pierwszych dniach września niektórzy z nich zostali przewiezieni do tworzonego wówczas obozu Stutthof. Za eksterminację polskiej ludności Pomorza odpowiedzialny był Albert Forster, który 23 VIII 1939 r. ogłosił się zwierzchnikiem WMG, łamiąc tym samym konstytucję WMG. Tuż po wybuchu wojny otrzymał stanowisko namiestnika (Reichsstatthalter) Okręgu Rzeszy Gdańsk – Prusy Zachodnie (Reichsgau Danzig-Westpreußen).

Tablica upamiętniająca Polaków uwięzionych w dawnej Szkole dla dziewcząt im. Victorii we wrześniu 1939 r.

Pisząc korzystałam z następujących publikacji:

  • „Syn Ziemi Gdańskiej. Opowieść o Erazmie Czarneckim”, Tadeusz Bolduan, Gdańsk 1989 r.
  • „Przewodnik po Gdańsku” nakładem Gdańskiej Macierzy Szkolnej, reprint z 1939 r.

Lektura uzupełniająca:

Maria Sadurska

5 thoughts on “Wolne Miasto Gdańsk bez retuszu

  • Bardzo ciekawy artykuł, wiele cennych informacji. Pozdrawiam autorkę!

    Odpowiedz
    • Bardzo dziękuję, Maria Sadurska

      Odpowiedz
  • Nastroje skrajnie antypolskie, były już od roku 1919, na samą myśl, że koalicja sprzymierzonych w Wersalu zamierza nie przyznawać Gdańska Niemcom. Mianowany na stanowisko burmistrza Heinrich Sahm (późniejszy przewodniczący Senatu czyli najważniejszej postaci w WMG) był wszak przez polskie władze uznawany za zbrodniarza wojennego, co jasno dawało do zrozumienia jaka będzie prowadzona polityka wobec Polski.

    Odpowiedz
  • Szanowna Pani,

    w artykule o Walterze Gengerskim są błędy np. był on nie robotnikiem sezonowym a pracownikiem biurowym z Oruni. Urodził się w Straszynie. Mam wyrok dotyczący jego sprawy

    Odpowiedz
  • Dziękuję za informację. Opierałam się na publikacji Tadeusza Bolduana pt. „Syn Ziemi Gdańskiej”, gdzie jest podana wersja, którą przytoczyłam w moim artykule. Autor opierał się na relacjach przedwojennych gdańszczan np. Bernarda Milewskiego oraz kilku publikacjach np. Andrzeja Drzycimskiego „Polacy w Wolnym Mieście Gdańsku”, Stanisława Mikosa „Działalność Komisariatu Generalnego Rzeczypospolitej Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku 1919 – 1939”. Bardzo możliwe, że Tadeusz Bolduan podał błędną informację dotyczącą profesji oraz miejsca zamieszkania Waltera Gengerskiego.

    Odpowiedz

Dodaj opinię lub komentarz.