Jako zadeklarowany prowincjał mało śledzę stołeczne pyskówki okołosądowe, zwłaszcza że dla przeciętnego Kowalskiego nie mają one żadnego znaczenia. Jemu zależy na szybkim sądzeniu spraw o kradzież kartofli, wybicie szyby w samochodzie, obicie gęby pod sklepem i temu podobnych, prostych i uprzykrzających codzienność wypadków.
Spory konstytucyjne, kto kogo jak powołał i odwołał, są mu tak obce i odległe, jak galaktyka w Andromedzie. Tenże Kowalski obserwuje jednak wyroki sądów w głośnych sprawach – nawalonych kierowców, skorumpowanych urzędników, grubych wałków na styku polityka-biznes, gdzie osoby z pierwszych stron gazet śmieją się ofiarom swoich działań w twarz. Są to wydarzenia bardzo sugestywne i opiniotwórcze.
Jednym z takich jest dla przykładu wczorajszy (04.03.2020 r.) wyrok sądu w sprawie lżenia przez niemieckiego pracodawcę swoich polskich pracowników. Nagrany przez jednego z nich, okazał się być zdeklarowanym nazistą, który oralnie zakomunikował charakterystycznym podniesionym tonem, że chętnie pozabijałby wszystkich Polaków, zbudował dla nich obozy i generalnie wprowadził XXI-wieczne ostateczne rozwiązanie kwestii polskiej.
Sąd I instancji zachował się tak jak podpowiada logika i intuicja, czyli skazał typa na karę więzienia w zawieszeniu i grzywnę na rzecz muzeum w Piaśnicy (tej Piaśnicy, gdzie jego „dziadek” lub „pradziadek” ukatrupili seriami z karabinu kilkanaście tysięcy Polaków).
Teraz zbliżamy się do efektownego finału. Sąd Apelacyjny, bo o nim teraz mowa, zmniejszył wczoraj jednak tę karę, a przy okazji kazał powodowi przeprosić biznesmena publicznie za nagranie jego heydrichowo-himmlerowej tyrady i dodatkowo zapłacić grzywnę. W sprawie, o dziwo, pojawił się Jurek Owsiak i jego fundacja, która według wyroku ma stać się beneficjentem tejże finansowej kary. Nic z tego nie kapuję, ale wydaje mi się, z dużą dozą pewności, że reputacja krajowej Temidy, w kwestiach interesujących Kowalskiego, znowu została nadwątlona, a raczej autonadwątlona…
Ale felieton, ohoho. Nie znasz to się nie wypowiadaj. Prawo jest prawem i ta blondi je złamała. Dobrze jej tak :) Słabego pełnomocnika miała.
Etykieta wymagalaby, aby nie nazywac tego Pana „typkiem”.
Insunuowanie, ze cytuje „gdzie jego dziadek lub pradziadek ukatrupili seriami z karabinu kilkanaście tysięcy Polaków” jest naruszeniem dobr osobiostych i moze doprowadzic do nastepnego procesu, gdzie ten Pan niechybnie wygra.
Piszac cos, autor moglby sie powolac na fakty zamiast pisac to co napisal
To jest przenośnia. Każdy to rozumie.
ten Pan z niemiec tez mowil to w przenosni…kazdy to rozumie
Ten pan nie jest nie wiadomo kim z ulicy, ale jest przedsiębiorcą!! Od takich ludzi już się trochę wymaga. Wymaga się także od osób tu piszących, by pisali nie tylko prawdę ale bez choćby nadużyć. Jeżeli nienawistne nazistowskie wypowiedzi w stosunku do narodu w śród którego żyją nazywają przenośnią, to można sądzić, iż bliżej im do volksdeutschów, niż do nas Polaków. A jeżeli zbieranie dowodów (nagrywanie) jest przestępstwem(?), to czy można kiedykolwiek postawić przestępcę przed sądem nie mogąc przedstawić dowodów na jego przestępstwa? Kto Wam te mózgi tak wyprał????
jak mozna chciec skazac kogos za lamanie prawa jesli sie tego prawa samemu nie przestrzega?
Ma sie moralna wyzszosc, bo pochodzi sie z „nas Polakow” a nie z „volksdeutschow”?
Co to jest za argumentacja? merytoryczna? z pewnoscia nie, bo takowa nie dziala „ad hominem”.
Wymagac mozna z pewnoscia wszystskiego od kogos, kto sie przedstawia jako obronca lub tez obronczyni godnosci wszystkich Polakow. Je tej Pani jednoznacznie zabraniam bronic mojej godnosci i prosilbym ja, aby ograniczala obrone godnosci wylacznie do swojej osoby.
Jednoznacznie i niezmienialnie !!!